Margit Sandemo - Demon Nocy
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Demon Nocy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Demon Nocy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Demon Nocy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demon Nocy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Demon Nocy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demon Nocy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Oby tylko nie mieli podstarzałej córki na wydaniu! Przekonał się już, że bardzo często taki był główny powód zaproszeń.
Frank Monsen nie pragnął ożenić się powtórnie. Rana po stracie żony była nadal zbyt świeża. Miał zamiar oddać się swemu powołaniu, zajmować młodymi konfirmantami, nauczać ich, organizować grupowe czytania z Biblii, na wszystkie sposoby służyć Kościołowi.
Miał wielkie ambicje, by być człowiekiem szlachetnym.
Ale kiedy nadszedł czwartek, poszedł z wizytą do Lipowej Alei.
Przedtem jednak postarał się o dokładniejsze informacje na temat rodziny. Mieszkańcy Lipowej Alei nosili nazwisko Lind z Ludzi Lodu i podobno ta druga część, Ludzie Lodu, owiana była mgiełką tajemnicy. Wielu członków tego rodu to zwykli ludzie, choć rzadko zaglądający do kościoła. Natomiast inni byli… niebezpieczni!
W tym czasie podobno nie było w rodzie takiej osoby. Pani, która ośmieliła się przekazać mu trochę ploteczek na temat Ludzi Lodu, wspomniała coś o jakiejś Benedikte. „Ale z niej bardzo przyzwoita osoba, zamężna z przyszłym profesorem, choć właściwie nie ma na czym oka zawiesić. Ona jest dotknięta złym dziedzictwem! „
„Złym dziedzictwem?” spytał Frank.
„Tak. Tacy się rodzą”.
I ta odpowiedź musiała mu wystarczyć, nie chciał bowiem wydać się zbyt ciekawski, a poza tym rodzina Lind nie obchodziła go zbytnio.
Tak mu się wtedy wydawało…
Dwór z bliska sprawiał o wiele lepsze wrażenie. Wiodła do niego aleja starych lip, a budynki okazały się rzeczywiście bardzo wiekowe, lecz w doskonałym stanie. Potrafił dopatrzyć się licznych śladów przebudowy, ale samo jądro, zachodnia część, musiała zostać wzniesiona w niepamiętnych czasach.
Drzwi otworzył mu jedenastoletni chłopiec. Przywitał go uprzejmie i powiedział, że nazywa się Andre Brink, to jego nowe nazwisko, bo tatuś i mamusia nareszcie mogli się pobrać i on może nazywać się tak samo jak tatuś, a jego mamą jest Benedikte, a dziadkiem Henning.
Wszystko to wyrzucił z siebie jednym tchem.
Frank Monsen serdecznie podziękował za dokładne informacje i zdjął kalosze w hallu. Zaraz przyszła pani Agneta, by go przywitać, przygładził więc gładkie, ciemne włosy, ubrudził się pomadą i musiał wytrzeć ręce chusteczką do nosa.
Poproszono go do salonu.
Dostrzegł ją natychmiast.
Piękniejszej dziewczyny nigdy jeszcze nie widział.
Jej widok wprawił go w takie zmieszanie, że nie zważając na nic ruszył przed siebie i przywitał się z nią jako pierwszą. Ukłoniła się, co Franka nieco speszyło, różnica wieku między nimi nie była wszak tak wielka. Trzydzieści dwa lata to przecież żaden wiek dla mężczyzny.
Przywitał się z pozostałymi, z przyszłym profesorem (choć o tym, rzecz jasna, gospodarze nie wspomnieli), z jego żoną Benedikte, która rzeczywiście nie była urodziwa, ale za to bardzo miła. Dlaczego o ludziach nie obdarzonych szczególną urodą zawsze się mówi: „Ale wygląda na miłą”. Jakież ta niesprawiedliwe! Jakby to miało być balsamem na rany.
Był też gospodarz, Henning Lind z Ludzi Lodu. Ten dopiero wyglądał na miłego! Nie można było tego nie zauważyć, musiał być niezwykle wszystkim życzliwy. Dlaczego parafianie nigdy o nim nie wspominali? To łagodne spojrzenie Chrystusa musiało być znane w całej okolicy! Frankowi niemal łzy zakręciły się w oczach od całej tej uderzającej atmosfery dobroci. Byli także dalsi krewni o nazwisku Volden, ich widział kiedyś w kościele. Wspaniałe uczucie, jakby spotkał starych przyjaciół. Ich syn Christoffer był lekarzem w szpitalu w Drammen, mój ty świecie, ależ ta rodzina musiała być znacznie wyższego rodu, niż w pierwszej chwili mu się wydawało! I jeszcze młoda żona doktora, która zrazu sprawiała wrażenie, jakby nie pasowała do całej rodziny, ale natychmiast okazało się, że był to mylny osąd. Miała na imię Marit i nosiła na rękach roczne dziecko.
Wszystko to Frank Monsen rejestrował zaledwie połowicznie, bo jego myśli nie opuszczały tej, która stała za jego plecami. Nie śmiał się bodaj odwrócić, by na nią spojrzeć, miał wrażenie, że to zdrada wobec zmarłej żony.
Ale owdowiał już trzy lata temu, a przecież nie mógł żyć sam do końca swych dni!
Ile lat mogła mieć ta dziewczyna? Dziewiętnaście, dwadzieścia? Na imię miała Vanja, niezwykłe imię, właściwie rosyjskie imię męskie, zdrobnienie od Iwana.
Frank nie wiedział, że Ludzie Lodu mają tendencję do nadawania swoim dzieciom imion pasujących zarówno dla chłopca, jak i dla dziewczynki. Villemo, Heike, Vanja…
Ale w tej panience nie było nic chłopięcego. Trudno sobie wyobrazić bardziej kobiecą istotę. Ten maleńki nosek, przyozdobiony czarującymi piegami, delikatnie zarysowane usta i wielkie oczy. No i włosy! Bujne sploty w kolorze połyskującej miedzi…
Musi być zaręczona, a w każdym razie na pewno oddziały wielbicieli przypuszczają nieustanny szturm.
Ale chyba wcale tak nie było. Ta Benedikte Brink wspomniała zatroskana, że Vanja mało przebywa z innymi młodymi ludźmi.
Może więc będzie mógł…
Drgnął gwałtownie, zorientowawszy się, że ojciec dziewczyny, Henning Lind, od dłuższego czasu coś do niego mówi.
– To bardzo przyjemny młody człowiek – powiedziała Agneta do swej córki, kiedy Frank już wyszedł.
– Kto taki? – spytała Vanja.
Biedna Agneta! Teraz naprawdę zrozumiała, że sytuacja jest beznadziejna.
Ale Frank Monsen nadal składał im wizyty, zaproszony czy nie. Zaprzyjaźnił się z Sanderem Brinkiem, który, rzecz jasna, natychmiast przejrzał jego taktykę. Frank był jednak sympatycznym człowiekiem, miło się z nim gawędziło, a poza tym znał się na wielu sprawach, dlaczego więc nie mieliby porozmawiać?
Nie za każdym razem młody katecheta spotykał Vanję. Na ogół przebywała w swoim pokoju albo wychodziła z dziećmi, Andre i Vetlem, albo też była u Malin. Kiedy Frankowi raz czy drugi się powiodło i mógł porozmawiać z Vanją, nie posiadał się ze szczęścia przez wiele kolejnych dni, rozważał i dodawał znaczenia każdemu słowu, jakie do niego wypowiedziała, i przekonywał się, że dziewczyna jest nim tak samo zainteresowana jak on nią.
Wcale tak nie było. Z czasem jednak Vanja przynajmniej zaczęła dostrzegać jego istnienie. Traktowała go jako przyjaciela rodziny i stała się wobec niego bardziej otwarta. Nigdy nie przyszło jej do głowy, że Frank może kochać się w niej na zabój, jej myśli nawet nie potrąciły o tę sprawę.
Dlatego przeżyła prawdziwy wstrząs, gdy pewnego dnia Henning przyszedł do jej pokoju, usiadł i poważny mimo uśmiechu powiedział:
– No, myślę, że nasza dziewczynka ma już prawdziwego zalotnika!
Vanja poderwała się na równe nogi.
– Kto taki? Ja?
– Tak. Frank Monsen uroczyście poprosił dzisiaj o twoją rękę. Chyba się tego spodziewałaś?
– Frank?
– Jesteś zaskoczona? On zrozumiał, że odwzajemniasz jego uczucia. Inaczej nigdy by się nie ośmielił.
– Boże, miej mnie w swojej opiece – szepnęła Vanja pobielałymi wargami. – Ale ja…
Henning czekał.
Myśli Vanji wirowały w głowie. Tamlin. Tamlin, wielka miłość jej życia… Marco powiedział, że Vanja musi urodzić dziecko, które z kolei wyda na świat wybranego z Ludzi Lodu… Frank Monsen? Frank Monsen w roli ojca i kochanka? Ta myśl wydała jej się absurdalna. Ale może wcale taka nie była? Wiedziała, że nigdy już nie ujrzy Tamlina, a żal po nim przez całe życie będzie ją palił jak otwarta rana. Gniew i nienawiść, jakie ostatnio jej okazał, tak bardzo, bardzo bolały… Frank był sympatycznym człowiekiem. Dość przystojny, w każdym razie sprawiał miłe wrażenie. Ale musi przestać nosić kalosze i pomadować włosy. W kapeluszu wygląda jak stary dziad. I w przeciwieństwie do niej jest bardzo religijny, ale to wynika z jego wrodzonej dobroci. Vanja czuła, że Frank jest naprawdę szlachetnym człowiekiem, prawdziwym chrześcijaninem, bez odrobiny obłudy!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Demon Nocy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demon Nocy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Demon Nocy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.