Margit Sandemo - Stygmat Czarownika

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Stygmat Czarownika» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Stygmat Czarownika: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Stygmat Czarownika»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kilkaset lat temu pięciu rycerzy zawarło brzemienny w skutki pakt. Od tamtej pory na ich rodach spoczęło przekleństwo. Pierworodni w każdym pokoleniu umierali w młodym wieku, nie dożywali dwudziestych piątych urodzin…
Unni i Jordi w drodze do Hiszpanii, jadą na poszukiwanie skarbu Santiago, który może im ułatwić rozwiązanie przeklętej zagadki. Podczas jednej z przerw w podróży czują się obserwowani i nagle, po drugiej stronie rzeki, dostrzegają rycerzy…
Podróż okazuje się bardziej niebezpieczna, niż sądzili. Zły Wamba zadaje Jordiemu śmiertelną ranę, a ich zaciekły wróg Leon zostaje naznaczony stygmatem czarownika…

Stygmat Czarownika — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Stygmat Czarownika», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

W murze znajdował się niewielki otwór, widzieli przez niego fragment drogi, a przy pewnym wysiłku również zjazd na leśną ścieżkę.

Szczególnie wielkiej możliwości ruchu w tej ciasnocie nie mieli, musieli stać blisko siebie i Unni znowu zaczęła marznąć. Jeszcze chwila, a zmienię się w słup jak żona Lota, tylko że w słup lodu, nie soli, myślała. Ale moja tęsknota jest gorąca. Och, jaka gorąca!

W końcu usłyszeli samochód.

– O, do licha, zatrzymują się – szepnęła Unni. – I wysiadają.

Jeden z dwóch przybyłych mężczyzn zbliżał się do szopy. Stanął twarzą do ściany, żeby oddać mocz. Unni i Jordi wcisnęli się jak najdalej w kąt, żeby ich nie zobaczył. I żeby sami nie widzieli.

Teraz nie było już miejsca na żaden ruch. Stali bardzo blisko siebie na tym małym kawałku miejsca, niewidocznego z zewnątrz.

Nie mogli też usiąść na podłodze, bo pełno było na niej potłuczonego szkła i innych śmieci.

Usłyszeli, że stojący przy szopie woła do swojego kompana po drugiej stronie drogi:

– Nie powinniśmy byli tu wracać. Myślę, że najlepiej będzie znowu zwiewać!

– A co się stanie potem, jak myślisz? – odpowiedział tamten. – Alonzo znajdzie nas wszędzie, a wtedy to nie tylko nóż na gardle, ale nóż w gardle. Widziałeś, jak załatwił Augusta?

Ten spod szopy skończył, wrócił do koleżki, usiedli obaj w otwartym samochodzie i zapalili papierosy. Widocznie mieli zamiar długo czekać.

Atmosfera w maleńkim pomieszczeniu stawała się naprawdę dziwna. Unni była odrętwiała z zimna, ale czuła, że i jej dusza, i serce reagują na intymną bliskość Jordiego. No może nie tylko serce i dusza, pomyślała cierpko. Ręce Jordiego spoczywały na jej plecach, płynął z nich lodowaty chłód. Jej policzki znajdowały się tuż przy jego twarzy i odnosiła wrażenie, że powieki zamieniają się jej w kawałki lodu. Mam nadzieję, że nie zaczną stukać przy mruganiu, pomyślała w przypływie wisielczego humoru.

Ale przecież naprawdę niebezpieczeństwo, że zostanie głęboko zamrożona, było wielkie. Jordi zdawał się nie pamiętać o takich drobiazgach, on przecież chłodu nie odczuwał. Teraz zajęty był tylko tym, by trzymać i ją, i siebie jak najdalej od okienka i żeby oboje zachowali spokój. Nieostrożny ruch ręką na przykład mógł zostać zauważony z zewnątrz. Oddychał z wysiłkiem, ciężko wciągał powietrze, Unni czuła, jak jego pierś podnosi się i opada. Ale, oczywiście, nie wyobrażała sobie, że to z jej powodu. Jordi ma bóle w płucach i trudności z oddychaniem, wytłumaczenie jest proste.

Czy wszystko musi być takie prozaiczne? Czy nie mogłaby przystroić trochę sytuacji odrobiną romantyzmu?

Ciało Unni zaczynało protestować. Walczyło zaciekle z zimnem, a równocześnie płonęło. Miała w sobie rozpalone jądro miłości, odczuwała niepohamowane pożądanie, a nie mogła się uwolnić od paraliżującego ją powoli, ale nieprzerwanie mrozu.

Jordi całym ciałem przycisnął ją mocno do ściany i Unni zalała fala podniecenia. Ledwo zdołała powstrzymać bolesny jęk tęsknoty.

Chciała się poruszyć, wyjść mu na spotkanie, ale ciasnota pomieszczenia i paraliżujące zimno pozbawiały ją sił, nie była w stanie nic zrobić.

– Masz boleści? – zapytała cichutko przez zdrętwiałe wargi. – Gdybyśmy teraz wykorzystali te nasze pół minuty, to może poczułbyś się lepiej?

Czy on ją przejrzy? Czy się domyśli, że nie tylko o jego zdrowie jej chodzi?

– Tak – wyszeptał tuż przy jej uchu. – Tak, zróbmy to. Ale co on ma na myśli? Czy knuje równie podstępne plany jak Unni? Czy on też tęskni tak jak ona?

Chłód jednak paraliżował jej mózg, pozbawiał zdolności myślenia.

Jordi drgnął, gdy zauważył, że Unni traci świadomość. Nie było już czasu, by wzywać rycerzy i prosić o te obiecane pół godziny normalnej, ludzkiej bliskości.

– Nie, Unni, nie odchodź ode mnie!

Odsunął się od niej tak daleko, jak to było możliwe, Unni zaczęła wolno wracać do życia.

– Dzięki ci, Boże – mamrotał Jordi. – Nie, Unni. Moglibyśmy wykorzystać nasze pół godziny teraz, ale na Boga, nie tutaj! Nie w tym brudzie, nie z tymi nasłuchującymi facetami po drugiej stronie drogi! Nie marnujmy jedynego czasu, jaki nam podarowano.

Oczywiście, Jordi miał rację.

Głęboko zatroskany tym, co zrobił, zdjął wiatrówkę i okrył jej ramiona.

– Czy moje ubranie też jest zimne?

– N – nie – dzwoniła zębami, ale odzyskiwała zdolność ruchu, bo Jordi odsunął się naprawdę jak na te warunki daleko. – Nie, już m – m – mi ciep – pło.

Jordi ostrożnie wyjrzał na zewnątrz.

– Oni wciąż tam są.

Nagle Unni jakby się przestraszyła i wyszeptała:

– Jak to dobrze, że Pedro i Elio nie wrócili. To by dopiero było!

– Ale mogą wrócić w każdej chwili – rzekł Jordi ponuro. – Przeklęci idioci, jak długo oni mają zamiar tu siedzieć?

– Dopóki nie przyjedzie Leon z resztą grupy – mruknęła Unni.

Tak więc widoki na przyszłość rysowały się nieszczególne.

Jordi siedział w kucki. Teraz, kiedy Unni musiała mieć cały kąt dla siebie, tylko w takiej pozycji Jordi nie mógł być widziany z drogi.

Zresztą i tak nie mógłby jej rozgrzewać, bo po prostu nie wolno mu było jej dotykać.

– Tak mi przykro z twojego powodu – szeptał zrozpaczony. – Jesteś mi przecież taka bliska, a ja stanowię dla ciebie zagrożenie.

W dodatku zbyt często o tym zapominam.

Choć te słowa rozgrzewały przemarznięte ciało Unni, uważała, że mógłby używać nieco mocniejszych określeń. „Jesteś mi przecież taka bliska”. Co to właściwie oznacza? Może znaczyć dużo, ale też niewiele. Że traktuje ją jak przyjaciółkę, jak siostrę, czy może coś więcej?

– Ty też znaczysz dla mnie bardzo wiele – odparła z lekkim wahaniem. Skoro on używa takich letnich słów, to i ona nie powinna wytaczać cięższych dział. – Jakoś to wytrzymamy. Martwi mnie tylko, że jesteś taki blady i masz spocone czoło.

– Siły życiowe ze mnie uchodzą. Jestem potwornie zmęczony, Unni. A ty omal nie zamarzłaś.

Musiała mu więc wybaczyć. Nie mogła oczekiwać płomiennego uwielbienia od kogoś, kto się ledwo trzyma na nogach.

Uśmiechnęła się blado.

– Nasza szczera przyjaźń złagodzi zarówno gorączkę, jak i chłód.

Roześmiali się oboje. Desperacko. Unni z kluchą w gardle.

Z troską spoglądała na Jordiego. Siedział skulony, z twarzą ukrytą w dłoniach, łokcie opierał na kolanach, całe ciało drżało jak w febrze.

Wreszcie usłyszeli start silnika. Unni pozwoliła sobie zerknąć przez otwór.

– Jordi – wyszeptała. – Oni jadą w stronę lasu. Jordi podniósł się udręczony.

– Aż tacy są głupi? Byłoby dla nich najlepiej, gdyby zaczekali na Leona i jego bandę tutaj. Ale nam wyświadczyli przysługę.

Gdy tylko samochód zniknął w lesie, Unni i Jordi wyszli na drogę.

O mało nie zapomnieli o mieczu, musieli po niego wracać. Nie zwlekając, ruszyli na południe, Jordi jedną ręką wspierał się na ramieniu Unni i dziewczyna ze zgrozą obserwowała, jak ciężko mu iść.

Uszli jednak ledwo kilkadziesiąt metrów, gdy wyjechał im na spotkanie samochód Pedra. Wkrótce znaleźli się na swoich miejscach, na tylnym siedzeniu, i Pedro zawrócił.

– O rany – westchnął Jordi z ulgą. – To się nazywa szczęśliwy traf!

– Wcale nie – roześmiał się Pedro. – Przyjechaliśmy niemal równocześnie z wami, widzieliśmy ten samochód i że wy ukryliście się w szopie. Czekaliśmy dosłownie za drzewem, dopóki teren się nie oczyści.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Stygmat Czarownika»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Stygmat Czarownika» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Stygmat Czarownika»

Обсуждение, отзывы о книге «Stygmat Czarownika» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x