Margit Sandemo - Bezbronni
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Bezbronni
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Na ten widok nawet Taran oniemiała. W końcu jednak odzyskała mowę.
– Jaką masz piękną sukienkę! Mnie nigdy nie pozwalają się ubierać na biało, bo natychmiast się brudzę. Zresztą ja też wcale nie chcę, to takie męczące przez cały czas uważać i myśleć tylko o tym, żeby nie zrobić jakiejś plamy.
Danielle słuchała jej w zdumieniu. Do tej chwili dziewczynka nie wypowiedziała jeszcze ani słowa.
– Czy nie mogłabyś się z nami pobawić? – zapytał Villemann. – Na przykład w chowanego albo coś takiego. Znasz pewnie tutaj świetne kryjówki.
– Nie można się bawić w chowanego, skoro jest nas tylko troje – kaprysiła Taran. – Ale mogłabyś nam pokazać swoje ulubione miejsca. Z pewnością masz takich wiele.
Nareszcie Danielle otworzyła usta.
– Mnie nie wolno wychodzić na dwór – szepnęła.
– Dlaczego? – zdziwił się Villemann. – Jesteś chora?
– Nie, ale zawsze muszę prosić o pozwolenie. Bliźniaki patrzyły na siebie z niedowierzaniem, po czym Taran wzruszyła ramionami.
– To może mogłabyś mi pokazać swoją szafę? Dużo masz ładnych ubrań?
Wreszcie coś poruszyło Danielle. Podbiegła do wielkiej, ciężkiej szafy i otworzyła ją.
Taran wykrzykiwała „Oj!” i „Och!”, i „To jest nawet piękniejsze od ubrań mojej babci, która jest księżną!”, i w końcu: „Czy mogłabym to przymierzyć?”
Danielle, w której pięknych oczach pojawiła się jakaś nieśmiała radość, znowu się przestraszyła.
– Musiałabym najpierw zapytać o pozwolenie.
– Kogo musisz się tak ciągle pytać?
– Mademoiselle.
– Kto to taki?
– To jest… Mademoiselle.
– To ona decyduje o tym, co masz robić?
– Tak
Villemann wyglądał przez okno.
– Czy ona ma ciemne, wysoko upięte włosy i ciemnozieloną sukienkę? I jest dość młoda?
– Tak, to jest mademoiselle.
To właśnie wychodzi z domu. Idzie z jakimś panem w kierunku miasteczka. Możecie spokojnie przymierzać sukienki.
– A twoja mama? – zapytała Taran.
– Mama nigdy tu nie zagląda.
Bliźniaki zdumione potrząsały głowami.
Danielle była najpierw pełna wyrzutów sumienia, czy wolno jej „się odważyć”. W końcu jednak wyszukała białą sukienkę ślicznie haftowaną w bukieciki kwiatów.
– Ta jest największa – pokazała onieśmielona. – Może będzie dla ciebie dobra.
Taran natychmiast wyskoczyła z własnej sukienki, przy czym z kieszeni wypadła jej kartka, którą dostała od rabina. Wszyscy troje pochylili się, żeby ją podnieść.
Danielle jęknęła przerażona. Stała z kartką w ręce, jakby nie mogła się poruszyć.
– Co się stało? – spytała Taran, ponownie wkładając swoją sukienkę.
Na dźwięk jej słów mała dziewczynka, blada niczym ściana, odrzuciła kartkę, jakby się oparzyła.
– To jest niebezpieczne – powiedziała głosem tak smutnym, że serce się krajało. – Czy wy też jesteście niebezpieczni?
– Co? My? – wykrztusiła Taran. – Nie, my byśmy co prawda bardzo chcieli być troszkę niebezpieczni tak jak nasz starszy brat, który tyle potrafi, ale nie, nie jesteśmy ani trochę niebezpieczni, nie ma też w nas niczego tajemniczego.
Danielle wciąż jak zaczarowana wpatrywała się w kartkę.
– On też miał taki papier, a potem umarł.
– Kto?
Dziewczynka zrozumiała, że ujawniła coś niedozwolonego, i zakryła usta dłonią. Oczy miała pełne łez.
Villemann starał się zapanować nad sytuacją.
– Nie chcielibyśmy cię dręczyć, Danielle. I nikomu o niczym nie powiemy. ani słowa, ale mojej babci się zdawało, że twoi rodzice mają więcej niż jedno dziecko. To do niego należały te ołowiane żołnierzyki, prawda? Widzieliśmy je na strychu.
– Danielle przełknęła dławiące ją łzy. Odwróciła głowę i zobaczyli teraz, jaki ma piękny profil.
– Mnie nie wolno o nim rozmawiać.
– Dlaczego?
– Maman będzie bardzo smutna. On… on zwariował. I umarł.
– Jakie to straszne – rzekła Taran ze szczerym współczuciem. – Jak miał na imię?
Danielle wahała się. Następnie rozejrzała się dookoła, żeby sprawdzić, czy nikt nie podsłuchuje, po czym szepnęła prosto do ucha Taran:
– Rafael.
– Twój brat?
Dziewczynka kiwnęła kilka razy głową.
– Był od ciebie starszy czy młodszy? – zapytał Villemann. On również mówił szeptem, żeby podkreślić, że to wszystko tajemnica, która pozostanie pomiędzy nimi trojgiem.
– Starszy – odparła Danielle. – Miałby teraz dwanaście lat.
– To tak samo jak nasz brat, Dolg – rzekła Taran cicho. – Ale on żyje.
Danielle się rozjaśniła. Choć nadal spłoszona, cieszyła się, że mają coś wspólnego. Dwunastoletniego starszego brata. Stłumiona radość w jej oczach trwała tylko chwilę, wkrótce jednak powróciło poczucie winy I przerażenie.
– Jesteś najładniejszą dziewczynką, jaką kiedykolwiek widziałem – powiedział Villemann przejęty i jak to on, bez zbędnych ceregieli.
Oczy Danielle zrobiły się ogromne. Śliczny rumieniec zabarwił jej policzki.
– Mademoiselle mówi, że jestem beznadziejna. Nic nie leży na mnie ładnie, bo sama jestem okropna.
– Ta stara jędza? A cóż ona może o tym wiedzieć?
– Villemann, jak ty się wyrażasz? – upomniała go Taran, ale zgadzała się z nim w pełni.
Danielle, zaszokowana słowami chłopca, próbowała opanować bardzo, bardzo delikatny uśmiech.
– Dolg umie czarować – oznajmiła Taran.
Mała zmrużyła oczy.
– Czarować? Rafael też umiał czarować. A potem dostał te rysunki od pewnego złego człowieka i zwariował, widywał duchy. A pewnego ranka umarł. Ja tak strasznie za nim tęsknię!
Dziewczynka ocierała dłonią łzy.
– Rozumiemy cię bardzo dobrze. – Taran i Villemann kiwali współczująco głowami.
– Rafael umiał tyle rzeczy! Ale nigdy nie wolno mu było nikomu tego powiedzieć. Kiedyś znalazł na strychu skrzypce i nauczył się na nich grać, sam z siebie. Ale nie wolno mu było tego robić, bo skrzypce to nie jest piękny instrument. I potrafił naśladować kukułkę. I nauczył mnie grać na organkach, ale bał się tak samo jak ja. Biedny Rafael bał się bardzo przez cały czas.
– Czego się bał?
– Że zrobi coś złego, coś nie tak jak trzeba. Przecież tyle rzeczy człowiek może robić źle, prawda? I nigdy się tego nie wie, dopóki nie dostanie się lania.
Wskazała na ścianę przy drzwiach. Wisiała tam wiązka używanych rózeg brzozowych.
– O! – westchnął Villemann. – Mnie się też zdarzyło dostać, ale zawsze wtedy zrobiłem coś naprawdę złego, cos, czym mogłem wyrządzić komuś krzywdę na przykład. Ale to się zdarzyło tylko parę razy.
– A ja to mogę dostać lanie kiedykolwiek i nawet nie wiem za co – westchnęła Danielle. – Dostaję codziennie. Mademoiselle mówi, że jestem niemożliwa.
– Tego nie mogę zrozumieć – rzekł Villemann oburzony.
Danielle spojrzała na niego tak, jakby była zwiędłym kwiatem doniczkowym, któremu właśnie dostarczono wody. Ożyła na moment, natychmiast jednak zwiędła znowu.
– Mademoiselle mówi, że tatuś i mama już się nie cieszą. Bo już nie mają syna. Tylko mnie. Że oni by mnie chętnie wymienili na Rafaela, żebym to ja nie żyła. Tak mówi mademoiselle.
Znowu przeraziła się śmiertelnie.
– Och, przepraszam, mnie nie wolno wymawiać jego imienia.
– My nie naskarżymy – zapewniła Taran. – Ale czy nie moglibyśmy pójść pobawić się na strychu?
– Mnie nie wolno.
– Ale mademoiselle nie ma w domu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Bezbronni»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.