Margit Sandemo - Bezbronni
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Bezbronni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Rozdział 18
Dolg szedł do głównego budynku pogrążony w myślach i nie zwrócił początkowo uwagi na to, że ktoś mu towarzyszy.
To Danielle. Z trudem dotrzymywała mu kroku, więc Dolg zwolnił. Widział bowiem, że dziewczynka bardzo pragnęła towarzystwa. Rafaela niósł Erling, a bliźniaki idąc rozmawiały z Mórim i Etanem.
Danielle rozjaśniła się widząc, że Dolg na nią czeka.
– Jesteś zmęczona? – zapytał przyjaźnie.
– Trochę.
– No tak, bo już jest bardzo późno.
Widział, że dziewczynka nad czymś się zastanawia, ale nie mówi nic, bo nie jest przyzwyczajona odzywać się pierwsza do innych. „Dzieci milczą, jeśli nie są pytane”, słyszała niezmiennie. Trudno zliczyć, ile razy.
Dolg zapytał więc:
– O czym myślałaś?
Ona odpowiedziała mu cichutkim pytaniem:
– Czy ty także jesteś samotny?
Dolg drgnął. Nie oczekiwał takich słów.
– Tak – odparł z wahaniem. – Tak. Ja także jestem samotny.
Dziewczynka z powagą pokiwała głową. Zrobiła ledwie dostrzegalny ruch ręką, ale on domyślił się i ujął jej dłoń. Mój Boże, ależ ona chudziutka, pomyślał.
Nocny wiatr szumiał w koronach drzew.
Tylko ośmioletnie dziecko zrozumie, czym może być dwunastolatek. Dwunastolatek jest już dorosły, jest silny, można go uczynić swoim niedościgłym wzorem, niemal bóstwem.
A Dolg był niewątpliwie dla całej pozostałej czwórki kimś absolutnie wyjątkowym.
Powiedział teraz w zamyśleniu:
– Ale moja samotność jest innego rodzaju niż twoja, Danielle. Ja jestem otoczony miłością i przyjaźnią ludzi o gorących sercach.
Danielle westchnęła tęsknie i szepnęła nieśmiało:
– Ale jesteś sam jeden na calutkiej ziemi, prawda?
Ona umie trafić w sedno, pomyślał zdumiony. Mądre małe stworzenie.
– Nie wiem – powiedział głośno. – I tak, i nie.
Spojrzała na niego pytająco.
– Widziałem istoty takie jak ja, jeśli tak się można wyrazić – wyjaśnił. – Ale nie wiem, czy one żyją. Czy nadal istnieją.
Dla Danielle było to trochę za bardzo skomplikowane. Słyszała jednak tęsknotę w jego głosie, która stanowiła jakby echo jej własnej, i leciutko uścisnęła dłoń chłopca. Dolg trzymał ją za rękę przez całą drogę, kiedy wracali do domu w coraz większych ciemnościach, i czuł, że mała przyjmuje ten dowód przyjaźni, rozpaczliwie spragniona ludzkiego zrozumienia i odrobiny uczucia.
Prefekt nie zdążył się jeszcze udać na spoczynek, więc chętnie podążył za cesarskim gwardzistą. Nigdy nie przepadał za baronem von Virneburg, który traktował go pogardliwie, a ponieważ wieczór spędził ze swoim zastępcą i obaj wychylili po parę kufelków, byli w znakomitych humorach, chętni, by „wymierzyć właścicielowi ziemskiemu kopniaka”.
Jechali szybko drogą na skróty do pałacu, gdzie wszyscy dorośli zebrali się w dużym salonie. Także Claude i mademoiselle zostali sprowadzeni z garderoby.
Goście pozwolili sobie zająć najbliższy pokój gościnny dla dzieci. W końcu trzeba było je położyć, wszystko ma swoje granice.
Taran i Danielle dostały jedno łóżko, trzech chłopców drugie. Tymczasem musiało im to wystarczyć. Pokojówka, panna Edith – która pewnie już niedługo pozostałaby panną, gdyby pozwoliła decydować Berndowi – miała pilnować drzwi, żeby malcy się nie wymknęli. Trochę spłoszona poprosiła o asystę i otrzymała ją pod postacią Nera. Zdaje się, że jej niedokładnie o niego chodziło, ale dzieci były wzruszone. Pies chodził od jednego do drugiego i żegnał je czule, aż w końcu ułożył się w poprzek na łóżku chłopców, przyciskając im nogi. Edith siedziała w głębokim fotelu przy drzwiach.
Dziewczynki szeptały i chichotały, naciągnąwszy kołdrę na głowę zwierzały się sobie z różnych tajemnic, aż chłopcy musieli je uciszać.
Rafael leżał pośrodku, a dwaj bracia po bokach, jako ochrona. Chociaż rówieśnik Dolga, Rafael był mniejszy nawet od Villemanna i dużo, dużo bardziej lękliwy. Wprost nie mógł uwierzyć, że jego trwający rok koszmar dobiegł końca i że ma przy sobie dwóch przyjaźnie usposobionych chłopców. Ale koledzy i ich wspaniała rodzina wyjadą jutro, co się wtedy stanie z nim i z Danielle? Czy on znowu wróci w kajdanach na strych?
Myśli Danielle biegły tym samym torem. Ten cudowny dzień, w którym odnalazła swego brata i poznała tylu wspaniałych ludzi, już się skończył. A jutro…
Nie miała odwagi myśleć, co będzie jutro.
Nie całkiem rozumiała gniew wszystkich dorosłych skierowany przeciwko tacie i maman. Co prawda przekonała się, że żadne z rodziców nie było takie dobre, jak powinno wobec swoich dzieci, ale nie umiała znaleźć powodów i zrozumieć znaczenia tego wszystkiego, co się stało w zamkowej piwnicy. Domyślała się, że czeka ją teraz wiele smutnych chwil i wiele zmartwień. W głębi duszy wciąż powtarzała modlitwę: „Dobry Boże, nie pozwól, by oni znowu zamknęli Rafaela”.
Prefekt i jego pomocnik wiedzieli już co nieco, wprowadzeni w sprawę przez gwardzistę, który jednocześnie podkreślał konieczność przeprowadzenia przesłuchań jeszcze tej nocy. Ze względu na dzieci. Księżna pani i jej przyjaciele nie mogą zostawić Rafaela i Danielle z rodzicami i dwojgiem okrutnych służących. Jak się zachowywała reszta pałacowej służby, nie wiadomo i nikt też nie zamierzał tego dochodzić.
Prefekt rozumiał wszystko, stał teraz w salonie i stukając lekko szpicrutą o but, nie bez złośliwej radości spoglądał na właściciela dworu.
– Baronie Etan von Virneburg – rzekł. – Myślę, że powinniśmy zacząć od pana.
Baron Albert, któremu zdjęto już knebel, zaprotestował gwałtownie.
– Wuj Etan o niczym nie wie! Wszystko, cokolwiek on mówi, to wierutne kłamstwa! Kłamstwa i nic więcej!
– Nie ma potrzeby krzyczeć, ja nie jestem głuchy – rzekł prefekt spokojnie. Był to rosły mężczyzna o czerwonej twarzy, z sumiastymi wąsami. – Panie Etan, czy moglibyśmy usłyszeć te pańskie kłamstwa?
– Jak najchętniej – rzekł „rabin” z gorzkim uśmiechem. – Będę się jednak musiał cofnąć dość daleko w przeszłość. Do czasu, kiedy jeszcze żył mój ojciec.
– Baron Rupert von Virneburg, tak, pamiętam go bardzo dobrze – potwierdził prefekt. – Władczy pan! Ale cokolwiek ekscentryczny, prawda?
– Owszem, można tak powiedzieć. W młodości interesował się trochę magią, ale wygląda na to, że się sparzył, w każdym razie skończył z tym. No tak, otóż mój ojciec miał dwóch synów, Ernsta i mnie. Ernst był wspaniałym człowiekiem, księżna Theresa o tym wie.
Księżna skinęła głową.
– Mój ojciec bardzo wcześnie odkrył, że, niestety, jedyny syn Ernsta jest ograniczony, a przy tym zawistny…
– Nie, nie – przerwał Albert von Virneburg, zrywając się z miejsca. Prefekt popchnął go lekko i nieszczęsny jak niepyszny opadł na fotel. Etan mógł mówić dalej.
– Ernst był starszy z nas dwu, to on miał dziedziczyć majątek, co przecież jest najzupełniej naturalne i ja sam nie miałem nic przeciwko temu. Ale oto pewnego dnia ja i mój syn zostaliśmy wezwani do ojca. Chciał z nami rozmawiać w bardzo ważnej sprawie.
– Kłamstwo, kłamstwo – burczał baron Albert.
– Ja miałem już wówczas także dwie córki, ale one nie były brane pod uwagę.
Theresa nie odezwała się ani słowem, ale wyraz jej twarzy był wielce wymowny.
Ernst ciągnął dalej:
– Ojciec wyjawił nam, że obawia się, iż Albert…
– Co?! – krzyknął znowu Albert, ale został natychmiast uciszony.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Bezbronni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.