Margit Sandemo - Skrzydła Demona
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Skrzydła Demona
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Skrzydła Demona: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Skrzydła Demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
„Wstrętne paplanie przerwał wściekły okrzyk:
– Przestańcie mnie obmacywać, przeklęte trupie gady! Zajmijcie się otwarciem drzwi, żebym go mogła zobaczyć. Musi mi teraz wyjawić prawdę, bo inaczej…
Emma! Razem z mnichami inkwizycji! Dłoń Antonia zacisnęła się jeszcze mocniej na ręce Unni.
„Słodka dziewico… „
Ha! oburzyła się Unni w myślach. Dziewico!
„Najsłodsza pani, my nie jesteśmy w stanie posłużyć się kluczem. Nie tutaj, tak daleko od naszego miasta”.
– No, w każdym razie nie jesteśmy w Santiago de Compostela – szepnęła Unni do ucha Antoniowi. – Dobre i to. Tutaj mnisi nie mają żadnej władzy.
– Dajcie mi więc ten klucz – syknęła Emma. – Wysoko, na futrynie? Dobrze. I wiecie chyba, co macie zrobić z więźniem, kiedy już otworzę?
„Cieszymy się na to, piękna pani” – przypochlebiali się dalej.
Coś trzasnęło w zamku. Zardzewiałe drzwi zazgrzytały, otwierając się, i do komórki wpadło światło.
W drzwiach stanęła Emma, otaczało ją pięciu katów inkwizycji, jacy jeszcze pozostali „przy życiu”. Z dumą pokazywali jej swoją zdobycz. Nagle jednak widać było, jak drętwieją z przerażenia, a potem, zanosząc się charakterystycznym dla siebie ostrym ptasim krzykiem, rozpierzchli się na wszystkie strony.
„Ach, nie, nie, tylko nie ona! – rozległo się zawodzenie. – Tylko nie ta morderczyni świętych mnichów, ratunku!”
Zaraz potem zniknęli.
– Wracajcie, do cholery! – krzyknęła Emma. – Przecież ja nie dam rady dwojgu jednocześnie! Alonzo! Wszyscy, chodźcie tu! Gdzie, u diabła, podziali się wszyscy ludzie?
Czym prędzej zatrzasnęła drzwi i, nim Antonio zdążył zareagować, przekręciła klucz w zamku. Słychać było jej oddalające się kroki, wyraźnie szła gdzieś na górę, po schodach.
– Zdążyłam przez okienko piwniczne zobaczyć szyld sklepowy – powiedziała prędko Unni. – Jesteśmy w Bilbao.
– W Bilbao?! Jak, u…? Dość już o tym! Musimy się stąd wydostać, zanim przyjdą jej podwładni! Co robimy?
Myśleli gorączkowo, jak ogarnięci paniką, lecz nie potrafili dostrzec żadnego wyjścia.
– Mnisi nie mogli wykonać tej sztuczki, jaką było przeniesienie nas z jednego miejsca w drugie – mruknął Antonio. – Musieli nas w jakiś sposób uśpić. Unni słuchała go tylko jednym uchem.
– Antonio – szepnęła przejęta. – Twój amulet!
– Co z nim?
– To amulet Asturii, ten, który reprezentuje siłę magiczną. Czy nigdy nie ostrzegał cię przed niebezpieczeństwem?
Antonio zamyślił się.
– Czasami miałem wrażenie, że robi się ciepły – przyznał z wahaniem. – Ale nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Nie pamiętam, w jakiej to mogło być sytuacji.
– Ty nie jesteś tak wyczulony jak Jordi i ja. Możesz mi go na chwilę dać?
Antonio już zdjął amulet z szyi i włożył go w rękę Unni.
– Mój w niczym tutaj nie pomoże, on symbolizuje miłość, a teraz nie jest nam potrzebna. Antonio, twój amulet robi się coraz cieplejszy!
– Ale jak zamierzasz…
– Pst! Nie mamy czasu na rozmowy.
Unni trzymała magicznego gryfa Asturii w ręku, aż zaczął się żarzyć.
– Pomóż nam teraz – szepnęła. – Musimy się stąd wydostać, i to jak najprędzej!
Po ciemku zdołała wymacać zamek w drzwiach i przysunęła do niego gryfa.
– Zrób, co tylko możesz – przekonywała szeptem. – Urraco, ty, która dałaś mu moc…
Jakieś głosy wysoko na schodach… W zamku coś stuknęło. Unni ujęła za klamkę, drzwi były otwarte.
– Chodźmy!
Pospiesznie przeszli do oświetlonej piwnicy. Unni podziękowała amuletowi i w biegu oddała go Antoniowi. Na ułamek sekundy stanęli, żeby zorientować się, gdzie są, i udało im się znaleźć wyjście. Drzwi piwnicy wychodziły bezpośrednio na ulicę czy też – mówiąc ściślej – na schody prowadzące wprost na ulicę. Na dworze panował wieczorny mrok.
Była to zwykła miejska ulica, ani szeroka, ani wąska. Antonio ujął Unni za rękę i puścili się biegiem w stronę, jak im się wydawało, centrum miasta.
– Co robimy teraz? – spytała Unni zdyszana.
– Wynajmiemy samochód i pojedziemy za resztą do doliny Carranza.
– Ja nie mam pieniędzy. Nie myśli się o takich rzeczach, gdy się idzie podziwiać szumiący strumień.
– Za to ja mam przy sobie kartę kredytową, gotówkę także. Musimy znaleźć jakieś rentacar najszybciej jak tylko się da.
– O tej porze?
Znajdowali się już na dużej ulicy, ku której się kierowali, i Antonio się zatrzymał.
– No tak, masz rację.
Rozejrzał się w koło, lecz stwierdził, że przynajmniej na razie nikt ich nie ściga. Podjął kolejną decyzję.
– Zobacz, tam jest postój taksówek. I stoi jakiś samochód.
– Oszalałeś! – wydusiła z siebie Unni. – Mamy jechać taksówką do doliny Carranza?
– Przynajmniej kawałek do przodu. Powinniśmy się stąd oddalić, a nie możemy jechać główną drogą, bo tam będą nas ścigać. Musimy ruszyć w góry.
Unni powlokła się za nim niechętnie, ale widząc, że kierowca taksówki dyskutuje z jakąś młodą dziewczyną, jęknęła:
– Ach, nie, byle tylko nie podebrała nam samochodu! Znaleźli się już prawie przy aucie i usłyszeli, jak dziewczyna mówi:
– Ależ ja muszę spotkać się z tą grupą turystów w Balmaseda. Jutro rano, o ósmej…
Urwała, pytająco patrząc na Antonia i Unni, którzy właśnie podeszli.
– Balmaseda? – powtórzył Antonio, Twarz mu się rozjaśniła, jakby oświetlona wewnętrznym blaskiem. – Przecież my właśnie tam się wybieramy, możemy się przyłączyć? Podzielimy się rachunkiem.
Kierowca, prawdziwy Bask, uśmiechając się szeroko i życzliwie, stwierdził tylko:
– Masz dużo szczęścia, Silvio!
Otworzył drzwiczki swojego białego mercedesa. Unni padła na tylne siedzenie, a dziewczyna, Silvia, dziękując za wybawienie, zajęła miejsce z przodu. Uciekł jej ostatni autobus, a José – Luis miał dyżur i nie mógł jej prywatnie zawieźć do Balmaseda, chociaż byli starymi przyjaciółmi. Unni dobrze to rozumiała. Gdy Antonio ustalał cenę z kierowcą, Unni z całych sił starała się nie oglądać za siebie, taki gest mógł za bardzo rzucać się w oczy. Po głosie Antonia poznawała, że i on próbuje stłumić gorączkową nerwowość, zatem również on nie czuł się najpewniej. Zamiast więc wypatrywać ewentualnych prześladowców, zrobiła jedyną możliwą w tej sytuacji rzecz, mogącą ochronić ją przed wrogiem: osunęła się najniżej jak tylko się dało na siedzenie i swoim łamanym hiszpańskim powiedziała:
– Ach, jak cudownie móc wreszcie usiąść! Taksówka ruszyła, kierując się w stronę Balmaseda.
Mieli przed sobą trzydzieści kilometrów. To połowa drogi do Carranza.
Dolina Carranza? Unni najchętniej wróciłaby do Jordiego i reszty przyjaciół w Veigas, lecz to było niemożliwe.
– Dołączę do niewłaściwej grupy – zwróciła się do Antonia po norwesku.
– Będziesz u nas mile widziana – uśmiechnął się w odpowiedzi. – Tamten podział i tak był strasznie niesprawiedliwy. Wszyscy silni znajdowali się w grupie Jordiego. Teraz przynajmniej będziemy mieć ciebie.
Uśmiechnęła się blado.
– Skąd wiedziałeś, że mamy jechać do Balmaseda?
– Sprawdzaliśmy drogę do Carranza, zanim ja… No cóż, zanim znalazłem się tutaj, w Bilbao. Tamci musieli już minąć Balmaseda.
Unni cały czas starała się odzyskać normalny rytm oddechu.
– Mówiłeś coś, że musieliśmy zostać uśpieni. Ale to się nie zgadza w czasie.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Skrzydła Demona»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.