– Zdaje się, że wielokrotnie bardzo wiele wymagaliśmy od niewielkiego korzenia – westchnął Heike, jeden z tych, którzy najczęściej korzystali z pomocy alrauny.
– Ja bardzo lubię pomagać – powiedział Rune. – Ale wtedy pod Fergeoset… nie miałem niczego, co mógłbym przeciwstawić tej potwornej masie złej energii, jaką dysponował Nerthus-Tyr. Gdyby Marco nie przyszedł i nie unicestwił go, to Tengel Zły uzyskałby potężnego sojusznika, którego później mógłby wykorzystać dla własnych celów. Tengel był na ciebie wściekły, Marco.
Książę Czarnych Sal zapytał:
– Myślisz, Rune, że on wie, kim ja jestem?
– Kim jesteś, to nie wie. Ale po tamtym fatalnym spotkaniu nad Dan-no-ura wie mniej więcej, jak wyglądasz. Niezbyt dokładnie, lecz wystarczająco, by mogło to być niebezpieczne dla ciebie.
– Będę się wystrzegał.
– Jak dopiero co wspomniałem, towarzyszyłem Andre do Vargaby. Kiedy Nataniel skończył trzy lata, on właśnie otrzymał znaczną część skarbu Ludzi Lodu, między innymi mnie. Och, Natanielu, jakże mi było dobrze u ciebie! Przygotowałeś mi mięciutkie łóżeczko, karmiłeś mnie i poiłeś, i udawałeś, że nie widzisz, iż następnego ranka miseczki były równie pełne jak wieczorem. Po prostu zmieniłeś jedzenie, jakby się nic nie stało. Zresztą tak właśnie było – uśmiechał się Rune. – Wielu, bardzo wielu z was mnie lubiło i zajmowało się mną czule. Najlepszym przykładem może być Heike. Myślę jednak, że nikt nie kochał mnie tak bardzo, jak właśnie mały Nataniel. No i, niestety, akurat w czasie, kiedy należałem do Nataniela, musiałem was opuścić…
– Przecież nas nie opuściłeś – wtrącił Jonathan półgłosem.
– Nie opuściłem. Ale nadszedł czas zapłaty. Kiedy chłopiec skończył cztery lata, do jego pokoju przyszły czarne anioły. Byłem tam wówczas sam, lecz Nataniel je słyszał, słyszał te szelesty i hałasy, które zawsze towarzyszą czarnym aniołom, więc pobiegł do pokoju. Kiedy zobaczył, że anioły zabierają mnie, był zrozpaczony.
– Tak, rzeczywiście, słyszeliśmy hałasy – potwierdziła Christa. – O mało nie oszalałam wtedy ze strachu, lecz wielkie wilki zagradzały nam drogę do pokoju Nataniela.
– Tak. Nataniel widział, co się stało, ale one wymazały wszystko z jego pamięci. Wyjęły mnie ze szkatułki i przemawiały do mnie przyjaźnie.
– Ile ich było? – zapytał Rikard, który tamtego dnia również stał bezradnie za drzwiami.
– Tylko dwa. W pokoju tylko dwa. A na schodach jeszcze dwa pod postacią wilków. Czarne anioły wyjaśniły mi, że nadszedł czas zapłaty, czas wynagrodzenia za moją długą i wierną służbę u Ludzi Lodu. Ich władca, Lucyfer, polecił im, by przyszły do pokoju Nataniela i zabrały mnie.
Bałem się trochę, to oczywiste, nie wiedziałem, co ma się stać. Przez chwilę musiałem leżeć sam na podłodze, bo anioły zajmowały się Natanielem, kiedy wszedł już do pokoju. Ulokowały go w kącie. Wemknął się, zanim zdążyły na schodach postawić stróżujące wilki.
Ogarnęło mnie straszne gorąco.
Po chwili przeniknął mnie dotkliwy ból. Czy to ma być ta nagroda? pomyślałem z goryczą.
I wtedy, poprzez straszną udrękę, stwierdziłem, że coś się ze mną stało. Zrobiłem się duży, cały pokój się zmienił, jakby podszedł bliżej do mnie. Niewiele widziałem, bo ogień mącił mi wzrok, który i tak nigdy nie był specjalnie dobry. Zauważyłem jednak w tym morzu płomieni czarne anioły i stwierdziłem, że jestem prawie tak duży jak one. Powoli wzrok mi się poprawiał, widziałem coraz lepiej! Tak jak widzą ludzie. Słyszałem ogłuszające uderzenia i trzaski, co sprawiało mi taki ból w całym ciele, że mógłbym krzyczeć, gdybym miał głos.
Coś się łamało i rwało w moim ciele, przeczuwałem, że to wykształcają się moje ludzkie członki, wkrótce mogłem podnieść ramię i mogłem myśleć wyraźniej niż przedtem. Słuch stał się lepszy, zacząłem rozróżniać zapachy, czego przedtem nie potrafiłem. Zresztą przedtem też wcale nie odczuwałem bólu, w każdym razie nie w taki okropny sposób. Byłem oszołomiony, nie pojmowałem nic a nic, a z moich oczu płynęły łzy. Tak, bo nagle poczułem, że mam oczy, mogłem widzieć swoją twarz i włosy, dostrzegałem kikuty palców…
I wtedy ogień zniknął. W pokoju zapanowała cisza. „Witaj w człowieczym świecie, alrauno!” – powiedziały do mnie anioły z uśmiechem. Słyszałem, jak mały Nataniel gorzko szlocha w swoim kącie, słyszałem, jak anioły mówią: „Twoja alrauna pójdzie z nami”, a on protestował gwałtownie, ale jeden z aniołów podszedł do chłopca i pogładził go po twarzy, by wymazać te wydarzenia z jego pamięci. Potem wywiodły mnie przez okno, a wielkie wilki opuściły dom i udały się za nami. Nataniel pozostał sam.
Płynąłem w powietrzu na jednym z wilków.
„Dlaczego to zrobiłyście?” – krzyczałem.
„Nie jesteś rad z nagrody?” – śmiały się.
„Tak, ale nie rozumiem…”
„To było niezbędne” – odparły. – „Jeden z dotkniętych Ludzi Lodu stanie niebawem na drodze Tengela Złego. Ten człowiek jest zupełnie bezbronny, będziesz musiał być przy nim i chronić go przed atakiem złego. Bo tym razem to nie będzie duch Tengela, to będzie on sam!”
– Jonathan – szepnął Andre. – To Jonathana miałeś ochraniać, Rune. W czasie wojny.
– Tak, Tengel Zły wcielił się w postać szefa Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy, Heydricha, i ich drogi, jego i Jonathana, przecięły się. Czarne anioły przewidziały to.
– Bez ciebie nie przeżyłbym tej wojny – powiedział Jonathan. – Teraz jednak rozumiem, dlaczego Heydrich odskoczył z obrzydzeniem i przerażeniem, kiedy cię zobaczył. Tengel Zły w jego duszy znakomicie pojmował, kim jesteś. I wrzeszczał histerycznie: „Zastrzelić go!” Ale, Rune, Niemcy cię przecież zastrzelili! Umarłeś i ja na to patrzyłem!
Rune próbował się uśmiechnąć:
– Jonathanie, ja wyniosłem z Edenu pewną właściwość. Mianowicie nie mogę umrzeć. Jeśli więc Niemcy sądzili, że mnie zlikwidowali, to byli w błędzie. Kiedy zostałem sam, przyszli po mnie moi przyjaciele, czarne anioły. Byłem przecież ich wysłannikiem, niekiedy również wysłannikiem przodków Ludzi Lodu.
Teraz wstała Karine.
– Och, Rune, teraz wiem, co mnie tak dziwiło wtedy, kiedy przytulałeś mnie do siebie. W pociągu, pamiętasz?
– Tak. A co takiego? – uśmiechnął się niepewnie.
– Ja nie słyszałam bicia twego serca.
Rune odwrócił się szybko, jakby nie chciał jej odpowiadać, i wtedy na podium wszedł jeden z czarnych aniołów.
– To się zgadza, Karine – powiedział. – Nie mogłaś słyszeć bicia serca, bo gdyby Rune miał serce, byłby śmiertelny. Nie mogliśmy ryzykować.
Tova zawołała głosem, w którym słychać było wstrzymywany płacz:
– Ale to, że się nie ma serca w fizycznym sensie, nie musi chyba oznaczać, że się jest pozbawionym uczuć?
Rune uśmiechnął się do niej i przejęty potrząsał głową. Odpowiedział jednak czarny anioł:
– Czy któreś z was kiedykolwiek wątpiło w zdolność alrauny, czy też Runego, do odczuwania?
Nikt się nie odezwał.
– Rune, ale powiedz mi, jak ci się powodziło przez cały ten czas? – dopytywał się Nataniel. – Zanim pojawiłeś się tutaj jako Rune i po tym, jak „umarłeś”?
– To, mój drogi przyjacielu, są pytania, których nie powinieneś zadawać.
– Ach, tak – westchnął Nataniel. – Ale czy pozwolisz, bym zgadywał, że w tym czasie bardzo często spotykałeś Marca?
– Zgadywać ci, oczywiście, wolno.
Читать дальше