Margit Sandemo - Droga Na Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Droga Na Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Droga Na Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Droga Na Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwunastoletniemu Dolgowi udaje się wyrwać ojca, islandzkiego czarnoksiężnika Móriego, ze szponów śmierci. Nadszedł czas, by pośpieszyć na ratunek Tiril, matce Dolga, a żonie Móriego, uprowadzonej przez rycerzy Zakonu Świętego Słońca.
Ojciec i syn wyruszają na zachód, ku Pirenejom, gdzie – jak widzieli ostatnio – więziono Tiril. Nie przypuszczają, że zły kardynał von Graben już zastawił pułapkę…

Droga Na Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Droga Na Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dużo później, kiedy była już prawie nieprzytomna, zmuszono dwóch śmiertelnie wystraszonych strażników do zejścia na dół. Trzęsącymi się dłońmi uwolnili ją pospiesznie i znów wrzucili do celi.

Ledwie to zauważyła.

Rozdział 9

Brat Lorenzo odzyskał swoją godność. Siedział w jednej z komnat zamku i do bólu głowy rozmyślał o tym, co się stało.

– Nie chcę mieć do czynienia z tą kobietą – szeptał pod nosem. – To czarownica, a takie starym zwyczajem powinny spłonąć na stosie!

Przygryzł wargę. Dobrze, że żaden z mu podległych nie widział jego upokorzenia. Rozpierzchli się na wszystkie strony, myśląc tylko o ratowaniu własnej skóry. Zdążył wejść na górę przez nikogo nie widziany i szybko się przebrać. Podarte ubranie cisnął na dno szafy.

Czarownica, w każdym razie poganka, a już z całą pewnością nie katoliczka.

Kardynał von Graben będzie musiał sam się nią zająć.

Na tę myśl brat Lorenzo się uśmiechnął. Tak, niech tak się stanie. Weź się za nią, stary nieśmiertelny dziadu, może wreszcie przyjdzie twój koniec! Niech to upiorne zwierzę, przywołane przez wiedźmę, skoczy ci do gardła i rozerwie na kawałki. Z radością będę na to patrzeć.

Wtedy może nareszcie zapanuje porządek w Zakonie Świętego Słońca.

Ze mną, jako wielkim mistrzem.

Upływają lata, wcale nie staję się młodszy. A staruch ani trochę nie szykuje się na tamten świat, pazurami czepia się życia. Wiem, dlaczego, ale i tak go przeżyję. Okres świetności Zakonu przypadnie na mój czas, nie jego.

Nie wierzę, żeby ta kobieta zdążyła coś zauważyć. Bardzo prędko się zakryłem. Zobaczyła tylko siwe włosy na piersi i potężne ciało. Imponujący widok.

A jednak… Wstyd i hańba! Zmuszony do odwrotu, potykający się na schodach. Ale ona dostanie za swoje! Gdy tylko staruch umrze, postaram się, aby spłonęła na stosie i nigdy nie mogła już powrócić.

Spojrzał na niebo, niebieszczejące nad Pirenejami.

A co z przesłuchaniami? Jak je teraz prowadzić?

O, nie, kardynał będzie musiał zająć się tym osobiście.

Brat Lorenzo od wszystkiego umył ręce.

Pireneje.

Móri odetchnął z ulgą. Zdołali dotrzeć aż tak daleko.

Przed nimi rozciągały się przepiękne, porośnięte liściastymi lasami góry. I co więcej: kardynał opisał Theresie właściwą drogę. Nie musieli szukać, błądzić na oślep po nieznanych górskich bezdrożach.

Kilka dni temu przeżyli nieprzyjemną przygodę. Teraz, kiedy zbliżali się do celu, trudniej przychodziło im wybieranie okrężnej drogi. Musieli podążać prosto, a bracia zakonni tylko na to czekali, gotowi do ataku.

Zrozumieli wówczas, że kardynał jeszcze się nie poddał. Rycerze byli wprawdzie inni, lecz nie pozostawiało wątpliwości, kto się za tym kryje. Posłańców z pewnością rozesłano do twierdz różnych braci z wieścią, że wróg zmierza w stronę Pirenejów.

No cóż, udało im się jakoś wyjść z ostatniej opresji, a to dzięki dobremu słuchowi Nera. Przyczaili się na wzgórzu i ujrzeli zbrojnych gwardzistów, którzy tym razem czyhali na nich przy drodze.

Z wielkim wysiłkiem pnąc się po stromym zboczu, zdołali ich wyminąć. Szczególnie koniom droga sprawiła trudność, ale najgorsze mieli już za sobą i mogli podążać w stronę celu.

Wioska nosząca nazwę Stary Zamek powinna już być w pobliżu…

Kapitan pierwszy dostrzegł wysoką, strzelistą wieżę, górującą nad połaciami lasu.

Zatrzymali się, by opracować plan walki.

Iść wprost na zamek i zażądać wydania Tiril?

To nie był dobry pomysł.

Rozpoznać teren? Wypytać w wiosce?

Albo wysłać kogoś na zamek w przebraniu, żeby powęszył, sprawdził, czy Tiril rzeczywiście tam jest, a jeśli tak, to gdzie?

Przypuścić szturm?

Rozważali wszystkie za i przeciw, omawiali rozmaite możliwości.

Wioska leżała jakby drzemiąc w palących promieniach słońca. Sjesta. Na uliczkach nikogo nie było widać. Nad domami górował zamek, współzawodnicząc z kościołem o pierwszeństwo w wysokości wieży.

Zamek zbudowano chyba w niepamiętnych czasach, lecz wyglądał na zamieszkany.

Skądś dochodziło pianie koguta, żałosnym rykiem zanosił się osioł.

– Mam ochotę dać mu wody – szepnął Dolg. – Na pewno bardzo mu ciężko.

– Ja tak nie uważam – odszepnęła Theresa. – Osły zawsze sprawiają wrażenie smutnych.

Powrócili do dyskusji. Jak postąpić?

Erling stwierdził z przekonaniem:

– Jeśli cali i zdrowi zdołaliśmy dotrzeć aż tutaj, poradzimy sobie i dalej.

Co do tego wszyscy byli zgodni.

Wreszcie postanowiono, że na zamek spróbuje się przedostać żołnierz władający hiszpańskim.

Żołnierz nazywał się Willy i był tym samym, którego Taran w Theresenhof oczarowała tak, że zgodził się pożyczyć jej swój wspaniały hełm.

Ach, jakże to było dawno! Tygodnie zdały się latami.

Doszli do wniosku, że Willy musi spróbować się przedostać od kuchni. Przystojny, ciemnowłosy mężczyzna o aksamitnych oczach na pewno zdoła zawrócić w głowie jakiejś podkuchennej. Przy okazji wypyta ją o ewentualnych więźniów zamczyska.

Willy z zapałem kiwał głową. Wreszcie nadeszła jego kolej na wykazanie się męstwem.

Jeśli, rzecz jasna, za męstwo można uznać uwiedzenie dziewki kuchennej.

Trudniej natomiast przyszło wymyślenie, w jakiej sprawie przybywa.

Może kupić coś na zamku?

Nie, to zbyt podejrzane, w dodatku mogło kojarzyć się. z żebractwem. A żebracy z pewnością nie są mile widziani i Willy’ego od razu by wyrzucono za drzwi.

A gdyby tak chciał im coś sprzedać?

Tylko co? Prowiantu i wyposażenia, jakie jeszcze im zostało, sami bardzo potrzebowali. Inne rzeczy, które mieli przy sobie, w obcym kraju, w dodatku w siedzibie jednego z braci zakonnych, mogłyby wzbudzić podejrzenia.

Oczy Dolga ożywiło pragnienie.

– Osioł – powiedział. – Stoi na terenie należącym do zamku.

Rzeczywiście, zwierzę uwiązano do słupka na wypalonym przez słońce polu przy murze. Bez odrobiny cienia, bez najmniejszego źdźbła trawy, którym mogłoby się pożywić.

– Ależ, Dolgu! – protestował Móri. – Cóż my poczniemy z osłem? Nie mamy dla niego paszy, poza tym nie zdoła posuwać się równie szybko jak konie. Strasznie jest też wychudzony i słaby.

Wyraz wielkich oczu Dolga mówił sam za siebie.

Móri z westchnieniem ustąpił, bo w zasadzie pomysł był dobry, o ile tylko na zamku zgodzą się sprzedać zwierzę.

No cóż, najważniejsze, że Willy miał powód, by się tam udać.

Nie mógł jednak pójść w mundurze gwardii cesarza – trudno o gorszy pomysł. Móri wyciągnął więc swoją starą, znoszoną opończę, która uratowała go już w wielu sytuacjach. Całości dopełniła para sandałów i Willy wyglądał teraz naprawdę skromnie i pobożnie.

Roześmiał się nerwowo.

– Wadą tego stroju jest, że raczej nie wypada uwodzić w nim dziewczyny.

– No, na to nie bardzo mamy czas – zauważył oschle kapitan.

Theresa i Erling zaopatrzyli Willy’ego w hiszpańskie monety na zakup osła i żołnierz z bijącym sercem wyruszył na zamek. Obserwowali go z lasu. Widzieli, jak się zatrzymuje, by przyjrzeć się z bliska osiołkowi, potem obrzuca wzrokiem imponującą budowlę i z wahaniem podchodzi do kuchennego wejścia od tyłu.

Kapitan zamknął oczy i głęboko nabrał powietrza przez nos.

– Pozostaje nam teraz tylko mieć nadzieję, że on się nie zdradzi.

Chłodni i niechętni służący wpuścili Willy’ego do środka. Przywitał ich słowami “Szczęść Boże” po hiszpańsku i wszedł do kuchni.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Droga Na Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Droga Na Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Droga W Ciemnościach
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Droga Na Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Droga Na Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x