Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Gdy nareszcie znów zapanował spokój, a Rafael spoczywał w ramionach Theresy, raz po raz tylko wstrząsany jeszcze szlochem, ale już uspokojony napojem, który przyrządził dla niego Móri, prefekt mógł kontynuować dochodzenie.

– Panie Etan, czy możemy nareszcie obejrzeć szkatułę?

– Chętnie. Ale proszę zachować ostrożność, ja osobiście wolałbym jej nie dotykać, znajdują się tam bowiem pułapki, które mogą sprawić, że naprawdę nigdy nie zajrzymy do środka.

Błyski w oczach barona Alberta świadczyły, że on tego właśnie życzyłby sobie najbardziej.

Bardzo delikatnie obracali w rękach płaską skrzyneczkę. Villemann, Taran i Rafael byli niesłychanie dumni, że dorośli pytają ich o radę. Nie wolno im było skrzynki dotykać, ale mogli proponować swoje rozwiązania.

Nic jednak nie wskazywało na to, by się posuwali do przodu.

Aż do chwili, gdy zastępca prefekta zauważył na jednym boku coś jakby maleńką zasuwkę.

– No to teraz się pewnie otworzy – powiedział Etan z ulgą i zdumieniem. – Tutaj, proszę to bardzo ostrożnie pociągnąć.

Wysunęła się cienka metalowa płytka, ale jeśli mieli nadzieję, że to już wystarczy, żeby skrzynkę otworzyć, to spotkało ich rozczarowanie. Całe misterium dopiero teraz się rozpoczynało.

Pod cienkim metalowym wieczkiem znajdowało się następne. Wieczko, które nie dawało się wysunąć, zresztą oni nie mieli odwagi nawet go dotknąć. Cała powierzchnia tej płyty pokryta była różnymi imionami pisanymi bez ładu i składu. Dawało się co prawda zauważyć pewną symetrię, ale wszystko razem pozbawione było sensu.

Każde imię wypisano na drewnianym pionku wmontowanym w metalową płytę. Sprawiało to wrażenie intarsji. Ponieważ całość była przykryta, drewno zachowało się bardzo dobrze i imiona pozostały czytelne, a to już przecież było coś.

– Co to za imiona? – spytał prefekt, który niezbyt dobrze widział.

– Na mnie robią one wrażenie hebrajskich, a może ormiańskich, jeśli pan woli. Ale co należy teraz zrobić? Od której strony zacząć, żeby nie popełnić błędu?

Villemann i Rafael wołali jeden przez drugiego:

– Duchy Tablicy! Czy są tam ich imiona?

Etan, który nauczył Villemanna tekstu tablic, pochylił się i sprawdzał.

– Owszem, jedno poznaję. Beal. Ale wśród całkiem mi nie znanych, naprawdę nie widzę w tym sensu.

Villemann, który uwielbiał zagadki, chciał się pochwalić swoją zdolnością do wyciągania wniosków.

– No dobrze, a gdyby ktoś przypadkowy chciał otworzyć skrzynkę, to co on by najpierw zrobił?

– Próbowałby jakoś poruszyć system. Naciskałby na poszczególne klawisze, czy jak to nazwać.

– No właśnie. A wtedy szkatułka się zamknie, być może na zawsze. Ale Rafael i ja…

– I ja – wtrąciła Taran. – Prawie.

– I ja – dodał Etan. – Bo to ja cię wszystkiego nauczyłem, Villemann.

– Wszystko dobrze – zgodził się Móri. – Tylko skąd będziecie wiedzieli, od czego zacząć? Pański syn opowiedział kiedyś, czego nauczył go dziadek?

Etan uśmiechnął się krzywo, jego mefistofelesowa twarz przybrała bardziej demoniczny wygląd niż zwykłe.

– Ja jednak umiem trochę więcej. Mój ojciec był ekscentrycznym człowiekiem, który studiował magię, a poza tym jego matka pochodziła z żydowskiego rodu. To od niej nauczył się też magii żydowskiej. Te wszystkie sprawy ja poznawałem w okresie dorastania. Kiedy więc mój mały synek mówił mi o Osiemnastej i o Pierwszej tablicy, natychmiast wiedziałem, jak one wyglądają, co mówi tekst i do czego ta tablica służy, to znaczy co może spowodować.

– Ale znaki, które pan rysował dzieciom, były strasznie kulfoniaste. Nie udało mi się odczytać tych bazgrołów.

– I wcale też nie było moim zamiarem, żeby ktoś to odczytywał, bo ich tutaj na skrzyneczce nie ma. Rzeczywiście bazgrałem, muszę to przyznać, ale miałem bardzo mało czasu. Chciałem tylko zaimponować pańskim czarującym dzieciom. Ale przerwaliśmy Villemannowi.

Chłopiec z przejęcia miał wypieki.

– Tak – powiedział. – Skoro my trzej znamy tekst, och, przepraszam, Taran, jest nas troje i pół, spróbujmy ustawić znajome imiona we właściwej kolejności…

– Świetnie, Villemann – pochwalił go Etan. – Ale co zrobimy potem? Będziemy naciskać wszystkie, czy też…?

– Nie, no teraz, to ja już nie mogę dłużej milczeć – wtrąciła Taran. – Jaki miałby być sens zatrzaskiwania szkatułki na zawsze? To by przecież była korzyść dla największego drania w tym dramacie. Nikt by się nigdy nie dowiedział, że to syn wuja Etana miał odziedziczyć cały majątek!

Patrzyli na nią ze zdziwieniem i uznaniem. Długo.

– Taran, jesteś małym geniuszem – rzekła Theresa. Z naciskiem na „mały”. – Masz oczywiście rację. Tu musi być coś więcej. Coś całkiem innego.

– Naturalnie, że dziewczynka ma rację – potwierdził Etan. – Gdzie my podzieliśmy rozumy?

Wciąż słychać było zdławiony bełkot zakneblowanego barona, który najwyraźniej miał już wszystkiego dość. Zebrani tłumaczyli sobie ten jego bełkot następująco: „Teraz zamknę tę skrzynkę na zawsze, bo to dla mnie najważniejsze”.

Etan krzyknął:

– Stop! Zrozumiałem, co zamierza…

Ale było za późno. Palce barona von Virneburg sięgnęły szkatułki i naciskały, gdzie się da.

Z przedniej części szkatułki wyleciało pióro i błyskawicznie wbiło się w udo barona niczym strzała. Zamiarem konstruktora było chyba, by trafiło wyżej i przez to dużo bardziej niebezpiecznie młodego Alberta. Tylko że teraz był on już dorosłym mężczyzną.

Rozpętał się prawdziwy chaos. Albert wył z bólu, baronowa wyła ze współczucia, a Móri i Etan próbowali pomóc rannemu. Bandaż, którym był zakneblowany, został znowu usunięty, nie wiadomo już który to raz, a Villemann miał zamiar usiąść na skrzyneczce, żeby jej ktoś nie ukradł, na szczęście Dolg w porę temu zapobiegł. Obaj chłopcy poprosili gwardzistów, by jej pilnowali, dopóki zamieszanie się nie skończy.

– Dziadek chciał mnie zabić! – wrzeszczał Albert. – Ten stary morderca!

– Lepiej jest zabić jednego mordercę, niż żeby wielu niewinnych ludzi miało ucierpieć – powiedział prefekt z przekąsem. – Tak z pewnością myślał pański dziadek.

I dobrze wiedział, co robi.

– Wstydziłby się pan! – ryknął baron. – I proszę uważać, bo mówi pan do wolnego człowieka, a poza tym pułkownika.

– Tak? A jakim to właściwie sposobem zdobył pan stopień pułkownika? Ten, który został mianowany jako pierwszy, umarł w miesiąc później w co najmniej dziwnych okolicznościach i pan wszedł na jego miejsce. Nie, już nie chcę słuchać żadnych protestów! Kontynuujmy dochodzenie!

Baron prychał i wyrywał się, ale ponownie zabandażowano mu usta i wszyscy mogli się znowu skupić na otwieraniu szkatułki.

– Jest tam jeszcze jedna skrytka – rzekł Erling, który bardzo dokładnie obejrzał szkatułkę. – I on jest w dalszym ciągu zamknięta.

– Tak – potwierdził Móri. – I myślę, że to wreszcie jest ta właściwa.

– No to do dzieła wszyscy, którzy znają tekst!

Dzieci natychmiast się ożywiły. I bliźniaki, i Danielle byli na nogach już prawie całą dobę, ale żadne za nic nie poszłoby spać. Nerwy mieli napięte do granic możliwości.

Pierwsze imię, Wrje, wzburzyło wszystkich obecnych. Nikt nie miał odwagi zaczynać, nikt nie chciał zaprzepaścić możliwości;

W końcu Etan von Virneburg został wybrany, by nacisnąć właściwy kawałek drewna. Jego wskazujący palec drżał przez chwilę nad imieniem, po czym nacisnął.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x