Margit Sandemo - Bezbronni
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Bezbronni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Może więc sami go odnajdziemy?
– I tam odnajdziemy też pewnie samo jądro Zakonu Świętego Słońca – szepnął Móri.
– Ja też tak myślę – przyznał Erling, a Theresa kiwała głową.
Ludzie kardynała musieli więc jeszcze raz bardzo dokładnie opisać swoją drogę do Francji, ale ich w najwyższym stopniu nie proszeni goście wciąż nie byli zadowoleni.
– I teraz jedziecie, żeby ze wszystkiego zdać sprawę kardynałowi von Grabenowi, co? – zapytał Erling.
– Nie, nie, on przecież mieszka w Szwajcarii. My jedziemy do brata Johannesa.
Tak, to mogła być prawda. Woźnice minęli już przecież Szwajcarię.
– Czy kardynał jest teraz w domu, w Sankt Gallen? Tego nie wiedzieli. Ale wciąż milczący woźnica spuścił wzrok w bardzo szczególny sposób. Ten wie, gdzie przebywa kardynał von Graben, pomyślał Móri.
– A brat Lorenzo? Czy on jest w Castellon el Viejo?
Tego też nie wiedzieli, ale przypuszczali, że nie. Raczej właśnie tam jedzie. Czy to nie było tak, że najpierw miał pojechać do zamku Graben? I tam szukać… szukać… Patrzyli przestraszeni na Móriego. On przecież znajdował się tutaj!
Brat Lorenzo miał jechać do zamku Graben?
O, to też wydawało się prawdopodobne. Erling podziękował im za dobrą wolę i w końcu, w końcu to straszne towarzystwo opuściło izbę.
Trzej woźnice odetchnęli z ulgą. Byli to zwyczajni mieszkańcy Austrii. Czwarty natomiast nadal nie mówił nic, ale jego oczy skrzyły się niebezpiecznie. Wkrótce też ubrał się pośpiesznie i opuścił swoich kamratów. W chwilę później wyjechał konno ze wsi.
Rozdział 14
Taran, Villemann i Danielle siedzieli na strychu Virneburg i spoglądali na siebie w stłumionym świetle dostającym się tutaj przez małe, zakurzone okienko.
Usta Danielle zrobiły się kompletnie białe.
– Wy sądzicie… że ta kukułka, którą często słyszę wczesnym rankiem… to nie jest kukułka? Wy myślicie, że to Rafael?
Bliźniaki z przejęciem kiwały głowami, robiąc przy tym bardzo mądre miny.
– Ale przecież Rafael… nie żyje! I został pochowany. Czy wy sądzicie, że on również stał się duchem? Najpierw widywał duchy, a potem sam…?
Villemann czuł się bardzo dorosły i przenikliwy.
– Czyś ty go widziała po śmierci?
– Nnie – odparła Danielle niepewnie.
– A pogrzeb widziałaś? – wtrąciła pospiesznie Taran.
– Nie, ja wtedy nie mogłam być nawet w domu, musiałam wyjechać.
– Danielle – zapytał Villemann bardzo poważnym głosem. – Czy ty kiedyś słyszałaś w domu albo w pobliżu domu jakieś krzyki?
Dziewczynka zastanawiała się. Widać było, że te wszystkie nowe problemy, które spadły na nią tak nagle, bardzo ją zmęczyły.
– Możliwe. Na samym początku. Oni mówili, że to pawie. Ale pawie krzyczą inaczej.
Villemann pochylił się do przodu tak, że jego twarz znajdowała się tuż przy twarzy Danielle.
– To bardzo ważne! Czy kukułkę słyszałaś z różnych stron?
Jego przenikliwy wzrok sprawił, że dziewczynka spuściła oczy.
– Nie, nie, kukanie dochodzi zawsze z tej samej strony.
– To znaczy, skąd?
– Z lasu, tego za starym zamkiem.
– Za zamkiem, powiadasz? A czy nie mogło być tak, że głos dochodził z zamku, z jego tylnej części?
Pięknie zarysowane brwi dziewczynki uniosły się w zamyśleniu.
– Tak, to możliwe. Czy nie moglibyście sami tego posłuchać jutro wcześnie rano? Proszę was jeszcze raz: Zostańcie tutaj na noc!
– Niestety, to niemożliwe, musimy odnaleźć naszą mamę. To jest bardzo ważne, bo ona znajduje się w niewoli i oni mogą ją zabić. Jak tylko uda im się wydobyć z niej informacje, które mama zna, a oni nie, to od razu ją zamordują.
– Och, to straszne! – jęknęła Danielle.
– Ale zaraz przeszukamy starannie zamek, a ty wskażesz nam drogę.
– My nie możemy tam pójść – wykrztusiła przerażona. – Zamek jest niebezpieczny, może się w każdej chwili zawalić.
– A mnie się zdaje, że wygląda całkiem solidnie – oświadczyła Taran. – Ech, właśnie dzwonią na obiad, a my obiecaliśmy, że przyjdziemy coś zjeść. Zresztą ja naprawdę jestem głodna. Chodźcie, najpierw obiad!
Danielle nie ruszała się z miejsca.
– Mnie dzwon nie dotyczy.
– A to dlaczego? – zapytał Villemann zdumiony.
– Bo dzwon jest tylko dla służby i ludzi niższej rangi. Po mnie przyjdzie mademoiselle.
– O Boże, całkiem o niej zapomniałem! Danielle, musisz wracać do swojego pokoju! I nikomu nie wspominaj o spotkaniu z nami! O kukułce zresztą też nie.
Mała dziewczynka drżała z przejęcia. Bliźniaki poważnie się obawiały, czy nie zdradzi komuś ich najświeższej tajemnicy, ona zapewniała jednak, że nie piśnie ani słowa.
– Tylko obiecajcie, że po obiedzie znowu się spotkamy – prosiła. – Musimy zbadać, czy rzeczywiście w zamku znajduje się ten, co to wiecie. O, ja tego nie wytrzymam, jak ja doczekam końca obiadu?
Zaciskała małe piąstki, zagryzała wargi.
– Rafaelu – szeptała ze łzami w oczach. – Nie, to nie może być prawda. Ja z pewnością śnię!
Taran i Villemann bardziej dziwili się temu, jak rodzice mogą ogłosić, że ich żyjące dziecko umarło. Jeśli ich przypuszczenia były słuszne, rzecz jasna.
Bliźniaków nie zaproszono do stołu w jadalni, wysłano je do niewielkiego pokoiku opodal, gdzie usługiwała im dziewczyna prawie nie zwracająca na nich uwagi. Danielle siedziała z rodzicami, którzy uznali, że dziewczynka jest jakaś podniecona i rozgorączkowana, chcieli więc odesłać ją do łóżka, przeciwko czemu ona zaprotestowała gwałtownie.
Ponieważ Danielle nigdy przedtem nie oponowała, ojciec spojrzał na nią surowo i postraszył rózgą.
Mała dobrze wiedziała, co jest dla niej najlepsze, przeprosiła więc i stała się znowu dawną, pokorną Danielle. Ku zadowoleniu rodziców. I później nie było już mowy ani o rózgach, ani o odesłaniu do łóżka.
Najwyraźniej nikt z dorosłych mieszkańców Virneburg nie miał pojęcia, że dzieci spotkały się za ich plecami.
Bliźniaki podziękowały za jedzenie i oznajmiły, że najchętniej wróciłyby do przerwanej zabawy w parku. Proś ba padła na podatny grunt, upomniano je tylko ponownie, by niczego nie zniszczyły. Ciekawe, co tam jest do niszczenia? zastanawiały się dzieci. Te proste t nudne żwirowane alejki, czy idiotycznie strzyżone krzewy? Niektóre przypominały śmieszne podskubane kurczęta, inne były jak obdarte ze skóry zające, przeważnie jednak przypominały jakieś skrzyżowanie koślawego osła z niedorozwiniętym wielbłądem.
Dzieci umówiły się na spotkanie w oranżerii, bo tam mało kto zaglądał. Była zresztą pora odpoczynku dla pracujących we dworze i trójka spiskowców mogła bezpiecznie wymknąć się z parku do lasu na tyłach starego zamku.
Danielle nieczyste sumienie ciążyło bardziej niż kiedykolwiek Raz po raz powtarzała swoje: „Ale czy to naprawdę można?” Albo: „Mnie tego nie wolno…” Wszystko było niebezpieczne, wszystko zakazane i biedactwo kuliło się przerażone przy najmniejszym szeleście, a kiedy z drzewa, pod którym przechodzili, zerwał się gołąb, wybuchnęła histerycznym płaczem.
Była niemal sztywna ze zdumienia i podziwu dla wszystkiego, co Taran i Villemann odważyli się robić. Niestety chłopiec zaczynał się popisywać, bo przecież niecodziennie człowiek ma najzupełniej bezkrytyczną wielbicielkę. Taran musiała ostrym tonem przywoływać go do rozsądku, prosić, żeby się w ten sposób nie wygłupiał. Przecież nie mogą za żadną cenę wzbudzać niczyjej uwagi, a on ryzykuje wszystko, bo zachciało mu się robić przewroty na balustradzie w parku albo puszczać kaczki na wodzie. Tak, widziała, że jeden kamień wywołał aż siedem kręgów, ale powstał przy tym hałas.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Bezbronni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.