Margit Sandemo - Demon I Panna

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Demon I Panna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Demon I Panna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demon I Panna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po długich wędrówkach Heike Lind z Ludzi Lodu przybywa do Norwegii, aby odebrać swój spadek. Wszyscy członkowie rodziny pomarli, a majątki przejęli pozbawieni skrupułów oszuści. Heike musi je odzyskać za wszelką cenę, bowiem w Grastensholm ukryty jest magiczny skarb Ludzi Lodu… Sprawy przybiorę pomyślny obrót, dopiero gdy spotka tajemniczą istotę, która jak cień pojawia się w okolicznych lasach…

Demon I Panna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demon I Panna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

„Z tego, co wiemy, nie ma żadnych spadkobierców Grastensholm. A poza tym jak byś ty, młoda dziewczyna, dała sobie radę z takim dużym dworem? Ty, która nie poradziłaś sobie nawet z Elistrand?”

„Ja umiem pracować. Ale nikt mi nie wytłumaczył, jak prowadzić interesy”.

No i bardzo dobrze, jeśli o mnie chodzi, pomyślał Snivel i uśmiechnął się szyderczo.

„Niech będzie. Skoro tak, to zamieszkam w Lipowej Alei. To był pierwszy majątek mojej rodziny”.

„Lipowa Aleja została wydzierżawiona, wiesz o tym dobrze, a my nie widzimy powodu, aby zrywać umowę dzierżawną”. Pochylił się ku niej. „Musisz spojrzeć prawdzie w oczy, dziewczyno! Jesteś sama! Zostałaś sama na świecie!”

Sama… Sama na świecie! Te słowa miały dźwięczeć jej w uszach przez wszystkie następne lata.

Snivel znowu pochylił się do przodu. „Ale pomyśleliśmy i o tobie, Vingo. Nie jesteśmy bez serca, znaleźliśmy ci dobre miejsce. U madame Fleden, niedaleko Christianii. To będzie twój przyszły dom”.

Vinga poczuła zimno na plecach. Madame Fleden słynna była ze swoich drakońskich zasad. Ci, którzy tam trafili, byli traktowani gorzej niż więźniowie. Niczym mnisi lub zakonnice umieszczani byli w małych, ciasnych izdebkach, musieli spędzać dnie na modlitwie i pracy, o głodzie, a na dodatek bito ich za byle co.

Tej nocy Vinga uciekła. Zapakowała na mały wózek wszystko, co uznała za przydatne dla siebie i kozy, i wyruszyła w stronę wzgórz. Chętnie wzięłaby jeszcze parę kur, ale trudno je było transponować, krowy natomiast nie odważyła się zabrać, uważała, że komornicza zagroda jest za mała i nie dość bezpieczna dla tak dużego zwierzęcia.

Wszystko to wydarzyło się dawno temu.

Dawała sobie jakoś radę. Ona i koza przeżyły już dwie mroźne zimy. Jesienią Vinga oczyszczała okoliczny las z jagód, w czasie żniw nocami skradała się na pola i zbierała porzucone kłosy, w ten sposób zdobywała trochę mąki na chleb. Zdarzało się, że chodziła na pola jeszcze przed żniwiarzami, bo zimy bywały długie, a koza potrzebowała dużo jedzenia. Co to zresztą miało za znaczenie, że wzięła tych parę kłosów? Naprawdę trudno to liczyć jako szkodę!

Vinga niemal zapomniała o swoich związkach z ludźmi. Jakby stopiła się z lasem, stała się jego częścią. Drwale nie raz opowiadali o huldrze, leśnej nimfie, która to tu, to tam mignęła im czasem przed oczyma – nieduża postać ubrana w łachmany, o spłoszonym wzroku i rozpuszczonych jasnych włosach. Jeden czy drugi rzucił czasem myśl, że to może być Vinga, Tarkowa córka, która przepadła gdzieś tak dawno temu, ale inni śmiali się wtedy z niego i mówili, że z pewnością ma przywidzenia.

Oczywiście, zdarzało się, że jacyś ludzie, zbieracze jagód lub inni, przechodzili niekiedy obok porzuconej zagrody komorników. Z zewnątrz jednak wszystko wyglądało jak kompletna ruina, nikomu by do głowy nie przyszło, że da się tam mieszkać. Ganek zbutwiał do tego stopnia, że nie można się było dostać do drzwi wejściowych. A nikt nie pomyślał, że lekka Vinga przeskakuje przez spróchniałe deski, które zostawiła świadomie właśnie dlatego, by nikt nie zechciał wejść do środka.

Stała się dzika niczym wilk, płochliwa jak łania. Głód był dla niej czymś naturalnym, podobnie jak chłód. Ruchy miała zwierzęce, szybkie, nerwowe w każdej chwili gotowa do ucieczki. Oczy zawsze czujne, wypatrujące, natychmiast dostrzegały zbliżające się niebezpieczeństwo. Nawet we śnie słyszała każdy dźwięk, choćby najsłabszy, za dnia umiała odróżnić każdy obcy szmer.

Mówienia nie zapomniała, koza wysłuchiwała wszystkich jej zwierzeń.

Zapomniała natomiast płaczu. Płacz należał do pierwszego roku spędzonego w samotności.

Najlepsze chwile przeżywała wówczas, gdy siadywała wysoko, na stoku wzgórza, i wpatrywała się w leżącą poniżej parafię.

Grastensholm. Wymarłe, opuszczone, wiatr gwizdał w pustych oknach i wieżyczce na dachu. Farba opadała ze ścian. Jesienią liście zasypywały dziedziniec, bo nie miał kto ich zebrać. Pola były uprawiane przez dzierżawcę z Lipowej Alei. Tylko dom stał pusty.

Ostatnio jednak zaczęła dostrzegać życie i ruch we dworze. Do ścian przystawiono drabiny, drewno zostało pociągnięte czarną smołą. Do obór i stajni wprowadzono zwierzęta.

To cieszyło Vingę, a z drugiej strony napawało lękiem.

A gdyby to jej krewni? Ze Szwecji? Czy powinna zebrać się na odwagę i zejść na dół?

Pewnego dnia do dworu przyjechał duży wóz, zlazł z niego niezdarnie jakiś otyły, ciężki mężczyzna i wszedł na schody. Zachowywał się jak władca. I to on był tym, który przyprawił ją o zimne dreszcze tamtego dnia, gdy oświadczył, że Vinga pojedzie do domu madame Fleden.

Pan Snivel.

Co on robi w Grastensholm? On naprawdę nie miał tam żadnego interesu! Vinga poczuła, że dławi ją wściekłość, ale teraz zbyt się bała ludzi, by odważyła się cokolwiek zrobić.

Elistrand leżało za daleko, nie mogła stąd zobaczyć, czy są tam jacyś mieszkańcy.

Czasy Ludzi Lodu w parafii Grastensholm przeminęły.

Teraz została już tylko ona. I nie wiedziała nic o tamtych dwóch rodzinach, które pozostały w Szwecji. Też były to rody nieliczne. Jedna kuzynka, Ingela, miała syna imieniem Ola, a w Skanii mieszkał Arv Grip, ale on żył samotnie.

I to wszystko. Vinga nie znała adresów szwedzkich krewnych.

W gruncie rzeczy właściwie o nich zapomniała.

Tej wiosny roku 1794 krążyła pewnego dnia wokół domu, zbierając małe, młodziutkie zioła, z których zamierzała ugotować zupę.

Kochała wiosnę. Czas, kiedy nie musiała już sypiać przytulona do ciepłego boku kozy, podczas gdy śnieg wdzierał się do izby przez dziurawy dach i ściany, kiedy nie musiała zdzierać kory z pni brzóz, żeby ją potem zetrzeć na mąkę, której dodawała do chleba. Kiedy nie musiała już wydzielać kozie pożywienia małymi porcjami ani słuchać żałosnych pobekiwań głodnego zwierzęcia, gdy nie czuła już pod dłonią, jak bardzo jej żywicielka wychudła.

Wiosną błądziły obie po lasach, ona i koza, znajdowały pożywne rośliny pod uschłymi brunatnymi liśćmi i zieloną trawę na leśnych polanach. Koza obgryzała bezlitośnie młode pędy brzóz, Vinga zaś zrywała pąki z małych sosenek i ożywała.

Pojmowała, oczywiście, że jej życie zostało zredukowane do uporczywej walki o przetrwanie, że nie ma w nim miejsca na nic więcej. Nie mogła zająć się niczym twórczym, nie było na to czasu.

W głębi duszy jednak, pod uśpioną świadomością, nieustannie kołatała jedna myśl. Wciąż majaczył jej jeden cel, choć w miarę upływu czasu coraz słabiej.

Chciała odzyskać to, co zostało jej ukradzione!

W lesie dały się słyszeć głosy, młode i radosne. Vinga zamarła. Rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że koza pasie się teraz w osłoniętej kotlinie, gdzie trudno ją dostrzec. Sama natychmiast pobiegła lekko jak gazela do kryjówki, ale po chwili zastanowienia zaczęła się skradać bliżej głosów, przestraszona, ale ciekawa niczym leśne zwierzę, do którego tak bardzo się upodobniła. Przykucnęła za pniem zwalonej sosny i po chwili ich zobaczyła. Młody mężczyzna i młoda dziewczyna. Szli, trzymając się za ręce, rozmawiali i śmiali się, ale patrzyli pod nogi, na zarośla, przez które się przedzierali.

Vinga poczuła ukłucie w sercu i zalała ją fala trudnej do opanowania tęsknoty. Było ich dwoje i szli razem! To, że należeli każde do innej płci, nie zrobiło na niej wrażenia, to wiązało się ze światem, którego nie zdążyła poznać, ale tego, że byli we dwoje, zapomnieć nie mogła.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Demon I Panna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demon I Panna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Demon I Panna»

Обсуждение, отзывы о книге «Demon I Panna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x