Margit Sandemo - Między Życiem A Śmiercią
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Między Życiem A Śmiercią» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Między Życiem A Śmiercią
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Między Życiem A Śmiercią: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Między Życiem A Śmiercią»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Między Życiem A Śmiercią — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Między Życiem A Śmiercią», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
I wtedy znów ujrzał samotnego jeźdźca na brzegu. Letni sezon dawno się już skończył, plaża była pusta, stali na niej tylko we dwóch.
Jordi czekał.
Postąpił kilka kroków naprzód.
Jeździec w mnisiej opończy po chwili wahania nakierował konia w jego stronę.
A jeśli to mnich?
Nie, mnisi nie jeżdżą konno.
Zbliżali się jeden do drugiego, bardzo niepewni siebie nawzajem.
Jordi się zatrzymał. Teraz już dobrze widział tego człowieka, był to przystojny, stosunkowo młody mężczyzna o ciemnych oczach, czarnych włosach, wypielęgnowanej brodzie i wąsach, otaczających zaciśnięte usta.
Jordiemu serce zabiło w piersi.
Jaki blady ten jeździec!
A ten odwrócił konia bokiem do Jordiego i popatrzył na niego surowo. Jordi pokłonił mu się z wielkim szacunkiem, inaczej postąpić nie śmiał, zresztą mężczyzna wręcz zmuszał do takiego zachowania.
I dokładnie tak samo, jak uczynił o wiele później Antonio, Jordi spytał:
– Que quiere? Czego sobie życzysz , panie?
Rycerz nie odpowiedział, pochylił się tylko nad Jordim z wyprostowaną ręką. W dłoni trzymał kawałek skóry, którą najwyraźniej pragnął wręczyć Jordiemu. Najpierw jednak podniósł ją do góry, tak by Jordi mógł ją zobaczyć.
Na skórze narysowano znak, lecz nie był to wcale ten, który Jordi już poznał. Patrzył na zupełnie nowy znak, składający się z dwóch skrzyżowanych linii. Na środku widniało słowo GASTEIZ, którego nie rozumiał. Jeździec trupio sinym paznokciem wskazał jakiś punkt na obrzeżu skóry, punkt nie mający nic wspólnego z liniami.
– Zapamiętam to sobie – powiedział Jordi po hiszpańsku.
Rycerz uroczyście skinął głową, podał mu kawałek skóry i zawrócił konia. Wkrótce potem zniknął w oddali.
10
Niewiele czasu zajęło Jordiemu stwierdzenie, że oto trzyma w ręku bardzo uproszczoną stylizowaną mapę.
Długo się nad nią zastanawiał.
Czy to znaczy, że moje wyjazdy do Hiszpanii były kompletnie pozbawione jakiegokolwiek sensu? Będąc tam, krążyłem po omacku na oślep, a tymczasem w domu, w Norwegii, dostaję to?
Chyba jednak było inaczej. Przypuszczał, że właśnie jego zainteresowanie całą sprawą i podjęcie próby rozwiązania zagadki stanowiły przyczynę, dla której otrzymał ów wyjątkowy podarunek.
Ale co, na miłość boską, może przedstawiać ta mapa? Przejrzał całą swoją wielką mapę Hiszpanii, milimetr po milimetrze, Hiszpania to przecież wielki kraj.
Nie znalazł żadnej miejscowości, która nosiłaby nazwę „Gasteiz”.
Czyżby chodziło o jakiś inny kraj? Sprawdził w leksykonie, przejrzał indeksy we wszystkich atlasach, jakie tylko znalazł. Bez rezultatu.
A może jednak nie jest to wcale nazwa miasta czy wioski? Czyżby to słowo znaczyło zupełnie coś innego?
Może nazwisko?
Jedyną osobą, z którą mógł porozmawiać na ten temat, był Antonio. Brat jednak przebywał na kilkumiesięcznym specjalistycznym kursie w Londynie. Jordi znów odczuł dławiący uścisk samotności i ogarnęła go panika z powodu nieubłaganego upływu czasu.
Wszystko spoczywało na jego barkach.
W rozwiązaniu tajemnicy owego „Gasteiz” dopomógł mu zupełny przypadek. Upłynął już blisko rok, Antonio dostał własny samochód, a wydatki na jego naukę i utrzymanie były pokryte. Jordi mógł w końcu zacząć myśleć również o sobie.
Uczcił to wyjściem na lunch, co zdarzało się bardzo wyjątkowo. Restauracja, którą wybrał, nie była też szczególnie luksusowa, po prostu podawano tam naprawdę smaczne jedzenie.
Właśnie wtedy kilka słów rzuconych przez dwie panie siedzące przy sąsiednim stoliku rozpaliło w nim nową iskrę.
Jedna z kobiet powiedziała ze śmiechem:
– I wyobraź sobie, że jeździliśmy w kółko, szukając miasta Mons, lecz bez względu na to, jak uważnie śledziliśmy mapę, dojeżdżaliśmy do miasta Bergen. W końcu kogoś oświeciło, przecież Belgia jest dwujęzycznym krajem, chodziło o to samo miasto!
Jordi kompletnie znieruchomiał, zapomniał o jedzeniu stygnącego makaronu.
Przecież doskonale wiedział, że na wschodnim wybrzeżu Hiszpanii miejscowości mają dwie nazwy, hiszpańską i katalońską, lecz różnice są naprawdę niewielkie, na przykład Alicante może się nazywać Ala – cant, zaś Elche – Elx.
Zapomniał jednak o innym rejonie kraju, o Baskonii. Język baskijski bardzo różnił się od hiszpańskiego, zapewne nazwy miejscowości również brzmiały w nim inaczej.
Musiał znaleźć dokładniejszą mapę.
By ją zdobyć, trzeba było iść do konsulatu hiszpańskiego. I rzeczywiście, tam w końcu odkrył, że Gasteiz to Vitoria!
Vitoria, wcale niemałe miasto.
Unni mogła mu była pomóc już dawno temu, miała przecież naprawdę świetną mapę Hiszpanii, ale w tamtym czasie jeszcze nie znała Jordiego, a on swoją mapę kupił w zwykłej norweskiej księgarni.
Wyraźne się stawało, że rycerze od dawna zaczynają się już niecierpliwić. Teraz nareszcie mógł posunąć się o krok naprzód.
W rozmowie telefonicznej, jaką jakiś czas wcześniej odbył z komendą policji w Santiago de Compostela, dowiedział się, że Leon znów trafił za kratki. Trochę to uspokoiło Jordiego, choć tym razem jednak znienawidzony ojczym miał w więzieniu spędzić zaledwie kilka miesięcy.
Jordi nie przejmował się faktem, że Leon wkrótce znajdzie się na wolności. Do tego czasu bowiem miała dla niego upłynąć granica dwudziestego piątego roku życia, a Antonio był nietykalny, przynajmniej dopóki nie spłodzi dziecka, wówczas bowiem przekleństwo spadnie na jego pierworodnego. Antonio jednak w ogóle o tym nie myślał, Jordi był z tego powodu trochę zasmucony, lecz odczuwał również ulgę.
Jemu samemu zostało zaledwie kilka tygodni do chwili, gdy wybije jego godzina.
Ostatniego dnia w pracy w porcie, gdyż właśnie tam dobrze płacili, przyszedł do Jordiego brygadzista i oznajmił, że jakaś pani chciałaby z nim rozmawiać.
Jordi zdziwiony zobaczył, że w jego stronę podchodzi piękna kobieta o bujnych kształtach, wyraźnie pochodząca z południowej Europy.
– Jordi Vargas? – spytała miękko. – Szukałam cię długo, dobrze się ukrywasz. Jest coś, co łączy nas ze sobą.
– Doprawdy? – zdumiał się Jordi.
– Mam przybranego syna, któremu pisana jest śmierć w dwudziestym piątym roku życia.
– Czy chodzi o Mortena? O Mortena Andersena?
– Właśnie tak.
W taki sposób Jordi poznał Flavię Cleve.
Wspaniale było mieć wreszcie sprzymierzeńca. Flavia wkrótce wybierała się do Włoch, myślała również o wyjeździe do Hiszpanii, może więc mogliby się tam spotkać?
Jordi bardzo chętnie na to przystał. Odbyli tego wieczoru niezwykle ważną rozmowę w eleganckim mieszkaniu Flavii.
Dobrze też było się dowiedzieć, że ktoś stara się ochraniać Mortena, Jordi bowiem nie bardzo sobie radził z pilnowaniem i jego, i Antonia. Na to mieszkali zbyt daleko od siebie. Na razie.
Jordi wyruszył więc na swoją trzecią, decydującą wyprawę do Hiszpanii. Tym razem był tak przejęty możliwością dotarcia do jakiegoś konkretnego miejsca dzięki wskazówkom na skórzanej mapie, że nie zdążył poczuć na karku oddechu śmierci.
Miał nadzieję, że przed wyjazdem zobaczy jeszcze Unni, niestety, nie spotkał jej i rozczarowany znalazł się w północnej Hiszpanii.
Miasto Vitoria, czyli Gasteiz, ani trochę go nie interesowało. Od razu wyruszył w kierunku wskazanym przez milczącego rycerza.
Ponieważ wciąż była zima, Pireneje otulała iskrząca się bielą pokrywa śniegu. Widział góry już z samolotu i zdumiał się, jak równo pokryte są śniegiem. Zadziwił go również ogrom obszaru Pirenejów, ich wysokie, lecz mimo to miękko uformowane szczyty. Przypominały wysokie fale na całkowicie białym morzu albo rozleniwiony sztorm, jeśli można się tak wyrazić.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Między Życiem A Śmiercią»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Między Życiem A Śmiercią» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Między Życiem A Śmiercią» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.