– Rozumiem – powiedział Antonio i dodał po hiszpańsku: – Mam przyjaciela, który jest dziennikarzem.
Ponieważ słowo to okazało się zbyt trudne dla rycerza z piętnastego wieku, Antonio usiłował wyjaśnić:
– To ktoś w rodzaju herolda. To, co napisze, dociera do wszystkich ludzi w tym mieście, a nawet, jeśli zechce, w całym kraju.
Don Galindo kiwnął głową.
Właściwie rycerza trudno było nazwać pięknym mężczyzną, a ponieważ wyglądem przypominał upiora, nie poprawiało to wrażenia, jakie wywoływał. Miał w sobie jednak także jakieś wielkie dostojeństwo i pomimo całej surowości od czasu do czasu w jego oczach pojawiały się ciepło i łagodność.
„Rozumiem wasze zamiary – powiedział, a Jordi tłumaczył jego myśli. – Pomysł jest dobry, z tego zaś, co rozumiem, tylko w ten sposób można położyć kres tym nieznośnym plotkom, które musicie znosić. Ale w jaki sposób macie zamiar to zrealizować?”
– Przygotujemy pismo, dementi, w którym wypiszemy wszystkie oskarżenia skierowane przeciwko nam, i zmusimy Emmę, żeby się pod tym podpisała. Ze zdjęciem… to znaczy z jej portretem. Artykuł musi w pełni oczyszczać nas od wszelkich zarzutów, a dla niej być upokorzeniem.
„Tyle zrozumieliśmy. Ale w jaki sposób zamierzacie ją złapać i zmusić, żeby się pod tym podpisała?”
– Tak daleko jeszcze nic nie planowałem. Może jakoś zdołamy ją tutaj przyciągnąć?
„To nie będzie łatwe. Ta przebiegła lisica dobrowolnie nie da się schwytać w pułapkę. Właśnie w tym mogę wam pomóc, w ściągnięciu jej tutaj. I chyba wiem, czym możemy jej zagrozić tak, żeby podpisała”.
– Straszenie jej policją na nic się nie zda – stwierdził Jordi. – Przecież już wcześniej siedziała w areszcie. Umiejętność flirtowania zawsze pomaga jej wyjść na wolność.
„Można jej zagrozić czymś gorszym”.
Bracia wyglądali na nieco zatroskanych. Nie chcieli się uciekać do zbyt drastycznych metod, ale kiedy don Galindo wyjaśnił im wszystko dokładnie, uśmiechnęli się.
– To rzeczywiście odpowiednie dla niej – zdecydował Antonio.
Poprosili, żeby zaczekać z tym do powrotu Jordiego i jego przyjaciółek z Selje, bo wybierają się tam na krótko. Podczas ich nieobecności Antonio i Vesla przygotują stosowny list do prasy.
„Będziecie już teraz bezpieczni – obiecał don Galindo. – Czuwamy nad wami wszystkimi”.
– Dziękujemy. Zakładam, że na zewnątrz domu? „Na zewnątrz” – potwierdził rycerz i Antonio odetchnął z ulgą.
– A don Pedro? Co będzie z nim?
„Możecie być spokojni. Don Federico zatroszczy się o to, żeby i w jego wypadku sprawiedliwości stało się zadość”.
Mieli więc rację. Pożegnali się z rycerzem w konspiracyjnym nastroju, ciesząc się na widok uśmiechu na jego udręczonej twarzy.
Nim zniknął, dodał jeszcze z powagą:
„Chcielibyśmy, abyście później skupili się na waszym właściwym zadaniu”.
– My też nie pragniemy niczego innego.
Morten trochę bez ładu i składu wyjaśnił, że następnej nocy nie spędzi w domu. Rodzice Moniki wyjechali, a dziewczyna boi się zostać sama.
Antonio odparł, może nieco zbyt prędko:
– Oczywiście, zostań u niej na noc i bądź jej opiekuńczym rycerzem.
Morten rozpromienił się, zaskoczony tym, jak łatwo mu poszło.
Nadszedł wieczór. Antonio i Vesla mieli być sami w domu przez całą noc. Pedro wyjechał do Hiszpanii, Morten czuwał nad biedną samotną Moniką, a pozostali zapewne o tej porze dotarli już spokojnie do Vestlandet.
Antonia bolało kolano.
Wiele rozmawiali o eksperymencie, który miała przeprowadzić Vesla. Opowiedziała mu o wszystkim, o lekkim mrowieniu w podbrzuszu po swoich długotrwałych zabiegach i o tym, jak za drugim razem pojawiło się ono prędzej, lecz nie chciała nic więcej robić sama, bo trochę się bała.
– Chodź, połóż się przy mnie – poprosił Antonio.
– Ale przecież ciebie tak boli!
– Wziąłem coś przeciwbólowego. Jeśli położysz się plecami do mnie, o tak, to zrobimy to razem.
Dziewczyna zawahała się.
– Ale musisz mi powiedzieć od razu, jak cię zaboli. Nie chcę mieć na sumieniu twojego ewentualnego kalectwa.
– Będziemy ostrożni – powiedział spokojnie Antonio. – Pamiętaj, że kochamy się już od dawna. Znamy się nawzajem, będziemy mieć dziecko. Czego więc się boisz?
Rzeczywiście, w pierwszych chwilach zachowywali ostrożność, później Antonio miał zapomnieć o bólu i kolanie.
Vesla z początku była bardzo spięta, wiedziała, że chodzi o teraz albo nigdy. Podjęła próbę na własną rękę, później zaczęli współpracować.
Świadomość tego, że on leży za nią, dotyk jego ciała sprawił, że tamto wrażenie powróciło bardzo prędko.
Czy to tylko ból z powodu intensywnych zabiegów, czy też coś więcej?
Nagle Vesla znieruchomiała.
– Antonio, czy my to musimy robić? Natychmiast odsunął rękę.
– Nie, oczywiście, że nie. Jeśli nie chcesz…
– Nie zrozum mnie źle – powiedziała nerwowo. – Czy to naprawdę jest dla ciebie aż tak ważne, żebym i ja w tym uczestniczyła? Przecież mnie jest dobrze tak jak jest, uwielbiam się z tobą kochać, czy to ci nie wystarczy?
– Veslo, to ty decydujesz. Jeśli uważasz, że to nieprzyjemne…
– Czuję się tak głupio – poskarżyła się dziewczyna. – Doprawdy, urządzamy jakieś dziwaczne przedstawienie!
– Wybacz mi, jeśli postawiłem cię w kłopotliwej sytuacji. Chciałem tylko, żebyś była ze mną w pełni.
Vesla zorientowała się, że Antonio jest urażony, i to bardzo ją zasmuciło. A przecież wcale tego nie chciała.
Poczuła też coś innego. Podczas tej przerwy jej ciało wypoczęło, mówiło teraz: „I co, czy już nic więcej nie nastąpi?”
Tym razem ta prośba była dość natrętna.
– Chyba gotowa jestem do dalszego ciągu – wyznała Vesla.
Antonio natychmiast się ożywił.
– Chcesz, żebym…
– Nie, sama spróbuję.
Poczuła, że Antonio przysuwa się do niej od tyłu jeszcze mocniej. Pozwoliła mu zrobić to, co chciał. Zdawała sobie sprawę, że od dawna jest już gotów, lecz że wstrzymywał się ze względu na nią.
W nieoczekiwany sposób podnieciło ją to, że wszedł w nią pod takim kątem.
Jeśli teraz nic z tego nie wyjdzie, to jestem zgubiona, pomyślała. Z lękiem zbliżyła rękę do wrażliwego punktu i nagle poczuła, że coś się zmienia. Zadrżała, wrażenie minęło.
– Mało brakowało – wykrztusiła. – Ale to się nie da, nie mogę.
– Nie poddawaj się, to był dopiero początek!
Vesla czuła się żałośnie. Kiedy jednak odczekała chwilę i odetchnęła, wystarczyło, by lekko dotknęła tego wrażliwego miejsca, i cala nagle stanęła w płomieniach. Nie zdając sobie sprawy z tego, co robi, zaczęła poruszać się w rytmie Antonia i nagle przeszył ją nieznośny dreszcz rozkoszy.
Wyprężyła się i nabrała powietrza ze stłumionym przeciągłym zawodzeniem. Dla Antonia był to nieomylny znak, że osiągnęła szczyt.
Teraz i on nie potrafił już dłużej się wstrzymywać.
Leżeli obok siebie, spoceni, zdyszani i szczęśliwi. Pozwolili, by znów ogarnął ich spokój i wrócił normalny oddech.
– Ach, Boże – westchnęła Vesla. – Czułam się jak w niebie. Dziękuję ci, Antonio!
– Nie mnie dziękuj, tylko sczytanej książce, wyciągniętej spod nocnego stolika w małym, brudnym pokoju na kempingu!
– Przede mną w każdym razie otworzyła cały świat. A co z twoim kolanem?
– Ojej, całkiem o nim zapomniałem.
Читать дальше