Margit Sandemo
Skrzydła Demona
Tajemnica czarnych rycerzy tom 09
Tytuł oryginału: „ Demonens vinger”
Rozpoczęła się ostatnia wielka ekspedycja. Grupa się podzieliła. Jordi, Unni, Pedro, Gudrun i Juana prowadzą poszukiwania w Galicii z zamiarem poruszania się na wschód, natomiast Antonio, Morten, Sissi i Flavia wyruszyli z Nawarry i podążają śladem tych, którzy wieźli skarb, na zachód.
Nikt z nich nie wie, że kaci inkwizycji sprowadzili z Ciemności dwa demony, Tabrisa i Zarenę. Ich zadaniem jest dowiedzieć się, jaki jest cel poczynań grupy, lecz mogą podjąć decyzję o unieszkodliwieniu zbędnych lub niebezpiecznych uczestników ekspedycji Rycerze nie są już w stanie dłużej pomagać swoim sprzymierzeńcom.
W Santiago de Compostela Jordi wraz z towarzyszami trafił do sali tortur katów inkwizycji i mało już brakowało, a zginęliby z ich rąk, lecz ocalił ich Tabris, rozwścieczony przez mnichów. Demony miały wszak śledzić tych ludzi aż do osiągnięcia przez nich celu, zabić można ich będzie dopiero później.
Zarena przysparza wielu kłopotów grupie Antonia. Kiedy dotarli do Baskonii, udało jej się podstępem nakłonić Antonia do opuszczenia przyjaciół.
Grupa Jordiego znajduje się teraz w maleńkiej wiosce Veigas na pustkowiach Asturii. Towarzyszy im Tabris, przeobrażony w miłego młodego człowieka, Miguela. Uprowadza on Unni, która budzi się w jakimś ciemnym, zakurzonym pokoju.
Unni Karlsrud
21 lat. Ukochana Jordiego, potomkini rycerza don Sebastiana de Vasconia. Zostało jej trzy i pół roku życia, jeśli nie zdołają rozwikłać zagadki rycerzy, a tym samym zniweczyć przekleństwa.
Jordi Vargas
29 lat. Wybrany przez rycerzy, którzy licząc na jego pomoc, odroczyli o pięć lat jego ostateczną śmierć. Potomek don Ramira de Navarra. Pozostały mu trzy miesiące życia.
Antonio Vargas
27 lat. Brat Jordiego, nie jest dotknięty przekleństwem. Świeżo upieczony lekarz.
Vesla 0degård Vargas
23 lata. Żona Antonia.
Morten Andersen
24 lata. Potomek don Ramira, pozostały mu trzy miesiące życia.
Sissi
22 lata. Potomkini don Garcii de Cantabria, pozostały jej trzy lata życia. Szwedka, zakochana w Mortenie.
Gudrun Vik Hansen
66 lat. Babcia Mortena.
Don Pedro de Veín y Galicia
61 lat. Potomek DON FEDERICA DE GALICIA, niedotknięty przekleństwem.
Flavia
44 lata. Włoszka, macocha Mortena.
Juana
Hiszpanka, młoda uczona, zakochana w Miguelu.
Rycerz don Galindo de Asturias nie ma żyjących potomków.
Po stronie zła:
Emma Lang
Bardzo piękna, lecz na wskroś zła młoda dama.
Alonzo
Jej kochanek, przywódca hiszpańskich łotrów.
Tommy, Kenny i Roger
Trzej norwescy kryminaliści.
Chudy mężczyzna
Nieznany, wciąż czai się z tyłu.
Thore Andersen
Jego szofer i pomocnik.
Asystent chudego
Postać zupełnie nieznana.
Leon
Dawniej kochanek Emmy i przywódca bandytów. Teraz wcielił się w czarnoksiężnika Wambę i pilnuje skarbu, którego poszukują wszyscy stojący po stronie zła.
Pięciu diabelskich katów inkwizycji
Na początku było ich trzynastu, lecz czarownica Urraca, przyjaciółka rycerzy, wyeliminowała jednego z nich, jednego zniszczył Jordi, Unni zaś rozprawiła się z sześcioma. Nazywają siebie świętymi mnichami, lecz można o nich powiedzieć wszystko, tylko nie to.
Demony:
Tabris
Demon szóstej godziny, duch wolnej woli. W świecie ludzi występuje pod postacią młodego człowieka Miguela.
Zarena
Żeński demon zemsty; ukazuje się w wielu postaciach.
Dawno zapomniana świętość tkwiła nieruchomo w oczekiwaniu. Las zdołał skryć ją już przed wieloma stuleciami, zioła i trawy porosły zielonym kobiercem.
Żadna prowadząca do niej droga już nie istniała. Nigdzie nie widać też było śladów, świadczących o tym, że kiedyś wokół świętej budowli znajdowały się ludzkie siedziby. Wszystko zostało zrównane z ziemią, ukryte. Któż chciałby się tu przedzierać przez nieprzebyte pustkowia?
Mimo wszystko jednak miejsce to kryło w sobie rozwiązanie tajemnicy, mimo wszystko mogło zapewnić spokój ducha i zamożność wielu ludziom, innym zaś przynieść ocalenie.
Cóż z tego jednak, skoro w zapomnienie odeszła nawet sama tajemnica?
A może nie? Czyż liści bluszczu, który wijąc się, omotał świętość i usiłował ją zadusić, nie przenika drżenie? Czy nie pobrzmiewa dalekie, ledwie słyszalne echo pokrytego patyną kościelnego dzwonu? Czy nie powtarza: „Chodź, chodź tutaj! Jesteśmy tu. Czekamy”?
***
CZĘŚĆ PIERWSZA. SPLATAJĄ SIĘ WĄTKI
1
Kurz pod rękami Unni wydawał się grubym dywanem.
Leżąc, nie śmiała się poruszyć. Może wielka ręka, która spoczęła na jej klatce piersiowej, zniknie, gdyby Unni udało się nie oddychać?
Tak się jednak nie stało. Zamiast tego ręka zaczęła się przesuwać po górnej połowie jej ciała w sposób, który należało uznać za stanowczo zbyt natrętny. Unni zdrętwiała ze strachu.
Nagle usłyszała na wpół szepczący głos:
– Dobry Boże, rzucili mnie obok trupa! Unni drżąco wypuściła powietrze z płuc.
– Antonio?!!! Co ty tutaj robisz? Dłoń natychmiast się cofnęła.
– To ty, Unni? I co znaczy „tutaj”?
– Nie wiem. Myślałam, że jestem w Veigas, ale słyszę ruch uliczny.
– Nic z tego nie rozumiem! Jechałem samochodem razem z resztą przez Baskonię i nagle ocknąłem się tu, wszystko jedno, co to za miejsce.
– A ja? – Unni w czasie, gdy dłońmi usiłowali wymacać coś, co powiedziałoby im, gdzie są, szukała w pamięci. – Ja stałam w blasku księżyca nad brzegiem strumienia w Veigas, na granicy między Galicią a Asturią, a potem… Nic więcej nie pamiętam.
– Ja też nie. Było coś z jakimś samochodem, który nas dogonił i zatrzymał. Potem jakby wszystko zatarło mi się w pamięci.
Usiedli. Unni rozkaszlała się od kurzu, który podrywał się w górę od najmniejszego ruchu.
– Jak to możliwe, że razem trafiliśmy w to samo miejsce? – zachodził w głowę Antonio. – Mój Boże, przecież Galicię od Baskonii dzieli co najmniej sześćset kilometrów. Tymczasem jesteśmy tu oboje. Doprawdy, nic z tego nie mogę pojąć!
Wstał i uderzył głową o jakąś belkę. Zaklął dyskretnie.
– Ciasno tutaj – skomentowała Unni.
– To prawda. – Antonio próbował myśleć, lecz raczej nie dlatego rozcierał głowę. – Chodziło o coś z Veslą…
– Z Veslą? Ojej, na pewno nie dostałeś wiadomości! Vesla leży w szpitalu!
– Co?
Wybuch Antonia był tak gwałtowny, że kurz otoczył twarz Unni gęstą chmurą. Zabrakło jej tchu, zdołała jednak wykrztusić kilka uspokajających słów.
Читать дальше