Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dziedzictwo Zła» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dziedzictwo Zła: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dziedzictwo Zła»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Tarjei Lind z Ludzi Lodu złożył obietnicę swojemu dziadkowi Tengelowi, że węzełek zawierający tajemnicze medykamenty i cenne receptury – skarb rodowy – przekaże we właściwe ręce. Za najbardziej godnego dziedzica uznał Tarjei Mattiasa, młodszego brata przebiegłego Kolgrima. Kiedy Kolgrim dowiedział się o tym, zło, które skrywał w sobie, wybuchło z wielką siłą…

Dziedzictwo Zła — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dziedzictwo Zła», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ja porozmawiam z Arem – obiecała Liv. – To Przecież mój młodszy brat i zawsze umiałam mu wszystko wytłumaczyć.

Wkrótce jeźdźcy wyruszyli w drogę – Tarjei, Kaleb oraz Bard, stajenny, który miał w drodze zajmować się końmi. Klaus był już na taką wyprawę za stary, a Jesper zanadto roztrzepany. Towarzyszył im dzierżawca o imieniu Bergfinn, podobnie jak Bard rosły i silny mężczyzna, godzien zaufania i jeszcze stosunkowo młody.

Kolgrim wyprzedzał ich o pół doby jazdy, liczyli jednak na to, że musiał przecież trochę odpoczywać, nocą przynajmniej. Byli więc dobrej myśli.

Wkrótce okazało się, że to płonne nadzieje. Gdziekolwiek bowiem pytali, zawsze słyszeli tę samą odpowiedź: owszem, przejeżdżał tędy w wielkim pośpiechu młody chłopak o płomiennym wzroku. Ale minęło już wiele godzin…

– Bardzo się spieszy – powiedział stajenny Bard. – Ale wkrótce go dostaniemy.

Tarjei miał wątpliwości.

– Ktoś, kogo gna fanatyczna siła, posuwa się znacznie szybciej do przodu niż ludzie, którzy mają do wykonania trudne zadanie.

Towarzysze popatrzyli na niego zdumieni, lecz Tarjei nie powiedział już nic więcej.

Kiedyś, gdy odpoczywali na słonecznej polance, żeby konie mogły poskubać trochę świeżej wiosennej trawy, ledwo co odrosłej od ziemi, Kaleb powiedział:

– Jeszcze w kopalni Mattias wspominał kilka razy Ludzi Lodu i zawsze wywoływało to we mnie dreszcz. Bo znałem to nazwisko.

– Naprawdę? – Tarjei był zaskoczony.

– Tak. Ale skoro Mattias twierdził, że jest jednym z nich, nie chciałem nic mówić. Teraz widzę, że wy prawie wszyscy pochodzicie z Ludzi Lodu. Nie myślałem, że oni naprawdę istnieją!

Tarjei ułożył się wygodniej. Bardzo go zainteresowały słowa Kaleba.

– Opowiedz – poprosił. – Gdzie słyszałeś nasze nazwisko?

– W Trondelag, oczywiście! Ale tam wszyscy uważają, że to tylko baśń.

– A jak ta baśń brzmi?

– Że w dawnych, dawnych czasach, daleko w górach Utgard, była wieś, w której żyli sami czarownicy i wiedźmy. Dzielni ludzie wójta dostali się tam któregoś dnia, wymordowali wszystkich, a ich okropne domostwa spalili.

Tarjei skrzywił się boleśnie.

– Dzielni ludzie wójta! Kaleb, oni wyrżnęli niewinne istoty! A poza tym wszystko jest prawdą. Możesz zapytać Daga i Liv! Tylko nasi dziadkowie z nimi i małą Sol uniknęli masakry!

Po czym opowiedział o dotkniętych złym dziedzictwem. O tym, jak niebezpieczny może być Kolgrim, a trzej jego towarzysze w najwyższym zdumieniu przysłuchiwali się tej niezwykłej historii.

– Rozumiecie chyba, że chciałbym podjąć próbę, jeżeli chodzi o Kolgrima. Tengel, mój dziadek, w dzieciństwie był bardzo kłopotliwym chłopcem, ale potem udało mu się odwrócić w sobie złe dziedzictwo, przemienić je w dobro. Spróbuję wpłynąć na Kolgrima, żeby postarał się o to samo. Żeby został nowym Tengelem. Boże, spraw, żeby się to udało! Ale potrzebna mi będzie pomoc wszystkich sił niebieskich.

Miał sam do siebie pretensje, że wcześniej nie próbował wpływać na Kolgrima. Nigdy jednak tak do końca nie pojmował, ile naprawdę zła kryło się za grzeczną miną chłopca.

Gdy Tarjei skończył, długo siedzieli w milczeniu. Pierwszy podniósł się właśnie on.

– No, trzeba odszukać konie. Czas ruszać dalej!

Kolgrim siedział w przydrożnej karczmie i rozglądał się uważnie. Do Trondelag było dalej, niż początkowo myślał. Czasami wydawało mu się, że ta podróż nigdy się nie skończy. Ale jechać musiał, tego jednego był pewien!

Podniecenie go nie opuszczało. On, Kolgrim Meiden, został wybrany, by górować nad innymi!

Nie miał dotąd czasu przejrzeć całej zawartości worka. Zrobi to tam, na miejscu, gdzie nikt nie może go niepokoić. Jedną rzecz wszakże wyszukał wśród poczerniałych skórzanych woreczków i drewnianych szkatułek.

Rozluźnił zapięcie koszuli pod szyją i uśmiechnął się.

To korzeń mandragory. Teraz miał ochronę przed wszelkim niebezpieczeństwem! Nikt nie może go zranić! Jest nieśmiertelny! Może osiągnąć wszystko, co zechce!

Piwo i jedzenie podróżnym podawała młoda szynkarka. Kolgrim wodził za nią oczami. Duża, pulchna, o niepokornym spojrzeniu, nie wyglądała na przesadnie cnotliwą.

Przyglądał się jej z pogardą.

Doszedł już do wieku, w którym chłopcy zaczynają domyślać się rozkoszy kobiecego ciała. Podobnie jak jego babka Sol, która sztukę uwodzenia zaczęła rozwijać już w czternastym roku życia, był dojrzały na tyle, że mógł spróbować tych kuszących radości.

Choć wyobrażał to sobie nieco inaczej niż inni…

Miał po prostu ten sam stosunek do kobiet co tamten jego przodek, którego Sol widziała kiedyś w swoich fantastycznych snach. Ów niewiarygodnie piękny, pociągający mężczyzna o lodowatym uśmiechu z odrąbaną kobiecą głową, którą trzymał za włosy, na wpół ukrytą za plecami.

Pulchna szynkarka podobała się Kolgrimowi. Wyglądała na dojrzałą i doświadczoną, a przy tym chętną wprowadzać młodego chłopca z oczami wilka w tajemnice miłości.

Ale jeszcze nie teraz, myślał. Teraz nie mam czasu, muszę jechać.

Potem jednak wrócę…

I oddał się lubieżnym fantazjom.

Najpierw pozwoli, by dziewczyna nauczyła go wszystkiego, co potrafi. Weźmie od niej wszelką rozkosz, sam jednak nie okaże żadnej czułości, to są po prostu bzdury! Po wszystkim wyjmie nóż. Podrażni się z nią trochę, tak żeby się bała. No i wtedy…

Kolgrim nie zdawał sobie sprawy, iż jego oczy płoną takim złym blaskiem, że wielu gości wymykało się cichaczem z karczmy, a szynkarka za nic nie chciała wrócić do izby, dopóki on tam był.

Co się działo z tym ślicznym chłopakiem, którego samo pojawienie się poruszyło jej zmysły!

Powinna dziękować Bogu, że nie znała wszystkich jego żądnych krwi rojeń.

Zakończył na tym, że ciska zmasakrowane resztki tego, co było młodą dziewczyną, psom na pożarcie. Otrząsnął się, potem wstał i wyszedł do konia.

Karczmarz odetchnął z ulgą.

Gdy czterej poszukujący Kolgrima jeźdźcy przybyli do gospody, otrzymali wyczerpującą odpowiedź.

To nie żaden chłopiec, to Szatan w ludzkim przebraniu zatrzymał się w karczmie. Oczy mu płonęły, jakby cały w środku wypełniony był rozżarzonym ogniem.

– To on – uznał Tarjei, któremu kiedyś dane było spojrzeć w dzikie oczy swego brata. – Czy możemy dostać coś do jedzenia i paszę dla koni? Szybko, tak żeby go jak najprędzej dogonić. Bardzo nas wyprzedza?

– Nie więcej niż jakieś sześć godzin.

Spojrzeli po sobie.

– No to go mamy – powiedział Bergfinn.

– Jaka to parafia?

– Nazywa się Oppdal.

– Czy daleko stąd do południowego Trendelag?

– Właśnie tu jesteście.

Tarjei odetchnął głęboko.

– Jedzenie! Natychmiast! Najważniejsze, żeby teraz nie zgubić jego śladu.

Ale tak się, niestety, stało. Dotychczas bez trudu podążali jego tropem, ludzie rozpoznawali go z łatwością. I nagle wszelki ślad się urwał. Nikt, kogo pytali, nie widział chłopca podobnego do Kolgrima.

Następnego ranka Kaleb powiedział:

– Tam dalej jest Trollheimen, siedziba trolli, a pobliskie góry ludzie nazywają Utgard.

W porządku. – Zgnębiony Tarjei zsiadł z konia. – Czas zajrzeć do mapy wuja Daga. Kłopot w tym, że oni nie schodzili główną drogą prowadzącą do Lodowej Doliny. Tej drogi Dag w ogóle nie zna, bo był niemowlęciem, kiedy Silje i Tengel z dziećmi przedzierali się tutaj potajemnie. Musimy pójść okrężną trasą, tą, którą rodzina Tengela uciekała. To strasznie trudne wejście i nie możemy zabierać koni. Oni mieli ze sobą jednego, ale to była krwawa mordęga, i dla nich, i dla zwierzęcia.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dziedzictwo Zła»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dziedzictwo Zła» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Dziedzictwo Zła»

Обсуждение, отзывы о книге «Dziedzictwo Zła» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x