Margit Sandemo - Bezbronni
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Bezbronni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Claude zaklął cicho, a potem zapytał:
– A drzwi na górze? Nie mogliście ich otworzyć!
– Mogliśmy, bo kiedyśmy tak stali na strychu, przyszedł Dolg. On też wszedł do zamku w czasie, kiedy wy byliście u Rafaela, słyszeliśmy, że ktoś wszedł za nami. A Dolg potrafi otworzyć każde drzwi, byleby tylko za nimi znajdowało się dobro – oznajmił Villemann z dumą.
– Co to znowu za gadanie? – wybuchnął baron.
– Owszem, to prawda – wtrącił Móri. – Dolg nie jest takim człowiekiem jak my i posiada środki działania, o jakich wielu mogłoby tylko marzyć. Ale to należy wyłącznie do niego. A poza tym on nie jest potworkiem, zapewniam państwa! Wprost przeciwnie!
Villemann skinął głową.
– Rafael leżał w łóżku, przykuty kajdanami. Pokaż im, jakie masz rany na nogach, Rafael!
Chłopiec usłuchał. Baronowa krzyknęła i ponownie zemdlała, ale księżna i jej pokojówka miały łzy w oczach.
– Jak można coś takiego zrobić niewinnemu dziecku? – wykrztusił Erling.
– Niewinnemu? – wrzasnął von Virneburg. – On jest szalony! Chłopak zwariował, a my i tak jesteśmy bardzo humanitarni, że nie odesłaliśmy go do domu wariatów. Miał u nas dobrze, Claude i mademoiselle mogą potwierdzić. A skoro się szarpał w kajdanach, to sam jest sobie winien, że porobiły mu się rany na nogach.
– Na czym opieracie to przekonanie, że chłopiec „zwariował”? – zapytała Theresa bardzo spokojnie, co nie wróżyło nic dobrego.
– Miał halucynacje – odparł jego ojciec krótko. – To było bardzo nieprzyjemne dla nas wszystkich.
– To nie były halucynacje – powiedział Dolg. – Ja sam widziałem upiora.
Móri skinął głową.
– Rafael ma prawdopodobnie zdolność widzenia duchów tak samo jak mój syn i ja sam, a także wielu innych ludzi, którzy we wszystkich epokach byli zamykani w domach wariatów. Nic to oczywiście nie pomogło. Ci ludzie mają po prostu dar, którego inni nie są w stanie pojąć, a przecież istnieje na świecie bardzo wielu głupich ludzi, którzy uważają, że coś, czego oni nie widzą, nie może istnieć.
– Ja wiedziałam – pisnęła Danielle uszczęśliwiona. – Ja wiedziałam, że Rafael nie był…
– Danielle! – ryknął jej ojciec, a następnie ciągnął już swoim zwykłym, lodowatym głosem: – Jak ty się zachowujesz? Kto ci pozwolił odzywać się w obecności dorosłych?
Dziewczynka skuliła się przestraszona, a Taran wcale nie poprawiła sytuacji, gdy warknęła:
– Zamknij się, stary dziadu!
– Taran! – upomniał ją Móri surowo. – Mów dalej, Villemann.
– No i my zabraliśmy, oczywiście, Rafaela ze sobą, a później oni obaj jednocześnie, to znaczy Rafael i Dolg, widzieli upiora i Rafael go poznał. A Danielle umiała nawet powiedzieć, jak on się nazywa. To był baron Rupert von Virneburg, i zaraz potem zniknął w zamkowym murze…
– Nie, Villemann, on tego nie zrobił – przerwał mu Dolg. – On się rozpłynął w powietrzu i zniknął przed zamkowym murem.
Zaległa cisza. Umilkły gwałtowne protesty barona, a jego żona, która doszła jakoś do siebie po ostatnim omdleniu, siedziała na kanapie i nerwowo oblizywała wargi.
Erling zwrócił się do Theresy:
– Właściwie powinniśmy jak najszybciej ruszać dalej na zachód. Ale, jak widać, nie będziemy mogli opuścić państwa von Virneburg, dopóki nie wyjaśnimy tej zagadki.
Głos jego brzmiał złowieszczo i Theresa uzupełniła to, co Erling miał na myśli. Wyprostowała się, przybrała bardzo cesarską pozę i rzekła:
– Masz całkowitą rację! Nie możemy zostawić tych dzieci na pastwę takich rodziców i takich opiekunów.
Baron zrobił się blady z wściekłości, ale Móri się go nie zląkł.
– Załatwimy to wszystko dzisiejszego wieczora, nie mamy przecież czasu do stracenia. Dolg i Rafael, pokażecie nam, gdzieście dokładnie widzieli tego upiora, to ja potem postaram się pomóc w rozwiązaniu zagadki.
– Znakomicie! – ucieszyła się Theresa. – Ale najpierw, na Boga, niech się ktoś zmiłuje nad tym biednym dzieckiem i zajmie jego ranami. I dajcie mu jakieś ciepłe, porządne ubranie!
Dolg spojrzał pytająco na ojca.
– Czy powinienem użyć szafiru?
Móri zastanawiał się przez chwilę.
– Tak, uważam, że tak będzie najlepiej. Nie mamy za wiele czasu, a wygląda na to, że rany są w fatalnym stanie.
Przewrażliwiona pani baronowa wstała.
– Bądźcie tak dobrzy i nie dotykajcie mojego dziecka! Ja sama się nim zajmę!
– Ach, tak? – zdumiał się Erling chłodno, ale wszyscy widzieli, że jest wzruszony, a oczy lśnią mu podejrzanie.
– Tak, i zaraz skończymy z tym bezwstydnym wtrącaniem się w nie swoje sprawy – zagrzmiał znowu baron von Virneburg. – Nie zapraszaliśmy was tutaj, zajęliśmy się waszymi dziećmi najlepiej jak można, a teraz takie podziękowanie…
– Żołnierze! – wezwała Theresa krótko. – Proszę pilnować tę czwórkę, naszych gospodarzy, służącego i mademoiselle. Oni pójdą z nami, pilnujcie więc, żeby nie próbowali uciec!
Czterej gwardziści cesarza przystąpili do wykonania rozkazu.
Baron i baronowa byli oburzeni, mademoiselle krzyczała tak samo histerycznie jak jej pani, klęła przy tym jak woźnica i w ogóle panował okropny harmider. Claude próbował opierać się żołnierzom, ale skończyło się to dla niego nie najlepiej. Został związany i zamknięty w garderobie.
W końcu cała czwórka musiała się podporządkować. Pani von Virneburg, która dobrze strzeżona przez gwardzistów nadal siedziała na kanapie, zobaczyła, że młody Dolg wyjął niewiarygodnych rozmiarów szafir. Na moment baronowa zapomniała o powadze sytuacji i postanowiła, że ten kamień musi należeć do niej. Już widziała, jak inne panie z towarzystwa będą jej zazdrościć! Zaraz jednak myśli pięknej baronowej musiały wrócić do bolesnej rzeczywistości. Dolg pochylił kamień nad kostkami Rafaela pokrytymi ropiejącymi ranami. Kamień mienił się i skrzył, wysyłał długie niebieskie promienie, a rany chłopca powoli się zabliźniały. Postanowiła, że znowu zemdleje, ale zaraz uznała, że chyba na nikim nie wywrze to wrażenia, więc dała spokój.
Jej mąż siedział pobladły i patrzył na dokonujący się cud. Co sobie przy tym myślał, trudno powiedzieć, był przecież mężczyzną, przy tym do niedawna także oficerem gwardii. Nikt jednak nie zwracał uwagi na jego zapewnienia o wysokiej randze, jaką posiada, która przyćmiewała tych nędznych gwardzistów.
– Dzieci, czy ja mogę zobaczyć te wasze rysunki? – zapytał Móri, a Taran i Villemann wyciągnęli swoje kartki. Zapewniali, że rysunki Rafaela były dokładnie takie jak Villemanna.
Erling zaglądał Móriemu przez ramię.
– Co to na Boga jest? – zapytał. – Jakieś orientalne znaki?
– Ja to rozpoznaję – rzekł Móri krótko. – Uczyłem się o nich w szkole kościelnej w Holar. Pochodzą one z Szóstej lub z Siódmej Księgi Mojżeszowej, ale chyba z Siódmej.
– Czy istnieje aż tyle Ksiąg Mojżeszowych? – zapytał Bernd zdumiony.
– Właściwie to nie – wyjaśnił Móri. – Te dwie ostatnie to apokryfy i niewiele wiadomo o ich pochodzeniu. Zawsze były wykorzystywane w służbie magii.
– I mają jakieś działanie? – zapytał Erling.
Móri uśmiechnął się sam do siebie.
– Tego nie wiem. Ja się tym nigdy nie zajmowałem. Natomiast mam coraz mniej zaufania do naszego przyjaciela rabina, bo to wszystko jest tak nabazgrane, że można odczytać zaledwie jedną czy drugą literę tu i ówdzie. Ale to nie ma znaczenia. Pytanie natomiast brzmi: Dlaczego on to dał akurat tym chłopcom?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Bezbronni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.