Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury – skarb rodowy – przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą…

Dziedzictwo Zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Oczywiście, że możesz, ale myślę, że to by było głupie. Wiesz, tu będziesz miała dużo swobody. I będziesz chodzić do szkoły.

– Szkoła! – prychnęła Freda z bezgranicznym obrzydzeniem. – To tylko dla głupków.

– Przeciwnie, to coś dla tych, którzy są dostatecznie mądrzy, by chcieć się uczyć – powiedział Kaleb zaczepnie. – A najwięcej uczą się oczywiście ci, którzy mają coś w głowie. Ty i tak pewnie byś niczego się nie nauczyła, więc lepiej daj sobie spokój.

– Co ty wiesz, czego ja się mogę nauczyć? Jestem dużo mądrzejsza od ciebie!

– Właśnie widzę – odparł Kaleb cierpko. – Poznaję to po twoim języku.

Gdy dorośli zamilkli na chwilę, spytała zaczepnie:

– Będziecie tu siedzieć przez całą noc?

– To zależy od ciebie.

– Ode mnie? Ja was tu przecież nie chcę, ty cholerny staruchu!

– Domyślamy się. Ale Eli potrzebuje snu. Była bardzo źle traktowana i teraz boi się wszystkiego.

– Phi! Ale tchórz! – A po chwili przerwy: – Jak to, źle traktowana?

– Bito ją. Nie dostawała jedzenia. Dlatego zabraliśmy ją tutaj. Żeby miała prawdziwy dom.

Freda zastanowiła się nad tym. Podniosła się zdecydowanie, a ponieważ sprawiała wrażenie uspokojonej, pozwolili jej na to.

Boso podeszła do łóżka Eli.

– Czym cię bili?

– Kijem – szepnęła Eli.

– Mogę zobaczyć?

Eli spojrzała pytająco na Gabriellę, która skinęła głową. Skoro jakiś kontakt mógł się między dziewczynkami nawiązać, to należało zostawić im swobodę.

Eli pokazała więc rozległe siniaki, pokrywające jej ciało.

– Do licha, ale ty jesteś chuda! – rzekła Freda. – Wyglądasz jak szkielet! Zobacz teraz tu, jak ja dostałam łańcuchem.

– Och! – szepnęła Eli z podziwem.

Troje dorosłych usunęło się na bok, a tymczasem dziewczynki wymieniały swoje doświadczenia z rozległych przestrzeni okrucieństwa.

– Musiałaś pracować dla tej baby? – zapytała Freda z niedowierzaniem, mrużąc swoje bystre niczym u wiewiórki oczy. – Najgłupsze, co można robić, to pracować.

Oj, teraz należało się chyba wtrącić.

– Nikt nie może żyć bez pracy – powiedział Kaleb. – Ale żeby Eli, taka mała, musiała wykonywać pracę za dwoje dorosłych, to chyba przesada.

– Ty tam, z tą jasną czupryną – syknęła Freda z pogardą. – Jesteś taki cholernie głupi, że powinieneś trzymać gębę na kłódkę. Rozumiesz?

Po czym znowu odwróciła się do Eli.

Gabriella stłumiła uśmiech, Kaleb jednak roześmiał się szeroko.

– Dziękuję, chłopcy – rzekła Gabriella. – Myślę, że już sobie poradzę sama. One się ze sobą porozumiały.

Kaleb zdumiał ją, bo podszedł do Fredy i pogłaskał ją po głowie. Dziewczynka w odpowiedzi syknęła:

– Zabierz stąd te swoje szpony! Zajmij się raczej tą chudą wroną. Na nic lepszego nie zasługujesz. Ale uważaj, żebyś się o nią nie skaleczył!

I wskazała ręką na Gabriellę, której akurat takie słowa nie dodawały pewności siebie.

– To niesprawiedliwe, Freda – powiedział Mattias spokojnie. – Uważam, że Gabriella jest naprawdę ładna. Nie wszyscy muszą wyglądać tak samo.

Freda prychnęła ze złością. Kaleb nie powiedział nic.

ROZDZIAŁ XII

Największego wysiłku wymagało właściwe pokierowanie Fredą. Stan Eli poprawiał się z dnia na dzień i po tygodniu, opatulona w szale, mogła już uczestniczyć wraz z Fredą i grzecznymi na ogół chłopcami w lekcjach Liv.

Freda jednak przeszkadzała okropnie. A to nie chciała słuchać poleceń, a to musiała wyjść, to znowu uważała, że wszystko jest głupie. Buntowała też chłopców przeciwko podejmowanym przez dorosłych próbom pokazania im bardziej wartościowego życia.

– Tęsknisz do mieszkania na klatce schodowej? – spytał któregoś dnia Mattias. Dziewczynka spojrzała na niego przygnębiona, sprawiała wrażenie opuszczonej.

– No jasne, że tęsknię – warknęła opryskliwie, ale głos zabrzmiał jakoś żałośnie.

Uciekać już nie próbowała. Gabriella, która sama podjęła się opieki nad dziewczynkami, walczyła zaciekle by nad fatalnym zachowaniem Fredy górę wzięła łagodność Eli, a nie na odwrót. Nie należało to do zadań łatwych.

Mattias dbał o zdrowie całej czwórki. Najsłabsza była Eli, ale żadnemu nie brakowało śladów po ciosach, których im życie nie szczędziło.

Wśród dorosłych Freda akceptowała tylko Mattiasa. Wszyscy podejrzewali, że żywiła do niego słabość, ale ona za nic by się do tego nie przyznała. Wciąż go zaczepiała, wymyślała dla niego dziwaczne przezwiska, lecz najwymowniejszy był fakt, że ani na chwilę nie przestawała się nim zajmować.

Któregoś dnia Mattias i Kaleb mieli pojechać z Eli w odwiedziny do jej dziadka. W ostatniej chwili Mattiasa wezwano do Eikeby, do jego własnego dziadka, będącego teraz sędziwym, chorowitym starcem.

Doktor wyruszył natychmiast, dziewczynką zaś musiał się zająć Kaleb sam. Eli, z bezgranicznym uwielbieniem zapatrzona w Gabriellę, poprosiła, by i ona się z nimi wybrała. Gabriella odmówiła stanowczo, jak zawsze niepewna, czy naprawdę nikomu nie będzie przeszkadzać.

– A cóż to waszej wysokości znowu dolega? – zapytał Kaleb zirytowany.

– Myślę, że nie miałbyś ochoty mnie zabrać – bąknęła skrępowana.

– Nie, na Boga! – zawołał ze złością. – To chyba naprawdę nie ma znaczenia, na co ja mam ochotę! Czy nie mogłaby pani choć raz przestać myśleć o sobie, margrabianko, i zrobić przyjemność Eli?

Zakłopotana i zawstydzona wsiadła do sań, a Eli na jej widok pokraśniała z radości.

Siedzieli w milczeniu z dziewczynką w środku. Gabriella uważała, że Kaleb zachował się po grubiańsku i ona nie ma o czym z nim rozmawiać. Pomyślała jednak, że nie robią chyba zbyt sympatycznego wrażenia, wzięła więc rękę Eli i uścisnęła, jakby chcąc dodać jej odwagi.

Dziewczynka odpowiedziała uśmiechem.

– Wasza łaskawość może robić wszystko, co tylko chce – rzekł Kaleb naburmuszony, jakby chcąc zakończyć spór.

– To nie jest wcale takie łatwe, kiedy się w człowieku wszystko rozpadło – próbowała się usprawiedliwić.

– A co z pani rodzicami?

– Z moimi rodzicami?

– Nigdy pani nie pomyślała, co oni muszą czuć?

Popatrzyła na niego pytająco.

– Oddano im ich jedyną córkę, odrzuconą, nie chcianą. Czy może pani postawić się w ich położeniu, waszą łaskawość? Proszę pomyśleć, że pani sama ma córkę, którą spotkało to, co panią!

Gabriella podjęła taką próbę.

– Oni wzięli na siebie wszystkie kłopoty prawda, panno margrabianko? – ciągnął Kaleb bez litości. – Pani mogła cierpieć i użalać się nad sobą w spokoju, a tymczasem matka pani musiała napisać pewnie setki upokarzających listów, że ślub się nie odbędzie, ponieważ narzeczony nie chce jej córki, którą wychowywała z taką troskliwością i z której zapewne jest bardzo dumna. Ojciec pani musiał odwołać wszystko, inaczej rozporządzić tym, co dla was obojga przygotował: dom, posag i tak dalej. Bez słowa skargi, prawda? Ich myśli były przy pani, jedynej córce. A czy pani pomyślała o nich?

Gabriella przełknęła ślinę.

– Zaraz napiszę do domu i podziękuję im za wszystko. Wyjaśnię, że jest mi tutaj dobrze i że zapomniałam o całej tej historii z Simonem.

– A zapomniała pani?

Gabriella zastanowiła się.

– O Simonie zapomniałam. Nie wiem tylko, czy zdołam znowu komuś uwierzyć.

– Nie wszyscy są tacy jak on.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dziedzictwo Zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x