Margit Sandemo - Skrzydła Kruka

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Kruka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzydła Kruka: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Kruka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

W przepojonej smutkiem dolinie, daleko w Alpach Transylwańskich, u stóp przerażającej twierdzy leżało zapomniane miasteczko. Wielu zabłąkało się w te okolice i nigdy już ich później nie widziano. Przybyli tu także Heike Lind i jego towarzysze, Mira i Peter. Odkryli, że ludność miasteczka z dawien dawna żyje w ciągłym strachu, i ma to związek z mieszkankami twierdzy: księżniczką Feodorą i piękną jak z bajki Nicolą…

Skrzydła Kruka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Kruka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Boże – szepnął. – Święty Boże, co to takiego?

Widok, jaki roztaczał się przed nimi, był całkowicie niepojęty, trudno go opisać słowami. Z tego, co z pewnością było kiedyś zachwycającą budowlą, pozostały zaledwie resztki murów. Na oczach chłopców ciągle jeszcze sypały się w dół kamienie i ogromne bloki skalne, toczyły się w głąb doliny. Kikuty ścian, wyszczerbione mury niczym szczęka potwora… Zrozumieli, jak wiele czasu musiało upłynąć od chwili, gdy twierdza była zamieszkana. Setki lat!

Nie to jednak było najgorsze.

Z postrzępionych, wyszczerbionych ruin wylewała się masa tak straszliwa, że nigdy im się o czymś takim nie śniło. To był las, ten ohydny, przerażający las, który tu właśnie brał swój początek, tu miał swoje jądro. Nie było więc wcale tak, jak kiedyś sądzili – że to las stara się przysunąć, przekraść jak najbliżej twierdzy. On właśnie z niej wyrastał, z trzaskiem i jękiem rozprzestrzeniał się coraz dalej i dalej, zagarniając nowe obszary. Otoczył już całą dolinę, pochłonął miasteczko w dole i wkrótce w swej nieprzerwanej wędrówce naprzód miał dotrzeć także do Targul Stregesti.

I jeszcze ta straszna mgła unosząca się z jądra twierdzy. Widzieli snujące się opary, wyczuwali odór: mdły, duszący zapach śmierci. Odruchowo uskoczyli w tył.

– Och, nie – szepnął Peter, pozieleniały na twarzy. – Och, nie, to nie może być prawda!

– To właśnie jest najprawdziwsza prawda. I mam teraz zamiar tam pójść, z kołkiem i młotkiem…

– Nie, nie wolno ci! Chodź, musimy stąd uciekać!

– Dokąd? Nie przedrzemy się przez las. Chcesz umrzeć, zduszony przez gałęzie?

– Czy twoi przyjaciele nie pomogą nam się wydostać?

– Oni mają swoje poczucie honoru i ja także. A Mira? A mieszkańcy miasteczka? Czy mamy ich zostawić na pastwę okrutnego losu?

Peter wyprostował się, raz po raz przełykał ślinę. Oczy podejrzanie mu błyszczały.

– Idę z tobą.

Heike zawahał się.

– Prawdopodobnie poradziłbym sobie lepiej, gdyby nie ciążyło na mnie poczucie odpowiedzialności za ciebie. Ale potrzebuję cię, Peterze, jestem teraz tak bezradny i samotny.

– No, no, z tego co wiem, nie zostałbyś sam – mruknął Peter. – Ale rozumiem, o czym mówisz. Chodź, idziemy!

Heike wziął głęboki oddech i ruszyli ku straszliwemu zjawisku. Trudno było na ich twarzach odnaleźć bodaj odrobinę zapału.

– Heike, muszę ci się do czegoś przyznać. Wczoraj byłem o ciebie tak niewiarygodnie zazdrosny, ponieważ Nicola… Ach, Boże, jakże brzydzi mnie wymawianie tego imienia! Ponieważ Nicola rozmawiała z tobą, gdy już wychodziliśmy, i prosiła, byś wrócił do twierdzy.

– Nie było powodu do zazdrości – krzywo uśmiechnął się Heike. – Jej nagłe zainteresowanie moją osobą wzięło się stąd, że wyraziłem chęć odwiedzenia cmentarza.

– To prawda, ostrzegała nas, byśmy tam nie szli. Twierdziła, że możemy paść ofiarą złych duchów. To oczywisty nonsens!

– Naturalnie! Obawiała się, że odnajdziemy grób Feodory i pokonamy moc czarodziejskiego uroku, jaki ona sama rzuciła. I dokładnie tak się stało.

– Pytała mnie później, czy znaleźliśmy coś na cmentarzu. Powiedziałem, że nic, absolutnie nic.

– Mądrze postąpiłeś – pochwalił go Heike. – A to, że chciała, bym wrócił do twierdzy… Myślę, że moja osoba zasiała w niej niepewność. Zorientowała się, że wspierają mnie niebezpieczne moce, i chciała trochę powęszyć.

– Z pewnością! Ale czy pamiętasz, jak siedzieliśmy w karczmie pierwszego wieczoru? Przybyły damy i zaraz w drzwiach zawróciły.

– Tak, z powodu mandragory. To właśnie mnie zwiodło. Bo przecież to Feodora zareagowała tak szybko!

– Mówisz tak, bo nie patrzyłeś wtedy na Nicolę. Za to ja nie spuszczałem z niej oczu. I to ona powiedziała coś cicho, ale stanowczo do ciotki. Wówczas Feodora odwróciła się i wypchnęła dziewczynę przed sobą.

– Ach, tak! To wiele wyjaśnia! A zatem to Nicola nie mogła znieść obecności mandragory. A tak w ogóle, „ciotka”… Ciekaw jestem, w jakim stopniu były ze sobą spokrewnione, to dość interesujące. Ale pewnie nigdy się tego nie dowiemy.

Znaleźli się już na górze przy twierdzy i ze zgrozą popatrzyli na panujący wokół niej chaos. Korzenie wijące się pośród ruin, opary spowijające wszystko w niesamowitej mgle…

– Jakże chciałbym mieć przy sobie mandragorę – westchnął Heike.

– Cicho, tchórzu, masz przecież nas – rozległ się wesoły szczebiot Sol. – No, dalej, do roboty! Czas płynie, a dzień nie będzie trwał wiecznie!

Chłopcy byli tego świadomi. Wraz z nastaniem ciemności budziła się na nowo moc upiora.

Po bramie został jedynie ślad w postaci przerwy w murze. Wypełniały ją jednak pnie drzew i pełzające po ziemi korzenie.

– Tędy, kawałek dalej, możemy wejść do środka – stwierdził Peter, już spokojniejszy, przynajmniej na pozór.

Doszli do tego miejsca, wdrapując się na rozsypane kamienie.

– O, do licha! – zdenerwował się Peter. – Spójrz na tę gmatwaninę! Jak zdołamy się w tym połapać? Jak się nie zaplątać?

Odór był nie do zniesienia. Korzenie i cieńsze konary zdawały się żywe, w każdej chwili gotowe przypuścić atak i pochłonąć chłopców.

Heike zastanawiał się nad czymś.

– Pamiętasz, że kiedy stałem na dachu, przez moment mogłem spojrzeć przez całą twierdzę na przestrzał?

– Wspomniałeś o tym.

– Nie interesuje cię, co widziałem w twojej komnacie? Właśnie wtedy ujrzałem prawdziwy obraz ciebie i jej, leżących w łożu z baldachimem, nie fałszywy omam.

Peter odwrócił się i spoglądał z wyczekiwaniem.

– A więc…?

Kącik ust Heikego zadrgał nerwowo.

– Najpierw zobaczyłem twoje ubranie, ułożone na porośniętym mchem kamieniu. Później popatrzyłem na ciebie. Leżałeś na ziemi, przykryty świerkowymi gałęziami.

– Nic dziwnego, że zmarzłem – ironicznie zauważył Peter. – A… ona?

– Nie zdążyłem przyjrzeć się jej dokładnie, zauważyłem tylko, że nie jesteś sam w „łożu”.

– Ach, tak! A teraz chcesz powiedzieć, że mamy szukać kamienia, i w ten sposób trafimy do tej komnaty.

– Tak, ale to właściwie zbędne. Wiemy przecież, w którym miejscu wybiliśmy dziurę w murze. Niedaleko stamtąd powinno znajdować się jądro twierdzy. Za tamtymi zamkniętymi drzwiami musi być zejście do piwnic.

– Czy nie mówiono ci, że Anciol została pochowana w piwnicy?

– Tak właśnie przypuszczano. Musimy odnaleźć jej grób.

Rozmawiali nie ustając we wspinaczce wśród skalnych odłamków i plątaniny oślizłych korzeni i gałęzi.

– Wiesz, Heike, zastanawiam się, czy Feodora czasami nie próbowała się sprzeciwić swej złej władczyni.

– Jestem o tym przekonany. Na pewno nie raz dochodziło do ostrych kłótni. Och, chyba nigdy nie odnajdziemy właściwej drogi. – Heike z rezygnacją popatrzył na wszechogarniający chaos. – W jaki sposób zdołamy odkryć jakąkolwiek piwnicę?

– Niestety, chyba masz rację – przyznał Peter.

Zadanie wydawało się zaiste nadludzkie. Gdziekolwiek znajdowała się Anciol, obwarowała się znakomicie.

– To podobno normalne – stwierdził Peter. – Słyszałem, że wampiry postępują tak samo. Niemożliwością jest odnalezienie ich grobów.

– Ale nie mamy do czynienia z wampirem.

– Niedaleko jej do tego – mruknął Peter i Heike musiał przyznać mu rację.

Ogarnęło ich zniechęcenie i właściwie już skłonni byli się poddać. Kopanie i przerąbywanie się przez taką gęstwinę wydawało się całkiem bez sensu, ani trochę nie przybliżało ich do celu, zwłaszcza że mieli na to tylko jeden dzień.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzydła Kruka»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Kruka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skrzydła Demona
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Skrzydła Kruka»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Kruka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x