Margit Sandemo - Demon Nocy
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Demon Nocy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Demon Nocy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Demon Nocy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Demon Nocy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Demon Nocy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Demon Nocy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ach, jakże nienawidziła obietnicy złożonej Ludziom Lodu! Jej wnuk miał być wybranym, tym, który podejmie ostateczną walkę przeciw Tengelowi Złemu.
Tengel Zły! Wszystko sprowadza się do niego, do tego jądra ich gorzkiej walki, które było przyczyną ich nadludzkich cierpień.
Vanja patrzyła na tego, który właśnie został jej mężem, i próbowała wykrzesać z siebie choć trochę cieplejszych uczuć. Ogromnie było jej go żal, te wszystkie lata spędzone w niewoli… Słyszała historię jego męki, i to co najmniej piętnaście razy!
Dyskretnie szepnęła mu kiedyś, że istnieje coś, co nazywa się sztuczną szczęką i może zastąpić zęby, które utracił. W odpowiedzi usłyszała zdecydowane nie. Zostało mu jeszcze dość własnych i nie będzie wyrywał ich bez powodu.
Owszem, masz jeszcze pięć zębów, ale może było ich więcej, nie miała ochoty liczyć. Natomiast, prawdopodobnie ze względu na nią, zamówił perukę. Była obrzydliwa, z płócienną podszewką, która prześwitywała przez sztywne sztuczne włosy.
Znajdowali się w pokoju państwa młodych, gdzie mieli spędzić pierwszą wspólną noc. Przez ostatnie miesiące Frankowi nieźle się żyło w Lipowej Alei, pod zapadniętą klatką piersiową sterczał mu wydatny, okrągły brzuch.
Ależ jestem paskudna, pomyślała Vanja. Gdybym naprawdę go kochała, nie zwracałabym na to uwagi. Uważam, że jest obrzydliwy, i sama się siebie wstydzę tak, że bliska jestem płaczu. Biedny, biedny Frank!
A Frank nagle padł na kolana przy łóżku i zaczął się modlić.
Vanja zaśmiała się nerwowo.
– Prosisz o udane małżeństwo?
Podniósł się, w pełnej krasie demonstrując śnieżnobiałe kalesony.
– Nie, o udaną noc.
– Nie będę się opierać – oświadczyła krótko.
– Wiem o tym, najmilsza. Modlę się tylko o to, by mnie się powiodło.
Co? Miałoby się… nie powieść? I to po tym, jak niemal siłą zmusił ją do tego małżeństwa?
– Czy masz jakiś powód, by tak przypuszczać? – spytała, drętwiejąc.
– No cóż, w niewoli bywało różnie. Rano… rano nic się nie działo – wyznał, ogromnie wstydząc się swoich słów.
Vanji ciarki przebiegły po plecach.
– A później?
Frank bezradnie wzruszył ramionami.
– Odrobinę.
Odrobinę? Odrobinę? Cóż to, u licha, ma znaczyć?
– A więc i ja także cię nie podniecam?
Spojrzał na swą młodą żonę, przerażony jej bezpośredniością.
– Nie wiem – odrzekł w końcu.
Vanja czuła, że ogarnia ją coraz większa rozpacz i gniew.
– Nie wiesz? Przecież zdarzało ci się trzymać mnie w objęciach. Całowałeś mnie?
Nie znosiła tego, ale musiała mu pozwolić.
– No, tak, to prawda – przyznał zawstydzony.
– Bardzo lubię cię tulić.
Do czorta! O… Vanja w duchu wymówiła całą wiązankę przekleństw, ale przede wszystkim czuła żal. Jak mógł? Dlaczego nic jej nie powiedział? Przecież tylko ze względu na dziecko… a teraz okazuje się, że on nie może?
Zacisnęła zęby. Dała się złapać w pułapkę, ale jemu nie ujdzie to płazem! Przeżyje noc, jakiej nigdy nie zapomni! Zanim wstanie świt, będzie musiał tego dokonać, nawet jeśli przyjdzie jej pracować nad nim całą noc!
Poszło znacznie łatwiej, niż Vanja się spodziewała. Męskość Franka jeszcze całkiem nie umarła. Ale rzeczywiście, przeżył noc, którą zapamiętać miał na całe życie.
Kiedy nareszcie nad ranem zasnął, był potwornie wycieńczony, bardziej zmęczony niż kiedykolwiek w niewoli.
Ale to było przyjemne zmęczenie.
Frank był dobrym człowiekiem, czułym i troskliwym, przed zaśnięciem zapytał więc swą młodą żonę, jak się czuje.
Vanja, odwrócona do niego tyłem, schowana pod kołdrą, w odpowiedzi mruknęła coś niezrozumiale. Nie chciała mu pokazać, że płacze. Nie zasługiwał na to.
ROZDZIAŁ XIV
Kiedy Vanja miesiąc później zrozumiała, że spodziewa się dziecka, będąc sama w pokoju zaczęła tańczyć z radości. Udało się! Jeszcze tylko kilka miesięcy i będzie wolna!
Zostanie z dzieckiem jakieś dwa miesiące, może trzy, ale nie dłużej. Dłużej nie zniesie Franka, była tego pewna.
Ich małżeństwo, kulawo bo kulawo, ale jakoś funkcjonowało. Frank uważał, że są bardzo szczęśliwi, i jej napomknienia, że wkrótce się rozstaną, przerażały go. Czy to jakieś dziecinne fanaberie? Chciała sprawdzić, na ile on ją kocha?
Jakież to niemądre! Nie mogła chyba mówić tego poważnie! Rozwód to rzecz nie do wyobrażenia, nie wolno nawet o tym myśleć. Sama zgodziła się przecież stanąć przed ołtarzem i obiecała kochać go na dobre i na złe, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Takich przyrzeczeń nie wolno łamać.
Frank wrócił już częściowo do pracy w kościele, a teraz zastanawiał się nad znalezieniem dla nich nowego domu. Nie mogli przecież na stałe zamieszkać w Lipowej Alei, tam nie było dość miejsca.
Frank rozkwitał i znów stawał się mężczyzną, z którym się liczono. Niepewny i onieśmielony bywał tylko w domu, przy Vanji. Miał wrażenie, że żona go unika, nie wykazywała też zbyt często chęci na miłosne igraszki, wymawiała się dzieckiem, które miało przyjść na świat.
No cóż, miłosne igraszki, to wyrażenie zupełnie nie na miejscu. Frank nie lubił zabaw w łóżku. Uważał, że to sprawa bardzo poważna, i zszokowały go śmiałe pieszczoty Vanji w ich pierwszą wspólną noc. Łagodnie, lecz zdecydowanie dał jej do zrozumienia, że przyzwoici ludzie tak się nie zachowują, tylko dziewki uliczne i ladacznice okazują taką śmiałość w łóżku.
No cóż, Vanja odczuła jedynie ulgę, że nie musi nic udawać. W każdy sobotni wieczór układała się w tradycyjnej pozycji, była uległą, zgodną żoną.
Ale Frank wielokrotnie zastanawiał się, dlaczego jego żona wieczorami przez długi czas wpatruje się w szczyt wzgórza z wyrazem nieprawdopodobnej tęsknoty w oczach.
Frank zaczął tyć. Wiodło mu się coraz lepiej. Jadał regularne posiłki w domu, a parafianie przy każdej najmniejszej okazji zapraszali go na kawę i ciastka. Vanja sprawowała się jak mogła najlepiej, dobrze gotowała i uśmiechała się życzliwie, choć w zamyśleniu. Przeprowadzili się, znaleźli odpowiedni dom w pobliżu. Za rok mieli przenieść się do Christianii, bo Frankowi władze kościelne obiecały ważne stanowisko.
Ale ja nigdzie nie pojadę, myślała Vanja.
Dziecko, które miała wydać na świat, bardzo się jej już sprzykrzyło. Miesiące upływały nieprawdopodobnie wolno. Poza tym źle się czuła w ciąży, Frank tylko działał jej na nerwy, a to dlatego, że go nie kochała. On przecież nie mógł nic poradzić na swój wygląd. Budził w niej coraz większą odrazę, zaczął porastać tłuszczem, urósł mu podwójny podbródek i wałki w pasie. Vanja czasami czuła, że jest niesprawiedliwa i nieznośna, i wiedziała, że pewnego dnia wybuchnie gniewem, jeśli w porę nie poskromi swoich humorów.
Nareszcie długi okres oczekiwania dobiegł końca. Kiedy wystąpiły pierwsze bóle, zrobiła to, co postanowiono już dawno: wróciła do domu, do Lipowej Alei. Dziecko miało urodzić się tam, cała rodzina sobie tego życzyła. Oprócz Franka, ale jego nikt nie pytał o zdanie.
Poród okazał się przerażająco trudny. Wszyscy byli przekonani, że źle się skończy, że oto na świat przyjdzie kolejny dotknięty przekleństwem. Tylko tego się spodziewano – wszak Andre i Vetle byli najzupełniej normalni. Akuszerka nie chciała sama brać odpowiedzialności za to, co się stanie, wsiedli więc w nowy automobil Christoffera i ruszyli do szpitala. Miało to być pierwsze dziecko w rodzie Ludzi Lodu, które przyjdzie na świat w szpitalu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Demon Nocy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Demon Nocy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Demon Nocy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.