Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Żadne się teraz nie poruszało. Wargi Erlinga dotykały jej włosów, a ona nie usuwała głowy. Wiedział, że musi słyszeć, jak bardzo wali mu serce, jak drży jego oddech. Ale on też czuł, że Theresa drży, że ciało się napina i że to drżenie nie ma nic wspólnego ze strachem przed burzą, więc starał się nie reagować. Erling pragnął, żeby ona zrozumiała, czym dla niego jest jej bliskość. Ile pięknych uczuć teraz dla niej żywił, ile czułości, serdeczności, miłości przepełniało jego serce.

Czy ona to rozumie?

Theresa nie miała odwagi oddychać. Atmosfera wokół nich nabrzmiała była nadzieją przemieszaną z lękiem.

I tak właśnie powinno być, myślała. Spontaniczne zbliżenie wywołane okolicznościami zewnętrznymi. O, pozwól mi to zachować jak najdłużej, nie poruszaj się, Erlingu, nie cofaj się teraz, nie odchodź ode mnie!

Czy on nie myśli, że ja się narzucam, skoro się nie wycofałam z jakąś dowcipną uwagą na temat niepogody? Czy zbyt otwarcie nie ujawniam swoich uczuć?

Czuję jego wargi na swoich włosach. Jego ręce. Ramiona obejmujące mnie mocno. Jakie ten Erling ma piękne ręce. Jaki czysty profil. Kocham jego profil. Ja… Myślę, że on mnie lubi.

Ciepło jego ciała. Jak mocno bije mu serce. Oddycha tak ostrożnie, jakby się bał, że mnie przestraszy.

Jaka niezwykła cisza w centrum szalejącej burzy. Powietrze pod peleryną jest bardzo gorące od naszych uczuć

Nie chcę się poruszyć, żeby tego nie zniszczyć.

Drgnęła przestraszona, kiedy głos Erlinga zawibrował w jego piersi tuż pod jej wargami. Ale słowa, które usłyszała, były zwyczajne:

– Wygląda na to, że deszcz ustaje.

Całkiem instynktownie podniosła głowę i spojrzała mu w oczy.

– Tak.

Jego dłoń wciąż spoczywała na jej karku. Było więc czymś zupełnie naturalnym, że podniósł też i drugą, a potem długo, bardzo długo trzymał jej głowę w swoich dłoniach.

Patrzyli na siebie w półmroku.

Długo.

O Boże, myślała Theresa, jaka magiczna chwila. Co ja mam teraz zrobić?

On posunął się już tak daleko, jak tylko mógł w stosunku do osoby postawionej znacznie wyżej. Teraz kolej na mnie.

Powinnam uczynić następny krok, ale nie jestem w stanie.

Nie zniosłabym myśli, że on czuje się zobowiązany do dalszych działań, żeby mnie nie upokarzać.

Świat wokół znieruchomiał.

Patrzyli na siebie jak zaczarowani, oboje przepełnieni takim samym szacunkiem, oboje tak samo spragnieni bliskości.

Ale psy są bardzo wrażliwe na tego rodzaju sytuacje. Koniecznie chcą też być z ludźmi, kiedy widzą, że oni się obejmują.

Nero wspiął się na tylnych łapach i stał się niemal tak samo wysoki jak oni. Oboje zaczęli go ze śmiechem poklepywać i obejmować, on zaś cieszył się jak szalony, że może być jednym z „nas trojga”.

– Kochany, stary druhu – powiedział Erling, głaszcząc go serdecznie po wielkim łbie. – Żebyś ty wiedział, jak cię lubię!

– Ja także – dodała Theresa. – No i patrzcie, już całkiem przestało padać.

Wyszli spod swojego prowizorycznego namiotu, ale kiedy wracali do reszty towarzystwa, Erling wciąż trzymał ją za rękę, a ona na to pozwalała.

Nie wiedziała, czy ta wielka ulga, jaką odczuwała, spłynęła na nią dlatego, że deszcz przestał padać, czy też z innego powodu.

Prawdopodobnie i jedno, i drugie.

– No to możemy ruszać dalej! – zawołała.

Móri spoglądał na Erlinga spod oka, poprawiając uprząż swojego konia.

Mój Boże, pomyślał Erling bliski szoku. Ja się przecież zalecam do teściowej mego najlepszego przyjaciela! Pomyśleć, gdyby…

Myśl, że mógłby zostać teściem Móriego, najpierw sprawiła mu przykrość. Potem napotkał jednak promienne spojrzenie przyjaciela i wargi obu mężczyzn zaczęły drżeć w powstrzymywanym śmiechu. Ale zaraz zajęli się przygotowaniami do drogi.

– Możemy ruszać! – zawołał Erling. – Do Virneburg jest daleko, a dzień ma się ku końcowi.

Kiedy potem jechał wąską ścieżką, myślał o tym, co zaszło między nim a Theresą.

Dwoje pięćdziesięciolatków powinno mieć trochę więcej rozumu.

Ale właściwie dlaczego? Żadne z nich nie zaznało zbyt wiele szczęścia w swoim życiu, zanim nie pojawili się w nim Tiril i Móri. I Erling był pewien, że te uczucia, jakie żywił obecnie, były bardziej dojrzałe, czystsze i piękniejsze niż w młodości. I nie mniej silne. Nie mniej!

Czuł, że gotów jest dać Theresie tyle miłości, ile tylko zdoła w sobie wzbudzić. Jeśli ona mu na to pozwoli.

Była to jesienna miłość, miłość dwojga ludzi, w których życiu minęła już i wiosna, i lato.

Mieliby nie być w stanie przyjąć tego, co zaczynało się między nimi rozwijać? Uczynić z tego pięknej i bardzo ważnej sprawy. Oboje mieli przecież za sobą samotne życie. Ale czekało ich jeszcze wiele, wiele lat.

Dlaczego mieliby spędzić je oddzielnie, z dala od siebie?

Wybrać samotność zamiast poczucia bezpieczeństwa, jakie daje obecność drugiego człowieka, kogoś, kto rozumie, kogoś, kto dzieli z nami radości i zmartwienia. Więc cóż to szkodzi, że towarzysko i społecznie on stoi o wiele niżej od niej i może nawet nie jest godzien zawiązać sznurowadeł przy jej butach. Mimo wszystko jednak powinien jej pozwolić wybierać i decydować, czy da mu kosza, czy też jeszcze raz zlekceważy panujące w jej środowisku zasady.

Ale z drugiej strony, nie chciał całej odpowiedzialności składać na jej barki, nie chciał jej zmuszać do wykazywania inicjatywy. Powinien więc chyba postępować dalej drogą, na którą wkroczył, to znaczy nieznacznie posuwać się naprzód, ale też w żaden sposób się nie narzucać.

Tak, to właściwa droga.

A kiedy czas dojrzeje, dowie się na pewno, czy może już prosić o jej rękę.

Rozdział 16

Na starym strychu zamku Virneburg panowała głęboka cisza.

Dzieci słyszały dobrze, ktoś wszedł za nimi do wnętrza.

Może był to ten człowiek, który dopiero co opuścił zamek, ale coś zwróciło jego uwagę i zawrócił?

Odległość pomiędzy nimi a tym, który stał na podeście schodów, była znaczna, poza tym wszystko tonęło w mroku, więc dzieci widziały tylko zarys sylwetki. Kogoś niewysokiego, to widać było wyraźnie.

Danielle stłumiła krzyk strachu. Mocno trzymała Villemanna i Taran za ręce.

– No to zostaliśmy odkryci – szepnął Villemann z rezygnacją.

– Nie, to jest duch – wykrztusiła Danielle głosem nabrzmiałym od łez. – Nikogo takiego w naszym dworze nie ma. To ten duch, którego widywał Rafael.

– Taran? Villemann? – doleciało do nich z dołu.

Bliźniaki odetchnęły z ulgą.

– Dolg! To jest Dolg – powtarzali oboje uszczęśliwieni.

Ich niezwykły starszy brat podszedł bliżej.

– Chodź, Danielle, to nasz brat.

– Ten, który wszystko potrafi?

– Tak – odparła Taran pociągając ją za sobą. – I nie przejmuj się jego wyglądem. On jest najsympatyczniejszym chłopcem na świecie.

Spotkali się pośrodku strychu.

– O, Dolg, jak dobrze znowu cię widzieć – cieszyła się Taran. – Zaplątaliśmy się chyba w największą przygodę świata, ale…

Villemann jej przerwał.

– Właśnie rozwiązujemy wielką zagadkę. To jest Danielle, i ona myślała, że to kukułka, a to jest Rafael…

Teraz dopiero spostrzegli, jak bardzo Dolg ostatnimi czasy wyrósł, jakoś wcześniej o tym nie myśleli. Obok tej małej, szczuplutkiej Danielle wyglądał niemal jak dorosły. No, może nie całkiem, ale i tak byli z niego strasznie dumni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x