Margit Sandemo - Droga Na Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Droga Na Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Droga Na Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Droga Na Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwunastoletniemu Dolgowi udaje się wyrwać ojca, islandzkiego czarnoksiężnika Móriego, ze szponów śmierci. Nadszedł czas, by pośpieszyć na ratunek Tiril, matce Dolga, a żonie Móriego, uprowadzonej przez rycerzy Zakonu Świętego Słońca.
Ojciec i syn wyruszają na zachód, ku Pirenejom, gdzie – jak widzieli ostatnio – więziono Tiril. Nie przypuszczają, że zły kardynał von Graben już zastawił pułapkę…

Droga Na Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Droga Na Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zauważyli, że Nero czeka na nich z niecierpliwością. Kiedy podeszli bliżej, głęboko nachyliwszy łeb wskazał ludziom kolejne zejście.

Sprawiało wrażenie lepiej zachowanego, w dół prowadziły solidne schody. Wkrótce stanęli przed ciężkimi drzwiami.

Popatrzyli po sobie.

– To tutaj – oznajmił Móri.

Spróbował otworzyć drzwi, ale były bardzo dobrze zabezpieczone. Miały żelazne okucia, a także kołatkę z żelaza.

– Zastukamy? – zachichotał Dolg.

– Nie wolno tak żartować! – obruszył się Siegbert. – A jeśli ktoś otworzy?

– Pewnie najwyżej tylko duchy – Willy uśmiechnął się dobrodusznie. – No cóż, to raczej niemądrze powiedziane, sami znamy kilka.

– Możecie mi wierzyć – Móri uśmiechnął się półgębkiem. – Nasi “duchowi” przyjaciele potrafią z siebie żartować. Poczucie humoru nie jest im obce, chociaż czasami może wywoływać niesamowite efekty.

Siegbert kręcił się, nie spuszczając oczu ze sklepienia.

– Nie podoba mi się to – oświadczył.

– Co takiego?

– Że tyle mam nad głową. Twierdze, klasztor, zamek…

– Niech cię tylko teraz nie przytłoczy ten ogrom – przestrzegł go Móri. – Nie, niestety, z tymi drzwiami chyba sobie nie poradzę. Sprawiają wrażenie zamykanych na magiczny zamek.

– Kardynał? – upewnił się Dolg.

– Nie tylko on to potrafi – stwierdził Móri. – Przekonamy się, który z nas jest potężniejszym czarnoksiężnikiem!

– Nie, ojcze, wiem, że nie lubisz używać pewnych run. Pozwól mnie spróbować!

– Nie wyjmuj kuli! Nie w tym miejscu!

– Nie, nie będę się posługiwać szafirem. Ale czy widzisz te ornamenty na drzwiach?

Wcześniej nie zwrócili na nie uwagi, dopiero teraz Siegbert oświetlił potężną drewnianą taflę.

Większą część pokrywał jednorodny wzór, lecz na środku widniało coś szczególnego.

– Prawie niknie wśród tych wszystkich zawijasów – powiedział Dolg. – I tak chyba właśnie ma być. Ale odnoszę wrażenie, że to przypomina odwrotną stronę mego znaku Słońca, jakby lustrzane odbicie.

– Rzeczywiście – przyznał Móri. – Nikt więc, oprócz wielkiego mistrza, nie może go otworzyć. Spróbuj, Dolgu!

Chłopiec zdjął z szyi ciężki amulet, odwrócił go i przyłożył tylną ściankę do reliefu wykutego w drewnie.

– Pasuje! – rzekł Willy cicho.

Siegbert nie śmiał oddychać.

Zamek zazgrzytał, drzwi się uchyliły, pozwalając zajrzeć do znajdującego się za nimi pomieszczenia.

– Mój ty świecie! – szepnął Móri. – A oto i bogactwo Rzymu. Stać ich było na takie zbytki. Podbili wszak połowę obecnej Europy! Wchodzimy do środka!

Nero był jak zwykle pierwszy. Ludzie natomiast wchodzili skupieni, jakby z nabożeństwem.

Znajdowali się w przedsionku. Zajrzeli do – wielkiej sali, ośmielili się wejść także i tam.

Nie było co do tego wątpliwości. Dotarli do bastionu Zakonu Świętego Słońca.

Siegbert obszedł całą salę i pozapalał pochodnie oraz kandelabry. Przyjaciele oniemiali patrzyli na niespotykany wprost zbytek.

Móri i Dolg stanęli przy ołtarzu w odległym krańcu sali. Szeroko otwartymi oczami wpatrywali się w okazałe Słońce na ścianie, w kamienie, zaznaczające miejsca każdego z rycerzy, w sam stół ofiarny…

– Spójrz, ojcze! Na granatowym aksamicie jest ślad po jakimś naczyniu. Przypuszczam, że…

Urwał, ojciec musiał dokończyć:

– Srebrny kielich Habsburgów, tak. Prawdopodobnie między zgromadzeniami przechowywał go biskup Engelbert. Ale nareszcie, dzięki Bogu, wrócił do Hofburga. Przynajmniej to jedno nam się udało, Dolgu.

– O, nie jedno! A jeśli zdołamy rozbić cały Zakon, świat, moim zdaniem, stanie się o wiele lepszym miejscem.

Móri przykląkł. Podniósł brzeg granatowego obrusa. Stół miał pod spodem półkę, ujrzeli sporą skrzynię, a raczej kufer z jakiegoś ciężkiego metalu, może ołowiu? Nie dało się go podnieść, był przymocowany do podłoża.

Rozejrzeli się za kluczem, lecz nic takiego nie znaleźli.

– Z pewnością kolejny magiczny zamek – mruknął Móri. – Ale tym razem twój znak Słońca nam nie pomoże.

– A szafir?

– Och, nie, na miłość boską, nie tutaj! To bastion Zła, Dolgu! – westchnął. – Będę musiał odwołać się do magicznych run.

Ale chociaż posłużył się znienawidzonym zaklęciem, nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu.

I wtedy Dolg się rozgniewał. Zdumiał wszystkich, zawsze taki łagodny i życzliwy, trochę marzycielski. Nie byli w stanie pojąć, co weń wstąpiło, ale nagle wstał, uniósł ręce ku skrzyni i gniewnym głosem zawołał:

– W imieniu prawdziwego Świętego Słońca rozkazuję ci, nawet jeśli twoją istotą jest zło, ustąpić czystości!

– Ależ, Dolgu! – jęknął Móri. – Oszalałeś! Nie wolno wymieniać imienia Świętego Słońca w tej siedzibie podłości!

Ze skrzyni wydobył się przypominający krzyk odgłos i magiczny zamek niechętnie ustąpił. Krótki trzask i pokrywa ledwie widocznie się uchyliła.

Móri ją podniósł.

– Wiemy przynajmniej, że tu tkwi zło. Musiało jednak ustąpić prawdziwemu, silniejszemu Słońcu.

W jego głosie brzmiała gorycz. Obiema rękami wyjął ze skrzyni jakiś bardzo ciężki przedmiot. Ostrożnie zwrócił się ku przyjaciołom. Szeroko otwarte oczy wyrażały bezgraniczne zdumienie.

– Święta Matko Boża – westchnął Siegbert. – Biblia?

– Och, nie, przeciwnie, bardziej przeciwnie już być nie może – odparł Móri, patrząc na piękną księgę, oprawioną w czerwoną skórę ze złotym napisem.

– Ojcze, co to za księga? – dopytywał się Dolg. – Taka wielka… i ciężka. I bardzo piękna! Co to jest?

Ojciec odpowiedział słabym głosem:

– “Rödskinna”.

Rozdział 16

Druga grupa dotarła już w głąb Francji, po opuszczeniu Bordeaux ruszyła na wschód, w kierunku domu.

Cudownie brzmiące słowa!

Ale do prawdziwej radości i spokoju było im jeszcze daleko. Do rodzinnych stron mieli jeszcze długą drogę, nie wiedzieli, co się dzieje z Mórim i jego towarzyszami… A w dodatku przed rozstaniem obu grup nikt nie zwrócił uwagi na kaszel Tiril.

Obaj, którzy potrafili leczyć i uzdrawiać, zostali w Hiszpanii.

Theresa ogromnie się niepokoiła.

Tiril czasami nawiedzały straszliwe dreszcze, musieli ją owijać w swetry, derki i wszystko, co tylko przy sobie mieli. Ze zmęczenia ledwie mogła utrzymać się w siodle, a wieczorami wycieńczona zapadała w sen prawie bez życia.

I jeszcze przez cały czas ten uporczywy kaszel, który zdawał się ciągle pogarszać.

Z początku bali się zwrócić o poradę do lekarza, pragnęli za wszelką cenę zachować anonimowość. Ale dojechawszy do miasta St. Etienne nie mogli już dłużej zwlekać. W jednej z bocznych uliczek znaleźli doktora cieszącego się dobrą opinią i poprosili, aby zbadał Tiril.

Stwierdził, że należy jej robić okłady z olejków eterycznych na piersi, nocą okład z gęstej papki, a ponadto dostali zioła, z których mieli przygotowywać napar, między innymi gorczycę, “doskonale leczącą wrzody i rany w płucach”.

Theresa doszła do wniosku, że ten doktor nie może równać się z Mórim, a już na pewno z szafirem Dolga. Przeraziły ją zwłaszcza słowa nonszalancko rzucone na pożegnanie: “Poza tym ona i tak nie przeżyje tak poważnego przypadku świńskiej zarazy”.

Świńska zaraza to pewnie inne określenie gruźlicy, pomyślała Theresa. Ale moja córka nie mogła chyba na to zachorować?

W czasie dalszej podróży śmiertelnie wystraszona księżna nie spuszczała oka z Tiril.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Droga Na Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Droga Na Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Droga Na Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Droga Na Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x