Margit Sandemo - Demon Nocy
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Demon Nocy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Demon Nocy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Demon Nocy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demon Nocy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Demon Nocy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demon Nocy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dotarli na czas, dziecko bowiem pozwoliło na siebie czekać. Lekarzy uprzedzono, że może urodzie się zdeformowane do tego stopnia, że odbierze życie matce, dyskutowano więc o cesarskim cięciu, ale nagle sytuacja zupełnie się odmieniła.
Malec zaczął rwać się na świat i wszystko odbyło się z oszałamiającą prędkością. Agneta i Benedikte musiały czekać w korytarzu wraz z bladym jak trup Frankiem. I on także wiedział, że dziecko mogło być dotknięte.
Ponure przewidywania okazały się jednak przedwczesne. Urodziła się czarująca, słodka dziewczynka, jak najbardziej normalna.
Z jednym tylko wyjątkowym szczegółem.
Jej język na koniuszku był rozdwojony.
„To więzadełko języka jest zbyt napięte”, stwierdził lekarz.
„Wygląda prawie jak język żmii”, orzekła Benedikte.
Kiedy Vanja usłyszała o rozdwojonym języku córeczki, nagle jakby wstąpiło w nią życie. Oczy, w ostatnich miesiącach matowe i obojętne, zapłonęły jak dwa słoneczka. Tak jak większość początkowo niechętnych dziecku młodych matek zdążyła już przywiązać się do swojej maleńkiej dziewczynki i niczym kamień młyński legła jej na sercu świadomość konieczności dokonania wyboru. Kiedy jednak pokazano jej język dziecka, wybór nie był już taki trudny. Poprosiła, by na chwilę zostawiono ją z malutką samą. Długo przyglądała się maleńkiemu stworzeniu.
– Tak – szepnęła w uniesieniu. – Tak, to dziecko Tamlina! Poznaję jego rysy, choć u mojej dziewuszki są jak najbardziej ludzkie. To delikatne wygięcie w kącikach ust, górna warga odrobinę podniesiona na środku, lekko skośne oczy.
To córka Tamlina!
Ale jak to możliwe?
Przypomniała sobie ostatnią noc, jaką spędzili razem. Noc w przeddzień jej ślubu. Kochali się jak szaleńcy, choć to oczywiście nie miało znaczenia. Tamlin natomiast, kiedy Vanja opowiadała mu o Franku i o dziecku, które musiała urodzić, słuchał z diabelskim błyskiem w oku.
A więc Tamlin mógł spłodzić z nią dziecko! Dlaczego nie uczynił tego wcześniej? Przez moment rozgniewała się na niego, ale wkrótce się uspokoiła. Nie znała jego motywów, może bał się wyrządzić jej krzywdę, może sądził, że takie mieszane dziecko czeka wyjątkowo trudne życie?
Rzeczywistość jednak go przerosła: jego ukochana Vanja musiała mieć dziecko z ziemską istotą, której nienawidził, choć nigdy nie widział. Vanja zadrżała. Gdyby Tamlin mógł wejść do świata ludzi, Frank z pewnością nie zdążyłby się zestarzeć!
Pokusa stała się dla Tamlina zbyt silna. Spłodził dziecko, zanim ów znienawidzony mężczyzna miał okazję to uczynić.
I znów ogarnął ją gniew na myśl o niepotrzebnym małżeństwie, którego mogłaby uniknąć, gdyby Tamlin wspomniał choćby słowem. Ale może sam o tym nie wiedział? Może to wszystko stało się tylko za sprawą przypadku?
Vanję przestało to interesować. Tuliła swą małą istotkę i czuła, że oddała jej całe serce. Pokochała ją, zanim jeszcze dowiedziała się, że to dziecko Tamlina. Dziecko było jej teraz droższe ponad wszystko.
Wybacz mi, Tamlinie, szeptała w duchu. Muszę jednak zostać w świecie ludzi. Nasza córka mnie potrzebuje.
Frank? Co ona pocznie z Frankiem?
Nie zniesie całego życia z nim. Rozwiedzie się, a jeśli on nie będzie chciał dać jej rozwodu, i tak go zostawi.
I zabierze mu dziecko, które, jak sądził, było jego?
A Tamlin? Nie wolno jej opuścić parafii, bo przecież tu znajdowało się zaczarowane miejsce, w którym mogli się spotykać.
Od tych wszystkich myśli rozbolała ją głowa, zadzwoniła więc na pielęgniarkę, by zabrała dziewczynkę.
W co ja się wplątałam? pomyślała Vanja.
Zabrała się do pisania listu, który obiecała Benedikte. Może starsza siostra będzie mogła coś jej poradzić.
Vanja wróciła z dzieckiem do domu, lecz nie do własnego, a do Lipowej Alei, bo wcale nie wydobrzała. Przeciwnie, stan jej zdrowia stale się pogarszał.
Zapadła na gorączkę połogową. Jej życie zawisło na włosku.
A przecież tak pragnęła umrzeć, kiedy tylko wyda na świat to przeklęte dziecko! Teraz chciała żyć, właśnie dla tego dziecka, musiała przetrwać dla małej, dla owocu miłości jej i Tamlina. Tak bardzo pragnęła zabrać dziewczynkę na polanę i pokazać Tamlinowi jego córkę!
W takim stanie już nigdzie nie zajdzie.
Benedikte, Agneta, Malin i Marit na zmianę czuwały przy Vanji. Doktor przychodził dwa razy dziennie. Vanja była zbyt słaba, by przewieźć ją do szpitala, zbyt słaba na wszystko.
Vanja wiedziała, że śmierć jest już blisko.
Żaden lek nie skutkował, gorączka przez cały czas utrzymywała się tak samo wysoka, trawiła ciało, nie pozwalała zobaczyć córeczki. Nie mogła przecież zarazić dziecka.
Nadszedł wieczór, kiedy przy Vanji czuwać miała Benedikte. Szybko jednak zasnęła w sąsiednim łóżku.
Dziś w nocy umrę, pomyślała Vanja.
Ach, Boże, nie chciałam, aby do tego doszło!
List! Benedikte musi dostać list!
Vanja z wysiłkiem obróciła się na bok, czuła, jak słabość w ciele stawia opór jej woli. Znalazła list w torebce i położyła go na stoliku przy łóżku. Umęczona opadła na poduszki.
Ktoś stanął w drzwiach.
Młody mężczyzna, nie mógł mieć jeszcze dwudziestu lat.
Vanja nigdy przedtem go nie widziała. Był bardzo piękny, wysoki, jasnowłosy, o przyjaznej twarzy.
Do kogo on jest podobny?
– Marco? – szepnęła głośno.
Twarz rozjaśniła mu się w uśmiechu. Tak, bardzo przypominał Marca.
– Marco nie przyjdzie – odszepnął. – Przysłał mnie. Chodź!
– Ja mam iść? Ale ja…
On już jednak wyciągnął rękę i ujął ją pod ramię. Vanja poczuła się dziwnie lekko, jakby nic nie ważyła.
Tak, przecież Marco powiedział przy ostatnim spotkaniu: „Od tej pory nie ja będę przychodził. Zastąpią mnie inni”.
Chciała zapytać, kim jest ów jasnowłosy chłopiec, ale inne myśli zaprzątnęły jej głowę.
– Czy wybieramy się daleko? – spytała w hallu.
– Tak – odparł z powagą.
Vanja gwałtownie przystanęła.
– Muszę zobaczyć Christę, moją maleńką córeczkę. Od wielu dni jej nie widziałam.
– Zabierzemy ją ze sobą.
– Ale…
– Nie bój się, ona wróci. Chcesz chyba, aby jej ojciec ją zobaczył?
– O, tak. Czy potrafisz tego dokonać?
– Oczywiście!
Nie przyszło jej do głowy, by pytać, czy on wie, kto jest ojcem Christy.
– Ale jest zimno, muszę się ubrać.
– Nie przejmuj się tym, a poza tym nie jest wcale zimno, jest ciepły sierpniowy wieczór.
Maleńką owinął jednak starannie wełnianym kocykiem. Pozwolił, by Vanja ją niosła, i wyszli.
Przed domem czekały dwa ogromne wilki. Vanji nie zdziwiło to ani odrobinę, zatarły jej się granice rzeczywistości. Przywitała się z nimi jak ze starymi przyjaciółmi i zaraz ona i młody chłopak dosiedli każde swojego zwierzęcia.
Wkrótce dotarli na wzgórze.
Nie było jej zimno, nie miała zresztą czasu, by się nad tym zastanawiać. Tam już bowiem czekał Tamlin i natychmiast pochwycił ją w objęcia. Z uśmiechem zdumienia, w uniesieniu podziwiał swoją córkę.
– Pomyśl tylko, co oboje potrafimy zdziałać – zaśmiał się do niej.
To była chyba najszczęśliwsza chwila w życiu Vanji.
„Nie chcę się starzeć”, powiedziała kiedyś. „Chcę zawsze być taka jak teraz”. Dla Tamlina. I jej życzenie zostało wysłuchane.
Wilki przemieniły się w czarne anioły.
– Tamlinie z rodu Demonów Nocy – odezwał się jeden głębokim, dźwięcznym głosem. – Naszego władcę wzruszył twój los. Zaprasza cię do swych sal z czarnego marmuru, abyś zamieszkał tam wraz z Vanją.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Demon Nocy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demon Nocy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Demon Nocy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.