Margit Sandemo - Głód

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Głód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marit z Głodziska przez całe życie żyła samotnie. Kiedy leżała na łożu śmierci, Christoffer Volden, pragnąc ofiarować jej odrobinę szczęścia w ostatniej godzinie, wyznał jej miłość i obiecał małżeństwo. Gdy Marit, wbrew wszelkim oczekiwaniom, poczuła się lepiej, Christoffer wystraszył się nie na żarty. Honor Ludzi Lodu zabraniał mu cofnąć raz dane słowo, ale był już przecież zaręczony z Lise-Merete Gustavsen…

Głód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Ty i ja – szepnęła na poły przez sen. – Ty i ja…

– Tak, Marit, tylko ty i ja.

– Chyba… lubię cię… zbyt…

Zdawał sobie sprawę, że zostały jej już tylko godziny życia.

– I ja także, Marit. Ja także aż za bardzo cię lubię.

Christoffer ujął jej dłonie w swoje i delikatnie ucałował.

Uśmiechnęła się.

– Czy wolno mi powiedzieć ci… że cię kocham? Nigdy nie miałam nikogo… komu mogłabym to… powiedzieć.

– Tak, Marit. Bo i ja cię kocham.

To nie była prawda. Żywił dla niej szczere przywiązanie, ale to nie to samo, co kogoś kochać. Ale ona miała umrzeć, wkrótce, już bardzo niedługo. A jej życie było takie ubogie…

– Zostań ze mną, Marit – szepnął nachylając się nad nią. Słowa same spływały mu z ust, nie musiał niczego wymyślać. – Zostań ze mną, wyzdrowiej, chcę, żebyś na zawsze była moja.

Usłyszał, że Marit bierze głęboki oddech, a na naznaczonej piętnem śmierci twarzy ukazuje się błogi uśmiech.

– Tak, Christofferze, ale nie myślisz tak naprawdę. Ja jestem tylko…

Traciła przytomność, ale on chciał, by w wieczny sen zabrała ze sobą jeszcze kilka słów:

– Nie, nie jesteś tylko Marit z Grodziska. Jesteś najbardziej kochaną kobietą na ziemi. Jesteś moja, Marit. Kocham cię. Teraz i na zawsze.

Uśmiech gościł na ustach jeszcze przez kilka chwil, nawet wtedy, gdy straciła już świadomość. Później i on zgasł. Ale Christoffer nie żałował swoich słów. Uczyniły ją szczęśliwą.

Posiedział przy niej jeszcze przez chwilę. Weszła pielęgniarka, żeby zajrzeć do Marit, spotkały się ich spojrzenia. Z jego oczu bił smutek.

– Proszę dopilnować, by ktoś siedział przy niej przez cały czas.

– Dobrze, doktorze Volden.

Wzrok pielęgniarki również przepełniony był żalem. Oboje wiedzieli, że nic już nie uratuje życia Marit z Grodziska.

Gdy Christoffer wrócił do izby przyjęć, nadbiegł właśnie jeden z kolegów.

– Stan Bernta Gustavsena dramatycznie się pogorszył!

Christoffer, zajęty swymi myślami, zrozpaczony, że nie potrafi w żaden sposób pomóc Marit, odpowiedział coś niezrozumiale.

– Ale to oznacza katastrofę dla szpitala – tłumaczył mu kolega. – Rajca oświadczył, że jeśli jego syn umrze, wszyscy odpowiedzialni za to mogą szukać nowej pracy.

– Czy ten Gustavsen jest Bogiem Ojcem we własnej osobie?

– Wydawało mi się, że to twój teść.

Jeszcze nie, miał już na końcu języka wzburzony Christoffer, ale w porę się powstrzymał. Nie byłoby w porządku wobec Lise – Merete tak się unosić. A poza tym kolega nie czekał na odpowiedź, lecz mówił dalej:

– Zarząd szpitala zaczął się niepokoić po tym, jak Gustavsen napisał ten artykuł w gazecie. Cała sprawa wygląda na okropnie nieprzyjemną. Zarząd podaje także w wątpliwość nasze kompetencje. Czy nie mógłbyś porozmawiać ze swoim przyszłym teściem i poprosić, by trochę spuścił z tonu?

– Wykluczone – odparł Christoffer. – On właśnie mnie obwinia za zły stan Bernta. Zoperowałem kogo innego jako pierwszego, a jego drogocenny syn musiał czekać. Gustavsen nie może mi tego darować.

– Drogocenny! – parsknął kolega. – O większego łajdaka trudno w całym mieście. No cóż, jedno tylko może uratować szpital przed głośnym skandalem, a mianowicie utrzymanie przy życiu tego nicponia. A do tego daleko, bo na razie naprawdę z nim źle.

– Pójdę go zobaczyć – oznajmił krótko Christoffer.

Przeszedł do pokoju, w którym leżeli trzej mężczyźni: Bernt Gustavsen, młody uczony i wesoły wieśniak. Już w drzwiach uderzył go w nozdrza odór choroby, a to, co zobaczył w środku, trudno było uznać za budujące. Uczony, jak się wydawało, radził sobie najlepiej, dwaj pozostali leżeli nieprzytomni, a twarz Bernta Gustavsena pokrywały ropiejące wrzody. Widać było, że ma wysoką gorączkę.

To nie może się dobrze skończyć, pomyślał Christoffer. Jego także trzeba przenieść do izolatki. Niewiele ich już pozostało…

Pomimo iż Bernt był rodzonym bratem Lise – Merete, Christoffer nie potrafił wykrzesać z siebie ani cienia sympatii dla niego. Teraz jednak jego przyszłemu szwagrowi nie było lekko i należała mu się wszelka pomoc, na jaką stać było Christoffera jako lekarza.

Z bólem serca musiał uznać Marit za straconą. Z Berntem Gustavsenem nie było aż tak źle, ale niewielkie miał szanse na przeżycie.

Christoffer nie dbał wcale o groźby rajcy Gustavsena, wykrzykującego o zwolnieniu całego personelu szpitalnego czy odcięciu wszelkich dotacji dla szpitala. Niewiele wiedział o władzy swego przyszłego teścia, ale wątpił, by mogła sięgać aż tak daleko. Niemożliwe, aby społeczeństwo było do tego stopnia skorumpowane. Na pewno to jedynie czcze pogróżki, wypowiadane w strachu o życie ukochanego syna.

Może Christoffer powinien okazać mu zrozumienie? Na to jednak nie było go stać.

Szpital i tak został obrzucony błotem w prasie, a to już samo w sobie było złe. Absolutnie niesprawiedliwe.

Christoffer poza tym wątpił, by rajca poprzestał na jednym krótkim artykule. Gdyby nie udało się uratować Bernta, lekarze i pielęgniarki na wszystkie sposoby zostaną obsmarowani w gazecie w łzawych artykułach, poruszających serca czytelników, opowiadających o młodym, jakże obiecującym chłopcu, który musiał rozstać się z życiem z powodu brudu i niedbalstwa personelu.

Dobre imię szpitala zostałoby skalane.

Do tego nie wolno dopuścić.

Christoffer bardzo kochał swoją pracę i swój szpital. Nie chciał, by artykuły w gazetach zniszczyły jego przyszłość. Wiedział przecież, że wszyscy jego współpracownicy z całych sił starali się jak najlepiej spełniać swe powinności, a często robili o wiele wiele więcej niż do nich należało.

Rajca Gustavsen nie daruje im śmierci syna, a wedle wszelkich znaków śmierć Bernta jest nieuchronna.

Zwykle podobne infekcje nie były śmiertelne, kiedy jednak zaatakowały organizm wcześniej osłabiony, należało spodziewać się najgorszego. Tak właśnie przedstawiała się sytuacja Bernta.

I Marit.

Serce ścisnęło mu się z bólu.

Marit…

Prawdopodobnie już nie żyła. Ta myśl sprawiła mu taki ból, że musiał na chwilę zatrzymać się i przymknąć oczy, by odzyskać zdolność działania.

Wiedział, że nie jest w stanie jej uratować. Ale być może… zdoła uratować… Bernta?

Nagle nie wiadomo skąd przyszedł mu do głowy pomysł. Napłynął tak niespodziewanie, że aż trudno było mu w pierwszej chwili go zrozumieć.

Nigdy nie zdarzyło mu się wykorzystywać nadzwyczajnych zdolności Ludzi Lodu. Przede wszystkim sam takowych nie posiadał. Ale był przecież ktoś inny…

Tajemnych mocy nie należało nadużywać. Ale czy ktoś ośmieliłby się twierdzić, że sytuacja nie jest krytyczna? Nie tylko dla Bernta Gustavsena, lecz także dla wszystkich pozostałych pacjentów, no i dla całego szpitala?

Na zastanawianie się poświęcił nie więcej niż minutę, po czym przystąpił do zdecydowanego działania.

W szpitalu zainstalowano telefon. Aparat stał co prawda w gabinecie ordynatora, ale o tak późnej porze nie było tam żywej duszy.

Christoffer skierował się bezpośrednio do gabinetu zwierzchnika. Nie był szczególnie obeznany z telefonami, uważał je za nieobliczalne urządzenia, ale udało mu się połączyć z centralą w mieście.

Podał numer do domu matki i ojca. W Lipowej Alei nie mieli telefonu. Ale Przecież można wysłać posłańca…

Poprosił o osobistą rozmowę z Benedikte Lind z Ludzi Lodu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Głód»

Обсуждение, отзывы о книге «Głód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x