Margit Sandemo - Próba Ognia

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Próba Ognia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Próba Ognia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Próba Ognia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Księżna Theresa wraz z Tiril i jej mężem Mórim jedzie na Południe. Nieświadoma, że w ten sposób obie z córką przybliżają się do grożącego im od dawna niebezpieczeństwa, pragnie tam stworzyć swej rodzinie dom.
Móri i jego przyjaciele odkrywają tymczasem nową możliwość rozwiązania zagadki znaku Słońca. Móri, Tiril i Erling, nie bacząc na żadne przeszkody, wyruszają na pełną przygód wyprawę, gotowi przejść przez próbę ognia.

Próba Ognia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Próba Ognia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Sklepienie? Gdzie się podziała piękna sypialnia w Theresenhof?

Tiril nie rozumiała niczego.

Z bardzo daleka docierał do niej głos smutnego męskiego chóru, o którym opowiadał Móri. Pełne żalu modły umarłych czarnoksiężników, proszących o wybaczenie ich złych postępków.

W powietrzu czuło się zapach zbutwiałej ziemi i Śmierci.

Znajduję się w krypcie grobowej, pomyślała nieoczekiwanie przytomnie. Ale co ja tu robię?

Wiedziała, że nie śpi i że to wszystko nie jest sennym marzeniem. Leżała w łóżku i patrzyła na poruszane wiatrem firanki, kiedy ciemności pochłonęły pokój i krajobraz za oknem. I to, co teraz przeżywała, to nie był żaden stan przejściowy między snem a jawą.

– Gdzie ja jestem? – szepnęła, a w każdym razie próbowała wypowiedzieć takie słowa, lecz głos odmówił jej posłuszeństwa.

Nie poznawała tego miejsca, nigdy przedtem tu nie była. To nie były ani krypty grobowe w Tiersteingram, ani kościół w Holar, ani żadne inne miejsce, w którym kiedyś była.

Coś przepłynęło koło niej. Cień…?

Nie, zresztą cokolwiek to było, już zniknęło.

W miarę jednak jak jej oczy przyzwyczajały się do tego zielonkawego mroku, dostrzegała coraz więcej cieni. I teraz je rozpoznawała.

– Nidhogg – próbowała wyszeptać.

Siadały na krawędzi jej łóżka, bowiem nadal w nim leżała, tylko że Móriego nie było.

Tiril bała się jego towarzyszy.

– Dlaczego ja tutaj jestem?

– Musisz zostać przygotowana – odpowiedział Nidhogg skrzekliwym głosem.

– Do czego?

– Przecież wiesz.

Zjawili się wszyscy. Widziała wśród nich własnego ducha opiekuńczego, uśmiechał się do niej uspokajająco, ale ona nie była w stanie odpowiedzieć mu tym samym.

– Dlaczego widzę te ogniki?

– Nie są przeznaczone dla ciebie.

Nauczyciel ujął ją pod łokcie i zmusił, by usiadła.

– Nie dotykaj mnie – jęknęła zdjęta nagłym strachem.

– No, no, dobrze już, dobrze, będziesz musiała przez to przejść.

– Ale ja nie chcę! Pozwólcie mi odejść!

– Tiril – upomniał Nauczyciel z wielką cierpliwością., – Wiedziałaś o tym od dawna. Teraz już za późno na protesty i żale.

Próbowała się cofać.

– Dlaczego chcecie sprawić mi ból?

– Nic ci nie zrobimy, powinnaś o tym wiedzieć. To do Móriego powinnaś mieć pretensje, nie do nas. Teraz wokół niej stali wszyscy. Tiril nie odrywała od nich oczu.

– Czego wy ode mnie chcecie, duchy śmierci?

– Przekonać cię, że powinnaś być ostrożna. Prosić cię, byś chroniła to, co należy do nas.

Tiril poczuła zimny pot na plecach.

– O co wam chodzi?

Nauczyciel powiedział:

– Nigdy nie pozwól mu iść dalej na Południe! Już i tak znaleźliście się zbyt daleko od domu. Mimo wszystko to dobrze, że przyszliście tutaj.

– Mówicie zagadkami, panie.

– Pozwól mu wypełnić jego zadanie! Nie powstrzymuj go! Nie trać czasu na bezsensowne walki na Południu ani na żadne poszukiwania. Pozwól mu wypełniać jego wolę.

Tiril spoglądała to na jednego, to na drugiego.

– Bo ono jest nasze – dodał Duch Zgasłych Nadziei.

Tiril jęczała bezradnie, niezdolna wykrztusić ani słowa.

– Ty dostaniesz więcej – rzekł Nauczyciel. – Ale to jest nasze.

– Nie! – krzyknęła stanowczo.

– Tak po prostu musi być. Pamiętaj o ostrożności! o wielkiej ostrożności. Na Południu istnieją złe siły, nie pozwól, by znalazły się blisko ciebie. I jeszcze jedna ważna sprawa: Nie nadawaj mu imienia bez nas! To my będziemy decydować o imieniu.

„To”. „Ono”. Przez cały czas tak mówili. W takim razie nie wiedzą, co to będzie. Tiril poczuła coś w rodzaju złośliwego triumfu, że jednak nie wszystko jest przed nimi otwarte.

Po chwili ogarnęła ją rozpacz.

– Nie możecie zrobić nic złego takiej niewinnej istocie – powiedziała gwałtownie.

– O tym Móri powinien był pomyśleć wtedy, kiedy próbował wskrzeszać zmarłych w kościele w Holar. Powinien był rozumieć, że my łapczywie pochwycimy nadarzającą się okazję.

– Jaką okazję? Czego wy chcecie, do czego zmierzacie?

– To nasza sprawa, nie twoja. Ty jesteś tylko pośredniczką.

– No to pomóżcie nam w zamian za to! Pomóżcie nam przeciwko tym, którzy nastają na nasze życie!

Oblicze Nauczyciela pociemniało.

– My tej siły nie znamy. Ale na tobie spoczywa odpowiedzialność, by je dla nas uchronić również przed tą siłą.

– To niesprawiedliwe! Chcecie brać, nic w zamian nie dając!

– Nic ci o tym nie wiadomo.

Ręce wyciągały się, by jej dotknąć. W następnej chwili Tiril krzyknęła śmiertelnie przerażona. Zamknęła się nad nią wielka ciemność.

„Mgliste postaci widziałem w oddali,

Długie szeregi uśpionych pokoleń,

Wciąż pogrążonych w nadziei i wierze,

Że zbudzi je słońce, co ciemność pokona,

Cicho drzemiące bliziutko przy sobie,

Jedno przy drugim w spokojnym grobie”.

Fragment pierwszej części poematu

Gustafa Frödinga „Sny w Hadesie”.

Rozdział 9

W głowie Tiril szumiało i grzmiało. Boże, Boże, to się źle skończy, myślała. To mnie zabije, one wciągną mnie do swego świata, do świata Śmierci, muszę się z tego wydobyć, zanim będzie za późno…

Miotała się niczym tonący, który usiłuje wysunąć głowę nad powierzchnię wody, z tą tylko różnicą, że na wpół uduszona Tiril się zmagała nie z wodą, lecz z ziemią.

Z cmentarnym, zbutwiałym piachem, ciemnobrązowym, ułożonym warstwa na warstwie jak torf i pełnym doczesnych szczątków dawno temu pochowanych ludzi. Nie widziała nad sobą blasku dnia, wszystko stało się brunatne, ale była w stanie wyobrazić sobie życiodajne światło, tęskniła za nim, robiła wszystko, by do niego wrócić.

Szamotała się i walczyła desperacko.

Wokół było tak ciasno, ciało miała obolałe od wysiłku i poobijane podczas prób wydobycia się z tego dławiącego uścisku. Cierpiała straszliwie, ale nie dawała za wygraną. Musiała się wydostać na górę!

Pozwól mi zobaczyć Móriego choćby jeszcze jeden jedyny raz, żebym mogła mu powiedzieć, jak bardzo go kocham, chyba byłam w tych sprawach trochę za bardzo powściągliwa, bo tak się bałam, że go utracę. Nie miałam odwagi ujawnić swoich najgłębszych uczuć, o Boże, ja stąd nie wyjdę, ziemia jest taka zwarta, ból rozszarpie mnie na kawałki, pomóż mi, pomóż mi, duchy nie pozwalają mi wyjść! Móri, nie powinieneś był nigdy zawierać z nimi paktu, teraz będziemy musieli ponieść konsekwencje.

Jaki ból, o Boże, nie wytrzymam tego!

Jakiś głos, niedaleko…

– Musisz przeć, Tiril, przeć jeszcze mocniej! Wiem, ale w żaden sposób nie mogę wyjść na górę, nie mogę, ziemia mnie dławi.

– Mocniej, Tiril! Za późno, żeby się zatrzymywać. Pierwszy głos należał do kobiety. Drugi do Móriego.

– To wszystko idzie za szybko – oznajmił obcy głos austriackim dialektem. A może głos nie był taki obcy? Tiril już go kiedyś słyszała…

Akuszerka.

Ból ustał. Tiril kilkakrotnie wciągnęła bardzo głęboko powietrze i otworzyła oczy.

– No, Bogu dzięki – szepnął Móri przy jej głowie. – Już się baliśmy, że cię utracimy.

– Ja byłam… – zaczęła szeptem, ale nie mogła dokończyć, bo przeszył ją znowu potworny ból, Tiril krzyknęła rozdzierająco i ponownie straciła świadomość.

Głosy, znowu głosy, podniecone, świszczące:

– Szybko, przytrzymaj tam, a ja będę cisnąć… Nie, nie, ostrożniej! O, tak! No, no, teraz pójdzie dobrze, trzymaj mocno!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Próba Ognia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Próba Ognia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Próba Ognia»

Обсуждение, отзывы о книге «Próba Ognia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x