Ujął jej dłoń, spoczywającą na jego ramieniu. Podniósł ją do ust i ucałował wszystkie palce po kolei.
– Będzie nam dobrze ze sobą, Marit, wiem o tym. – szepnął. – Bardzo się cieszę, że cię znalazłem.
Teraz bowiem miał większą nadzieję na to, że jego sympatia kiedyś przerodzi się w miłość do tego stworzenia, które powierzono jego opiece. Do Marit, tak bezlitośnie potraktowanej przez los, wyrwanej ze szponów śmierci i tak samotnej – a teraz on był za nią odpowiedzialny.
Ta myśl spodobała się Christofferowi, nawet bardzo. Uznał, że z czasem dorośnie do tego zadania.
Kłopoty Christoffera, jakie spotkały go w ostatnich miesiącach, należy uznać za nic nie znaczące w porównaniu z problemami innego członka rodziny.
Vanji.
Jej życie bardzo wcześnie zaczęło toczyć się niewłaściwym torem, bo na nią właśnie Tengel Zły przypuścił tym razem atak, chcąc zemście się na swych zbyt zuchwałych potomkach. Przy jej pomocy miał zamiar zniszczyć ich dom, Lipową Aleję. Kiedyś, o poranku czasów, zanim Tengel Zły pogrążył się we śnie, odwiedził siedzibę koszmarów. I tam właśnie on, który panował nad światem ludzi, a także nad sporymi częściami tego drugiego ze światów, stał się panem władczyni siedziby złych snów.
I to ona właśnie, na rozkaz Tengela, wysłała pewną istotę w życie Vanji. Vanji, najsłabszego ogniwa w łańcuchu Ludzi Lodu.
Marco nie miał władzy nad czymś tak fundamentalnym jak złe sny. Poradził Vanji, by przystąpiła do walki na swój sposób. Przeciw koszmarom sennym, Demonom Nocy, walczyć nie mogła. Ale mogła podjąć wyzwanie Tengela Złego.
I Vanja zgodziła się na to.
Dlatego historia Ludzi Lodu cofnie się teraz do straszliwego dzieciństwa Vanji, do momentu, kiedy po raz pierwszy nawiązała kontakt z istotą, która towarzyszyła jej przez cały okres dorastania. Z istotą wysłaną przez samą władczynię Demonów Nocy.
***