Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Myślę, Albercie, że jeszcze na to za wcześnie – rzekł łagodnie jego wuj Etan. – Czy to ty poleciłeś, że wejście do piwnicy powinno zostać zamurowane i że powinna je porosnąć trawa?

– Nie mam pojęcia, o czym mówisz.

Etan poprosił, by kilku dworskich ludzi przyszło tutaj ze szpadlami. Gwałtowne protesty Alberta na nic się nie zdały, bo żołnierze zakneblowali i jego, i jego małżonkę, tak że w końcu zapanował jaki taki spokój. A żeby się też pozbyć mademoiselle, związano jej ręce i odesłano do tej samej garderoby, w której już siedział Claude. Mogli więc rozmyślać sobie o niegodziwościach, jakich się dopuścili wobec nieszczęsnych dzieci.

Baronostwo von Virneburg zostali jednak zmuszeni do pozostania na miejscu i przyglądania się wykopkom.

Kilku ludzi kopało. w świetle latarni i wkrótce odkryto kamienne schody, u których podnóża znajdowały się drzwi. Warstwa ziemi nie była w tym miejscu specjalnie gruba.

Zakneblowany baron nieustannie protestował. Jego żona raz jeszcze zemdlała, co zresztą czyniła zawsze, kiedy chciała uniknąć nieprzyjemności, ale tutaj w parku ziemia była mokra, więc wolała jak najszybciej dojść do siebie. Natomiast demonstracyjnie odwróciła się do wszystkich plecami.

Drzwi początkowo nie chciały ustąpić, ale pod naporem kilku silnych parobków otworzyły się ze skrzypieniem. Wszyscy zebrani, jedni bardziej, inni mniej chętnie zeszli gęsiego w dół. Dzieci, które już przecież od dawna powinny były leżeć w łóżkach, należały do najbardziej zapalonych ochotników. Dziewczynki starały się być jak najmniej widoczne, żeby nie usłyszeć niezbyt miłych okrzyków w rodzaju: „Ależ, dzieci, wy, nie powinnyście się tu plątać!” Nic jednak nie wskazywało na to, by ktoś z dorosłych myślał o czymś równie nudnym. Dzięki Bogu, powtarzały w duchu Taran i Danielle.

Baronostwo trzeba było niemal siłą spychać na dół. Oboje stawiali zaciekły opór.

W końcu wszyscy znaleźli się w podpartym słupami korytarzu tak niskim, że musieli schylać głowy. Kiedy doszli do muru zamkowego, ukazały się kolejne drzwi. Te ustąpiły bez trudu i ludzie znaleźli się pod zamkiem w piwnicy, której najwyraźniej nie używano od wielu lat. Od dawna przecież zamek nie był zamieszkany, ale nie tylko to odcisnęło piętno na tym pomieszczeniu. Było ono całkiem otwarte, ale w głębi znajdowały się jeszcze jedne drzwi, teraz bardzo starannie zabite gwoździami.

– Co znajduje się po tamtej stronie? – zapytał Móri. Baron kręcił głową i wzruszał ramionami, ale powiedzieć nic nie mógł, bo knebel szczelnie zatykał mu usta.

– To nie ma znaczenia – wyjaśnił tymczasem Etan von Virneburg, a jego głos odbił się głuchym echem od sklepienia. – Rozwiązanie zagadki znajduje się tutaj. To mój ojciec kazał zabić gwoździami wewnętrzne drzwi, żeby nikt nie przeszedł tą drogą.

– Pańskim ojcem był Rupert von Virneburg, prawda? – zapytał Erling.

– Tak. Ojciec miał dwóch synów, Ernsta i mnie, z kolei Ernst miał jednego syna, tu obecnego Alberta, ja natomiast syna i dwie córki. Ale nie traćmy niepotrzebnie czasu! Mój ojciec schował tutaj coś, co przeznaczone było tylko dla mnie i mego syna. Albert nie miał mieć z tego żadnego pożytku, wobec czego zamurował wejście. Ale ojciec najwyraźniej chce, żebyśmy zobaczyli, co tam zostawił. Dlatego wraca na ziemię i ukazuje się ludziom obdarzonym zdolnością widzenia duchów.

Przyglądali mu się badawczo, ale on nie chciał powiedzieć już nic więcej. Prosił tylko, by szukali. Ale czego? Etan von Virneburg też tego nie wiedział, wiedział tylko jego syn.

– A gdzie on teraz jest? – zapytała Theresa, która stała bardzo niewygodnie oparta o ścianę.

– Mój syn nie żyje – odparł Etan krótko. – Zmarł przed wieloma laty.

Dolg przyglądał mu się z zaciekawieniem.

– A pan chciał tutaj sprowadzić małego chłopca, baronie Etan? Mniejszego ode mnie?

– Tak – potwierdził Etan z uśmiechem zadowolenia na swojej surowej twarzy. – Mój syn miał siedem lat, kiedy umarł. Rafael jest drobny, Villemann także.

– W takim razie powinniśmy szukać wąskiego przejścia – oznajmił Dolg. – Ale w tym pomieszczeniu niczego takiego nie widzę, natomiast szafiru nie chciałbym tu używać.

To, oczywiście, wszyscy rozumieli. Zaczęli więc przypatrywać się ścianom i dokładnie oglądać podłogę w poszukiwaniu jakiegoś otworu. Baronostwo von Virneburg stali w kącie pod strażą. Oboje bardzo zdenerwowani, jak można było sądzić po ich energicznych, aczkolwiek zdławionych protestach.

Móri, który natychmiast się domyślił, o co chodzi Dolgowi, powiedział:

– Jak rozumiem, pański syn był znacznie młodszy niż baron Albert, syn Ernsta?

– Ma pan rację – odrzekł Etan, nawet się nie odwracając.

– Aaa! – zawołała Taran triumfalnie. – Patrzcie na ten kamień w murze!

Wszyscy spojrzeli w jej stronę.

– Ostrożnie, dziecko! – zawołał Etan. – Kamień mógłby ci zmiażdżyć nogę!

Było to w najwyższym stopniu uzasadnione ostrzeżenie. Na szczęście kilku mężczyznom udało się pochwycić kamień, zanim spadł na ziemię.

W ścianie ukazał się spory otwór.

– Rzeczywiście! – stwierdził Erling. – Tylko szczupłe małe dziecko mogłoby się tędy przecisnąć.

– Ja pójdę! – zgłosił się Villemann, bo spostrzegł, że Rafael bardzo się boi ciemności.

Wszyscy patrzyli pytająco na „rabina”. Ten skinął głową – tak będzie najlepiej.

– Dobrze, ale ja też! – zawołała Taran. – To przecież ja znalazłam wejście.

– No i tym samym wykonałaś już swoją część zadania – rozstrzygnął Móri. – Teraz kolej na Villemanna.

Taran dała się przekonać. Villemann dostał na drogę latarnię i surowy nakaz, żeby obchodził się z nią bardzo ostrożnie.

– No a co, jeśli w środku znajduje się szkielet? – zapytał, odwracając się do nich po raz ostatni.

– Chcesz, żebyśmy zamiast ciebie wysłali Taran? – rzucił Erling.

To pomogło natychmiast i po chwili zobaczyli, jak stopy chłopca znikają w otworze.

– Widzisz coś? – wołał Móri.

– Dziura się poszerza – dotarła do nich stłumiona odpowiedź. – Teraz znajduję się w maleńkim pomieszczeniu. Stoi w nim jakaś skrzyneczka.

– I to wszystko, co tam widzisz?

– Absolutnie wszystko.

– Znakomicie! W takim razie zabierz ze sobą skrzynkę. Uniesiesz ją razem z latarnią?

– Myślę, że tak. Będę skrzynkę popychał przed sobą.

Minęło trochę czasu, zanim chłopiec szczęśliwie do nich wrócił, okropnie wybrudzony, oblepiony pajęczynami, z mnóstwem ziemi w potarganych włosach. Ale wprost pękał z dumy, wszyscy musieli to zauważyć. Taran obawiała się, że będzie teraz musiała wysłuchiwać tej historii niezliczoną ilość razy przez cały rok.

Etan von Virneburg przejął płaską dębową skrzyneczkę z żelaznymi okuciami. Odwrócił się i obracał skrzynkę na wszystkie strony, ocierał ją z ziemi i kurzu.

– To był pierwszy etap – oznajmił zadowolony. – A teraz, moi nowi przyjaciele, zapraszam państwa ponownie do dworu. Nasi czarujący gospodarze są dzisiaj troszkę… niedysponowani, więc ja wystąpię w ich zastępstwie. – Posłał swemu bratankowi ironiczne spojrzenie. – Ich obecność jednak jest jak najbardziej pożądana, ponieważ będziemy musieli wyjaśnić wiele skandali. Księżno, czy zechciałaby pani odstąpić nam na chwilę jednego z gwardzistów, by pojechał do miasteczka po prefekta? Wiem, że jest już bardzo późno, ale obiecaj mu wspaniałe przyjęcie, jeśli przyjedzie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x