Margit Sandemo - Gorączka
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Gorączka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Gorączka
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Gorączka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Gorączka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Gorączka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Gorączka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Tak nie można – powiedział Dominik. – Wesprzyj się teraz na mnie. Kiedy dojdziemy do ludzi, zobaczymy, co z nogą.
– Oprzyj się na nas – poprawiła Villemo, stając przy drugim boku Jonsa.
Był to dość żałosny widok, gdy tak brnęli przez bezkresne pustkowie. Zmęczeni, przemoczeni, bezbronni…
Herszt snapphanów, Mały Jon, beształ swoich ludzi:
– Uciekli wam z wąwozu, gamonie! Jak to się stało?
– Ale trzech z nich dostaliśmy – próbował się bronić jeden z opryszków.
– O dwóch za mało. A oni zabili jednego z nas. To nie miało prawa się zdarzyć! Ale jeżeli im się wydaje, że są już uratowani, to się grubo mylą. Są teraz w drodze do Hallaryd. Poczekamy tam na nich.
– Nie możemy przecież wyjść stąd tak, żeby nas nie widzieli.
– Oni idą piechotą, a my mamy konie. Ominiecie ich łukiem tak dużym, żeby was nie zobaczyli! Albo zaczekajcie… Jadę z wami. Mam ochotę dopaść tego czarnego, to jakiś oficer, jeśli dobrze widzę. Ten drugi to zwyczajny wiejski parobek. Jego schwytamy jak gęś. A potem zostanie już tylko dziewczyna. Chcę mieć ją nietkniętą. Rozumiecie?
– Tak jest. Ale ja się trochę boję tego oficera. On jest niebezpieczny.
– Nic podobnego! Szwedzcy oficerowie to żałosne chłystki, wszyscy jak jeden.
Lecz także głos Małego Jona brzmiał cokolwiek niepewnie. Ten oficer wyglądał imponująco.
– Podejdziemy ich – obiecał. – A tego czarnego zostawcie mnie! Późnej zajmiecie się parobkiem.
– Nie możemy już teraz pogalopować przez pustkowie i tam ich dopaść? Została im tylko jedna strzelba.
Mały Jon popatrzył na kompanów z niechęcią.
– Wiecie bardzo dobrze, że ja wolę bardziej wyszukane metody niż zwyczajny napad.
Podwładni kiwali głowami. Wiedzieli. Oczywiście, wiedzieli bardzo dobrze, że Mały Jon uwielbia wojnę nerwów, dręczenie swoich ofiar.
– Pastor w Hallaryd… – rzekł herszt z szyderczym uśmieszkiem. – Mamy go na oku już od jakiegoś czasu, prawda? Teraz to on pożartuje ze szwedzkimi żołnierzykami!
Podczas gdy Villemo i jej dwaj rycerze wędrowali przez spalone słońcem pustkowie, niewielka grupa jeźdźców zmierzała na północ. Omijali równinę dużym łukiem ku wschodowi, tak że wędrowcy nie mogli ich widzieć. Jak cienie mknęli do Hallaryd i wkrótce tam dotarli. Zwyczajni przybysze, a jeden zmierzał do kościoła…
Po południu trójka także dotarła do Hallaryd.
– Co teraz zrobimy? – zapytała Villemo.
Była tak zmęczona drogą, tak okropnie bolały ją plecy ad podpierania Jonsa, że ledwie trzymała się na nogach.
Dominik przyglądał się z daleka małej osadzie.
– Chyba nie powinniśmy sądzić, że wszyscy będą tu do nas wrogo usposobieni – powiedział. – Mimo wszystko są to ziemie czysto szwedzkie. Idziemy do wsi i spytamy, czy mają jakieś lokum do wynajęcia. Trzeba jak najszybciej opatrzyć nogę Jonsa.
We wsi pośród drewnianych, malowanych na czarno smołą budynków znaleźli niewielką gospodę. Owszem, mogą wynająć pomieszczenie, na podwórzu stoi mały domek, jeśli chcą, mogą tam przenocować.
Chcieli, rzecz jasna, i zaraz poszli do tego domku, składającego się z jednej tylko izby. Villemo tak już przywykła do życia w towarzystwie mężczyzn, że brak oddzielnego pomieszczenia zupełnie jej nie przerażał. Niezwłocznie zajęli się nogą Jonsa.
– Obawiam się, że trzeba będzie rozciąć but – zmartwił się Dominik. – Noga okropnie spuchła.
Jons bez słowa skinął głową. Później będzie się martwił, co włożyć na nogi. Zresztą jest przecież lato, Bogu dzięki, a on nawykł w domu do chodzenia boso.
Gdy już umyli nogę i mocno ją obwiązali, poszli do gospody coś zjeść. Smakowało niebiańsko, wszyscy troje mieli wrażenie, że przeszli przez pełen ognia czyściec, a teraz dotarli do raju.
Kiedy kończyli posiłek i stwierdzili, że robi się ciemno, do stołu podszedł jakiś człowiek w szatach duchownego.
Ukłonił się szacunkiem.
– Widzę, że pan jest królewskim oficerem – zwrócił się do Dominika.
– Tak, jestem kurierem – odparł Dominik krótko.
– To jeszcze lepiej! Chodzi o to, że chciałbym przekazać panu pewne niezwykle ważne informacje z prośbą, by pan z kolei zechciał przedstawić je Jego Wysokości. To sprawa najwyższej wagi państwowej.
Wszystko możliwe. Na tych przygranicznych terenach działo się wiele dziwnych rzeczy.
– Jeżeli zechce mi pan poświęcić trochę czasu, proszę, by mi pan towarzyszył na plebanię.
Villemo wpadła w złość. Z początku, kiedy przyszli do Hallaryd, była zbyt zmęczona, żeby myśleć o czymś poza jedzeniem i odpoczynkiem, ale posiłek przywrócił jej chęć do życia. Siedziała teraz z kolanem przyciśniętym do nogi Dominika i dreszcz ją przenikał na myśl, że będzie z nim dzielić pokój. A może nawet posłanie?
Gorączka trawiąca jej ciało nie opadła. I wiedziała, że nie opadnie, dopóki Dominik nie będzie jej. Nawet gdyby cały świat zabraniał im być razem.
– Owszem, chyba mógłbym… – zaczął Dominik.
Z najwyższą niechęcią myślał o tym, że będzie musiał zostawić Villemo w jednej izbie z Jonsem. Jons miał wprawdzie zwichniętą nogę, co zapewne czyniło go nieszkodliwym, mimo to…
– Ale wrócisz szybko? – spytała Villemo niespokojnie.
Dominik posłał jej pełne wdzięczności spojrzenie. Słyszał lęk w jej głosie. On także bardzo sobie cenił jej obecność i myśl o tym, że będzie mógł spędzić noc w tym samym pokoju co ona. Będzie mógł jej bronić…
Bronić? Czy naprawdę takie było największe pragnienie Dominika?
– Niestety – rzekł ksiądz, zwracając się do Villemo. – Niestety, to zajmie trochę czasu, chodzi o dość skomplikowane sprawy. Przed północą jednak będziecie mieć pana oficera z powrotem.
Dziewczyna jest jeszcze bardziej apetyczna z bliska, myślał Mały Jon ubrany w szaty duchownego, które ukradł w zakrystii. Czy oni naprawdę wierzą, że zwiodą kogoś tym męskim przebraniem? Ma krótkie włosy. Dlaczego? Obcięto jej za karę? A może zrobiła to z własnej woli, żeby lepiej udawać żołnierza? Nie kobiety zbyt wiele uwagi przywiązują do pozorów, żeby z własnej woli obciąć włosy.
Ona będzie moja! Jak tylko pozbędziemy się tych dwóch, będzie moja! Spójrzcie tylko na te oczy! Jak u kota, nigdy takich nie widziałem! Owszem, widziałem. Ten kurier ma podobne.
– Proszę mi wybaczyć, czy wy dwaj jesteście krewnymi? – zapytał uniżenie.
– Jesteśmy kuzynami – powiedział Dominik krótko.
– Ale czy pański kuzyn nie jest trochę za młody do wojaczki?
– Owszem, jest młody – przyznał Dominik. – Ale ja jestem jego opiekunem, wobec tego musi mi towarzyszyć. Nie ma nikogo innego. Dobrze, pójdę z tobą na plebanię, sługo boży!
Wstał nie zwlekając, zapłacił szynkarzowi i polecił swoim towarzyszom, by zaraz poszli spać. Czynił to z ciężkim sercem.
Ale czemu tak się bał o Villemo? Widział przecież na własne oczy, że ona nieźle potrafi się bronić sama.
– Wrócę najszybciej jak to możliwe – mruknął ponuro.
Jons powoli układał się na spoczynek na wypełnionym słomą sienniku pod okryciem ze skór. W izbie znajdowało się tylko jedno szerokie łoże, na którym mieli spać wszyscy troje. Dominik zamierzał położyć się pośrodku, ale teraz, gdy go zabrakło, odstęp między dwojgiem pozostałych był niepokojąco mały.
Poza łożem umeblowanie izby składało się z ciężkiego, krzywego stołu i ławy. Jeszcze kilka drewnianych kołków w ścianie, i to wszystko. Okno nie miało szyb, tylko zasuwaną na noc okiennicę. Jednak po tamtej strasznej dolinie pokój wydawał im się pałacową komnatą!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Gorączka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Gorączka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Gorączka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.