W jednym miejscu Silje musiała przeciąć drogę i oczywiście natknęła się na ludzi! Drogą nadchodziła jakaś kobieta. Jednak, ku wielkiemu zdziwieniu dziewczyny, kobieta uskoczyła w las i ukryła się. Silje uświadomiła sobie, że już wcześniej zaobserwowała podobne reakcje. Ludzie żyli tu w takim zamknięciu, tak odosobnieni, że na obcego przybysza reagowali największym przerażeniem. Kobieta najzwyczajniej zlękła się, być może uznała dziewczynę za niebezpieczną.
Silje z rezygnacją wzruszyła ramionami i poszła dalej.
Kiedy dostrzegła stary, niski dom w małej dolince, jej serce zaczęło bić szybciej, a dłonie poczęły drżeć.
Czy naprawdę będzie miała dość odwagi?
Nigdzie wokół domu nie było śladu życia. Gdzieś z oddali dochodziły odgłosy uderzeń siekiery. Może to Tengel, próbowała pocieszać się tą myślą. Na małym podwórku, przed którym stała, nie było żadnych śladów stóp, choć śnieg leżał już od tygodnia.
Kiedy ostatnio przychodzili tu sąsiedzi? – pomyślała zaniepokojona. Nikt tam nie zagląda. Radzą sobie sami. Od dawna już mogą leżeć martwi.
Silje pamiętała jednak koszmarne uczucie, którego doznała, gdy przejeżdżali tędy pierwszego dnia. Ktoś ich stąd obserwował.
Pełna obaw ruszyła w stronę domu. Nawet jej nogi stąpały chwiejnie, tak bardzo się lękała.
Drzwi byłe krzywe, niskie i podzielone poprzecznie na połowę. Śnieg sięgał wysoko.
Palce Silje drżały tak bardzo, że nie udało jej się zapukać. Spróbowała raz jeszcze. Serce podeszło jej do gardła i waliło jak u wystraszonego do obłędu ptaka.
Czekała.
Żadnego odgłosu.
Nie słyszała absolutnie nic, dlatego odskoczyła gwałtownie, wystraszona, gdy odemknięto jedną połowę drzwi.
W środku, w ciemności błysnęła para kocich oczu starca.
Silje skłoniła się przed podejrzliwym, pomarszczonym obliczem, noszącym ślady podobieństwa z obliczem Tengela.
Zanim zdołała odzyskać mowę, z głębi rozległ się czysty, drwiący głos:
– To kobieta Tengela. Wpuść ją, Grimarze.
Otworzyła się dolna połowa drzwi. Silje przekroczyła wysoki próg i stanęła na glinianej podłodze. Smród starości i brudu uderzył ją w nozdrza, ale jeszcze bardziej dał się jej we znaki gryzący dym.
Wewnątrz panowała nieprzenikniona ciemność. Błona w dymniku sczerniała od sadzy, a innego źródła światła nie było. Na staroświeckim palenisku żarzyło się wprawdzie, lecz węgle nie dawały zbyt wiele jasności.
Upłynęła dobra chwila, zanim oczy Silje dojrzały coś w wypełnionej dymem i sadzą izbie. W końcu jednak udało jej się dostrzec postać siedzącą na krótkim łożu w rogu.
Skłoniła się głęboko, nienaturalne wydało jej się tradycyjne pozdrowienie „Niech będzie pochwalony” więc zamiast tego powiedziała:
– Dzień dobry, pani Hanno! Jestem Silje. Ponieważ jesteście jednymi z najbliższych krewnych Tengela, pozwoliłam sobie złożyć wam wizytę. Mam dla was trochę rzeczy, jeżeli zgodzicie się je przyjąć.
Czy słyszeli, jak bardzo drży jej głos?
Stara kobieta coś wymamrotała, Silje nie mogła rozróżnić rysów jej twarzy, było na to zbyt ciemno. Miała jednak wrażenie, że patrzy na kogoś bardzo, bardzo starego i że sama jest dokładnie obserwowana. Grimar także podszedł teraz do Silje. Stanął tuż za nią, czuła na plecach jego oddech.
Na chwilę pochwycił ją paniczny lęk, chciała stąd uciekać. Cisza w izbie, ohydny, kwaśny zapach wymieszany z dymem, a przede wszystkim niepokojący nastrój, coś obcego, magicznego, czego nie potrafiła nazwać, napawało ją śmiertelnym przerażeniem.
Wzięła się jednak w garść, wyprostowała i zapytała:
– Czy mogę to gdzieś postawić? Koszyk muszę zabrać z powrotem, należy do domu, w którym mieszkam.
Kiedy Grimar chwycił ją za ramię, o mało nie krzyknęła głośno, ale on tylko wskazał jej stół.
Wyjęła jadło: chleb, kawałek szynki, świąteczną kiełbasę, masło i ser. W większości były to wiktuały, które przywiozła ze sobą z domu Benedykta. Stara kobieta usiadła wygodniej i wyciągnęła szyję. Silje zorientowała się, że to właśnie ona tu decyduje, zwróciła się więc do niej:
– Jeśli tylko mogę coś dla was zrobić, powiedzcie, proszę. Może trzeba pomóc przy czymś w domu. Mogę poprosić Tengela, by zadbał o drewno.
– Tengel! – parsknęła stara szyderczo. – Tengel to głupiec! Posiada moc i nie chce jej wykorzystywać, pragnie ją zniszczyć. Nie chcę go tu widzieć. A co ty mogłabyś zrobić w tym domu? Taka praca nie jest twoją mocną stroną.
Silje zaczęła obawiać się gniewu staruchy.
– Tengel jest dla mnie bardzo dobry – powiedziała cicho. Uważała, że powinna go bronić, choćby to miało starą rozdrażnić.
– Ale dziecka nie chce ci zrobić – wyrzuciła z siebie Hanna. – Jest jedynym, który może przekazać swą moc dalej, a on chce ją zniweczyć!
Skąd ona to wie, pomyślała Silje przejęta. Leży tu sama, nikogo nie widuje.
– On nie jest jedyny – wtrąciła. – Sol…
– Sol to błędny ślad. To ty, dziewczyno, masz dalej przekazać dziedzictwo pierwszego wielkiego Tengela. Jesteś jedyną, która może odmienić szalone pomysły jego potomka. Ty, tylko ty!
Silje pochyliła głowę.
– Wiecie, że chcę tego, pani. Znacie moje marzenia, prawda?
– Tak, tak – uśmiechnęła się stara groźnie. – Znam twoje uczucia, wiem o ogniu, który w tobie płonie. Ty jesteś kobietą Tengela, łączy was coś więcej niż pragnienie bliskości. Dam ci pewien wywar, zmuszę go do…
– Nie! – odrzekła Silje zdecydowanie. – Nie chcę miłości, która pochodzi od czarów. Jeśli nie mogę go dostać bez nich, to znaczy, że jestem zbyt słaba, niewarta go.
– Doprawdy jesteś najdzielniejszym stworzeniem, jakie spotkałam powiedziała Hanna cedząc słowa. – Jesteś też dumna. Uważaj na dumę, Silje! Ona może cię zgubić. – Wybuchnęła śmiechem. Nie był to zwykły ludzki śmiech.
– A więc miałaś czelność odmówić mej pomocy! Chyba dlatego, że jesteś nowa w tej dolinie i nie znasz naszej władzy. Czy wiesz, że mogę obrócić cię w nicość, nie dotykając nawet?
– Mówiono mi o tym. Dręczyła mnie jednak myśl, że wam może być tutaj źle.
Hanna ułożyła się na posłaniu.
– Naprawdę jesteś kobietą Tengela – powiedziała z zadowoleniem w głosie. – Rób, co możesz, będzie tak, jak chcesz. On przyjdzie z pewnością. A przy okazji, widziałaś go?
– Co? – zapytała Silje niczego nie pojmując.
Czarownica na łożu zaniosła się śmiechem.
– Widziałam go, kiedy się urodził. Pomyślałam sobie, że gdyby tylko kobiety wiedziały, ustawiałyby się do niego w kolejce, gdy dorośnie. Ale to nic przyjemnego dla dziewicy.
Silje pojęła nareszcie, o czym stara mówi. Czuła, że przepełnia ją odraza. Coś tak obrzydliwego!
– Tak, tak – zaskrzeczała stara. – Tak, tak!
Silje musiała zebrać się w sobie całą mocą, by pohamować gniew. Szybko zmieniła temat rozmowy.
– Czy możecie mi powiedzieć, jaka będzie moja przyszłość?
W izbie zaległa cisza.
– Mogłabym to zrobić. Ale jeśli chodzi o Tengela, to nie potrafię powiedzieć czy czeka cię przyszłość z nim. On posiada tę samą moc, co ja i przesłania mi wzrok. Zostaniesz jednak obdarzona dzieckiem. Z kim, tego nie umiem przewidzieć. I to przez niego, tego nieposłusznego krewniaka, na którego nie mam wpływu. Idź do domu i daj mu nauczkę, Silje! Oczaruj go swą młodością i ciepłem, zanim będzie za późno! Zrób to tak, by nie, zorientował się, że zasiał w tobie swe nasienie.
Читать дальше