Margit Sandemo - Bezbronni
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Bezbronni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Tak jak się spodziewali, były zamknięte na klucz. I chociaż szukali bardzo uważnie, nigdzie go nie znaleźli.
– Może ja zawołam? – zaproponowała Danielle.
– Dobrze, ale niezbyt głośno – zgodził się Villemann.
Dziewczynka przysunęła się do drzwi.
– Rafael?
Wewnątrz panowała kompletna cisza.
Taran pochyliła się i zajrzała przez dziurkę od klucza.
– Widzisz coś? – dopytywał się Villemann.
– Nic. Tam musi być jakaś ściana. Albo kolejne drzwi.
Nagle Taran wyprostowała się. Wszyscy odwrócili głowy, kiedy drzwi na strych, przez które dopiero co tu weszli, otworzyły się ponownie.
Nie widzieli żadnej możliwości ukrycia się. Wszyscy troje stali bezradni, słuchając, jak ktoś do nich idzie.
I wtedy ulewny deszcz zadudnił po dachu.
Rozdział 15
Drugą grupę deszcz napotkał później, ale został równie niechętnie przyjęty. Nie mieli się czym osłonić, musieli więc szukać schronienia pod dużymi drzewami w lesie. Nie najlepsze miejsce, biorąc pod uwagę, że burza z piorunami zbliżała się coraz bardziej.
Nie zostało to co prawda świadomie zaaranżowane, jakoś tak wyszło samo z siebie, ale Theresa znalazła się z Erlingiem pod jednym drzewem. On instynktownie starał się ją ochraniać przed niepogodą, ona instynktownie szukała jego opieki.
Stanęli pod koroną wielkiego drzewa, natomiast reszta orszaku rozproszyła się wokół nich, jedni bliżej, inni dalej, szukając najbardziej rozłożystych i najgęściej pokrytych liśćmi koron.
Przez listowie przedostała się mimo wszystko jakaś pojedyncza kropla i Erling rozpostarł nad głowami obojga swoją pelerynę. Jakbyśmy stali w jakimś małym domku, pomyślała Theresa.
Zamiast wygłaszać banały w rodzaju: „Ale nas złapało”, księżna próbowała wymyślić coś inteligentniejszego, ale nie bardzo jej się to udawało, bo nieoczekiwana intymna sytuacja powodowała gwałtowne bicie serca.
– Zaskakująco łatwo poszło nam z tymi czterema woźnicami – powiedziała, uśmiechając się niepewnie.
– Tak, rzeczywiście, poradziliśmy sobie bez kłopotu – przyznał Erling, nie wspominając o nieprzyjemnym uczuciu, jakiego doświadczał, patrząc na czwartego, uparcie milczącego człowieka kardynała.
Znowu zaległa cisza. Oboje stali po prostu, rozkoszując się niezwykłą atmosferą tej chwili, i oboje starali się rozpaczliwie znaleźć coś, co można by powiedzieć nie burząc nastroju, a raczej go spotęgować.
– Dobrze jest wiedzieć, że dzieci są bezpieczne – zaczęła znowu Theresa. – Tylko Dolg tak zupełnie nieoczekiwanie postanowił do nich wrócić – uśmiechnęła się.
– Rzeczywiście – przyznał Erling, bo tylko Móri i on wiedzieli o niepokoju Dolga, że u Virneburgów coś jest nie tak jak powinno. – Rzeczywiście – powtórzył. – Bardzo się cieszę, że do nich pojechał.
Theresa uznała jego słowa za pochwalę miłości pomiędzy rodzeństwem, nic więcej.
Włosy księżnej dotykały twarzy Erlinga. Czuł ich ładny, czysty zapach. Theresa należała do kobiet, które przywiązują wielką wagę do higieny, zawsze zadbana, zawsze pachnąca, starannie uczesana. Erling bardzo to sobie cenił. Nie reagowała jednak histerycznie na brud, nie na tym to polegało. Zresztą tak już bywa, niektórzy ludzie, żeby nie wiem jak często się myli, i tak sprawiają wrażenie zaniedbanych i brudnych. Może to jakaś cecha skóry, a może zależy od nastawienia do życia?
Nie, teraz jego myśli zajmują się jakimiś głupstwa – mi. Ale Erling bardzo dobrze wiedział, dlaczego tak się dzieje. To bliskość Theresy. Ona sama najwyraźniej śmiertelnie się bała, że zachowa się wobec niego zbyt poufale. Poznawał to po sposobie, w jaki wspierała rękę na drzewie, pod którym stali, by się trochę odsunąć od Erlinga. Poznawał to też po wyraźnej sztywności Theresy, po jej bardzo ostrożnym oddechu.
Zresztą on zachowywał się mniej więcej tak samo. Również bardzo uprzejmie się od niej odsuwał, choć najchętniej przygarnąłby ją mocno i powiedział, jak bardzo jest mu droga.
Erling w ogóle dość łatwo się zakochiwał. Jego miłosne historie były niezliczone, ale większość przemijała szybko, nie zostawiając w duszy godnych wzmianki śladów. Ożenił się natomiast tylko raz z tą Catherine, wesołą, zabawną, ale całkowicie nieodpowiedzialną kobietą.
Wtedy się sparzył, i to poważnie. Poza tym jednak jego nieważne romanse przeminęły bez śladu.
Z Theresą sprawy miały się odmiennie. Skończył właśnie czterdzieści dziewięć lat i pod wieloma względami był bardziej dojrzały. W jego stosunku do księżnej było coś delikatnego, bardzo ładnego i prawdziwego. Cała historia zaczęła się od przyjaźni, a to bardzo dobry początek. Zwykle daje to uczuciom większą stabilność. Powoli uświadamiał sobie, że jego tęsknota za tym, by przez resztę swego życia mieszkać w Theresenhof, ma za podstawę nie tylko jego zauroczenie posiadłością i okolicą. Głównym obiektem jego tęsknoty była właśnie Theresa.
Erling ubóstwiał jej małą rodzinę. Przyjaciela Móriego i Tiril, którą kiedyś, bardzo dawno temu, sam był dość poważnie zajęty i dlatego zazdrosny o Móriego, trójkę dzieci, które uważał za swoich podopiecznych, zresztą jedyne dzieci, jakie lepiej znał. Tak, bo mało interesującego potomstwa swojej siostry nie liczył. Było rozpieszczone i wymagające, chciwe na rodzinne pieniądze, które w istocie należały do Erlinga, ale którymi on hojnie się z nimi dzielił. Kiedyś najzupełniej przypadkiem podsłuchał rozmowę dwojga swoich siostrzeńców. Mówili oni ze złością, że ich matka twierdzi, iż to właściwie ona i jej mąż powinni zarządzać rodzinną firmą, bo wuj Erling niczego nie potrafi, jest zanadto ostrożny i tak dalej. Gdyby więc wuj nie stał im na drodze, to dzisiaj dzieci byłyby bogate i należały do najlepszych kręgów towarzyskich Bergen. Erling dowiedział się też, że jest nudny i skąpy oraz że nie zasługuje na nic lepszego niż to, co otrzymywał od Catherine, która ośmieszała go przed całym miastem. Ale że jego wstyd i upokorzenie spadło też na rodzinę i przez jakiś czas oni, nieszczęsne dzieci, nie mogli się pokazywać w mieście.
Po tych wszystkich rewelacjach podróż do Austrii była dla Erlinga wielką ulgą.
Nigdy jednak nie oczekiwał, że będzie się tu czuł aż tak dobrze.
Była jeszcze jedna istota, która go uwielbiała. Teraz też w deszczu podbiegła czworonożna, czarna, kudłata postać, szukając przy nich schronienia.
Oboje, Erling i Theresa, zaczęli się śmiać, i oboje serdecznie głaskali Nera, a on tulił się do ich nóg, żeby pokazać, jak bardzo jest szczęśliwy.
W pewnym momencie Erling się wyprostował i wtedy dotknął policzkiem policzka Theresy, a ona się nie cofnęła. Zamilkła tylko i zaczęła się wpatrywać w kark Nera. Tutaj pod drzewem było dość sucho, ale poza nim deszcz spływał strumieniami.
Erling nie miał odwagi się poruszyć. Czuł jej policzek przy swoim zaledwie przez chwilkę, ale to wystarczyło, by wzbudzić w nim mnóstwo uczuć. Czułych, szczerych, lecz także bardziej natrętnych. Tym ostatnim nie chciał się poddawać. Jeszcze nie teraz. Nie ten sposób chciał się zbliżyć do Theresy.
Nagle zagrzmiało potężnie, wyładowanie nastąpiło szybciej, niż się wszyscy spodziewali. Musiało uderzyć gdzieś bardzo blisko, bo słyszeli świst pioruna i zostali oślepieni blaskiem. Konie zamarły, Nero przysunął się bliżej do ludzi, a Theresa instynktownie przywarła do Erlinga. On objął ją obiema rękami i szeptał jakieś uspokajające słowa. Potem jedną rękę przesunął w górę i przytulił do siebie jej głowę tak, że twarz Theresy opierała się o jego szyję.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Bezbronni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.