Talar dla handlarza drzewem stanowił spory majątek. Skinął więc głową i obiecał spełnić jej prośbę.
– I ani słowa nikomu – szepnęła i pospiesznie wbiegła do domu.
Tancred siedział już dobrą chwilę w gospodzie „Pod Łosiem”, znanej z wyśmienitego jadła, kiedy podszedł do niego jakiś człowiek.
– Czy wy, panie, jesteście Tancred Palladium?
– Paladin. Tak, to ja.
– Mam list do pana od pewnej młodej panienki.
– Dziękuję.
Mężczyzna nadal nie odchodził. Tancred wyciągnął talara.
Niezły zarobek jak na jeden dzień, pomyślał handlarz. Dwa talary! Toć to zapłata za rok pracy służącej!
Tancred zaczął czytać, a na jego czole pojawiały się coraz głębsze zmarszczki.
Drogi, drogi Przyjacielu! Muszę jechać. Ulfeldtowie wyruszają dzisiaj za granicę. Nie wiem, dlaczego wszystko stało się tak nagle. Jedziemy przez Harsholm do Hammermollen koło Helsingor. Tam czeka na nas statek. Żegnaj, ukochany. Świadomie zwracam się tak do Ciebie, choć nigdy mnie nie pocałowałeś, mając po temu okazję pomimo kataru czy gęsi. Piszę tak, nawet jeśli między nami nic więcej nie może się wydarzyć. To nie moja wina.
W ogromnym pośpiechu
Twoja Jessica.
Tancred nie słyszał o wyroku, jaki zawisł nad głową Ulfeldta. Gdyby cokolwiek wiedział, podjąłby jakieś działanie. Nic z tego nie pojmował. Rozumiał tylko, że Jessica wymyka mu się z rąk.
Wkrótce można było zobaczyć, jak gna na złamanie karku wzdłuż wybrzeża na północ, by dopędzić orszak. Wcześniej, nie zważając na cichy zakaz kontaktowania się z ochmistrzem królestwa, wpadł do domu Ulfeldtów, ale tam dowiedział się od pozostawionej służby, że orszak opuścił dwór już jakieś dwie godziny temu.
Wypadł na ulicę i podjął pogoń.
W głowie kołatała mu tylko jedna myśl: Jessica! Moja Jessica!
Do Horsholm dotarł za późno. Byli tam już, zabrali tylko trochę rzeczy i kilku wiernych służących.
Chyba bardzo im się spieszy, pomyślał Tancred. I znów myśli zaprzątnęła mu Jessica.
A jeżeli przybędę za późno? Jeśli zobaczę, że statek już odbił od brzegu i znika w oddali?
Wsiądę do łodzi i za nimi popłynę. O Boże, o czym ja myślałem do tej pory?
Kiedy dotarł do Hammermollen, było już ciemno. W okolicach portu ujrzał jednak światła, zobaczył ludzi kręcących się w obie strony po trapie prowadzącym na niewielki statek…
Zeskakując z konia niemal się przewrócił i niepomny na przeszkody, z impetem dobiegł do przystani. Ku swej radości od razu ujrzał Jessikę, która akurat zeszła po dziecięce ubranka leżące na jednej ze skrzyń.
– Jessiko?
Podniosła głowę. Rozpromieniła się i momentalnie przygasła, na jej twarzy odmalował się smutek.
– Tancredzie, oszalałeś? Tu dzieje się coś złego, uważaj, żeby cię nie zobaczyli.
– Chodź tutaj, za tę komórkę!
Ukryli się i tam Tancred objął ją mocno i serdecznie.
– Jessiko, nie wolno ci wyjechać, nie wolno! Teraz już rozumiem, Ulfeldt ucieka! Prawdopodobnie jest zdesperowany. Ja sam nie jestem w stanie go powstrzymać. Najdroższa, nie możesz jechać z nimi. On jest skompromitowany, a ty zniszczysz swoje życie, jeśli z nimi pozostaniesz.
– Nie mogę przecież opuścić Eleonory Sofii.
– Ona ma rodziców, rodzeństwo i cały sztab służących. Pomyśl o mnie! Kto mi pozostanie, jeśli odjedziesz? Jessiko, zostań ze mną – szepnął błagalnie. – Nie mogę żyć bez ciebie.
– Och, Tancredzie, wiesz przecież, że niczego bardziej nie pragnę.
Przytulił ją mocniej do siebie w geście bezgranicznej rozpaczy.
– Nie powinienem tego robić, nie mam prawa wciągać cię w beznadziejność, jaką zgotował mi los, ale…
– Czy nie mogę dzielić z tobą tej beznadziejności?
– Nie rozumiesz, jak bardzo jest źle! Ale mimo wszystko proszę cię, ukochana, byś została. Nie zniosę twojego odejścia.
– Wspólnie sobie z tym poradzimy – powiedziała głosem pełnym nadziei. – Ale muszę teraz zabrać swoje rzeczy.
– Czy są już na pokładzie?
– Nie, chyba nie.
– Pospiesz się więc!
Tancred pozostał w ukryciu, a ona pobiegła po bagaż.
Nie miała szczęścia. Altu rat kiedy odnalazła swój kufer, nadeszła Leonora Christina.
– Dokąd zmierzasz, Jessiko? – zapytała ostro.
– Nie jadę z wami, pani – wyjąkała przestraszona, ale zdecydowana.
– Nie możesz nas przecież teraz zawieść!
– Muszę. Wychodzę za mąż za Tancreda Paladina.
Chociaż chłopak nie oświadczył się jej, Jessica postanowiła stać u jego boku, nawet jeżeli Potrzebował jej tylko jako przyjaciółki.
– A Eleonora Sofia? Naprawdę chcesz pozostawić małe dziecko na pastwę losu dla ulotnej miłostki?
– Dziewczynka wkrótce mnie zapomni. Wy wszyscy z nią będziecie. A ja nigdy nie zapomnę Tancreda.
Żegnajcie, łaskawa pani. Ucałujcie małą. Życzę powodzenia!
Odbiegła najszybciej jak mogła, ciągnąc za sobą kufer.
– Zatrzymajcie ją! – wrzasnęła Leonora Christina.
Ze statku rozległ się krzyk dziecka:
– Jessiko!
Wołanie dotarło do uszu dziewczyny.
– O, Boże, dlaczego w życiu wszystko musi być takie bolesne? – jęknęła, gdy Tancred wyszedł jej naprzeciw i odebrał z rąk kufer. Pobiegli razem do konia.
– On tu jest! Zatrzymać ich! Strzelać! – krzyczała królewska córka. – Nie! Brać żywcem!
Ale mężczyźni, zajęci na pokładzie, zdołali jedynie dobiec do trapu, podczas gdy dwoje młodych wsiadło już na konia i jak huragan pognało naprzód. Jakiś czas jeszcze dobiegały ich podniecone wołania ze statku.
– Szybko! Na pokład! Podnoście kotwicę! – wykrzykiwał rozkazy Ulfeldt.
Były to ostatnie słowa, jakie do nich dotarły.
Po długiej szaleńczej jeździe Tancred wreszcie wstrzymał konia. Jessica starała się odzyskać równowagę po dramatycznych wydarzeniach.
– Już po wszystkim – odetchnął z ulgą. – Dzięki ci, dobry Boże, że zdążyłem na czas! Kiedy pomyślę, że mogłaś już być na morzu, odchodzę od zmysłów.
– Ja też – odparła Jessica, drżąc na całym ciele. – Dostałeś mój chaotyczny list?
– Tak, niech cię Bóg za to błogosławi!
Przez chwilę jechali w milczeniu. Obejmował ją ramieniem tak, jakby przywykł do tego już od dawna. Ona natomiast miała ogromne trudności z utrzymaniem kufra. Wrzynał się jej w piersi lub w uda, przeszkadzał w każdej pozycji.
– Jessiko, słyszałem, co powiedziałaś. Że masz zamiar wyjść za mnie. Czy to prawda?
Długo milczała, a w końcu powiedziała:
– Mój drogi, czy to zależy ode mnie? Powiedziałam to bez zastanowienia. jak dotąd nie prosiłeś o moją rękę.
Teraz on zwlekał z odpowiedzią.
– Nie, nie prosiłem. Ale ty wiesz, że tego pragnę. Gdybym tylko mógł.
– A więc jakie są twoje plany w stosunku do mnie? – spytała zawstydzona. – Jak uważasz, co mam teraz robić? Wrócić do Askinge i tak po prostu o tobie zapomnieć? Tak bardzo chciałabym ci dopomóc, wesprzeć cię, ale nie dajesz mi żadnych szans.
– Miła moja, jakże mógłbym to zrobić?
Chociaż bała się odpowiedzi, zadała jednak to pytanie:
– Czy chodzi o kobietę? Wplątałeś się w coś, z czego nie możesz wybrnąć? Masz dziecko, do którego nie możesz się przyznać? To jedyne, czego się boję.
– Mój Boże, nie! – wykrzyknął przerażony. – Co ty sobie o mnie myślisz? Jesteś jedyną kobietą w moim życiu, wiesz o tym dobrze.
– Skąd mam to wiedzieć?
Jęknął.
– Przecież ja cię kocham, Jessiko!
Читать дальше