Margit Sandemo - Otchłań

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Otchłań» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Otchłań: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Otchłań»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dwudziestoletnia Sol Angelica wybierała się w wielki świat. Nareszcie była wolna, nareszcie mogła zrealizować swoje marzenia i odszukać Wzgórze Czarownic, mogła też do woli czcić Księcia Ciemności. Ale Sol nie pochłaniały wyłącznie czary i zło. Miała w sobie również wiele ciepła i miłości. Dla swoich bliskich była gotowa ryzykować życiem, a nawet je poświęcić…

Otchłań — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Otchłań», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Silje nic nie mówiła, ale myślała swoje. Może jej biedna córka poradzi sobie ze swoimi kłopotami teraz, kiedy wydała na świat dziecko? Wydawała się taka szczęśliwa, spokojna i pogodna, kiedy była z Dagiem.

Silje często wspominała słowa Hanny: Z twoich dzieci będzie wielka radość, ale i wielki smutek.

Czy to właśnie był ten smutek? Tragiczne małżeństwo Liv wraz ze wszystkim, co się z tym wiązało?

Kiedy wspomniała o tym Tengelowi, odwrócił się na pięcie. Nie chciał jej odpowiedzieć.

Bo Liv była teraz szczęśliwa. Prawdopodobnie uważał jej tragedię za zbyt krótkotrwałą, by zakładać, że to koniec niepowodzeń.

Silje jednak była skłonna uparcie podtrzymywać swoją wersję. Teraz już nic złego nie mogło się im przydarzyć!

Pod dotykiem cudownych dłoni Tengela Klaus wkrótce wyzdrowiał. Pracując na Grastensholm sprawiał wrażenie szczęśliwego. Nigdy nie wspomniał ni słowem o swej ogromnej tęsknocie. Dla niego nie istniała żadna inna dziewczyna oprócz Sol. On także często wypatrywał jej na drodze.

Liv była naprawdę szczęśliwa. Dag zawarł z nią umowę; obiecał, że nigdy nie będzie jej ganić, nawet jeżeli nie poradzi sobie z czymś w domu. Umowa tak naprawdę była zupełnie niepotrzebna, bo trudno znaleźć lepszą gospodynię od Liv. Dag przypuszczał, że Bereniusem kierować musiała wybujała ambicja. Chciał być najlepszy i całkowicie zdominować innych ludzi, dlatego krytykował wszystkich bez wyjątku, nawet jeżeli okazali się o wiele lepsi od niego.

Pewnego zimowego wieczora, kiedy po świecie hulał wicher, a Tengel i Silje odpoczywali przy kominku, ktoś ciężko załomotał do drzwi.

Tengel wstał, by otworzyć.

Przed drzwiami stała kobieta, opatulona w płaszcze i szale.

– Sol! – zawołał Tengel. – Wejdź, wejdź do środka, moje drogie dziecko!

Krańcowo wyczerpana przekroczyła próg przytulnej sieni. Otoczyły ją ramiona obojga rodziców; oczy Silje wypełniły się łzami.

Sol napawała się widokiem witraża, który Silje dostała kiedyś od malarza Benedykta. Przyglądała się portretom czwórki dzieci namalowanym przez samą Silje. Pamiętała, jak pozując do portretu nie mogła usiedzieć w miejscu, jak Silje ją za to łajała. Ale obrazy były piękne.

– Tak bardzo za tobą tęskniliśmy, dziecko – wydusiła Silje przez śmiech zmieszany ze łzami. – A więc tym razem przybywasz sama? Nie masz ze sobą żadnej Mety ani Klausa?

– Nie, nie jestem sama – pokornie odparła Sol. – Jest za mną jeszcze ktoś. Czy mogę…?

– Tak, przyprowadź swego protegowanego – uśmiechnął się Tengel. – W taką noc nikt nie może zostać na dworze.

Sol wyszła i po chwili wróciła, niosąc tłumoczek, który niepewnie wyciągnęła przed siebie.

– To Sunniva – powiedziała z drżącym uśmiechem. – Czy ona może wejść?

Silje poczuła, że ziemia usuwa jej się spod stóp.

– To twoje dziecko?

– Tak. Nie pozwoliła się zabić, ojcze. Próbowałam wszystkich ziół, jakie miałam, ale chciała żyć.

– Cieszymy się, że jest z nami – powiedziała Silje łamiącym się głosem. – Nasza druga wnuczka!

– Druga?

– Tak. Pierwszy był wnuk. Liv i Dag mają chłopca. Chyba mniej więcej w tym samym wieku.

– Sunniva urodziła się dwudziestego dziewiątego sierpnia – powiedziała szybko Sol.

– A Tarald dwudziestego czwartego tego samego miesiąca – uśmiechnęła się Silje szeroko. – Było okropne zamieszanie, bo gospodyni z Eikeby również leżała w połogu, a dziecko okazało się źle ułożone, więc Tengel musiał jeździć tam i z powrotem między Eikeby a Grastensholm.

– W Eikeby? Dziecko tam to żadna nowina! Ona rodzi trzy razy do roku. Czy temu człowiekowi zdaje się, że jest królikiem? Ale czy wszystko skończyło się dobrze?

– Tak, tak, w końcu przyszła na świat maleńka dziewczynka, biedne stworzonko. A ty? Nazwałaś swoją córkę Sunniva. Ładnie.

– Tak, po mojej matce. I zarazem na twoją cześć, Silje.

– Dziękuję – Silje była wzruszona. – Och, jaka ona śliczna! Jak mały elf! Widziałeś kiedy coś takiego, Tengelu? Ale do kogo ona jest podobna?

– Do swego ojca – odparła Sol sucho.

– Wydaje mi się, że skądś znam tę twarz – zamyśliła się Silje. – Gdzie, na Boga, mogłam ją widzieć?

– Jest bardzo ładna – stwierdził Tengel, który wreszcie otrząsnął się z szoku. – Nigdy bym jednak nie pomyślał, że ty, Sol, będziesz mieć taką błękitnooką, jasnowłosą córkę.

– Czy ona może tu zostać? – zapytała Sol cicho. – Wiem, że nikt na świecie lepiej jej nie wychowa. Chociaż ze mną wam się nie udało, ale tego można było się spodziewać, stanowię niechlubny wyjątek od reguły.

Przyglądali się jej zdziwieni.

– Nie musimy tu stać – powiedziała Silje. – Chodźmy, siądziemy przy kominku. Musisz nam wszystko opowiedzieć!

– Czy ona może tu zostać? – ponowiła pytanie Sol.

– Wiesz o tym dobrze – odparł Tengel. – Ale opowiedz, co się z tobą działo.

– Najpierw coś do jedzenia – poprosiła Sol. – Niedługo już całkiem zapomnę, czym ono jest.

– Ach, moja droga! – Silje już biegła do kuchni. – A co je mała?

– Mleko… Cokolwiek.

Po zaspokojeniu pierwszego głodu Sol zaczęła opowiadać. Siedziała na ławie, wygodnie oparta o zawieszoną na ścianie baranicę, a najedzona i przewinięta Sunniva spała smacznie w dawnej kołysce Arego.

– Ścigają mnie – powiedziała Sol zmęczona. – Wpadli na mój trop. Dlatego przybyłam tutaj z dziewczynką. Chciałam przede wszystkim zadbać o jej przyszłość.

Twarz Tengela przybrała nieprzenikniony wyraz.

– Może powinnaś zacząć od samego początku?

– Dobrze. Wkrótce po tym, jak stąd wyjechałam, spotkałam człowieka, o którym ci mówiłam, Tengelu. Pamiętasz?

– Oczywiście. Jedynego, który miał dać ci spokój i szczęście.

Sol roześmiała się z goryczą.

– O tak, doprawdy szczęście! W każdym razie to on jest ojcem Sunnivy. Niech się smaży w piekle!

– A więc on nie żyje? – zapytał Tengel cicho.

– Tak. Zabiłam go i przyglądałam się, jak powoli umiera. Nigdy nie czułam takiej nienawiści, ojcze. Jego męka sprawiła mi przyjemność.

– Sol! – błagała przerażona Silje. – Proszę! On jest mimo wszystko ojcem twojego dziecka!

Sol odwróciła się w jej stronę.

– Tak. Przez niego cierpi moja córka. Mam dla niej głęboką, bezgraniczną czułość, ale nie potrafię jej kochać. I na mnie też ściągnął wyrok śmierci. Odnaleziono jego zwłoki; ktoś przypomniał sobie, że widziano nas razem w gospodzie. Pamiętano, że był razem z „czarownicą o kocich oczach”, którą wójt ścigał od dawna.

– Ale dlaczego go zabiłaś, Sol? – jęknęła Silje.

Sol odpowiedziała ostro:

– Ponieważ jedyny mężczyzna, którego, jak sądziłam, mogłam pokochać, nosił imię, budzące moją największą odrazę. Nazywał się Heming Zabójca Wójta.

– Co? – Tengel aż podskoczył.

Silje zasłoniła dłonią usta.

– Och nie, Sol, powiedz, że to nieprawda!

– Ale tak właśnie jest.

– Tak, mała jest podobna do Heminga. Och, co za nieszczęście! – Tengel był blady z wściekłości. – A więc ten diabeł znów stanął nam na drodze, znów sprowadził nieszczęście na nasz dom. Ale ciebie nie zniszczy, Sol, nie dopuszczę do tego! – Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. – Jesteś córką mej siostry, kochałem cię jak moje własne dzieci. Czy w końcu on, ten zły duch Ludzi Lodu, ma być przyczyną twego upadku? Nie pozwolę na to, Sol!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Otchłań»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Otchłań» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Otchłań»

Обсуждение, отзывы о книге «Otchłań» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x