Margit Sandemo - Głód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Głód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marit z Głodziska przez całe życie żyła samotnie. Kiedy leżała na łożu śmierci, Christoffer Volden, pragnąc ofiarować jej odrobinę szczęścia w ostatniej godzinie, wyznał jej miłość i obiecał małżeństwo. Gdy Marit, wbrew wszelkim oczekiwaniom, poczuła się lepiej, Christoffer wystraszył się nie na żarty. Honor Ludzi Lodu zabraniał mu cofnąć raz dane słowo, ale był już przecież zaręczony z Lise-Merete Gustavsen…

Głód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale oczywiście to była niemożliwe.

Marco pożegnał się z nimi wkrótce potem. Jego odejście wywołało wśród zebranych wrażenie niezmiernej pustki. Andre rozpłakał się i chciał go zatrzymać, ale Marco tylko potrząsnął głową i delikatnie uwolnił się z uścisku malca.

Zniknął. Był tylko postacią ze snu, z marzeń, czy też kimś jeszcze?

Rozeszli się do domów. Niedługo później Christoffer i Marit stanęli w swojej sypialni. Sami. Oszołomieni wydarzeniami wieczoru. Marit onieśmielona, Christoffer zakłopotany, nie potrafiący zapanować nad sytuacją, w jakiej się znaleźli.

Muszę, powtarzał sobie w myśli. Muszę dzielić z nią łoże, nie mogę już dłużej wymawiać się jej słabością. Muszę, jak się to pięknie nazywa, spełnić swój małżeński obowiązek. Z kobietą, która jest bardzo wyjątkowa, bardzo urodziwa na swój subtelny, szczególny sposób, i która jest mi bardzo bliska. Ale od tego do miłości jest tak daleko jak stąd do nieba.

Bo moje uczucia dla niej nie wybiegają poza współczucie i sympatię.

Marit palcami przebierała tasiemki u dekoltu.

Christoffer starał się wziąć w garść.

– Rozbierz się – powiedział z wymuszoną życzliwością. – Ja zaczekam w salonie.

– Christofferze – szepnęła tak cicho, że ledwie ją usłyszał.

– Tak?

– Dlaczego mnie poślubiłeś?

Drgnął gwałtownie. Tego pytania się nie spodziewał.

– Dlaczego…? Ależ, moja droga, dlaczego właściwie ludzie się żenią?

– Czy to dlatego, że myślałeś, że ja umrę? Czy uczyniłeś to z litości?

– Jak możesz tak myśleć? – odparł nieco zbyt szybko. – Nigdy nic takiego nie przyszłoby mi do głowy. Ożeniłem się z tobą, bo chciałem tego. A bardziej niż czegokolwiek innego pragnąłem, abyś przeżyła.

Przysiadła na brzegu łóżka. Rozwiązywała tasiemki i z powrotem je zawiązywała.

– Kim jest Lise – Merete? – spytała powoli.

Christoffer znów drgnął. A więc usłyszała gdzieś to imię, tak, to było nieuniknione. Ale, doprawdy, dziwna pora na zadanie takiego pytania! A zresztą, może to i nie takie dziwne.

– To pewna zła kobieta, którą znałem w Lillehammer. Próbowała cię zabić, kiedy powiedziałem, że chcę się z tobą ożenić.

Nie była to do końca prawda. Nie wspominał przecież Lise – Merete o planowanym małżeństwie z Marit. Ale w zasadzie to, co mówił, niewiele odbiegało od prawdy.

Marit pokiwała głową. Siedziała na łóżku zasmucona, z pochyloną głową. Christoffer ostrożnie przysiadł obok i otoczył ją ramionami. Starał się pochwycić jej wzrok.

– Uwierz mi, Marit, naprawdę tego chciałem. Gdybym nie chciał, nie byłabyś teraz moją żoną.

Podniosła głowę, jej twarz ściągnęła się do płaczu.

– Bardzo chciałabym w to uwierzyć – pisnęła żałośnie. – Ale wydajesz się taki… taki… nie umiem tego nazwać.

– Już dobrze, dobrze – uspokajał ją wzruszony. – Czy mogę pomóc ci się rozebrać?

Pozwoliła mu na to, bo doktor Christoffer Volden już wielokrotnie widywał ją rozebraną i wiedział, że jest płaska jak… nie, już nie, zaczęła nabierać kształtów, nieznacznie, ale wyglądała trochę lepiej. Położył ją do łóżka, okrył i zgasił światło. Słyszała, jak po ciemku zrzuca z siebie ubranie i zaraz potem wsuwa się do niej pod kołdrę.

Serce waliło jej jak oszalałe. Boże, spraw, aby nam się udało. Spraw, bym robiła wszystko tak jak trzeba i abym mu się spodobała. I spraw, by było mu ze mną dobrze, tak bardzo tego chcę!

Christoffer ledwie miał śmiałość oddychać, zupełnie nie wiedział, jak powinien się zachować. Podsunął ramię pod jej kark, sądził bowiem, że tak będzie się czuć bezpieczniej, ale zorientował się, że ta pozycja nie jest wygodna jako punkt wyjścia.

A przecież gra wstępna nie była mu wcale obca. Z Lise – Merete lubili tę zabawę, próbowali, jak daleko potrafią się posunąć, nie przekraczając zakazanej granicy, wiedział więc, co rozpala kobiety i czego one chcą. Rozumiał, rzecz jasna, że każda reaguje inaczej, ale podstawowe reguły nie mogły się zmieniać.

Uf, ależ z niego teoretyk! Ale kiedy brakuje uczuć, trzeba podeprzeć się teorią.

Usłyszał, że Marit śmieje się cichutko.

– Co się stało? – zapytał, uwalniając ramię.

– Och, to takie niemądre. Moja starsza siostra zawsze mi mówiła, że mężczyźni są po to, by rozgrzewać kobietom stopy. I coś w tym chyba jest. Mam zlodowaciałe stopy, a ty jesteś taki gorący.

To pomogło. Spletli nogi, by Marit miała jak najwięcej ciepła, a rzeczywiście była zmarznięta. Leżała teraz na plecach, a on na boku, zwrócony w jej stronę. Westchnąwszy, zdecydowanie uniósł się troszeczkę i pocałował ją. Uczynił to po raz pierwszy, wyczuł, że na moment zesztywniała, ale zaraz się rozluźniła i miękkim gestem zarzuciła mu ręce na szyję.

Myślał o krótkim przyjacielskim pocałunku, ale kiedy ich wargi się zetknęły, a skóra przylgnęła do skóry, spodobało mu się to. Marit nie miała żadnego doświadczenia i mocno zacisnęła usta, ale jego nagle ogarnęła chęć, by pokazać jej, jak powinno się to robić, rozsunął jej wargi i nagle stał się bardzo namiętny. I… ze zdumienia ciarki przebiegły mu po grzbiecie, bo poczuł, że jest gotów. Mój Boże, pomyślał, czy mężczyzna jest tak prymitywną istotą, że reaguje na wszystko? A gdyby leżała tu ze mną stara, tłusta, bezzębna baba, czy też tak samo bym się zachowywał?

Och, oczywiście, że nie. Ale nie mógł zaprzeczyć, że ciało mu rozkosznie drży, skóra uwrażliwiona na dotyk wibruje, a jego ogarnia niecierpliwość, jakiej nigdy nie doznał z Lise – Merete. Ich wspólnie spędzane gorące chwile przynosiły jedynie wyrzuty sumienia. Teraz nie musiał się ich obawiać i już ta myśl oddziaływała na niego podniecająco.

Ale przede wszystkim nie chciał zostawiać Marit samej, nie był brutalnym samcem. Delikatnie przesunął dłonią po jej skórze, z koniuszków palców strzelały mu niemal elektryczne iskry, musnął jej pierś, której brodawka natychmiast się ściągnęła, słyszał gwałtowny, przerażony oddech Marit: próbowała go wyrównać, ale nie zdołała. Pochylił się nad nią i ucałował jej pierś, a jego dłoń przesuwała się coraz niżej, kolistym ruchem gładziła jej brzuch z zagojoną już blizną po operacji, krążyła wokół punktu, którego naprawdę poszukiwała, lecz którego jeszcze nie śmiała dotknąć.

Marit jęknęła cicho, paznokcie wbiły się w skórę na jego ramieniu. Ujął jej rękę i poprowadził ją w dół swego ciała. Dotknąwszy go, krzyknęła wystraszona, cofnęła rękę, ale on mocno ją trzymał. Powoli, powoli wyprostowała rękę i dotknęła go śmielej, zachłystując się powietrzem. Christoffer był już tak podniecony, że nie mógł czekać dłużej. Kolanem rozsunął jej nogi, ona objęła go i przytuliła się mocno, bardzo mocno, jakby szukając u niego ratunku.

Christoffer, jak przystało na mądrego mężczyznę, z początku zachowywał dużą delikatność. Przez cały czas miał na uwadze jej dobro i w jakiś sposób udało się im osiągnąć nową więź, nowe wzajemne zrozumienie.

Nie było to, rzecz jasna, najdoskonalsze ze zbliżeń, jakie można sobie wyobrazić, ale czy ktoś kiedykolwiek uznał swój debiut w tej dziedzinie za udany? Później jednak wszystko wydawało się wspaniałe i Marit czuła, że jemu było z nią dobrze, że wcale nie jest z niej niezadowolony.

– Teraz wierzę w to, co powiedziałeś – szepnęła. – Dopiero teraz jestem pewna twojej miłości.

Moja droga, pomyślał. To nie jest wcale takie proste. Ale zgadzał się z nią, że bardzo się do siebie zbliżyli, także duchowo.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Głód»

Обсуждение, отзывы о книге «Głód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x