Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury – skarb rodowy – przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą…

Dziedzictwo Zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Oczywiście, ale ja jestem ta sama. Nieładna, płaska, nie chciana. Po prostu mało pociągająca. Tego się nie zapomina.

– Więc kiedy pani z kimś rozmawia, to przez cały czas zastanawia się pani nad swoim wyglądem? A gdyby tak zapomnieć o swojej pozbawionej znaczenia osobie i pomyśleć o tej drugiej stronie? Zainteresować się życiem i kłopotami rozmówcy?

Nie wiedziała, co odpowiedzieć, nie miała nic na swoją obronę.

Eli wtrąciła błagalnie:

– Nie bądź taki surowy dla Gabrielli, ona jest bardzo miła. I tak jej było przykro, kiedy jej nikt nie kochał. Mnie też było przykro.

– Ja chcę jej tylko pomóc, Eli. Chcę, żeby oderwała się od swoich nieszczęść – powiedział Kaleb i podciął konia. – Stać panią na to, wasza wysokość – zwrócił się znowu do Gabrielli. – Kiedy jest pani z dziećmi, interesuje panią tylko ich dobro. To widać. Wtedy jest pani miła i ładna. Dlaczego nie spróbować tego samego z mężczyznami, kiedy już pani wróci do swojego dworskiego towarzystwa?

– Kiedy wrócę? – powtórzyła Gabriella jakby zdziwiona. – Chciałabym wrócić do Gabrielshus i do rodziny, ale do dworskiego towarzystwa? A niech oni idą gdzie pieprz rośnie! Znacznie lepiej czuję się tutaj, z wami.

– No, to brzmi nieźle – rzekł Kaleb z przekąsem. – Ale przed panią jeszcze długa, długa droga. Teraz, na przykład, przez cały czas rozmawialiśmy tylko o pani. W ogóle nie zainteresowała się pani moim życiem ani życiem Eli.

– O – szepnęła Gabriella i oblała się rumieńcem. – Wybacz mi, Kaleb! Rzeczywiście nic nie wiem o twoim życiu, odkąd wyszedłeś z kopalni.

– Bo też i nie ma o czym opowiadać.

Ale ja bym chciała posłuchać!

– Kiedy indziej. Gdy pani zainteresowanie będzie bardziej spontaniczne.

Zawstydziła się, lecz zasłużyła na to. Dziwne, ale myśl o – nie mającej tutaj przecież nic do rzeczy rozsądnej, o blond włosach wymarzonej żonie Kaleba, onieśmieliła ją jeszcze bardziej.

Nabrała trochę więcej odwagi, gdy weszli do leżącego w łóżku dziadka Eli. Z głębokim wzruszeniem Kaleb i Gabriella słuchali, jak mała opowiada dziadkowi o tym bajecznym zamku, w którym teraz mieszka, i jakie tam wszystko jest wspaniałe.

Doznali oboje uczucia, że w ich życiu dokonało się coś ważnego. Bo jak to kiedyś powiedział Kaleb: chociaż nasze starania nie poprawiły losu wszystkich cierpiących dzieci w Norwegii, to przynajmniej tym czworgu możemy stworzyć możliwość bardziej ludzkiego życia. Powinniśmy się z tego cieszyć.

Kaleb przestał już walczyć z władzami. Uznał, że to ciosy zadawane w powietrze. Tutaj przynajmniej widać jakiś rezultat, nie szkodzi, że na razie tylko taki nieznaczny.

Często odwiedzał ich Andreas, który zimą nie miał zbyt wiele zajęć w Lipowej Alei. Wieczorami, kiedy dzieci położono już spać, młodzi siedzieli w salonie i rozmawiali. Czasami przychodziła też Liv i jakoś nikt nie dostrzegał, że jest wśród nich osoba przeszło sześćdziesięcioletnia. Liv zachowała bowiem żywość uczuć i młodzieńczy umysł.

Tego dnia jednak, krótko przed świętami Bożego Narodzenia, Liv sprawiała wrażenie zatroskanej, zamyślała się często, w końcu Mattias zapytał:

– Co się stało, babciu?

Liv drgnęła.

– Nie, nic.

– Widzę przecież. Martwisz się o dzieci?

– Nie, nie. Myślę tylko, że zaczynam się starzeć. Zdarza mi się czasami, że słyszę jakieś głosy.

Gabriella, z radością wyczekująca tych wieczornych rozmów z ludźmi, którzy ją akceptowali, zadrżała na słowa babki.

– Głosy?

– Tak, jakieś okropne hałasy. Nie wiem ani skąd się biorą, ani nie umiałabym ich bliżej określić. Bywają różne.

– Mówi babcia dziwne rzeczy – uśmiechnął się Mattias. – Nie są to czasem duchy?

– Och, nie! W Grastensholm nigdy przedtem duchów nie było!

– Nigdy przedtem? – zapytała Gabriella. – To bardzo niepokojące określenie.

– Nie, nie chciałam powiedzieć nic takiego. Nie mówmy o tym więcej! Gabriello, widziałam dzisiaj, jak rysowałaś z dziećmi. Jesteś naprawdę zdolna, nie wiedziałam o tym.

– Dziękuję – uśmiechnęła się Gabriella uradowana. Zaraz jednak zdziwione spojrzenie Kaleba sprawiło, że się zarumieniła. Tylko, że źle sobie to jego zdziwienie wytłumaczyła. Dopiero słowa Andreasa pozwoliły jej zrozumieć.

– Gabriello, jaki ty masz śliczny uśmiech – zawołał kuzyn z Lipowej Alei. – Pojawia się powoli, gdzieś z głębi, a potem twarz ci się rozpromienia, tak że cała jesteś jak odmieniona! A zawsze chodzisz taka skwaszona – zakończył niezbyt zręcznie.

– Nie skwaszona, Andreas – poprawiła Liv. – Nieszczęśliwa byłoby chyba lepszym określeniem.

Gabriella poczuła się skrępowana i ponownie skryła się w swojej skorupie.

– Ja też widziałem twoje rysunki – rzekł Mattias. – Po kim odziedziczyłaś te zdolności?

To po mojej matce, Silje – oświadczyła Liv. – Znacie przecież jej malowidła. Kiedyś w młodości ja także próbowałam tej sztuki. Jednak mój pierwszy mąż stłumił we mnie wszelką pewność siebie i nigdy potem nie zdobyłam się już na odwagę.

Gabriella napotkała spojrzenie babki. Obie wiedziały, co to znaczy utracić wiarę w siebie.

Chłopcy prosili, by Liv pokazała im jakieś swoje rysunki. Zaskoczona i zażenowana jak młoda dziewczyna, poszła do siebie, by je przynieść.

– Babcia jest taka miła – powiedział Mattias, gdy wyszła. – Myślę, że ta opieka nad dziećmi ma dla niej ogromne znaczenie.

– Dla nas wszystkich – dodała Gabriella.

Zdumieni, w milczeniu oglądali małe akwarelki Liv.

– Och, mamo! – wykrzyknął Tarald, którego wezwano, żeby też obejrzał. – Czemu nigdy nic o tym nie mówiłaś? I dlaczego przestałaś malować?

– Tak, jak mówiłam – uśmiechnęła się przepraszająco, – Odebrano mi wiarę w siebie.

– One są fantastyczne! – zachwycała się Irja.

– Czy mógłbym zabrać jedną do Lipowej Alei, żeby pokazać mamie, ojcu i dziadkowi? – zapytał Andreas.

– Kochani moi! – szepnęła Liv zakłopotana. – To przecież nic takiego!

– Nic takiego?! – zaprotestował Kaleb.

– Ta jest najładniejsza. – Gabriella pokazała wybraną akwarelę.

Liv posmutniała.

– Naprawdę tak uważasz? Mnie też się ona zawsze najbardziej podobała i to właśnie nią chciałam sprawić niespodziankę mojemu pierwszemu mężowi, ale poniosłam porażkę. Kobiety powinny trzymać się z daleka od sztuki, oświadczył. Bo kobiecie to nie przystoi. Sztuka jest po to, by dostarczać przyjemności mężczyźnie.

– Nie słyszałem nic równie głupiego – obruszył się Kaleb. – Ja uważam, że mężczyzna i kobieta powinni żyć w małżeństwie na równej stopie, w przeciwnym razie to małżeństwo nie jest nie warte.

Wszyscy go poparli, a Gabriella przyglądała mu się w zamyśleniu.

– Tak, masz oczywiście rację – zgodziła się Liv. – Tylko wtedy byłam młoda i bardzo wrażliwa. Dlatego zresztą tak dobrze teraz rozumiem Gabriellę. Tak samo łatwo ją zranić jak mnie wtedy. Z czasem człowiek staje się odporniejszy, moje dziecko.

– Mam nadzieję – uśmiechnęła się Gabriella. – Muszę zresztą powiedzieć, że coraz rzadziej myślę o Simonie. Za to coraz częściej uświadamiam sobie, że o nim zapominam. O, przepraszam – szepnęła rzucając spłoszone spojrzenie na Kaleba.

– Dlaczego przepraszasz? – zdziwił się Mattias.

– W obecności Kaleba nie mam prawa mówić o sobie.

– Oczywiście, że pani ma – syknął Kaleb. – Czy dla pani nie istnieją pośrednie rozwiązania? Musi być albo, albo?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dziedzictwo Zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x