Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury – skarb rodowy – przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą…

Dziedzictwo Zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Masz na myśli wyjazd do Norwegii?

– Tak, do mamy. Ona jest teraz sama, tylko z rodziną Taralda. Wiem, że bardzo tęskni za ojcem. Mogłyby sobie pomóc nawzajem, a poza tym Gabriella będzie tam mieć towarzystwo. Są tam jej rówieśnicy, Mattias i Andreas. Mattias ma cudowny wpływ na ludzi.

– Porozmawiamy z nią.

Gabriella przyjęła propozycję wyjazdu z wdzięcznością.

– Tylko najpierw napiszcie i zapytajcie babcię. Nie chciałabym się narzucać.

Gabriella zawsze bardzo się bała, że będzie dla kogoś zawadą.

Krótko przed świętami Mattias Meiden wyprowadził z wozowni małe sanki, do końskiej uprzęży przywiązał dzwoneczek i pojechał odwiedzić pewnego starego człowieka, który poważnie zachorował.

Mattias nazywał siebie lekarzem, tak jak przedtem mówił o sobie Tarjei. Obaj studiowali na tym samym uniwersytecie, w Tybindze, lecz Tarjei zdobył bardziej gruntowne wykształcenie, jego bowiem interesowały przede wszystkim badania naukowe. Mattias natomiast chciał po prostu pomagać ludziom, od razu i konkretnie.

Początkowo wszyscy mówili, że powinien zostać pastorem. Uważano, że jego łagodne oczy i uspokajający wpływ na ludzi wprost go do tego zobowiązują.

Mattias jednak nie odczuwał takiego powołania. Długo się zastanawiał nad tym, jakie powinno być jego przyszłe życie. Był też jedynym dziedzicem Grastensholm, ale prowadzenie majątku go nie pociągało. To jego ojciec, Tarald, był urodzonym gospodarzem, ale on nie.

W końcu doszedł do wniosku, że najwięcej dobrego zrobi dla swoich bliźnich właśnie jako lekarz. Nie dlatego, by miał jakieś nadzwyczajne zdolności, ale przecież mógł się wiele nauczyć.

Poza tym to on odziedziczył po Tarjeim należący od pokoleń do Ludzi Lodu zbiór środków leczniczych. A to zobowiązywało.

W Norwegii można było wykształcić się tylko na balwierza lub felczera. Kto chciał zostać lekarzem, musiał jechać za granicę. Dlatego i on znalazł się w Tybindze. A gdy po uniwersytecie rozeszła się wiadomość, że legendarny Tarjei Lind z Ludzi Lodu był jego bliskim krewnym, wszyscy starali się ułatwiać mu pracę. Tak więc skończył studia w rekordowym tempie.

Szczerze mówiąc pewną rolę odegrał w tym także jego niezwykły dobroczynny wpływ na ludzi.

Jakkolwiek do tego doszło, faktem jest, że w 1645 roku wrócił do Grastensholm jako lekarz, niezwykle młody jak na ten zawód. Miał dwadzieścia jeden lat i był niezbyt wysokim, łagodnym i miłym młodym człowiekiem o błękitno zielonkawych oczach i miedzianorudych włosach, które teraz tylko leciutko zwijały się na końcach. Jego uśmiech sprawiał, że nawet najbardziej zatwardziały człowiek miękł, a najzimniejsze serce topniało.

Był naprawdę niezwykłym chłopcem, a mama Irja nie posiadała się z dumy. Tarald zaś, który pokonał nareszcie wyrzuty sumienia, że nie umiał kochać Kolgrima równie mocno jak młodszego syna, teraz otwarcie okazywał Mattiasowi swą wielką miłość. Chłopiec zresztą zawsze rozumiał ojca i szanował jego powściągliwość. Tarald bowiem w pierwszych latach był niepotrzebnie nadmiernie surowy wobec Mattiasa – wyłącznie dlatego, by Kolgrim nie czuł się pokrzywdzony.

Ale to się na nic nie zdało. Kolgrim pozostał tym, kim był, wilkiem w owczej skórze. Gdy został odkryty, pociągnął za sobą w przepaść wielu innych – Mattiasa, potem Tarjei i, co tu ukrywać, dla Daga ostatnie jego postępki były ciosem, którego nie przeżył.

A jaką żałobą okrył całą rodzinę! Szczególnie dotkliwie odczuł to Tarald, który przedtem cierpiał z powodu strasznej śmierci Sunnivy i długiej, zagadkowej nieobecności Mattiasa.

Mattias kierował saniami zasłuchany w miarowy, czysty dźwięk dzwonków, rozmyślając o ponownym spotkaniu z Kalebem. Obaj byli zaskoczeni.

Kaleb stał się dorosłym mężczyzną, miał teraz dwadzieścia siedem lat. Nie zachowało się w nim wiele z dawnego idealizmu. Tym razem Mattias spotkał surowego i szorstkiego człowieka.

Po kilku latach przepracowanych w charakterze pisarza w niższej izbie parlamentu Kaleb postanowił, że spróbuje stanąć o własnych siłach i zrealizować młodzieńcze marzenia. Deputowani, którzy ledwie dostrzegali swojego pisarza, pozwolili mu odejść.

Kaleb zrobił już bardzo wiele, by pomóc dzieciom zmuszanym do szkodliwej dla nich pracy, ale zewsząd napotykał zdecydowany opór. Nikt nie chciał go słuchać, ci bowiem, którzy zajmowali dostatecznie wysokie stanowiska, najczęściej sami wykorzystywali pracę dzieci. A gdy brutalnie atakował pracodawców, robił sobie z nich wrogów, oni zaś mieli władzę.

Gdyby tak żył asesor Dag Meiden!

Z innych marzeń także musiał zrezygnować. Jako chłopiec, jeszcze w kopalni i później, często marzył, że kiedyś znajdzie dobrą, pracowitą dziewczynę, z którą mógłby się ożenić. Te kobiety jednak, które spotykał przy okazji swojej pracy na rzecz bezdomnych i biednych dzieci, nie nadawały się na żony. Kaleb omijał je z daleka. Życie pozbawiło go iluzji; dziewczyny, które poznał, nie były postaciami z jego marzeń. Zdecydowanie nie!

Czasami udawało mu się, naturalnie, wyrwać jakieś dziecko z niewolniczych warunków, ale co to dawało? Włóczyły się one potem po ulicach albo żebrały.

W końcu wszystkie jego oszczędności się wyczerpały, a on sam był tak zmęczony, że musiał spotkać znowu normalnych ludzi. Napisał więc do Liv, która zawsze darzyła go przyjaźnią, i zapytał, czy może przyjechać w odwiedziny. Odpowiedziała natychmiast, oczywiście z zaproszeniem. Dopiero w Grastensholm okazało się, jak bardzo jest wyczerpany. Przez kilka pierwszych dni siedział po prostu w fotelu, a Liv pozwalała mu wypoczywać.

Był rozgoryczony, że nie okazał się godny ich zaufania.

– Posłuchaj – powiedziała w końcu Liv rzeczowo. – Mój mąż, Dag, którego tak podziwiasz, kiedyś, w latach swojej młodości, walczył tak samo jak ty. Zabiegał o poprawę warunków pracy robotników tartacznych i przeżył gorzkie rozczarowanie. Wtedy musiał dać za wygraną, bo był młody i niedoświadczony. Jak więc widzisz, nie spotyka to tylko ciebie.

Kaleb nie odpowiedział, tylko z wdzięcznością skinął głową. Zrobił się masywny, rysy jego twarzy pod jasną grzywką odznaczały się niemal brutalną wyrazistością. Oczy lśniły błękitem jak dawniej, lecz szczerość, ta jakaś ożywiająca je iskra i zapał do pracy, wygasły. Zostały badawczo przymrużone, wąskie szparki. Nikt nie staje się szczęśliwy, jeśli wciąż napotyka opór.

Taki był Kaleb, kiedy Mattias wrócił do domu. Młodemu lekarzowi sprawiało ból, że przyjaciel stał się sceptykiem, pozbawionym wiary w ludzi.

Mattias zbadał chorego i dał mu wzmacniające lekarstwo. Niewiele więcej mógł zrobić; stary organizm był po prostu wyniszczony.

Chory czegoś jeszcze chciał.

– Mój drogi chłopcze – wykrztusił po chwili. – Czy ty, który masz takie dobre oczy, mógłbyś zrobić coś dla mojej wnuczki?

Głos Mattiasa był zawsze przyjazny, dźwięczała w nim radość życia i miłość do każdej żywej istoty.

– Co się stało?

– Mała Eli… ona jest na służbie u tej baby Nygard… i myślę, że nie jest jej tam dobrze. Jest taka chuda i blada i nie była w domu już dawno, a zawsze mnie odwiedzała.

– Wstąpię tam w drodze powrotnej.

– Niech cię Bóg błogosławi – szepnął stary z ulgą.

Mattias znał gospodynię z Nygard jeszcze z czasów dzieciństwa. Była to niewiarygodnie skąpa baba, która zgarniała wszystko, co jej wpadło w ręce, nie płacąc za nic. Wykorzystywała wszystkich jak mogła. Mattias wątpił, by małej Eli, której nie znał, wiodło się tam szczególnie dobrze.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dziedzictwo Zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x