Marina Diaczenko - Odźwierny

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Odźwierny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Odźwierny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Odźwierny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Pierwsza część cyklu fantasy Tułacze (Skitalcy). Odźwierny jest debiutem powieściowym Mariny i Sergieja Diaczenków i zarazem pierwszym tomem cyklu Tułacze, opowiadającego o ludziach błąkających się na pograniczu dwóch światów, realnego i nadprzyrodzonego. Wielki czarnoksiężnik traci wszystko: magiczną moc i miłość swego życia. Wystawiony zostaje na pokusy złowrogiej, diabolicznej potęgi, która pragnie przedostać się do ludzkiego świata. Za cenę odzyskania czarodziejskich zdolności miałby się stać tytułowym Odźwiernym, który otworzy wrota wymiarów i sprowadzi na świat niewyobrażalne zło. Czy wybierze drogę zemsty na tych, którzy go odrzucili i potępili? A może znajdzie w sobie dość sił, by oprzeć się demonicznej pokusie?…
Powieść została szybko zauważona i wyróżniona nagrodą Euroconu dla najlepszych europejskich fantastów roku

Odźwierny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Odźwierny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Spojrzał pytająco na maga, który skinął głową.

– Tamten człowiek wędrował – podjął chłopiec – śmiał się, rozmawiał z innymi ludźmi… A Coś szło w ślad za nim. Obserwowało go, przemawiało do niego, on zaś nie wiedział, kto do niego przemawia… W tej chwili Mistrz kazał mi odejść.

– I co? Poszedłeś spać?

– Nie… Byłem ciekaw. Moja wina… Podkradłem się i podglądałem przez dziurkę w kotarze. Widziałem jak Mistrz pochylił się nad Zwierciadłem, chwycił się za gardło, zachrypiał… Czara spadła ze stołu i pękła. Srebrna czara! Mistrz runął na ziemię… Próbowałem mu pomóc. Myślę, że serce mu pękło.

Nastąpiła chwila ciszy tak wszechogarniającej, że bałem się poruszyć.

– Umarł… ze strachu? – zapytał szeptem Lart.

Chłopiec pokręcił przecząco głową.

– On niczego się nie bał. Mówię, że serce mu pękło.

Mag chwilę się zastanawiał, potem zapytał ostrożnie:

– Pamiętasz, jak wyglądał człowiek ujrzany w Zwierciadle? Rozpoznałbyś go?

– Nie – odparł uczeń.

– Był sam?

– Czasem wędrował z innymi ludźmi.

– A to… Coś? Do czego było podobne?

– Oczy… To Coś patrzyło.

Nie wytrzymałem i głośno westchnąłem. Spojrzeli na mnie natychmiast. W końcu Lart podniósł się ociężale i zapytał małego:

– A tak w ogóle, dlaczego nie polubiłeś mojego sługi?

– Bo to kłamczuch – odparł tamten. – Po co mówił, że jest magiem?

– Od razu wiedziałeś, że kłamie?

Chłopak wzruszył ramionami.

– Od razu.

Całą noc jeszcze rozmawiali ze sobą półgłosem, pochylając głowy nad biurkiem. Podnosząc od czasu do czasu ciężkie powieki, widziałem, że Lart wodzi palcem po zżółkłych pergaminach, gładzi je dłońmi i wyjaśnia coś poważnym tonem, a chłopak trzyma się jego rękawa, zadając dociekliwe, niezrozumiałe dla mnie pytania. Rozmawiali ze sobą niemal jak równy z równym. Pomyślałem z goryczą, że nigdy nie zdołam zyskać takiego uznania w oczach mego pana, objawiającego się takim ogniem w jego chłodnych zazwyczaj źrenicach. Rozmawiali w swoim tajemnym języku, ja zaś, jako profan, nie rozumiałem z tego ani słowa.

Po krótkiej chwili milczenia, uczeń zapytał szeptem:

– A czy to prawda, że zesłał pan kiedyś dżumę?

Zaraz się ocknąłem z drzemki.

– Tak mówił Mistrz – wymamrotał zakłopotany chłopak.

Lart nie odpowiedział, przynajmniej na głos.

Przymknąłem oczy. Dżuma. Byłem wtedy dzieciakiem. Okna były cały czas zasłonięte, a nas, dzieci, nie wypuszczano na dwór. Dni zlewały się w jeden koszmarny ciąg… W końcu zaraza ustąpiła niespodziewanie, w niewyjaśniony sposób. W mojej rodzinie zmarli tylko rodzice kuzyna, tego, który tak lubił rybki.

– Posłuchaj, Marranie – zaczął Lart, przerywając moje senne wizje.

– Jak? – zdziwił się mały.

– To znaczy, Łujanie – poprawił się mag stłumionym głosem. – Tak chciałem rzec.

Znowu nastąpiła długa chwila milczenia. Słychać było tylko odległe szczekanie wiejskich psów. Zasnąłem głęboko, a kiedy się obudziłem, usłyszałem, że rozmawiają już o czymś innym.

– Często bolą ją zęby, więc zamawiam ból, a ona mnie dokarmia – opowiadał żywo chłopak. – Dobrze mnie tutaj traktują, tylko nie odbierają poważnie. To zrozumiałe. Byłem smarkaczem, kiedy tutaj przybyłem.

Dodał jeszcze coś, całkiem cicho, czego nie dosłyszałem.

– I co dalej? – spytał ponuro Lart. – Co chcesz robić dalej?

– Zaczekam, aż się przyzwyczają, że teraz ja tutaj jestem gospodarzem. Kiedy będę miał dość mocy, wyjdę na skałę i wezwę piorun.

– Chcesz, żeby się ciebie bali?

– Nie… Chcę, żeby wiedzieli, że nie jestem już dzieckiem.

W jego głosie wyczuwało się upór.

Lart uśmiechnął się.

– Więc chcesz zdobyć potęgę?

Chłopak zastanowił się chwilę, potem zapytał cicho:

– A czy to źle?

Znowu cisza. Siedzieli dalej bez światła.

– Pójdź za mną – wycedził w końcu Lart. – Tutaj będzie ci bardzo ciężko.

Uczeń westchnął i odparł po chwili:

– Nie mogę… Nie mogę zostawić Mistrza samego.

Nadchodziła jesień. Woda w jeziorze była w zasadzie ciepła i przyjemna, ale co pewien czas Raul natrafiał na prąd lodowatej strugi. Otrząsał się, prychał i płynął szybciej.

Jezioro było okrągłe jak głęboki talerz i otoczone lasem. Pnie wysokich sosen zachodzące słońce barwiło czerwienią, wyglądały więc jak ogromne, płonące świece. Marran wypłynął na środek jeziorka, czując ulgę w utrudzonym w ciągu dnia ciele.

Dzisiaj narąbał sporo drew, wykopał ze trzy worki ziemniaków, pomagał nosić kosze z jabłkami i dokonał wiele jeszcze innych podobnych rzeczy. Nikt go do tego nie zmuszał, sam się zaoferował. Chociaż miał zamiar spędzić w chatce nad jeziorem tylko jedną noc, przebywał tutaj już dwa tygodnie.

Chatka była otoczona pniami drzew niczym kolumnadą. Zbudował ją od dachu do fundamentów gospodarz o imieniu Obri. Wytyczył miejsce na obejście, wykarczował drzewa i przyjechał tutaj z młodą żoną. Przy brzegu jeziora można było zobaczyć brodzącego po kolana ich pięcioletniego synka.

– Hej! – wołał malec do Marrana, machając ręką. – Ostrożnie! Nie płyń za daleko, bo cię wodnik porwie!

Raul właśnie zawrócił do brzegu. Ciemniała czerwień zachodu, ciemne sosny odbijały się w wodnym zwierciadle. Marran rozpraszał ten obraz mocnymi wymachami rąk. Na przeciwnym brzegu żaby rozpoczynały wieczorny koncert.

Malcowi na brzegu towarzyszyła teraz jego matka, Itka. Wyciągnęła synka z wody i ocierała mu nogi płóciennym ręcznikiem. Odwróciła się, żeby nie patrzeć na wychodzącego z wody mężczyznę.

Marran ubrał się w ustronnym miejscu. Żabki próbowały zestroić się w jeden chór, wyśpiewując długie rulady.

– Zmęczony? – spytała Raula uśmiechnięta kobieta. – Drewna wystarczy nam na pół roku…

Chłopczyk tańcował wokół swej mamy na wilgotnym piasku. Mężczyzna uśmiechnął się w odpowiedzi.

– Wkrótce wróci Obri – oznajmiła Itka. – Wszystko przygotowałam na kolację, mamy jeszcze chleb, a jutro upiekę nowy…

Obri był znakomitym myśliwym i całkiem dobrym rybakiem. Ogródek uprawiała niewiasta, mieli trzy jabłonie, krowę i kury. Mąkę kupowali w najbliższej wsi.

– My z Raulem dobrze się dzisiaj sprawiliśmy – zwróciła się do syna. – A ty, Gaju?

Chłopczyk gorliwie kiwał głową. Podskakiwał wysoko i pogwizdywał, nie wiedząc jak jeszcze wyrazić przepełniającą go radość.

Itka przysiadła na pniu powalonego, starego drzewa, całkiem odartego z kory. Wyciągnęła przed siebie zmęczone nogi i spojrzała na drugi brzeg, gdzie żabki wreszcie zaśpiewały zgodnym chórem. Kobieta zaśmiała się cicho.

– Wiesz, że Obri ma sześciu braci? Wszyscy ożenili się zgodnie z wolą ojca. Płakali, gryźli palce, ale żaden z nich się nie sprzeciwił…

Uśmiechnęła się w tym momencie tak gorzko, że Raul od razu zmiarkował, iż z jej mężem było inaczej.

– Domyślasz się, jaki był jego ojciec?

Zacisnęła pięść i podsunęła Raulowi pod nos.

– Taki był – podjęła, nie przestając się uśmiechać. – Miał duże gospodarstwo, trzy chałupy, stada, przędzalnię, farbiarnie i sad brzoskwiniowy. Siedmiu synów, a Obri był najmłodszy. Samych parobków miał setkę… Ani jedna dusza w gospodarstwie nie śmiała się nigdy sprzeciwić właścicielowi choćby słówkiem!

Opowieść ją rozpaliła. Nawet w zapadającym zmroku Raul dostrzegał, jak błyszczą jej oczy i drżą policzki. Milczała chwilę, uśmiechając się do swoich myśli, potem podjęła, z trudem skrywając satysfakcję.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Odźwierny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Odźwierny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Szrama
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Odźwierny»

Обсуждение, отзывы о книге «Odźwierny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x