Margit Sandemo - Dom Upiorów
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Dom Upiorów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dom Upiorów
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dom Upiorów: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dom Upiorów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dom Upiorów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dom Upiorów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Elisabet!
Dobry Boże, cóż on zrobił? Jej usta przy jego… On chyba nie…?
Nie. Bogu dzięki, nie zrobił nic takiego!
Ale mało brakowało.
Musiał być chyba szalony!
Podświadomie odsunął od siebie karafkę i kieliszek. Nigdy więcej! Mógł przecież wszystko zniszczyć! Nigdy więcej, to przynajmniej winien jest Elisabet. Nie zasłużyła sobie na takie prostackie traktowanie.
Ostrożnie zwlókł się z łóżka.
– Pani Akerstrom! Czy może mi pani przygotować balię z lodowatą wodą?
Po godzinie na tyle doszedł do siebie, że był w stanie wyjść do miasta. Tak obiecał Elisabet, a nie dotrzymać obietnicy danej jej… Nie, to nie do pomyślenia!
Świeże powietrze dobrze mu zrobiło. Najgorsze miał już za sobą i teraz przepełniało go dziwnie podniosłe uczucie oczekiwania. Każdy jego nerw przepojony był radością, siłą i świadomością własnej męskości.
Dotychczas Vemund nie miał czasu myśleć o sobie jako o mężczyźnie, w każdym razie tak było od najwcześniejszej młodości. Wszystkie jego tęsknoty i pragnienia w ostatnich latach kierowały się ku śmierci. Teraz odczuwał przy sobie obecność delikatnej kobiety, czuł, że on także posiada płeć.
Delikatna kobieta… Elisabet Paladin z Ludzi Lodu nie brakowało temperamentu. Ale widział ją też zmęczoną i słabą. Po katastrofie nad rzeką. Wzruszyło go to bardziej, niż by chciał przyznać. Widział jej dobroć wobec innych ludzi i podziwiał jej duchową siłę. To kobieta warta jego brata, kobieta warta kochania.
Nigdy jednak nie odczuwał większego wzruszenia, niż wówczas gdy trzymał ją w ramionach, a ona prosiła, by nie zmuszał jej do małżeństwa z Braciszkiem.
A on? Jak on ją potraktował, jak odpowiedział na jej zaufanie? Rzucił się na nią jak dzikie, drapieżne zwierzę, dał się ponieść wszystkim chęciom, które wzniecała w nim bliskość jej delikatnego ciała.
Zachował się jak świnia! Jak pijana świnia!
W takim to nastroju znalazł się przed domem, który kupił dla Karin. Zawstydzony i pełen wyrzutów sumienia, w żałosnym samopoczuciu wszedł do środka, zatrzymał się na chwilę niepewnie w hallu, po czym ruszył na górę.
Już na schodach oprzytomniał. Głos Karin… Ile w nim było życia! Karin mówiła jak kobieta z krwi i kości, a nie jak kukła. Zachowywała się przesadnie, co u niej było normalne, ale w zupełnie inny sposób. Zniknął gdzieś ów paniczny lęk przed światem.
Vemund wszedł do pokoju.
Była tam także Elisabet. Ogarnęła go fala gorąca i musiał odwrócić wzrok. Nie, nie czuł się na siłach patrzeć w jej jasne, spłoszone oczy.
I Karin! Ile życia było w tej starzejącej się kobiecie! Słowa płynęły nieustannie z jej ust.
– Vemund, jak dobrze, że przyszedłeś, naprawdę tylko ciebie nam tu brakowało! Doktor Hansen, ten przemiły człowiek, powiada, że w niedzielę będziesz mógł do nas przyjść, a ja włożę tę moją kremową suknię, wiesz, i sama będę trzymać małą do chrztu, ale ty i Elisabet musicie być matką, to znaczy rodzicami chrzestnymi, doktor Hansen też obiecał przyjść, to on załatwił wszystko z pastorem, a pani Vagen i pani Akerstrom…
Pierwsze, co dotarło do świadomości Vemunda, to było imię Elisabet wymienione razem z jego imieniem, że mają być rodzicami chrzestnymi. Doznał ukłucia w sercu, pojawiło się jakieś dotychczas nieznane uczucie przynależności do kogoś. Potem uświadomił sobie, jak niewielki jest świat Karin.
Wymieniła wszystkich, których zna! To on wzniósł wokół niej ten mur.
Ale to było niezbędne.
A teraz wyglądało na to, że Karin jest na najlepszej drodze, by się wyrwać ze swojego więzienia.
Wszyscy zwrócili uwagę na to samo: pośród osób, które Karin wymieniła w związku z chrzcinami Sofii Magdaleny, nie było Bubiego.
I nikt nie zamierzał tego imienia wspominać!
Dziecko zaś spało spokojnie i wszystko wskazywało na to, że jest mu bardzo dobrze w tej atmosferze czułości, jaką starali się stworzyć. Nawet Vemund zauważył, że to bardzo ładne dziecko.
Nie chciał się teraz zastanawiać nad przyszłością małej. Pochłaniały go inne sprawy.
Nareszcie odważył się spojrzeć w oczy Elisabet. Jego wzrok wyrażał żal. Lęk. Prośbę o przebaczenie. Pragnienie więzi. I tęsknotę.
Wszystko to chciał zawrzeć w jednym jedynym spojrzeniu.
Niepewny uśmiech Elisabet był wystarczającą odpowiedzią. Vemund odwrócił się szybko. Nie na tyle jednak, by nie zdążyła dostrzec w jego twarzy błysku szczęścia.
Karin nie przestawała mówić:
– Musimy naturalnie zorganizować małe przyjęcie w domu. Z pastorem. Elisabet, myślisz, że dostaniemy jedwabną różową wstążkę do przewiązania włosków Sofii Magdaleny?
– Tak, zaraz wyjdę do miasta i kupię. Ale, panno Karin, nie sądzi pani, że lepiej będzie przybrać wstążką kapę, którą ją okryjemy w drodze do kościoła? A czy my w ogóle mamy taką kapę?
Na dźwięk tego „my” Karin rozbłysła niczym słońce. Wszyscy tak się przejmowali jej maleńką Sofią Magdaleną!
– Pani Vagen ma się postarać. Nie będzie to, oczywiście, nic szczególnie wytwornego, ale nie mamy czasu na szycie nowej. Vemundzie, musisz poprosić panią Akerstrom, żeby upiekła nam tego wspaniałego ciasta, wiesz. Pastor i doktor Hansen powinni go spróbować.
– Natychmiast wydam polecenie – powiedział Vemund z powagą. – Elisabet, czy mogłabyś ze mną pójść? Chciałbym przy okazji porozmawiać z tobą o sprawach dotyczących prowadzenia domu…
Zeszła za nim po schodach, patrzyła na jego szerokie barki i włosy układające się w loki na karku i zadrżała od niedozwolonych myśli. Na górze wciąż nie milkł pełen przejęcia szczebiot Karin. Elisabet była taka uradowana z jej powodu. Uradowana i zmartwiona zarazem.
W hallu na dole Vemund odwrócił się do niej.
– Jak długo masz zamiar ciągnąć tę komedię?
Serce jej załomotało.
– Jaką komedię?
– Z dzieckiem! Trzeba je stąd zabrać, dopóki nie będzie za późno!
– Czyś ty oszalał?
– To ja powinienem zadać takie pytanie. Chyba rozumiesz, że Karin nie może się opiekować dzieckiem, to przecież sprawa… kryminalna!
Elisabet rzuciła za siebie spłoszone spojrzenie, po czym otworzyła drzwi do swojego pokoju, wciągnęła za sobą Vemunda i cicho drzwi zamknęła.
– Uważaj trochę na to, co mówisz, ona może cię usłyszeć.
– Ale wy nie możecie trzymać tutaj dziecka!
Elisabet z trudem panowała nad sobą. Chwyciła Vemunda za ręce i przycisnęła go do ściany.
– Zabrać jej teraz dziecko to tak, jakby żywcem wyrwać jej serce! Rozum jej się od tego pomiesza już na zawsze. Ile ta biedaczka musi jeszcze utracić, żebyś był zadowolony?
– Ale czy ty nie widzisz, że ona wraca do życia? A jeżeli sobie przypomni, co się wtedy stało…
– Vemund, ja nie wiem, co się stało z tym jej Bubim, skazujesz mnie na to, bym błądziła po omacku, ale czy ty nie pojmujesz, co się może stać teraz?
– Owszem, pojmuję, że wróci jej pamięć. To będzie niczym cios prosto w twarz.
– Nie! Ona przywiązuje się do dziecka tak bardzo, że ten przeklęty Bubi znaczy dla niej coraz mniej. Tamto nieznośne wspomnienie o nim zaczyna jej być obojętne.
Zamyślił się nad tym, co powiedziała. Elisabet pospieszyła z nowymi zapewnieniami:
– Od czasu kiedy ma dziecko, nie wspomniała o nim ani razu.
– Ale Karin nie może się zajmować dzieckiem! To najbardziej egoistyczna istota, jaką znam. Nie, to będzie bardzo źle dla dziecka. Ona naprawdę nie może!
– Ona się bardzo stara, Vemundzie! Życie by oddała za to maleństwo. Nie, ja wiem, co chciałeś powiedzieć, że to tylko przejściowy kaprys, ale przecież nie możesz tego wiedzieć! Może dziewczynka jest akurat tym, za czym nieszczęsna Karin przez całe życie tęskniła? Tęskniła za kimś, kto by jej potrzebował. A przecież my jej pomożemy, będziemy ją wspierać na wszystkie sposoby. Ty i ja, doktor Hansen i pani Vagen, i pani Akerstrom. Czy nie słyszysz, ilu ona ma dobrych pomocników? Mała Sofia Magdalena nigdy nie będzie cierpiała niedostatku i nie wmawiaj mi, że Karin może zrobić dziecku coś złego! Nigdy w życiu! I nigdy też nie uwierzę, że mogłaby się małą znudzić jak zabawką. Gdybyś ty widział jej oczy, kiedy patrzy na małą!
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dom Upiorów»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dom Upiorów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dom Upiorów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.