Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czy jesteśmy tutaj sami?
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Ale ja nie jestem tolerancyjna – odparła. I wtedy Ole powiedział jej, jak się nazywa tamta kobieta.
Gro zawstydziła się. Znała ją i jeśli naprawdę Kalle ma taki gust, to co ona sama jest warta? Czy jest równie tania jak ta… ta…
Mój Boże, to przecież tylko plotki. Skoro Kalle spotykał się z kimś takim, to pewnie musiał mieć istotny powód.
Powinna pokazać, że nie jest jakąś zazdrosną wiedźmą!
Chryste, jak to boli!
Kiedy Kalle nareszcie wrócił do domu, późno w nocy, Gro potrzebowała sporo czasu, żeby się zebrać na odwagę i przyprzeć go do muru. Słyszałam plotki, oznajmiła. Co się za tym kryje?
Tak jak się spodziewała, sprawy miały absolutnie wiarygodne wyjaśnienie. Gro rozbłysła, szczęście znowu rozjaśniło jej twarz. Głupi, zawistni ludzie, czy oni nie mają nic lepszego do roboty, tylko plotkować o innych?
Tej nocy inicjatywa należała do niego i był dokładnie taki sam jak dawniej. Bardzo ją przepraszał, że ostatnio przez to swoje zmęczenie nawet nie pomyślał, jak się ona czuje.
Życie Gro znowu było cudowne. Przez trzy dni.
Zobaczyła, że pod wieszakiem na ubrania w przedpokoju leży kieszonkowy kalendarz. Kupiła dwa jednakowe, bo bardzo jej się podobały, jeden dla siebie, drugi dla Kallego. Podniosła i nie zastanawiając się, co robi, zaczęła go kartkować.
Na Boga, co to za numery telefonów?
Ach, tak, to kalendarz Kallego. Odłożyła go z powrotem. Niech Kalle sam znajdzie, żeby nie sądził, że ona szpera w jego rzeczach.
Ale ten numer na pierwszej stronie wrył się w pamięć. Czy, to telefon tamtej?
Choć Gro wstydziła się sama przed sobą, odszukała w książce telefonicznej nazwisko tamtej kobiety.
Miała inny numer.
W takim razie ten w kalendarzyku Kallego to pewnie numer kogoś z jego pracy. Może szefa?
Zanim zdążyła się zastanowić, zadzwoniła do informacji. Dobrze się w końcu dowiedzieć, gdzie on pracuje. Gdyby się coś stało…
Podano jej nazwisko człowieka, którego numer miał Kalle w kalendarzu.
Sigurd Madsen.
Madsen… Nic jej to nie mówiło. Ale Sigurd?
Jeden z gangu… Mówiono do niego Siggen.
Ale przecież Kalle zerwał z nimi kontakt! Po co mu telefon?
To musi być inny Sigurd.
Poszła do przedpokoju i przyniosła kalendarz. Usiadła na brzegu łóżka, a po chwili odkryła to… I wtedy przestała się przejmować sprawami dyskrecji i dobrego wychowania.
Dokładnie przeglądała kalendarz, a im dalej się posuwała, tym bardziej robiła się blada. Telefon damy, oczywiście, znalazła również, ale to nie miało już znaczenia. Dużo gorsza była lista nazwisk na samym końcu notatnika.
Gro znała wszystkie. To nazwiska tych młodych ludzi, którym Ole i ona próbowali pomagać. Byli ci, którzy dobrowolnie zgłosili się na odwyk. I ci, co do których istniała jeszcze nadzieja, że uda się im pomóc…
Wszyscy, o których Gro z taką dumą opowiadała Kallemu!
Straszna myśl przyszła jej do głowy: A jeśli któreś z nich było szantażowane przez gang?
Zadzwoniła do Olego.
Owszem, dwie dziewczyny naprawdę nie wiadomo dlaczego przerwały kurację. A tak dobrze szło! Niestety, obie wróciły do narkotyków. Stały się bardzo agresywne i sprawiały wrażenie, że się boją, kiedy Ole próbował z nimi rozmawiać. I jeden z chłopców leży teraz w szpitalu, został napadnięty i dotkliwie okaleczony.
Gro jak ogłuszona zakończyła rozmowę i nie zastanawiając się dłużej zatelefonowała na policję do wydziału narkotyków. Przekazała nazwiska i numery telefonów wszystkich handlarzy, których znała. Nie uzbierało się tego wiele, Kalle był ostrożnym strategiem, opowiadał dokładnie tyle, ile było mu wygodnie.
Potem Gro spakowała starannie rzeczy Kallego, wszystkie, do najmniejszego drobiazgu, i wystawiła je za drzwi. Policja obiecała, że przyjedzie i zabierze. Sąsiedzi mogą sobie mówić, co im się żywnie podoba.
Na policji powiedziano jej coś okropnego: Że mianowicie od dawna wiedzieli o działalności gangu, ale nie mieli żadnych dowodów. Gro ich dostarczyła. Takim dowodem jest kalendarzyk, a pewnie znajdzie się coś jeszcze w rzeczach Kallego. Policja wiedziała też, kto jest szefem gangu, ma na imię Kalle.
Gro pojechała do kogoś, kto w tym przypadku najbardziej się nadawał na powiernika. Nie do Finna ani do Olego, nie była też w stanie pojechać do rodziców.
Pojechała do Tovy, która w młodości również swoje przeżyła.
ROZDZIAŁ XI
Tova mieszkała w Lipowej Alei.
Andre i Mali odeszli na zawsze. Była to wielka strata dla całego rodu, zwłaszcza śmierć Andre. On był ostatnio głową rodziny, on ich wszystkich jednoczył, a teraz została bolesna pustka.
Na długo przed śmiercią jego i Mali Tova i Ian przeprowadzili się do starej siedziby. Dziadkowie bardzo się z tego cieszyli. Doczekali się tymczasem trojga prawnucząt, bo mały Tengel miał dwoje rodzeństwa, i w Lipowej Alei znowu zagościł ruch i życie.
Ian przejął stary warsztat Andre.
Rodzice Tovy, Rikard i Vinnie Brink, mieszkali w swojej willi nad Oslofjordem. Starli się ją utrzymać – dla siebie, ale też i ze względu na wnuki. Domu w tak pięknej okolicy rodzina nie powinna się pozbywać.
Tova nie bardzo mogła pocieszać swoją nieszczęśliwą kuzynkę.
– Możesz oczywiście zostać u nas na noc i jak długo zechcesz. Znakomicie rozumiem, że nie powinnaś teraz mieszkać u siebie, ale ja muszę jechać do Christy. Bardzo się o nią martwię.
– Źle się czuje?
– Tak. Banalna grypa skończyła się zapaleniem płuc i Nataniel twierdzi, że ona się z tego bardzo cieszy.
– Może to nie takie dziwne?
– Nie. Wielu z nas myśli to samo, co ty. Wnuki Christy podrosły, to już nastolatki, Nataniel i Elen mają się bardzo dobrze… I Christa jakby nie chce już niczego więcej. W każdym razie nie chce walczyć z chorobą. Ellen mówi, że Christa stała niedawno przy otwartym oknie, chociaż powinna była leżeć szczelnie okryta. Nie bierze też antybiotyków, które doktor zapisał. Ona po prostu chce podążać swoją drogą.
– Nigdy nie zapomniała Linde-Lou – westchnęła Gro ze smutkiem.
– Masz rację, ale to beznadziejna tęsknota. Nasi przodkowie odeszli przecież na zawsze.
– Można sądzić, że to wnuki trzymały ją do tej pory przy życiu.
– Tak. Uwielbiała je. Zresztą napisała już testament, w którym szczodrze je obdarowała.
– Czasami to może być bolesne, patrzeć, jak dzieci dorastają. Widzieć, jak się zmieniają, tracą swoją dziecięcą ufność i nagle zaczynają się buntować. Mówię z własnego doświadczenia, bo my wcale nie byliśmy zabawni w wieku kilkunastu lat, ja i moi bracia.
– Wiem, ale Christa tak nie myśli, w każdym razie nie przypuszczam, by tak było. Ona z pewnością chciałaby jak najdłużej zostać z rodziną. Nie, to Linde-Lou ją do siebie wzywa i ona chce pójść, zwłaszcza że jej małżeństwo z Ablem nie było chyba szczególnie satysfakcjonujące.
– Uff, takie bogobojne, ustabilizowane i nudne! Czy mogłabym pojechać z tobą do Christy?
– Naturalnie! Na pewno się bardzo ucieszy, a tobie dobrze zrobi, jeśli zajmiesz się czym innym. Po drodze będziemy mogły porozmawiać.
Ian został z dziećmi, a Tova i Gro nie zwlekając wyruszyły w drogę.
Nareszcie Tova miała czas zapoznać się z problemami młodej kuzynki, o których ta zdążyła na chwilę zapomnieć.
– My, w naszej rodzinie, często mamy skłonność do interesowania się, jakby to powiedzieć, gorszymi członkami społeczeństwa – westchnęła Tova. – Dopiero później odnajdujemy właściwego partnera.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.