Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Książę Czarnych Sal: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Książę Czarnych Sal»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Marco, jeden z pięciorga potomków Ludzi Lodu, wybranych do walki z Tengelem Złym, był owym tajemniczym, niezwykle silnym sojusznikiem, którego potęga wciąż pozostawała nie odkryta. Tym razem jednak otrzymał zadanie prawie niemożliwe do wypełnienia – miał zniszczyć okrutnego Lynxa, najbliższego współpracownika Tengela Złego. A musiał tego dokonać nie wykorzystując swej najsilniejszej broni…

Książę Czarnych Sal — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Książę Czarnych Sal», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Największe jednak wrażenie wywierał bijący od niego autorytet. Oto jeden z archaniołów, kiedyś najpierwszy z nich, stworzony z płomienia, strącony, ponieważ podał w wątpliwość trafność osądu Pana.

Tengel Zły niewiele o tym wiedział, czuł jedynie, że oto stoi w obliczu kogoś, kto nie ma sobie równych.

I bardzo, bardzo mu się to nie podobało.

Dlaczego to, co twierdzą ludzie, okazuje się nieprawdą? myślał urażony. Dlaczego Lucyfer i Szatan nie są jedną i tą samą osobą? Dlaczego ten kolos traktuje mnie tak pogardliwie i kłamie?

I to on wspiera Ludzi Lodu! Nic dziwnego, że ośmielili się sprzeciwić swemu potężnemu przodkowi, Tan-ghilowi ze Źródła Zła!

Lucyfer uniósł dłoń.

– Masz na sumieniu życie wielu niewinnych ludzi. Im nie będę już przysparzał cierpień, wykorzystując ich do opóźniania twej podróży. Zabiłeś jednak także wielu podobnych do ciebie i teraz sobie o nich przypomnisz!

– Nie wolno ci mnie tknąć! Jestem władcą świata!

– Jeszcze nim nie jesteś i nie będziesz, dopóki nie napijesz się ciemnej wody i nie odzyskasz pełni sił. A możesz mi wierzyć, czekają cię kłopoty z dotarciem do źródła.

Wystarczyło skinienie ciemnej dłoni, a już Tengel Zły poczuł, jak para rąk w żelaznym uścisku unieruchamia mu nogę. Spojrzał w dół i zobaczył martwego człowieka, obiema rękami trzymającego go za kostkę. Wprawdzie mężczyzna ten leżał twarzą do ziemi, ale Tengel zdołał rozpoznać tego, którego zwano Numecem Dwa w jego bandzie, pomagającej mu przez ostatni tydzień.

Szarpnął nogą, by zrzucić ciężar, ale zwłoki zdawały się ciężkie jak ołów, wyglądały jak wyrzeźbione z kamienia.

– Ha! – wrzasnął do Lucyfera. – Myślisz, że ten tutaj powstrzyma mnie od zejścia w Dolinę? Bez trudu pociągnę go za sobą.

Nie zdążył jeszcze wypowiedzieć tego do końca, a już kolejny martwy uczepił się jego drugiej nogi.

– Nie doceniasz mnie – rzekł Tengel z pogardą.

Ale w tym czasie następny zmarły uchwycił się kostek pierwszego, kolejny – drugiego. Tengela Złego przytrzymywały teraz cztery trupy. Ciężkie jak kamienie, nieruchome. We wszystkich rozpoznał swych dawnych popleczników.

Za nimi pojawił się jeszcze jeden, i jeszcze następny, i jeszcze…

Tengel ledwie mógł teraz poruszyć nogą. Choć miotał przekleństwa i za wszelką cenę usiłował odczynić zaklęcie rzucone przez Lucyfera, martwi ludzie jeden za drugim chwytali się z całych sił stóp poprzednika i obracali w ciężki kamień. Utworzyły się z nich dwa długie łańcuchy ołowianych zwłok.

– Topór! – zawył Tengel Zły. – Dajcie mi topór, odrąbię te ręce, które mnie przytrzymują!

– Tego metalu nie ima się żaden topór na świecie – oznajmił Lucyfer. – Możesz próbować ich rąbać do dnia sądu.

Tengel szarpał i ciągnął, by przesunąć się do przodu, ale wszystko na próżno.

– Nic, nic mnie nie powstrzyma w dotarciu do mego naczynia z wodą – syknął, a potem zawołał głośno, aż jego głos poniósł się echem po lodowcu: – Lynx! Lynx! Zatrzymaj tych łotrów! Opóźnij ich wędrówkę, to będziesz mógł do woli posilić się w raju dla takich jak ty!

Lucyfer powrócił do ludzkich rozmiarów. Skrzydła zniknęły, ramiona znów okryte miał opończą. Obrócił się plecami do rozwścieczonego Tan-ghila i objął Runego.

– Chodź, mój przyjacielu z Ogrodu Edenu, a ostatnio z fińskich lasów. Spieszmy pomóc biednym Ludziom Lodu.

Rune nie mógł dobyć słów, takie wrażenie wywarło na nim spotkanie z Lucyferem. Bez protestu dał się poprowadzić ku przełęczy wiodącej do Doliny.

Kiedy oddalili się nieco od wrzeszczącego Tengela, Lucyfer zatrzymał się i obrócił Runego twarzą do siebie. Czarne dłonie spoczęły na barkach chłopaka-alrauny.

– Cóż to za fajtłapa próbowała zrobić z ciebie człowieka? Ni z ciebie ptak, ni ryba, ani korzeń, ani ludzka istota.

Rune zasmucony spuścił wzrok.

Lucyfer pogładził go delikatnie po przypominających konopie włosach.

– Nie mamy teraz czasu, ale kiedyś, gdy nie będziemy się tak spieszyć, zobaczymy, co da się z tobą zrobić. I posłucham, jakie są twoje życzenia.

Rune tylko kiwnął głową. Sam nie wiedział, czego pragnie.

Daleko za nimi Tengel Zły ucichł.

Ogród Edenu? Alrauna?

Dopiero w tym momencie zrozumiał, że posiadał kiedyś najpierwszą w świecie mandragorę, tę, która miała stanowić pierwowzór człowieka.

Że też nie zorientował się wcześniej! Czegóż mógłby dokonać z tym korzeniem!

Ale czy na pewno byłoby to możliwe? Wszak mandragora przez cały czas z niezwykłą mocą i siłą woli paraliżowała jego plany.

A teraz wstąpiła na służbę u Ludzi Lodu. Ciekawe, co jej za to obiecali i ile zapłacili?

Tengel Zły nie znał innych powodów wzajemnych powiązań niż te, na których da się coś zyskać.

Z rozgoryczenia bliski był płaczu.

Bezsilnie szarpał przytrzymujące go dłonie, ale one zdawały się jakby częścią jego samego. Wypróbowywał kolejne magiczne formuły, na próżno.

Przydałby mu się teraz Ahriman, znający się na magii swego przeciwnika Lucyfera. Ten łotr jednak stchórzył, a w dodatku on sam obiecał mu wolność!

Przekleństwo!

Tengel Zły nie wiedział zbyt wiele o stosunkach między Ahrimanem a Lucyferem. Stali na przeciwnych biegunach, reprezentowali dwie różne strony ludzkiej duszy. Ahriman symbolizował materializm, a tym samym także kłamstwo. Lucyfer – ducha i światło. Na ogół jednak występowali oni pod innymi imionami, najstarsze z nich być może to miano Angro Mainju dla Arymana, a Ahura Mazda dla Lucyfera. Owe dawne określenia poszły już niemal całkowicie w zapomnienie, a praprzodek Ludzi Lodu nic o nich nie wiedział.

Ze złością patrzył na dwóch swych wrogów, oddalających się od niego spokojnym krokiem w stronę Doliny Ludzi Lodu. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się przesunąć jedną nogę o kilka milimetrów. Usłyszał zgrzyt o lód, kiedy cały potworny łańcuch skamieniałych trupów przemieścił się za nim.

Druga noga…

Znów rozległo się skrzypienie.

O radości!

Poradzi sobie z tym. Powoli, ale jakoś będzie szedł. Za każdym razem kilka milimetrów do przodu.

I… Z pewnością zapomnieli o jego obrazie przenoszonym siłą myśli, tym, który przebywał w Dolinie. Jego ułudny wizerunek nie był w stanie napić się wody z naczynia, ale mógł stawiać im przeszkody.

– Lynx! – W wielkim skupieniu zaczął przekazywać swe myśli. – Lynx, słyszysz mnie? Zatrzymaj tych nędzników! Wyślij ich do Wielkiej Otchłani! Jesteś moim niewolnikiem, pamiętaj o tym! Zapomnę o twojej ucieczce, jeśli wykonasz mój rozkaz. Ich miejsce jest w Otchłani.

– Lynx nadchodzi – szepnął Nataniel. – Przemyka się tam, w cieniu góry!

Przytulili się do skały, by jak najmniej było ich widać. Wiedzieli, że z Lynxem to nie przelewki, za nic nie chcieli wpaść w jego szpony.

– On ucieka – szeptem oznajmił Ian. – Ucieka przed Tengelem Złym!

– Raczej przed Lucyferem – odparł Nataniel. – Patrzcie, ma zamiar zejść do Doliny Ludzi Lodu!

– Do diaska! – zaklęła Tova. – Czego on tam szuka?

– Nie ma innej drogi.

– Mój ojciec znów przybrał ludzką postać – zauważył Marco. – Ale co on zrobił z Tengelem Złym?

– Nie widzę dokładnie – odrzekł Nataniel. – Ale wygląda na to, że Tengel coś za sobą ciągnie. Patrzcie, potknął się i nosem zarył w lód!

– Ahriman zniknął – stwierdził Marco. – To mnie wcale nie dziwi, on i mój ojciec nie znoszą się nawzajem. Ale co też Tengel wlecze za sobą?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Książę Czarnych Sal»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Książę Czarnych Sal» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczny Księżyc
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Książę Czarnych Sal»

Обсуждение, отзывы о книге «Książę Czarnych Sal» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x