Margit Sandemo - Głód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Głód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marit z Głodziska przez całe życie żyła samotnie. Kiedy leżała na łożu śmierci, Christoffer Volden, pragnąc ofiarować jej odrobinę szczęścia w ostatniej godzinie, wyznał jej miłość i obiecał małżeństwo. Gdy Marit, wbrew wszelkim oczekiwaniom, poczuła się lepiej, Christoffer wystraszył się nie na żarty. Honor Ludzi Lodu zabraniał mu cofnąć raz dane słowo, ale był już przecież zaręczony z Lise-Merete Gustavsen…

Głód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na razie jednak dzień jeszcze się nie skończył, ale czy zdążą wrócić przed zapadnięciem ciemności?

Niepewnie posuwały się wśród moczarów. Niedługo już chyba będą na miejscu…

Mężczyźni prowadzący konia z wozem szli za nimi. Słychać było tylko skrzypienie nie naoliwionych kół.

Dzieci stąpały coraz wolniej i wolniej.

W końcu się zatrzymały. Białych kulek chrobotka nie było już nigdzie widać.

– To tutaj – oznajmił chłopczyk, nie śmiał podnieść oczu na mężczyzn.

Wyraźny ślad na ziemi wskazywał, że ktoś na niej leżał. Na dywanie szarobiałego szronu rysowała się ciemniejsza plama wielkości ludzkiego ciała.

Po dość długiej chwili wymownego milczenia jeden z mężczyzn rzekł wreszcie cierpko:

– No, cóż. Ale teraz już jej tu nie ma. Może po prostu tylko spała? A potem na własnych nogach ruszyła dalej?

Policzki dzieci zapłonęły wstydem.

– Ona była bardzo chora – nieśmiało rzekł chłopczyk.

Siostrzyczka z zapałem pokiwała głową.

Mężczyźni podnieśli głowy i rozejrzeli się dokoła. Przed nimi rozciągały się moczary, puste i zimne. Dwóch z nich przeszło kilka kroków w bok.

– Jest! – zawołał nagle jeden, wskazując ręką. – Jest tam, leży między drzewami!

– To znaczy, że mogła się poruszać – mruknął inny. – Nie jest więc całkiem bezradna.

Odwołał jednak te słowa, gdy podeszli bliżej kobiety.

– Ach, mój Boże – szepnął ktoś.

Christoffer poczuł, jak wzruszenie ściska go w gardle. W szpitalu widział wiele nędzy, ale z trudem przyszło mu uwierzyć, że ktoś może być tak zabiedzony jak ta kobieta.

– To przecież istny szkielet – stwierdził jeden z mężczyzn.

– Ale to nie jest żadna staruszka! – zdziwił się inny. – To dość młoda kobieta!

– Czy to nie Marit z Grodziska? – z niedowierzaniem zapytał trzeci. – Gdyby nie te jasnobrązowe włosy, nigdy bym jej nie poznał. Ale, na miłość boską, co się z nią stało?

Christoffer już klęczał u boku leżącej i stwierdził, że kobieta jeszcze żyje, choć trudno było mu zrozumieć, jak to możliwe.

– Marit z Grodziska? – powtórzył pytająco, pragnąc uzyskać więcej informacji.

Człowiek, który ją znał, odpowiedział jakby się tłumacząc:

– To kobieta z jednej z komorniczych zagród w okolicy. Od dzieciństwa zajmowała się swym złym ojcem. Reszta rodziny wyjechała na zachód, do Ameryki. Ona nie przywykła do ludzi, widziałem ją ze dwa razy we wsi, mruknęła tylko, co miała do powiedzenia, i od razu umknęła chyłkiem. Właściwie szkoda mi jej.

– Tak, można tak powiedzieć – mruknął Christoffer.

– Była nawet dość ładna – ciągnął mężczyzna. – Ale nikt jej nie chciał ze względu na tego okropnego ojca. No i też była z niej dziwaczka.

W głosie Christoffera zabrzmiało przerażenie.

– Ona ma trawę w ustach!

– Listki moroszek – poprawił go ktoś, kucając przy kobiecie. – Naprawdę to jadła?

– Nie, wygląda na to, że natychmiast wypluła – stwierdził Christoffer. Był tak wstrząśnięty, że ledwie mógł mówić.

– Na pewno była niedożywiona – stwierdził najroztropniejszy z wieśniaków. – Umarła z głodu. To znaczy jeszcze nie umarła, ale…

– Jest coś jeszcze – odparł Christoffer. – Kiedy jej dotykam, kuli się cała jakby z bólu.

– Ale chyba jedno z drugim ma związek? Głód i boleści?

– Nie do tego stopnia, że reaguje się na dotyk nawet przy omdleniu. Zobaczcie!

Delikatnie musnął wychudzone ciało i wszyscy zobaczyli grymas bólu na twarzy kobiety i gest, jak gdyby chciała obronić się przed dotknięciem.

Christoffer wyprostował się i westchnął zamyślony.

– Oczywiście musi jak najprędzej znaleźć się w szpitalu. Ale przecież jest całkowicie wyczerpana, potrzeba jej czegoś na wzmocnienie. A jeśli prawdą jest, że ma chory żołądek, nie powinna niczego jeść.

– A bez tego umrze – sucho podsumował jeden z mężczyzn. – To ci dopiero kłopot.

– No cóż, spróbujmy – zdecydował Christoffer. – Czy zostało jeszcze trochę mleka?

Ktoś podał bańkę. Dzieci, którym po odnalezieniu kobiety wróciła odwaga, nie wyglądały już na takie zalęknione. Na buziach z wolna zaczęła malować się duma. Może zdołały uratować komuś życie?

Niestety, za wcześnie jeszcze było, by mieć taką nadzieję.

Ku radości Christoffera kobieta nagle otworzyła oczy. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie, nie chcąc jej przestraszyć, bo okoliczności, w jakich się budziła, były doprawdy niecodzienne.

– Proszę – powiedział łagodnie. – Spróbuj wypić odrobinę mleka. Chciałbym też się dowiedzieć, gdzie cię boli.

Kobieta była krańcowo wycieńczona, skóra na jej głowie naciągnęła się niczym na trupiej czaszce, ale mimo to Christoffer dostrzegł, że jej twarz zachowała jeszcze resztki urody. Nawet jej zgasłe, naznaczone piętnem śmierci oczy były w jakiś patetyczny, wzruszający sposób piękne. Na myśl o tym, jak bardzo musiała cierpieć w samotności, znów poczuł wzruszenie ściskające go za gardło i uśmiech stał się o wiele bardziej niepewny.

Marit ocknęła się, znów czując dojmujący ból. Gdzie ona jest? Otaczało ją zimno, marzła, całe ciało drżało. Nie widziała wyraźnie, ale dostrzegała wokół siebie wielu ludzi.

Ktoś zadawał pytania, ale jej umysł nie był w stanie przyjmować słów, były całkiem pozbawione znaczenia.

Wreszcie zdołała skupić wzrok w jednym miejscu. Jaki piękny mężczyzna! Ale taki surowy! Nie, to tylko ostre wyraziste rysy twarzy sprawiały wrażenie surowości, on sam wcale nie był taki srogi.

Taki przystojny! Jak anioł dnia sądu. Czyżby znalazła się w niebie? Nie, to niemożliwe, przecież nigdy nie mogła znieść ojca. Może więc jest w tym drugim miejscu?

– Przepraszam – wymamrotała i przymknęła oczy.

Prośba o wybaczenie najlepiej charakteryzowała nastawienie Marit do życia i całego świata.

Głos jednak był uparty. Mówił o mleku, teraz nareszcie dotarło to do niej. Mleko? Wiele miesięcy upłynęło już od czasu, gdy…

Dotknął jej? Akurat w tym miejscu, gdzie najmocniej bolało. Marit zgięła się wpół, chciało jej się krzyczeć z paraliżującego zmysły bólu, ale z ust wydostał się jej ledwie pisk.

– Tak jak przypuszczałem – stwierdził głos. – To najprawdopodobniej zapalenie ślepej kiszki. Może już pękła, a to znaczy, że nic nie da się zrobić. Ale musimy natychmiast przewieźć ją do szpitala.

Do szpitala? To tam, gdzie się umiera. Zapalenie ślepej kiszki? Nic nie da się zrobić?

Nie chcę, boję się, próbowała powiedzieć, ale Marit nigdy jeszcze nikomu się nie sprzeciwiła, milczała więc.

Przyłożono jej coś do ust.

– O, tak. A teraz spróbujemy się napić.

Kiedy płyn wypełnił jej usta, odruchowo przełknęła.

Mleko! Jakie cudowne, chciała pić jeszcze, ale naczynie natychmiast zabrano. Dostała zaledwie kilka kropel, to okrutne, prawdziwa tortura!

Żołądek zareagował natychmiast, skurczył się boleśnie. Widać ten człowiek wiedział, co robi. Ale udało jej się zatrzymać tę odrobinę, którą wypiła, miała wrażenie jakby spłynęło w nią samo życie.

Mężczyzna zwrócił się do kogoś innego, stojącego w pobliżu.

– Będę jej w równych odstępach podawał po parę kropel, inaczej to może źle się skończyć. Ale ona musi przyjąć jakieś pożywienie, żeby nabrała choć trochę sił.

– Czy będzie pan operował, doktorze? – zapytał ktoś z szacunkiem.

Mężczyzna odparł:

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Głód»

Обсуждение, отзывы о книге «Głód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x