Margit Sandemo - Między Życiem A Śmiercią

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Między Życiem A Śmiercią» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Między Życiem A Śmiercią: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Między Życiem A Śmiercią»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Bracia Jordi i Antonio wraz ze swym dalekim kuzynem Mortenem oraz przyjaciółkami, Unni i Veslą, usiłują rozwiązać zagadkę klątwy. Ktoś jednak nastaje na ich życie, ataki się powtarzają. Wśród członków grupy budzi się miłość, lecz straszne przekleństwo sprawia, że młodzi nie mogą myśleć o własnym szczęściu…

Między Życiem A Śmiercią — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Między Życiem A Śmiercią», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wynajął samochód i znalazł się teraz na przedłużeniu łańcucha górskiego, pomiędzy Pirenejami a Cordillera Cantabrica, Górami Kantabryjskimi. Krajobraz był tu niewypowiedzianie piękny i zmienny. Nie było wprawdzie śniegu, lecz Jordi jednak zmierzał ku wyżynom. Widział jelenie uciekające przed samochodem albo zastygające w milczącym zdumieniu i dzikie kozy z gatunków, których nazw nie znał.

Domy w nielicznych wioskach, które mijał, miały zadziwiająco wysokie boczne ściany i stały tak blisko siebie jak w mieście, były to jednak chłopskie zagrody.

Jordi czuł się wprost upojony pięknem tych okolic. Wynajęty samochód sprawował się dobrze, słońce świeciło mocno, zapowiadając już wiosnę, a po południu, akurat wtedy gdy kończyła się sjesta i mógł wreszcie coś przekąsić, dotarł do niewielkiej osady, w której, jak się wydawało, droga miała swój koniec. Tu domy był niższe, bardzo szczególne i niezwykle malownicze.

Jeśli dobrze zrozumiał tego rycerza – zjawę i jego mapę, to znalazł się wreszcie u celu.

Wszedł do baru i zamówił kilka tapas, czyli przekąsek. Jakiś bardzo stary człowiek z siwymi kosmykami brody, rękami i twarzą, które nie widziały wody w ciągu ostatnich dwóch tygodni, popatrzył na niego z ciekawością i nawiązała się rozmowa.

Jordi doskonale potrafił rozmawiać ze starszymi ludźmi, a ten człowiek na szczęście mówił po hiszpańsku, brał bowiem udział jako żołnierz w wielkiej wojnie domowej.

– Musiałeś być wtedy bardzo młody – uśmiechnął się Jordi, proponując staruszkowi ser, szynkę i wino.

– Byłem wtedy jeszcze chłopcem, ale walczyć już umiałem.

Rozpoczęła się długa opowieść o udziale w wojnie, wyraźnie mocno ubarwiona, lecz to w niczym nie przeszkadzało. Jordi słuchał cierpliwie, z umiarkowanym podziwem. Musiał bacznie się pilnować, by nie wspominać o ETA, bo przecież nigdy nie wiadomo, jaka będzie reakcja rozmówcy.

Kiedy opisy bohaterskich czynów dobiegły końca, na chwilę zapadła cisza, pełna zamyślenia, przerywana jedynie przez staruszka popijającego wino.

W końcu stary znów się odezwał:

– Masz w oczach żal, chłopcze. Czy chodzi o nieszczęśliwą miłość?

Jordi uśmiechnął się ze smutkiem. Zdecydował, że będzie szczery.

– Jestem śmiertelnie naznaczony. Właśnie dlatego tu przybywam. Chcę zobaczyć miejsce, o którym przed śmiercią mówił mój ojciec. Prosił, żebym tu przyjechał.

– Ach, tak?

– Nie powiedział mi jednak wszystkiego wyraźnie. Czy tu w okolicy jest coś niezwykłego? Jakieś bardzo stare miejsce albo budynek? Jeszcze z czasów… Cóż, nie wiem nawet, jak odległych. O ile dobrze zrozumiałem, z okresu rycerstwa.

– Mój ty świecie! – Na twarzy starca odmalowało się zatroskanie, intensywnie myślał. – No cóż, mamy kościół.

Jordi z powątpiewaniem popatrzył na budowlę.

– Nie, ojciec nie wspominał o żadnym kościele.

– O czymś innym? No… jest jeszcze wiadukt z okresu rzymskiego, ale niewiele z niego już zostało. To właściwie porośnięta mchem kupa kamieni.

Kolejna chwila namysłu.

– I oczywiście stara twierdza, ale ona jest przecież zrównana z ziemią, zostało po niej jedynie coś, co wygląda na zawaloną piwnicę. Nawet turyści się nią nie interesują, a oni przecież chcą oglądać wszystko co stare. Skoro ludzie uważają, że wszystko kiedyś było takie piękne, to dlaczego teraz budują takie paskudne domy?

– No właśnie – zgodził się z nim Jordi z głębi serca. – Wiesz, dziadku – podjął po namyśle – chyba przyjrzę się bliżej tej twierdzy. Nie wydaje mi się, żeby ojciec akurat o niej myślał, ale chciałbym ją przynajmniej wykluczyć. Gdzie ją znajdę?

Wyszli razem na ulicę, staruszek wskazał palcem.

– Samochodem daleko nie zajedziesz, musisz iść pieszo. Trzymaj się ścieżki, wtedy nie pobłądzisz. Ale niedługo już będzie ciemno, lepiej wstrzymaj się z tym do rana.

– Rano będę już daleko stąd – uśmiechnął się Jordi. Ogarnęło go podniecenie i nie chciał czekać przez całą noc. – Niestety nie mam latarki.

– Ja też nie – z żalem stwierdził stary.

– Wszystko na pewno pójdzie dobrze – odparł Jordi.

Serdecznie podziękował za miłe towarzystwo, a staruszek żegnał go ze łzami: „Ty nie możesz umrzeć, masz przecież takie dobre oczy”. A potem Jordi pojechał samochodem tak daleko, jak tylko się dało. Droga coraz bardziej się zwężała i stawała coraz bardziej wyboista. I nagle zmieniła się ledwie w ścieżkę.

Tam zatrzymał się i wysiadł. Słońce chowało się już za górami, ale Jordi był zbyt niecierpliwy. Nie pomyślał o tym, że gdy tylko słońce zgaśnie, nadciągnie chłód, dlatego też spokojnie ruszył pachnącą ścieżką ubrany jedynie w koszulkę z krótkim rękawem.

Czuł zapach szałwii, tymianku i lawendy, unoszący się z niskich, rozrzuconych tu i ówdzie po zboczu krzewów. A potem słońce zniknęło, uderzył go chłód ciągnący od pokrytych śniegiem szczytów. Jordi zadrżał z zimna. Powinien być mądrzejszy. Przecież jako dziecko chodził zimą spieczonymi słońcem ulicami Orihueli i znajdował cień, który sprawiał wrażenie mroźnego, tak wielkie występowały różnice temperatur. Tu zaś było jeszcze gorzej.

No i nie wziął latarki. Za bardzo się spieszył i zachował się tak, jakby miał klapki na oczach; jedyne, co posiadało dla niego jakiekolwiek znaczenie, to dotarcie do celu.

Ścieżka wciąż pozostawała stosunkowo wyraźna, z nieba sączyło się trochę światła, chociaż w Hiszpanii prędko robiło się ciemno. O tym wiedział bardzo dobrze. Jeśli ruiny twierdzy nie leżą w zbytnim oddaleniu, to dotrze…

Nie zdążył pomyśleć zdania do końca, a już gwałtownie się zatrzymał.

Budowla była do tego stopnia zrównana z ziemią, iż należało powiedzieć, że właściwie przestała istnieć. Mało brakowało jednak, a Jordi wpadłby w dziurę, kryjącą się wśród krzaków.

– To przecież niebezpieczne – mruknął.

Niemożliwe, żeby jego celem było miejsce tak prymitywne. Znów popełnił błąd, wyruszył w niewłaściwym kierunku i zmarnował jakże cenny czas.

Zapadła już taka ciemność, że zaglądanie do jamy w ziemi byłoby pozbawione jakiegokolwiek sensu. Jordi ledwie widział, gdzie jest. Jak zdoła dostrzec cokolwiek w zawalonej piwnicy pod ziemią?

Ale czy to piwnica? Czy w takich starych budowlach były piwnice? Raczej chyba kry… krypty…

Powoli przestawał myśleć.

Nie był już sam.

Pięciu jeźdźców bezszelestnie zjawiło się za jego plecami. Zsiedli ze swych czarnych wierzchowców i powitali go dostojnie, lecz w milczeniu, jak gdyby chcieli oznajmić:

„Szanujemy cię, lecz to my jesteśmy panami”.

Dali znak, że ma iść za nimi.

Jordiemu serce waliło w piersi tak mocno, iż obawiał się, że straci przytomność.

Dotarł we właściwe miejsce.

11

Dwóch z nich szło przodem, trzej za jego plecami. Posuwali się w dół nierównych, wytartych schodów. Jordiemu ciarki przechodziły po plecach na myśl o tej potężnej eskorcie dawno zmarłych już rycerzy. Nie tylko w grocie panował dojmujący wilgotny chłód, od nich również biło lodowate zimno.

Obciągnięta rękawicą dłoń wskazała pochodnię wiszącą na ścianie. Jordi ją zdjął, po omacku odnalazł w jej pobliżu krzesiwo. Wprawdzie nigdy nie był skautem, okazał się jednak dostatecznie inteligentny, by skrzesać iskry, które wystarczyły do zapalenia pochodni.

Rozejrzał się dokoła. Nie chciał się przyglądać swoim towarzyszom, na szczęście ci dwaj, którzy szli przed nim, byli obróceni do niego plecami. Widział jedynie ich ciemne peleryny i naciągnięte na głowy kaptury.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Między Życiem A Śmiercią»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Między Życiem A Śmiercią» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - W Mroku Nocy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Ogród Śmierci
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Między Życiem A Śmiercią»

Обсуждение, отзывы о книге «Między Życiem A Śmiercią» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x