Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wiosenna Ofiara: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wiosenna Ofiara»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Vinga Tark i Heike Lind z Ludzi Lodu podjęli walkę o odzyskanie rodowych posiadłości. Grastensholm wciąż należało do sędziego Snivela, który zdobył je podstępem. Prawowitym dziedzicem dworu był Heike. Dla pokonania sędziego Heike musiał sprowadzić na ziemię siły ponad naturalne, ale w magicznym obrzędzie musiałaby uczestniczyć dziewica. Czy Heike zdecyduje się złożyć w ofierze swą ukochaną Vingę?

Wiosenna Ofiara — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wiosenna Ofiara», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak, rzeczywiście – zgodziła się Vinga po krótkim zastanowieniu. – Jestem głodna. Czy zechciałbyś odsunąć zasłony? Która to godzina?

Najedli się, potem Vinga wstała i spędzili razem bardzo miły, spokojny wieczór. Vinga, która przeczytała już Heikemu wszystkie książki Ludzi Lodu, pomagała mu przygotować się do tego, co miało stać się w nocy. Zresztą pomagali sobie nawzajem, bo wszystko musiało się odbyć tak, jak trzeba. Ale zaklęć ani magicznych formułek nie powtarzali, żeby, broń Boże, nic wywołać żadnego niepożądanego indywiduum. To byłby zbyt niebezpieczny eksperyment.

Postanowili, że wydarzenia poprzedniej nocy traktować będą jak zły sen. Łatwiej będzie to wszystko znieść.

Zbliżała się północ. Elistrand, ba, cała parafia udała się na spoczynek. Tylko jakieś podwórzowe psy naszczekiwały to tu, to tam w dolinie.

Także i tej nocy księżyc świecił jasno. Vinga, oczywiście, towarzyszyła Heikemu, kiedy zdążał do lasu wąskimi dróżkami przez pola i łąki. On zaś myślał z cierpkim uśmiechem, że chociaż ma tak wielką władzę nad przybyszami z tamtego świata, to Vindze nie jest w stanie odmówić niczego. Jeśli nie będzie się miał na baczności, wkrótce ona owinie go sobie wokół małego palca.

Naiwny Heike! Jakby tego nie zrobiła już dawno!

Początkowo mieli trochę kłopotów z odszukaniem miejsca na skraju lasu, w którym zeszli ze wzgórza. Byli wtedy zbyt wstrząśnięci, by zwracać uwagę na takie sprawy.

Kiedy już jednak znaleźli się w lesie, nietrudno było się domyślić, że trafili właściwie.

Horda czekała.

Już z daleka słyszeli szum przytłumionych głosów, pełne oczekiwania pomruki. Kiedy dwoje ze świata żywych zbliżyło się, szum przemienił się w świadczące o podnieceniu krzyki, przerażające, przeciągłe wycie, które zamierało i wznosiło się znowu. Jak chór w greckim dramacie.

Nie zdając sobie z tego sprawy, Heike wziął Vingę za rękę. On też nie zdążył się jeszcze przyzwyczaić do swoich nowych podwładnych.

– Czy oni naprawdę tak chcą się znaleźć w Grastensholm? – zapytała Vinga z niedowierzaniem. – Musieli się okropnie nudzić.

– Nie, to nie dlatego. Ale oni czują się spokrewnieni z Ludźmi Lodu, żywią dla nas respekt, wiesz. Zawsze tak było. A teraz obiecano im, że będą mogli wypędzić zwyczajnego śmiertelnika z domu, który uważają za własny. Cieszą się na to.

Vinga nie była w stanie opanować dreszczu.

Heike zatrzymał się przed gromadą małych i większych postaci, kryjących się w leśnym mroku. Wyjaśnił, jakim sposobem mają dostać się do dworu ci, którzy nie potrafią przenikać przez ściany. Obmyślili wszystko oboje z Vingą. Ci jednak domagali się, by Heike im towarzyszył, ktoś przecież musi im otworzyć właz w dachu. A potem drzwi od strychu. Później poradzą sobie już bez jego pomocy.

Wisielec, który był ich przywódcą, wyjaśnił, że tylko kilka zjaw nie potrafi wejść do domu siłą własnej woli. Wszystkie upiory są w stanie to zrobić. Demony i inne duchy także. Tylko niektóre duchy natury są przywiązane do miejsca, nie umieją sobie radzić w zamkniętych pomieszczeniach, ale tak bardzo chciały przyjść tu także. Dlatego Heike musi im pomóc.

Niespecjalnie się cieszył z tego powodu, Vinga to widziała. Ale nie mógł im odmówić, już teraz nie, skoro sprowadził szary ludek do świata żywych.

Vinga zastanawiała się ponuro nad tym, jaką które z nich właściwie ma władzę.

Ona sama otrzymała polecenie, że ma ukryć się gdzieś w ogrodzie.

W końcu Heike dał znak, żeby szli za nim.

Tym razem Vinga już się tak nie bała oglądać za siebie. Szli przez łąki, a kiedy spojrzała przez ramię, stwierdziła, że gromada nie jest tak liczna, jak jej się początkowo zdawało. To chyba owo przytłaczające, niewiarygodne wrażenie sprawiło wtedy, że zdawało jej się, iż wszędzie roi się od cieni. Próbowała teraz iść tyłem i liczyć podążające za nimi istoty, zaraz jednak potknęła się na jakimś wystającym korzeniu i o mało nie upadła. Heike musiał ją podtrzymać i upomniał, żeby uważała.

Dokładnie tamtych nie policzyła, ale doszła do wniosku, że musi ich być gdzieś między dwadzieścia a trzydzieści pięć różnego rodzaju istot. „Mały ludek” Ingrid? Niektórzy z nich byli wysocy niczym masztowe sosny!

Gdyby ich teraz zobaczył jakiś normalny człowiek, widziałby jedynie dwie idące przez pola postaci. Tylko dwoje ludzi. Ale Heike i Vinga widzieli więcej!

Przez ułamek chwili poczuła się dumna, że została wtajemniczona, ale zaraz wrócił rozsądek – raczej powinna się tego lękać.

I odczuwać grozę. Bo nawet to, co była w stanie dostrzegać w kroczącym za nimi tłumie, wcale a wcale nie było przyjemne. Nie, to było po prostu ohydne!

Rzecz jasna ów rosły wisielec szedł tuż za Vingą i Heikem. Wciąż z tym ironicznym, wszystkowiedzącym uśmieszkiem na wargach. Za nim toczyły się, pełzały, biegły i podskakiwały najbardziej odpychające monstra, jakie tylko można sobie wyobrazić.

Heike, kochany, myślała Vinga bliska paniki. Kiedy już wypłoszysz Snivela, bądź tak dobry i wygarnij ich także ze dworu. Miotłą, szuflą do śniegu, czym chcesz. Byle jak najdalej. W przeciwnym razie nie będę mogła nigdy odwiedzić cię w Grastensholm.

Och, co to, to nie, odwiedzę cię, na pewno. Bo nie mogłabym żyć bez ciebie, ty moje przeznaczenie!

Zresztą przecież ty mógłbyś sprowadzić się do Elistrand, na przykład. A one niech sobie robią w wielkim dworze co chcą.

Uff, to także nie jest wyjście!

Co oni zrobili oboje z Heikem? Jakie siły poruszyli?

Pogrążona w myślach nawet nie zauważyła, że są na miejscu. Dostała polecenie, że ma się schować.

Skuliła się za jakimiś gęstymi krzewami. Rozpoznała porzeczki; chroniły ją dobrze, a ona mogła widzieć wszystko, co się przed nią dzieje. No, powiedzmy: prawie wszystko.

Gromada szła przez ogród, wiła się niczym długi, szaroczarny wąż i opasywała dom.

Co by też Tengel Dobry powiedział na to wszystko? No, Tengel, oczywiście, wie, co robią, ale Charlotta Meiden? Albo Liv czy Dag, którzy tak kochali ten dwór. A Irja, Irmelin i wszystkie wspaniałe żony, które były jego gospodyniami?

No tak, Ingrid i Ulvhedin zrobili to samo przed Heikem, ale czy aż tyle tych istot tu sprowadzili? Vinga wątpiła w to, podejrzewała, że tym razem przybyło ich dużo więcej. Ale nic pewnego, oczywiście, nie wiedziała.

Nagle stwierdziła, że gromada przed domem wyraźnie się przerzedziła. Widziała jakieś cienie wpływające na schody i znikające. Coś wielkiego i paskudnego wspinało się po ścianie, a pośrodku podwórza stała nieliczna grupka i czekała posłusznie. Wszystko wysokie istoty, swoim wyglądem budzące grozę, na wpół ludzie, na wpół zwierzęta, z rogami lub kopytami albo pokryte wilczą sierścią, albo… albo z członkami długimi jak u koni, skrzydłami i…

Przerażeniem napełniła ją myśl, że może są to te demony, które śniły się Silje. Albo te, które spotykała w swoich wizjach. Więc one istnieją? Istnieją naprawdę, nie są jedynie wytworem fantazji?

Wpatrywała się zafascynowana w ich potężne organy, które w niczym nie przypominały tego, co widziała u Heikego. Heike był człowiekiem, a te podobne są do zwierząt. I nagle demony, którym się przyglądała, zniknęły. Rozpłynęły się w powietrzu.

Ciekawe, czy są już w domu, zastanawiała się. Chyba tak. A zatem… Nieszczęsny Snivel! Bo z nimi na pewno nie ma żartów. Są złe. Zło wprost od nich bije. Znowu przemknęło jej przez myśl, że to wszystko jest nierzeczywiste, po prostu koszmarny sen!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wiosenna Ofiara»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wiosenna Ofiara» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Ogród Śmierci
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Wiosenna Ofiara»

Обсуждение, отзывы о книге «Wiosenna Ofiara» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x