Margit Sandemo - Skrzydła Kruka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Kruka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzydła Kruka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Kruka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W przepojonej smutkiem dolinie, daleko w Alpach Transylwańskich, u stóp przerażającej twierdzy leżało zapomniane miasteczko. Wielu zabłąkało się w te okolice i nigdy już ich później nie widziano. Przybyli tu także Heike Lind i jego towarzysze, Mira i Peter. Odkryli, że ludność miasteczka z dawien dawna żyje w ciągłym strachu, i ma to związek z mieszkankami twierdzy: księżniczką Feodorą i piękną jak z bajki Nicolą…

Skrzydła Kruka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Kruka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ale nagle całkiem nieoczekiwanie wydarzyło się coś dziwnego.

Daleko przed sobą ujrzeli wysoki, wąski cień. Był to naprawdę jedynie cień, ale zdawało się, że na nich czeka.

Stał osłonięty mrokiem muru, jakby obawiał się ostrego słońca. Stanowił jedynie ciemniejszą smugę.

– Chodź, Peterze – rzekł Heike niemal bezgłośnie.

Peter zawahał się, ale powoli ruszył za przyjacielem.

Gdy się zbliżyli, Peter ujrzał, jak Heike kłania się cieniowi. Cień odkłonił się i ruchem dłoni wskazał na splątane gałęzie. Zaraz potem zniknął.

– To przyjaciel czy wróg? – zapytał Peter, gdy kierowali się we wskazane miejsce.

– Woźnica – krótko odparł Heike. – I gotów jestem oddać duszę w zastaw, że widzi w nas swych wybawców.

Nie było czasu na dalsze rozważania. Przed sobą ujrzeli wąską jamę prowadzącą gdzieś w głąb.

Popatrzyli po sobie. Czy będą mieli dość odwagi?

Heike skinął głową i zaczął spuszczać się w dół. Peter za nim, święcie przekonany, że gałęzie zaraz zasuną się za nimi, chwytając ich w pułapkę. Nie miał odwagi obejrzeć się za siebie.

Schodzenie w dół okazało się wcale niełatwe. Kilkakrotnie omal się całkiem nie zakleszczyli, ale nie zrezygnowali. I wkrótce stanęli na twardym gruncie.

Kiedy Heike nogą odsunął nasiąknięty wodą mech, wyłoniła się spod niego kamienna posadzka. Trudno właściwie powiedzieć, że chłopcy stali, musieli kucać, a miejscami nawet się czołgać.

Nagle Peter krzyknął:

– Heike! Spójrz!

Niedaleko od nich leżały zwłoki dwóch Francuzów, dokładnie w takiej pozycji, jak widzieli je wcześniej, tyle że teraz w nieco innym otoczeniu.

– No, cóż, wiemy więc, gdzie są drzwi – powiedział Heike. – Musiały być tutaj, tuż przy dłoni starszego z mężczyzn…

– I tu jest zejście w dół! – zawołał Peter. – Po drugiej stronie drzwi, tak jak przypuszczaliśmy!

W kamiennej podłodze zionęła jama. Być może kiedyś w dół prowadziły schody, teraz nie było już niczego. Jedynie otchłań.

– Czy naprawdę musimy tam zejść? – szepnął Peter. – A w jaki sposób wrócimy na górę?

Heike rozejrzał się dokoła. Nie ufał pełzającym, płożącym się gałęziom. Na nie rzucone były czary. Jej czary.

– Sprawdzimy najpierw, jak tu głęboko!

Wyszukał odpowiednio duży kamień i wrzucił go w otwór. Łomot rozległ się bardzo szybko.

– Pomagając sobie nawzajem poradzimy sobie z wyjściem – oświadczył. – Chodź! Trzymaj mnie mocno za rękę, spróbuję spuścić się w dół!

Peter jęknął ze strachu, ale usłuchał Heikego. Wkrótce z dołu dobiegło wołanie:

– Chodź, wszystko w porządku. Tylko strasznie tu ciemno! Co prawda tego właśnie należało oczekiwać. Mamy do czynienia z istotami, które panicznie boją się światła.

Peter życzyłby sobie, by Heike tak wyraźnie nie okazywał braku szacunku dla przeciwnika, ale nagle uderzyła go pewna myśl.

– Heike, mam przy sobie krzesiwo! Czy rozpalić ogień tu na górze? Chciałem powiedzieć, w słońcu, ale, doprawdy, nie ma go za wiele.

– Niech cię Bóg błogosławi, chłopcze! Ale pospiesz się, nie czuję się tu najlepiej. Nie wiem, co mam wokół siebie.

Nerwowo, drżącymi palcami Peterowi udało się zsunąć na kupkę trochę suchych liści, znalazł też kawałek drewna, który, jak się wydawało, nie pochodził z diabelskiego lasu. Najpierw zatliły się liście, zaraz potem rozżarzyło się drewienko.

– Już idę!

Skoczył do dziury, ufając, że Heike wie, co robi.

Kiedy blask prymitywnej pochodni rozświetlił kryptę Anciol, chłopcy zastygli w pół ruchu. Skamienieli. Pomieszczenie było co prawda niskie, ale dosyć spore. To, co się w nim znajdowało, przerastało granice najbardziej chorej wyobraźni.

Na samym środku omszałej kamiennej posadzki stał wielki sarkofag z żelaza albo ołowiu, chłopcy nie mogli rozpoznać materiału. Kiedyś pokrywa sarkofagu musiała zostać szczególnie starannie przymocowana, nadal widoczne były tego ślady. Ale pieczęcie zostały złamane – od środka! Pokrywę zwalono na podłogę.

Wewnątrz metalowego sarkofagu znajdowała się nieco mniejsza drewniana trumna, a z jej ścian wyrastały długie czułki, wijące się z trzaskiem w ciągłym ruchu. Jądro lasu! Tutaj znajdowały się główne korzenie, stąd rozprzestrzeniały się coraz dalej i dalej. Już dawno temu przedarły się przez sufit i kamienne ściany, pochłaniając coraz większe obszary. Olbrzymie pnie, drzewo-matka! Żywiące się zawartością trumny i…

Peter znów odczuł falę mdłości. Wokół trumny leżały stosy ludzkich zwłok. Niektóre były już tylko szkieletami, na innych trzymały się jeszcze resztki mięśni i skóry. Ale wszędzie wpijały się w nie owe straszliwe korzenie, wyrastające z trumny.

– Las żywi się… – niedowierzająco zaczął Peter z twarzą ściągniętą grymasem obrzydzenia.

– Tak – przerwał mu Heike. – Ale ci dwaj Francuzi są jeszcze dostatecznie świeży, by… dało się ich wykorzystać. Nie marnujmy czasu, bierzmy się do roboty, Peterze!

Heike podszedł do trumny. Peter musiał wytężyć całą siłę woli, by pójść w jego ślady.

Kiedy przecisnęli się wreszcie między korzeniami i gałęziami, Peter poświecił do wnętrza trumny. Z ust wyrwał mu się okrzyk przerażenia.

W drewnianej skrzyni leżała z przymkniętymi oczami jego najdroższa Nicola. Z jedną tylko drobną różnicą w wyglądzie…

Peter usłyszał gdzieś koło siebie perlisty śmiech, Zrozumiał, że to towarzyszka Heikego, którą nazywał imieniem Sol. Śmiech był szczery, nieopanowany i niezwykle zaraźliwy. Peter zobaczył, że Heike się uśmiecha, w końcu i jemu samemu zadrgały kąciki ust.

Nicola, czy raczej Anciol, bo przecież tak naprawdę miała na imię, leżała w trumnie całkiem naga. Skończenie piękna, budząca pożądanie. Ale włosów, swej najważniejszej ozdoby, już nie miała.

Sol zanosiła się śmiechem.

– Ach, nigdy nie widziałam czegoś zabawniejszego! – szczebiotała. – Ta niebezpieczna kusicielka całkiem łysa!

Wtedy Anciol otworzyła oczy. Nie mogła się poruszyć, nie mogła nic zrobić, ale jej nienawistny wzrok utkwiony był w Sol, która ukazała się teraz u boku Heikego wraz z dwoma mężczyznami o niezwykłym wyglądzie. Peter nie spuszczał z nich oczu.

– Dzie-dzie-dzie-dzień dobry – wyjąkał onieśmielany. – Sol… Jesteś najpiękniejszą kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem! Jakie przecudne włosy!

Komplement jeszcze bardziej rozbawił Sol.

– Słyszałaś, stara diablico? Tak, tak, widzę, że gdyby wzrok mógł zabijać, byłoby ze mną źle. Ale, rozumiesz, ja już umarłam, więc z twojej strony nic mi nie grozi! Podczas gdy ty… ty nie umarłaś, upiorze!

Peter niemal zapomniał o straszliwej istocie w trumnie. Nie mógł oderwać wzroku od przodków Heikego. Heike także spoglądał, oniemiały. Stali tak, wpatrując się w sobowtóra Heikego, tylko nieco starszego.

– Tengel Dobry? – szepnął Heike.

– Tak, to ja. Jak widzisz, nie ty jeden przeżywałeś udręki z powodu swego wyglądu. Moje dzieciństwo i młodość także były naznaczone cierpieniem. Ale jakoś udaje nam się przetrwać. Kiedy już pozyskamy ludzki szacunek, rany się zabliźniają, już tak nie bolą.

Heike pokiwał głową. Obaj chłopcy przenieśli wzrok na drugiego mężczyznę.

– Demon? – szeptem zapytał Peter, mimowolnie dając krok do tyłu.

– To Mar – odparł Tengel Dobry. – Podpora Shiry, mistrz w zaklinaniu duchów. A tutaj jego umiejętności mogą się bardzo przydać!

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzydła Kruka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Kruka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skrzydła Demona
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skrzydła Kruka»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Kruka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x