Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Czy jesteśmy tutaj sami?
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Wykonał ruch ręką i natychmiast śnieg zaczął topnieć, a oni poczuli bardzo przyjemne ciepło jak w środku lata, śnieżna zadymka zniknęła w okamgnieniu. Poprosił, by usiedli, a on sam na czas spotkania z nimi przybrał ludzkie rozmiary.
Przyjemnie było rozprostować nogi. Wędrówka po lodowcu dawała się we znaki. Dobrze było czuć ciepło, które ogrzewało przemarznięte ciała. Tova stwierdziła, że musi się bardzo pilnować, by nie zasnąć. Wszyscy widzieli, że Nataniel jest śmiertelnie zmęczony i bardzo cierpi.
Lucyfer jednak stał w otoczeniu swoich czarnych aniołów. Tova zwróciła uwagę, że żaden z nich nie przybrał tym razem postaci wilka. Widać nie było to już potrzebne.
Przeklęty i odtrącony anioł światłości stał z dziwnym uśmiechem na wargach. O rany, cóż to za istota, myślała Tova z podziwem. Nawet teraz, w tak bardzo ludzkiej postaci, jego autorytet nie jest ani odrobinę mniejszy.
Nagle poczuła drżenie serca. Rozejrzała się błyskawicznie dokoła. Byli wszyscy, brakowało tylko jednej grupy – piętnastu bezpańskich demonów, które zostały przez Tengela Złego zepchnięte do pustej przestrzeni.
Lucyfer skierował ku Tovie swoje fascynujące oczy.
– Je również sprowadzimy – uśmiechnął się.
O rany! On czyta w moich myślach! Trzeba się mieć na baczności!
Te z bezpańskich demonów, które były z nimi, tak zwane demony Tronda, odetchnęły z ulgą.
Potężny anioł wyciągnął rękę w stronę Runego i wezwał go do siebie.
– Tyle razy powtarzałem, że moi ludzie obeszli się z tobą paskudnie, Rune, przyjacielu z Ogrodu Edenu. Teraz więc możesz sam zadecydować, czy chcesz być z pierza, czy z mięsa, to znaczy w twoim przypadku: czy chcesz być człowiekiem, czy korzeniem.
Tym razem Rune nie miał najmniejszych wątpliwości: Człowiekiem, jeśli można.
– No, a jak chciałbyś wyglądać?
– Wolałbym się nie różnić od większości. Wiele wycierpiałem z powodu mojego wyglądu.
– Ależ, Rune, nie chcesz chyba być kimś przeciętnym?
Rune zamyślił się.
– Nie. Przeciętnym chyba nie…
– Tak myślałem. No dobrze, postaram się znaleźć coś ładnego, na początek… mam nadzieję, że rezultat nie będzie zły.
Halkatla stała obok Runego rozpłomieniona z przejęcia.
– Czy… czy mogłabym coś powiedzieć, wielki panie?
– Proszę bardzo!
– Ja się strasznie cieszę w imieniu Runego… Ale chciałam tylko powiedzieć, że jeśli o mnie chodzi, to mnie jest obojętne, jak on wygląda. Kocham go takim, jakim jest.
Zaskoczony Rune nie zdołał powstrzymać radosnego uśmiechu.
– Bardzo pięknie to powiedziałaś, Halkatlo – rzekł Lucyfer. – Teraz jednak będziesz musiała się trochę posunąć, moja panno, w przeciwnym razie sama mogłabyś się przemienić w korzeń. A to by była wielka szkoda, prawda?
Teraz Tova zaczęła myśleć o pewnej historii, która zawsze ją śmieszyła. O starej kobiecie, która skarżyła się na swoją samotność w małej chatynce pośrodku lasu. Staruszka miała tylko kota i któregoś dnia powiedziała do niego: „Ach, żebyś tak był młodym pięknym księciem, a ja śliczną dziewczyną!” I zdarzyło się akurat tak, że w pobliżu chaty znajdowała się dobra wróżka. Żal jej się zrobiło samotnej staruszki i postanowiła spełnić jej marzenie. Oboje, i kobieta, i kot, stali się młodymi, pięknymi ludźmi, a dziewczyna, w którą przemieniła się staruszka, wprost nie mogła się napatrzeć na swojego księcia. Była zakochana po uszy. On zaś powiedział: „No cóż! Żałuj teraz, że ubiegłego lata kazałaś mnie wykastrować!”
Tova świetnie rozumiała, że akurat teraz Halkatla za nic nie chciałaby być przemieniona w korzeń!
Tovę tak bardzo ubawił stary dowcip, że musiała się odwrócić. kiedy znowu spojrzała na polankę, zobaczyła tam bardzo przystojnego młodego mężczyznę o rysach i karnacji Runego, ale jakże wypiękniał! Wszystko, co było krzywe i nieudane, zniknęło, wszystko się wyrównało. Nie było w nim nic przeciętnego, o, nie! Halkatla wpatrywała się w niego uszczęśliwiona, ale również wyraźnie onieśmielona. Czy to możliwe, że szalona Halkatla straciła pewność siebie? Chociaż dlaczego nie, ktoś, kto doświadczył tyle zła w ciągu swego krótkiego życia!
Tova życzyła jej wszystkiego najlepszego.
Rune zdumiony przyglądał się swoim kształtnym dłoniom, a Ellen podała mu małe kieszonkowe lusterko. Rozpromienił się jak słońce na widok własnej twarzy.
– Dzięki ci – wyszeptał wzruszony, uśmiechając się do Lucyfera. – Muszę się tylko przyzwyczaić do nowego wyglądu, ale na pewno będę się z nim czuł znakomicie.
Gabriel wzdychał uśmiechnięty.
Domyślam się, że nie będę już musiał wypełniać dawnej obietnicy, że pojadę na Cejlon, żeby ci stamtąd przywieźć ziemi.
– Nie, Gabrielu, już nie musisz, ale dziękuję ci za troskliwość – odparł Rune. – Poza tym zdecydowanie nie chciałbym już jeść ziemi.
Wszyscy się uśmiechali. Rune zaś położył dłonie na ramionach Halkatli i spojrzał jej głęboko w oczy. Dziewczyna pod jego wzrokiem po prostu rozkwitła. Nie potrzebowali wielu słów.
Tova stłumiła westchnienie. Nic nie mogła poradzić na to, że wzrok przesłoniła jej mgła. Nie żeby zazdrościła Runemu, co to, to nie, ale sama też chciałaby być troszeczkę…
Opanowała się jednak szybko i słuchała, co mówi Lucyfer.
– Byliście mi bardzo pomocni w walce z moim ostatnim przeciwnikiem. Wyeliminowaliście złego Tan-ghila, który stanowił wielkie zagrożenie dla mojego królestwa, ponieważ posiadał wodę ze Źródła Zła, a także dlatego, że obiecano mu żywot wieczny i władzę nad całą ziemią. Dzięki wam nigdy do tego nie dojdzie.
Tova poczuła nieprzyjemny skurcz w sercu. Nie podobały jej się te słowa, ale postarała się jak najszybciej przestać o tym myśleć.
Napotkała wzrok Nataniela i stwierdziła, że on również jest zaskoczony i zdumiony.
Lucyfer mówił dalej:
– Postanowiłem zatem was wynagrodzić w ten sposób, że każde będzie mogło wybrać, gdzie chciałoby pójść po swojej śmierci. Choć wielu z was już znajduje się w sferach podległych śmierci. Proponuję tedy wam wszystkim, żyjącym i już zmarłym członkom Ludzi Lodu, byście przenieśli się do Czarnych Sal i pozostali tam na wieki.
Zapadła głucha cisza, a po chwili Nataniel drżącym z napięcia głosem powiedział:
– Dziękujemy Wam, Wasza Wysokość, za wielkoduszną propozycję. Pozwól nam jednak zastanowić się, zanim odpowiemy, bo zaskoczyłeś nas bardzo; jeszcze nawet nie pojmujemy dobrze wspaniałości tego, co mogłoby nas czekać.
– Rozumiem, oczywiście. No a wy, demony wszelkiego rodzaju, z Lilith i Tajfunem na czele, mam nadzieję, że wy przyłączycie się do nas?
– Naturalnie – odparł Tajfun, a inne demony potwierdziły. – To była od dawna nasza największa tęsknota.
– Wspaniale! Rune i Halkatla, wy już zostaliście zapisani do mojego sztabu i wasze miejsce jest w Czarnych Salach.
Oboje nabrali powietrza, jakby chcieli coś powiedzieć, ale zabrakło im śmiałości. Przyglądali się sobie nawzajem uważnie. Pierwsza zdobyła się na odwagę Halkatla. Tova i wszyscy zebrani doznali dziwnego uczucia widząc, jak bujna i żywiołowa wiedźma pada na kolana i błagalnym głosem zwraca się do Lucyfera:
– Czcigodny Panie… Nie zrozum źle mojego wahania, jestem Twoją wdzięczną sługą, ale…
– Halkatlo – rzekł Lucyfer wyraźnie ubawiony. – Powiedz, czego pragniesz.
Spojrzała w górę spłoszona.
– Tak bardzo bym chciała przez jakiś czas pozostać jeszcze w świecie żywych. Sprawia on takie kuszące wrażenie mimo wszystkich niedoskonałości. Może tamten wspaniały świat mógłby trochę poczekać? Tylko odrobinę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.