Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Znajdowali się jeszcze bardzo blisko gładkiej ściany zamku. No, może nie tak całkiem gładkiej… Mur był bardzo zniszczony.

– Czy nie mógłbyś posłużyć się kulą? – zapytała Taran cicho.

– Nie – odparł Dolg. – Wyczuwam tutaj jakieś elementy zła. Bądźcie teraz cicho! Stójcie spokojnie!

Ujął rękę Rafaela.

– Chciałbym wzmocnić wrażenia nas obu – szepnął, pozostała trójka stała bez ruchu, wstrzymując dech i nie pojmując, co się dzieje.

– O… – wykrztusił Rafael i szarpnął się, jakby chciał uciekać. – Idzie! On idzie! Upiór!

Troje małych widzów nie zauważało niczego, ale mogli śledzić upiora, patrząc na twarze dwunastolatków. Danielle ściskała ręce bliźniaków aż do bólu.

Wyglądało na to, że ten niewidzialny zbliża się do zamku.

– Tam… On zniknął – szepnął Rafael. – Tuż przed murem.

Dolg puścił jego rękę i podszedł do muru. Dotykał kamienia, ale nie znajdował niczego szczególnego.

Rafael stał bez ruchu z mocno zaciśniętymi wargami.

– Ja go poznałem – powiedział po chwili cichutko, prawie nie otwierając ust.

– Naprawdę? – zapytał Dolg. – Kto to był? Myślę, że to ważne.

– To był… Nie pamiętam, jak on się nazywał. Ty będziesz wiedziała, Danielle. To człowiek z portretu, który wisi w bibliotece.

– To baron Rupert von Virneburg – oznajmiła jego siostra. – Dziadek naszego taty. Ostatni, który mieszkał w starym zamku, to on wybudował nowy dom i się do niego przeprowadził.

– No dobrze – odetchnął Dolg. – Czyli już wiemy, kim był. A teraz ciekawe, dlaczego nie znalazł spokoju na tamtym świecie?

Rozdział 17

Nigdy jeszcze Móri i Erling nie widzieli Theresy tak wyniosłej, takiej… habsburskiej. Była teraz księżną każdym włóknem swego ciała, była córką cesarza i siostrą innego cesarza. Stała we wspaniałym salonie von Virneburgów i patrzyła na gospodarzy miażdżącym wzrokiem.

– Ulokowaliście moje wnuki w pokoju kredensowym? – pytała lodowatym głosem.

Młoda baronowa ze swoją francuską delikatnością jąkała jakieś odpowiedzi.

– Nno, nnie, to znaczy tak, ale one same chciały.

Jej małżonek potakująco kiwał głową. Uznał, że to najlepsze rozwiązanie tego nieprzyjemnego problemu.

– A gdzie nasze dzieci są teraz?

– Ja nie… Owszem, wiem, to znaczy w parku.

– W parku? Przecież na dworze pada! A poza tym robi się ciemno.

– Dobrze, to pewnie jakaś służąca zabrała je do środka.

– Zabrała do środka? Czy oni są praniem, które się wywiesza albo zabiera do środka? Proszę natychmiast odszukać dzieci, dobrze państwu radzę! A gdzie jest Dolg, mój najstarszy wnuk? On tu przyjechał, żeby się zająć swoim rodzeństwem.

Małżonkowie byli najwyraźniej zakłopotani. Pani nerwowo dzwoniła na służbę, ale zanim ktokolwiek zdążył się pokazać, z głębi domu przybiegła mademoiselle.

– Wasza wysokość… panienka Danielle zniknęła.

– Co? – krzyknęła baronowa. – Pewnie ją uprowadziły te wstrętne dzieci!

Jej mąż, właściciel posiadłości, chciał jakoś załagodzić histeryczny wybuch małżonki.

– Moja droga, istnieje z pewnością jakieś całkiem naturalne wytłumaczenie. A te dzieci były przecież bardzo miłe, przynajmniej na takie wyglądały. Szanowna księżno, zapewniam, że zostały tutaj przyjęte najlepiej jak można…

– Ale gdzie one teraz są? – chciał wiedzieć Móri. – Przyznaję, że Taran i Villemann bywają czasami trochę nieodpowiedzialni, lecz Dolg nigdy! I nie rozumiem, czemu go tutaj nie ma.

– Kiedy widziano dzieci po raz ostatni? – zapytał Erling.

– Eee, nooo – stękał gospodarz. – To było… w czasie obiadu.

– Który dzieci jadły w pokoju kredensowym – wtrąciła Theresa gniewnie.

– Potem zostały wysłane na dwór, żeby się tam bawić – wyjaśniła mademoiselle. – Bo same tak chciały. Bardzo się spieszyły, żeby wyjść. Ale teraz najważniejsze jest to, gdzie się podziała panienka Danielle. Nigdy przedtem się nie zdarzyło, żeby opuściła swój pokój. Nigdy!

I właśnie w tym momencie dzieci gromadnie wkroczyły do salonu. Za nimi nadbiegł Claude i dorośli widzieli, że bardzo się starał odciągnąć Rafaela od chłopców z powrotem do hallu. Villemann jednak kopnął służącego w goleń tak, że tamten zaczął z bólu skakać na jednej nodze. Wtedy Taran podstawiła mu nogę i Claude jak długi rymnął z hałasem na podłogę.

– Mamo! Ojcze! – wołał Rafael zdławionym głosem. – Oto jestem! Jak widzicie, żyję!

Widząc go młoda baronowa zemdlała, jej mąż natomiast zrobił się purpurowy i ryknął:

– Co ty tu robisz, Rafaelu? Kto cię wypuścił na wolność?

Teraz zaległa przytłaczająca cisza. Dzieci stały jak sparaliżowane, radość w oczach Rafaela zgasła. Goście przyglądali się baronostwu von Virneburg z niedowierzaniem.

Pani ocknęła się z jękiem. Usiadła i przetarła oczy.

– Ja myślałam… ale jest dokładnie tak, jak widziałam… Rafael. On nie powinien się tutaj pokazywać! I co to za potworek przyszedł razem z dziećmi?

– Mamo – zaczął chłopiec matowym głosem. – To znaczy… maman.

Nareszcie oboje rodzice otrząsnęli się z szoku. Rzucili się do Rafaela i zaczęli go obejmować.

– Och, dziecko najdroższe, czy to naprawdę ty? A my myśleliśmy, że umarłeś. Gdzieś ty się podziewał, nasze kochanie? Mamusia i tatuś tak strasznie za tobą tęsknili – szczebiotali jedno przez drugie.

Ale było za późno. Nikt, a już zwłaszcza Rafael, nie wierzył ich słowom.

I nic też nie pomogło, że starali się winą za wszystko obciążyć Claude’a i mademoiselle, że to oni uwięzili ich synka. Wszyscy słyszeli i widzieli ich pierwsze reakcje, i tego nie dało się już cofnąć.

– Czy moglibyśmy się dowiedzieć, co to wszystko znaczy? – zapytał Móri. – Villemann, ty byłeś tu przez cały czas, mów ty.

Chłopiec pojmował, że jest ważne, by zrobić dobre wrażenie, w związku z czym powinien się wyrażać jasno i wyraźnie, i dosłownie przeszedł sam siebie. Taran przyznała później, że ona sama nie zrobiłaby tego lepiej.

– Oni powiedzieli, że mamy iść na dwór i tam się bawić, więc tak zrobiliśmy. Po pewnym czasie trafiliśmy do oranżerii po tamtej stronie domu i przez nią weszliśmy do środka, a stamtąd schodami na strych, gdzie znaleźliśmy całkiem nowe ołowiane żołnierzyki. Później spotkaliśmy Danielle. Poszliśmy z nią do jej pokoju i…

– O, łobuzy! – krzyknęła mademoiselle. – Tam akurat nie mieliście nic do roboty!

Villemann mówił dalej nie zrażony jej uwagami:

– I zrozumieliśmy, że ona jest strasznie samotna, ona opowiedziała nam o kukułce, która krzyczy zawsze nad ranem, przez cały rok, i powiedziała nam, że jej brat, Rafael, nie żyje i że on umiał bardzo ładnie naśladować kukułkę, to wtedy my się domyśliliśmy, że to nie kukułka, tylko on, i…

– Chwileczkę, Villemann – przerwał mu Móri. – Bądź łaskaw od czasu do czasu nabierać powietrza. A poza tym opowiadasz bardzo dobrze. Mów dalej!

Odetchnąwszy głęboko Villemann podjął opowieść:

– I wtedy Danielle powiedziała nam, z której strony słyszy tę kukułkę, i to było od tylnej strony starego zamku, więc tam poszliśmy i znaleźliśmy Rafaela, a…

Claude, który stał przy drzwiach i rozcierał bolące nogi, ryknął:

– Jakim sposobem się tam dostaliście?

– Drzwi na dole były otwarte, bo wy byliście właśnie w zamku – odparł Villemann.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x