Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Długa i niebezpieczna walka Ludzi Lodu z Tengelem Złym dobiegła końca. Tanghil, zakała i największe zagrożenie świata, przestał istnieć. Nie znaczy to jednak, że w przyszłości już wszystko będzie dobrze. Nadal na wiele pytań nie udzielono odpowiedzi. Rodzina ma więc przed sobą rok pełen napięć…

Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– O, Rune, czy mogę ci się przyjrzeć? – szeptała Halkatla wzruszona do łez. – Jesteś taki piękny, a ja nie miałam jeszcze czasu, żeby cię podziwiać.

– To brzmi groźnie – śmiał się Rune, lecz wino złagodziło jego pełen rezerwy stosunek do otoczenia i przydało miękkości sztywnym ruchom. Świadomość, że wygląda dobrze, napawała go dumą i pozwalała zachowywać się swobodnie. Cóż za rozkosz! Zresztą w towarzystwie Halkatli zawsze czuł się wolny. Fascynowała go jej niepohamowana szczerość i bezceremonialność. Zastanawiał się nawet, czy nie jest w niej trochę zadurzony. Ale tego rodzaju uczucia były dla niego całkiem nowe i trudno wymagać od eks-korzenia, by umiał je określić.

Wiedział tylko, że od momentu, gdy Lucyfer wykonał ostatni ruch dłonią i nieszczęsna alrauna stała się przystojnym mężczyzną, odczuwał głęboki niepokój, kiedy cokolwiek Halkatli groziło. To poczucie wzajemnej przynależności stało się teraz bardziej intensywne, zyskało nowe odcienie. Kiedy weszli do pokoju, zamknął drzwi na klucz. Byli sami.

Ukradkiem spojrzał na swoje odbicie w wysokim lustrze.

– Prawda, że jesteś urodziwy? – szepnęła Halkatla.

Oboje podeszli bliżej i uważnie oglądali się w zwierciadle.

– Masz rację – odparł Rune i roześmiał się lekko skrępowany. – Rzeczywiście, urody mi nie brakuje.

– Z dawnej postaci została ci ciemna karnacja i ten charakterystyczny dla ciebie sposób poruszania się, ale poza tym to trzeba powiedzieć, że anioł światłości wykonał dobrą robotę. Wygładził, co trzeba, wyprostował. Jesteś teraz nieprawdopodobnie przystojnym mężczyzną, Rune. Ale i ja nie wyglądam najgorzej – stwierdziła zadowolona.

– Zawsze uważałem, że jesteś bardzo pociągająca – oznajmił z powagą.

– Pociągająca, no coś ty… – zachichotała. – Nie byłeś chyba… nie mogę tego powiedzieć… Wzburzony, to chyba ładniej, prawda?

– Może być. Nie, szczerze mówiąc, to ja nie wiem, na czym polega to uczucie między mężczyzną i kobietą, o którym ludzie tyle gadają.

Halkatla wciąż stała przed lustrem i przyglądała się odbiciu Runego z wyrazem zadumy.

– Hmmm… A jak wygląda twoje ciało?

– Nie mam pojęcia – odparł szczerze. – Zastanawiam się, czy zostały mi rany po dawnych cięciach.

– Zaraz dokonamy oględzin – oświadczyła rzeczowo i pospiesznie zdjęła mu koszulę. – O, cudownie! Zobacz tylko, jaką masz delikatną i jedwabistą skórę na piersiach! Dokładnie taką samą jak ja, tylko ty jesteś ciemniejszy! Człowieku, twój widok zapiera mi dech!

Jakież to cudowne uczucie być nazwanym człowiekiem! Szczupłe dłonie Halkatli wolniutko głaskały jego pierś wywołując rozkoszny dreszcz i jakieś nieznane, słodkie mrowienie w całym ciele, a zwłaszcza w jednym punkcie. Oczy Runego rozszerzyły się i z lekka zaszły mgłą, stał nieruchomo, w niewiarygodnym napięciu. Co to jest? To nowe, fantastyczne, trudne do pojęcia? Wciąż patrzyli na swoje odbicia w lustrze, jakby za wszelką cenę chcieli zachować dystans do rzeczywistości.

Halkatla zdjęła bluzkę. Tym razem Rune odważył się spojrzeć na jej piersi. Patrzył długo, oczywiście w lustro.

– Jesteś piękna – wyszeptał.

– Prawda? Też tak uważam. – Halkatla cofnęła się leciutko i przywarła do jego nagiego torsu. Runemu przed oczyma latały czerwone płatki.

– No, to zdejmij koszulę do końca – szepnęła.

Nie mógł zawieść jej zaufania, wolno, rozdygotanymi rękami ściągał z siebie koszulę.

Przesunął palcami po brzuchu.

– O, jedna blizna mi tutaj została. Ale więcej nie widzę.

– Prawie w tym samym miejscu co u mnie – powiedziała Halkatla, obciągając w dół spódnicę. – Moja nawet jeszcze trochę niżej.

Rune dotykał palcami jej płaskiego brzucha; miał wrażenie, że jego ręka została naelektryzowana. Halkatla wydała z siebie jęk, głęboki, gardłowy, prymitywny. Ta dziewczyna nie miała zadatków na światową damę.

– Czuję mrowienie w całym ciele – oznajmiła krótko, ciężko dysząc. – Przesuń rękę trochę niżej! Nie, poczekaj, najpierw chciałabym zobaczyć, jak ty jesteś zbudowany. A jaki byłeś przedtem? Nigdy mi nie opowiedziałeś… Czy naprawdę miałeś tam wystający kawałek drewna, tak jak się wyśmiewałam? Uff, byłam okropna, przyznaję, ale zapamiętałam sobie z czasu spędzonego w Dolinie Ludzi Lodu, że alrauna miała taki śmieszny odrostek w miejscu, w którym mężczyźni noszą coś tak podniecającego. Prawda to?

Zupełnie się nie krępowali własną nagością i była to niewątpliwie zasługa Halkatli. Rune sam był zaskoczony. Ale jego nowy status (i trochę wina) dodawały mu pewności siebie. To naprawdę cudowne doznanie po życiu pełnym upokorzeń i smutku, że jest się innym. Zdawał sobie jednak bardzo dobrze sprawę z tego, że tylko z nią jest to możliwe, że tylko wobec niej może być taki otwarty. I przepełniało go szczęście, że wolno mu być właśnie z Halkatlą.

– Tak, tak, rzeczywiście, kiedyś miałem tam długi odrostek, ale nieustannie groziło mu niebezpieczeństwo. Wszyscy chcieli choć odrobinę właśnie stamtąd, żeby wrzucać do rozmaitych miłosnych i zapładniających napojów, tak że w końcu został śmieszny kikut. Halkatlo, nie mam odwagi spojrzeć!

– Zrobię to za ciebie. A tymczasem ty… może byś okazał trochę ciekawości, jak ja wyglądam.

Skinął głową i dość stanowczym ruchem włożył rękę pod jej spódnicę, a serce waliło mu w piersi jak młotem, taki był podniecony. Odpiął haftkę przy pasku i rozsunął błyskawiczny zamek. Spódnica opadła na podłogę. Halkatla miała teraz na sobie tylko cieniutkie figi, przezroczyste. Najładniejsze majtki Ellen.

– Tutaj też koronki – stwierdził Rune z uśmiechem. Gładził wolniutko jej biodra, nie przestając patrzeć w lustro.

Halkatla odpięła jego pasek i mamrotała ledwie dosłyszalnie:

– Jeśli on tam jeszcze jest, ten nadzwyczajny odrostek, to żeby chociaż był odpowiednio sztywny!

Po raz pierwszy oderwała wzrok od ich wspólnego odbicia w lustrze i spojrzała w dół.

– Nie ma się czym martwić! – zawołała triumfalnie. – Z tego ani odrobinka nie została odcięta, zapewniam cię! Lucyfer okazał się dla mnie miłosierny!

– Ja… Ja też to teraz czuję – wyjąkał Rune. Pieszczenie tak seksownej czarownicy jak Halkatla nie mogło pozostać bez śladu. Nie mówiąc już o tym, co ona robiła z jego ciałem.

Ściągnęła mu spodnie w dół, a on po prostu z nich wyszedł, zostawił je na podłodze.

– Oooch – wzdychała Halkatla z błogością. – Lucyfer okazał się naprawdę szczodry!

Runemu zaimponowało to, co zobaczył, kiedy ponownie spojrzał na swoje odbicie w lustrze.

– No, muszę powiedzieć… Całkiem nieźle.

– Wspaniale! – Halkatla nie ustawała w pochwałach, przytulając się do niego. – O, Rune… czuję ból w dole brzucha… o, dotknij mnie, bądź tak dobry!

Pozwolił, by poprowadziła jego rękę. Halkatla przywarła do niego. Byli teraz oboje całkiem nadzy.

Żadne nie miało w tych sprawach doświadczenia, zwłaszcza Rune, ale natura zawsze wie, jak pokierować.

Oboje zafascynowani patrzyli na siebie w lustrze, obserwowali nawzajem swoje pieszczoty, pozbawione wyrafinowania, które przychodzi z doświadczeniem, ale mimo to cudowne, aż w końcu zapomnieli o istnieniu zwierciadła, oddechy stawały się coraz cięższe, kolana uginały się pod obojgiem.

– Nigdy nie doznawałem czegoś takiego – jęknął Rune. – Halkatlo… czy ty możesz… czy ja powinienem…?

Kobiety od zawsze potrafią tak kierować mężczyznami, by myśleli, że to oni zdobywają i to oni panują nad sytuacją. Rune nie umiałby powiedzieć, jak to się stało, że leży na szerokim podwójnym łożu, a Halkatla pod nim, i że jego ciało trawi najcudowniejsze na świecie pragnienie. Czy jest na świecie coś lepszego, niż być człowiekiem? pomyślał, gdy mgła przesłaniała mu oczy i gdy brał w posiadanie uszczęśliwioną czarownicę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?»

Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x