Robert Jordan - Dech Zimy
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Dech Zimy
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Nadzwyczaj zgrabnie wykonane, pomyślałaby może w innych okolicznościach Nynaeve. Dziewczyna była bardzo zdolna i zręcznie wychodziło jej tkanie splotów. Poza tym, próba oddzielenia tarczą kobiety, która akurat przenosiła Moc, w najlepszym wypadku była ryzykowna, w najgorszym zaś skazana na całkowite niepowodzenie, chyba że dysponowało się znacznie większą siłą od niej— Choć nawet wówczas nie było gwarancji sukcesu — a przecież miedzy nią i Talaan prawie nie było różnicy. Dlatego też nawet nie uśmiechnęła się z satysfakcją. Wydawało się, że nie minęło aż tak wiele czasu od dni, gdy siostry jej samej przyglądały się z zaskoczeniem, wierząc, że chyba tylko któryś z Przeklętych mógłby okazać się silniejszy. Talaan jeszcze się rozwijała, właściwie była wciąż prawie dzieckiem. Piętnaście lat? Może nawet młodsza! Światłość jedna wiedziała, jakie są granice jej możliwości. Żadna z Poszukiwaczek Wiatru o tym nie wspomniała, Nynaeve zaś nie miała zamiaru dociekać. Cóż po wiedzy, o ile silniejsza od niej okaże się ostatecznie ta dziewczyna Ludu Morza? Nic przecie.
Wierzgając bosymi stopami na wzorzystym zielonym dywanie, Talaan podjęła pojedynczą próżną próbę rozerwania tarczy, którą Nynaeve z łatwością utrzymywała, a potem westchnęła i spuściła wzrok, przyznając się do porażki. Nawet w sytuacji, gdy z powodzeniem stosowała się do zaleceń Nynaeve, zachowywała się, jakby zawiodła, nic więc dziwnego, że obecnie załamała się w sposób tak widoczny, iż z pozoru jedynie krępujące ją sploty Powietrza powstrzymywały przed bezładnym osunięciem się na posadzkę.
Nynaeve rozplatała sploty, poprawiła szal na ramionach i otworzyła usta, chcąc wyjaśnić dziewczynie, w czym pobłądziła. Zwłaszcza zaś by wskazać — po raz kolejny — że próby uwolnienia się są całkowicie bezprzedmiotowe, jeżeli nie jest się znacznie silniejszą od tej, która trzyma tarczę. Kobiety Ludu Morza najwyraźniej miały kłopoty z daniem wiary jej słowom, póki nie powtórzyła ich po dziesięciokroć i nie przeprowadziła stosownej demonstracji przynajmniej ze dwadzieścia razy.
Zanim jednak zdążyła się odezwać, wtrąciła się Senine din Ryal:
— Wykorzystała przeciwko tobie twoją własną siłę. I znowu wytrąciła cię z równowagi. To jest jak zapasy, dziewczyno. Wiesz przecież, na czym polegają zapasy.
— Spróbujcie ponownie — rozkazała Zaida, podkreślając swoje słowa żywym gestem smagłej, wytatuowanej dłoni.
Wszystkie znajdujące się w pomieszczeniu krzesła zostały odsunięte pod ścianę, chociaż w istocie wolna przestrzeń wcale nie była potrzebna. Zaida siedziała na jednym z nich, przyglądając się lekcji w towarzystwie sześciu Poszukiwaczek Wiatru — skupione w ciasnej grupce wyglądały niczym orgia czerwieni, żółci, błękitów, brokatowych jedwabi, jaskrawo ufarbowanych lnów, a od lśnienia złotych kolczyków, kółek w nosie i łańcuszków z medalionami mogły rozboleć zęby. Zawsze przebiegało to w taki sam sposób: jedna lub dwie uczennice brały prawdziwą lekcję — a wedle pogłosek, które dotarły do uszy Nynaeve, często Merilille brała na siebie rolę uczennicy, jeśli akurat nie uczyła — podczas gdy Zaida przyglądała się w towarzystwie tych lub innych Poszukiwaczek Wiatru. Mistrzyni Fal rzecz jasna nie potrafiła przenosić, niemniej zawsze była obecna, a żadna z Poszukiwaczek Wiatru nigdy nie zniżyła się do osobistego wzięcia udziału w lekcji. Wszystko, tylko nie to.
W oczach Nynaeve dzisiejsze zgromadzenie składało się na doprawdy dziwną gromadkę, zwłaszcza pamiętając o obsesji, jaką Lud Morza żywił na punkcie hierarchii. Poszukiwaczka Wiatrów Zaidy, Shielyn, siedziała po prawej stronie obok niej, szczupła, pełna chłodnej rezerwy, prawie tak wysoka jak Aviendha, górowała nad swą przełożoną. Jak dotąd wszystko pozostawało w typowym porządku, przynajmniej na ile Nynaeve się orientowała, jednak po lewej stronie Zaidy siedziała Senine, a ona pływała na ślizgaczu, jednym z najmniejszych statków floty Ludu Morza, a na dodatek jej okręt był pośród wszystkich najmniejszy. Oczywiście pomarszczona kobieta, której twarz żłobiły głębokie bruzdy, a włosy mocno przetykała siwizna, w przeszłości nosiła nie tylko te nędzne sześć kolczyków, jakie obecnie zdobiły jej uszy, więcej też medalionów złociło się na biegnącym skroś smagłego lewego policzka łańcuszku. Wtedy była Poszukiwaczką Wiatrów Mistrzyni Okrętów— zanim na stanowisko wybrano Nestę din Reas — a zgodnie z prawem, kiedy Mistrzyni Okrętów lub Mistrzyni Fal umierała, jej Poszukiwaczka Wiatrów musiała zaczynać karierę od najniższego szczebla drabiny społecznej. Nynaeve jednak była pewna, że w grę wchodziło tu coś więcej niż szacunek dla wcześniejszej pozycji Senine. Rainym, młoda kobieta o rumianych policzkach, która również pływała na ślizgaczu, zajmowała miejsce tuż obok Senine, a Kurin o twarzy jak wykutej z kamienia i pozbawionym wyrazu spojrzeniu zajmowała miejsce za Shielyn, gdzie przycupnęła niczym czarna statuetka. Taki porządek spychał Caire i Tebreille na ostatnie pozycje, a przecież obie były Poszukiwaczkami Wiatru Mistrzyń Fal, w uchu każdej zaś tkwiły po cztery grube kółka, a medalionów miały tyle co sama Zaida. Być może jednak chodziło tylko o to, żeby jak najdalej od siebie utrzymać te dwie siostry o nawiedzonym spojrzeniu — nienawidziły się bowiem z pasją, jaką może rodzić tylko najbliższe pokrewieństwo. Niewykluczone, że właśnie o to chodziło. Próba zrozumienia Atha’an Miere była przedsięwzięciem równie beznadziejnym, jak próba zrozumienia mężczyzn. Można było oszaleć, próbując.
Mamrocząc pod nosem do siebie, Nynaeve poprawiła szal i przygotowała do walki, szykując strumienie Mocy. Jednak tym razem czysta radość czerpania saidara z trudem przebijała się przez irytację. Spróbujcie jeszcze raz, Nynaeve. I może jeszcze raz, Nynaeve. Pokaż to nam, Nynaeve. Przynajmniej Renaile nie była obecna. Często wymagały od niej, by uczyła rzeczy, na których znała się gorzej od innych, do czego niechętnie, ale w końcu musiała się przyznać; naprawdę zbyt krótko przebywała w Wieży — a kiedykolwiek próbowała protestować, Renaile rozkoszowała się wyciskaniem z niej siódmych potów. Pozostałe również jej nie oszczędzały, ale przynajmniej nie sprawiało im to takiej przyjemności. W każdym razie, po upływie dobrej godziny była już porządnie zmęczona. Przeklęta Sareitha i jej sprawy na mieście!
Uderzyła znowu, ale tym razem pasmo Ducha Talaan wyciągnęło się naprzeciw jej splotów znacznie delikatniej, niż oczekiwała, a utkane przez nią strumienie odepchnęły je znacznie dalej, niźli było to zamierzone. Znienacka od strony dziewczyny poleciało ku niej sześć splotów Powietrza, które Nynaeve musiała szybko przeciąć Ogniem. Odcięte sploty uderzyły w Talaan, sprawiając, że dziewczyna aż podskoczyła, zanim jednak zniknęły na dobre, pojawiło się sześć następnych, jeszcze szybszych. Nynaeve znowu uderzyła. Ale wtedy splot Ducha Talaan zamigotał wokół niej, otaczając całą i odcinając od saidara — i nie pozostało jej już nic innego, jak tylko w milczeniu obserwować porażkę. Odgrodzono ja od Źródła! Talaan skutecznie użyła tarczy! Jakby dla pogłębienia własnej sromoty, poczuła strumienie Powietrza delikatnie szczypiące jej ramiona i nogi, miętoszące spódnice. Gdyby się tak nie rozeźliła na Sareithę, nic takiego z pewnością by nie zaszło.
— Dziewczyna ją ma — powiedziała Caire z wyraźnym zaskoczeniem. Sądząc tylko po chłodnych spojrzeniach, jakimi ją obrzucała, nikt by nie podejrzewał, że jest matką Talaan. W rzeczy samej. Talaan, z pozoru skonfundowana własnym sukcesem, natychmiast uwolniła sploty i wbiła wzrok w posadzkę.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Dech Zimy»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.