Margit Sandemo - Bezbronni
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Bezbronni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Krótko mówiąc, ojciec nie chciał, żeby Albert przejął dwór, kiedy nadejdzie pora.
– Kłamiesz! – wrzasnął Albert.
– Nie, nie kłamię, a jeśli ty nie przestaniesz przeszkadzać, to cię znowu zaknebluję. Tak więc mój ojciec postanowił, że Ernst odziedziczy dwór, ale po nim przejmie go mój syn. W związku z tym musiał napisać testament, żeby wykluczyć Alberta.
– Nigdy nie słyszałem nic na temat żadnego testamentu – prychnął Albert.
– Oczywiście, że słyszałeś – zaoponował Etan spokojnie. – Ojciec kazał mi odejść, po czym poinformował mego syna, który również miał na imię Rupert, gdzie został schowany testament i czego potrzeba dla otwarcia skrzynki, w której spoczywa.
Baron Albert skulił się w rogu kanapy i milczał naburmuszony. Nie chciał słuchać tego, co mówił Etan.
– Mój mały syn zwierzył mi się później, jak należy otwierać skrzyneczkę. Ale ja nie chciałem słuchać, bo to były sprawy między nim a moim ojcem. Tak więc nie wiedziałem, gdzie skrzyneczka została ukryta. Jedyne, co do mnie dotarło, to to, że tylko nieduże dziecko może ją wyjąć. Mój ojciec bowiem liczył się z tym, że umrze już niedługo, dawał sobie najwyżej dwa lata życia, ale też nie przewidywał, że śmierć nastąpi tak szybko, jak to się stało…
– Kłamstwo! – ryknął Albert, a Etan spojrzał na niego przenikliwie.
– Jeszcze nie powiedziałem ani słowa na temat nagłej i nieoczekiwanej śmierci mego ojca – rzekł spokojnie. – Wracajmy do rzeczy. Niestety mój syn, Rupert, opowiedział wszystko swemu kuzynowi Albertowi, wówczas piętnastolatkowi. Był to bardzo nierozumny postępek i ja potem nawet go skrzyczałem, ale Albert uporczywie się dopytywał, czego chciał dziadek od Ruperta, straszył nawet mojego siedmiolatka i dziecko nie było w stanie się przeciwstawić. No i to stało się przyczyną jego śmierci.
Ktoś jęknął głośno. Ktoś inny krzyknął: „Nie!”
– To był nieszczęśliwy wypadek – wybuchnął Albert.
– Chłopcy pływali łódką po jeziorze. Niestety na ląd powrócił tylko Albert. Rupert stracił równowagę i wpadł do wody, tłumaczył nam potem ten, który tu siedzi na kanapie. A ponieważ malec nie umiał pływać, nie udało się go uratować. Tak twierdził Albert. I dopiero znacznie później usłyszałem od miejscowego przygłupka, z którym jednak nikt się nie liczył, że kiedyś słyszał on na jeziorze wołania o ratunek. Nie umiał, niestety, powiedzieć, w którym to było roku. I słyszał też wtedy inny głos, który mówił: „Zamknij się, smarkaczu!” Było to jednak tak długo po wydarzeniach, że nikt nie przywiązywał wagi do tej opowieści.
W pokoju zaległa cisza. Dopiero po chwili baron Albert burknął:
– Co chcesz przez to powiedzieć?
Uciszyły go jednak gniewne głosy.
– Dziwne, ale w tym samym tygodniu zmarł też mój ojciec. Z rozpaczy, jak mówiono, zwłaszcza że był stary i schorowany. Ale na krótko przed śmiercią był u niego Albert, a później poduszka leżała inaczej niż zwykłe, sam to widziałem, ale nie miałem możliwości, żeby mu cokolwiek udowodnić.
– Nie! Oczywiście, że nie! Tak jak nie mogłeś udowodnić, że zabiłem twojego syna – powiedział Albert ze złością.
Etan udał, że tego nie słyszy.
– Ponieważ nie miałem żadnych dowodów na to, że to mój syn miał dziedziczyć po stryju Ernście, którego zresztą bardzo kochałem i nie chciałem ranić, musiałem uznać, że dziedzicem będzie Albert. Kiedy został właścicielem dworu, był już żonaty, ale nie mieli dzieci. Jego pierwsza żona zwierzyła mi się, że obawia się o swoje życie, bo Albert jest na nią wściekły za to, iż nie dała mu dziedzica. Wobec tego pomogłem jej załatwić rozwód, co, jak państwo wiedzą, jest niebywale trudne. Jako powód podaliśmy inne wyznanie jego małżonki. Kościół się zgodził. Albert był na mnie zły, ale w gruncie rzeczy z ulgą rozstał się z niepłodną małżonką. Chociaż musiał już wtedy zdawać sobie sprawę, że wina leży po jego stronie, bo wkrótce ożenił się z tą kobietą tutaj, która już miała wtedy dwoje dzieci…
– Ach, tak! – wykrzyknęła Theresa. – Więc Rafael i Danielle nie są dziećmi Alberta!
– Nie, Bogu dzięki. Ale on potrzebował dziedzica po to, byśmy ani ja, ani też moje córki nie mogli przejąć majątku. Dlatego uznał Rafaela i Danielle za swoje dzieci.
Theresa zwróciła się do baronowej:
– Co z pani za matka, i w ogóle jaki człowiek, skoro pozwoliła pani, by ktoś tak się obchodził z pani rodzonymi dziećmi? Żeby przykuł Rafaela kajdanami w ponurym, starym zamku, a małą Danielle skazał na okrutną samotność…
Baronowa wybuchnęła płaczem.
– Dlaczego wy wszyscy się nade mną znęcacie? Ja nigdy nie kochałam mojego pierwszego męża. I wcale nie chciałam mieć żadnych dzieci, bo one tylko psują kobiecie figurę i ograniczają swobodę. Bardzo się cieszyłam, kiedy mój pierwszy mąż umarł, a Alberta kochałam jeszcze od czasu, kiedy miałam kilkanaście lat, bo my oboje jesteśmy tacy do siebie podobni. Wspieramy się w dobrym i w złym. Wspólnie stawiamy opór złemu światu, który niczego nie rozumie, a wy naprawdę nie macie nic do roboty w naszym pięknym pałacu i…
– Zamknij się nareszcie! – warknął jej mąż i baronowa natychmiast umilkła.
Theresa mówiła teraz z naciskiem na każde wypowiadane słowo:
– Pani pierwszy mąż musiał być wyjątkowo szlachetnym człowiekiem. Mądrym, pełnym ciepła, uczuciowym, skoro, niezależnie od tego, że ożenił się z taką gęsią jak pani, miał takie wspaniałe dzieci! Wygląda na to, że oprócz drobnej budowy dzieci niczego po pani nie odziedziczyły, za co Bogu niech będą dzięki!
– To jest najbardziej bezwstydne, co…
– Zamknij się! – powtórzył Albert.
– Czy mogę kontynuować? – zapytał Etan spokojnie. – Albert starał się prawdopodobnie zdobyć testament. Ale tymczasem stał się całkiem dorosłym mężczyzną i w żaden sposób nie mógłby się przedostać przez zbyt wąski otwór. A poza tym otwarcie testamentu nie leżało przecież wcale w jego interesie. Tak więc pierwszym jego działaniem jako właściciela dworu było zasypanie wejścia do piwnicy. Tym samym cały problem został usunięty. Ale ja o niczym nie zapomniałem i on o tym wiedział. Postarał się zatem wypędzić mnie z parafii, oskarżając o czary, czarną magię i sam już nie wiem o co jeszcze. Stało się to po tym, jak próbowałem skłonić małego Rafaela, by szukał testamentu. Zacząłem od tego, że nauczyłem chłopca na pamięć kilku tablic z tak zwanej Siódmej Księgi Mojżeszowej. Potem musiałem ruszać swoją drogą… A wtedy mój ojciec, baron Rupert von Virneburg, zaczął się ukazywać chłopcu. Mój ojciec chciał wskazać drogę do testamentu. Ale mały Rafael został przez rodziców zamknięty. Nie wiedziałem o tym. Nie słyszałem o niczym aż do mojego powrotu teraz niedawno. Powiedziano mi, że chłopiec zmarł rok temu. Byłem tym wstrząśnięty, ale ani na moment nie uwierzyłem Albertowi. Mógł on co prawda zamordować chłopca, gdyby ten w jakiś sposób stał mu na drodze. Ale nie zapomniałem, że Albert potrzebuje dziedzica. Cóż więc prostszego, jak zamknąć kłopotliwe dziecko…
– Nie, nie, teraz jest pan niesprawiedliwy – wtrąciła baronowa. – Ja bym nigdy nie pozwoliła zamordować mojego syna. Nigdy w życiu! I Albert nie jest taki!
– Naprawdę? – zapytał Etan. – No dobrze, spróbuję ci uwierzyć. Wierzę ci, że to ze względu na ciebie on oszczędził chłopca. Ale kiedy się teraz zastanawiam nad tą sprawą, to muszę przyznać, że byłem jednak bardzo krótkowzroczny. On ogłosił przecież, że chłopiec nie żyje. W jaki sposób więc mógł liczyć, że to będzie jego następca? Nie, dziedziczką miała zostać Danielle.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Bezbronni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.