Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tak Moridin zdecydował — odparła Shiaine. — Zawiodła w Ebou Dar, dlatego rozkazał, by ją ukarać. Nie znam szczegółów i nie chcę znać, jeśli jednak Moridin zażyczy sobie, żeby wetknąć jej nos w błoto, wsadzę go tak głęboko, iż jeszcze przez rok od chwili obecnej będzie pluć gliną. A może sugerujesz, bym sprzeciwiła się poleceniu Wybranego?— Na samą myśl wstrząsnął nią ledwie krywany dreszcz. Marillin próbowała schować twarz w pucharze jednak ona również wyraźnie zesztywniała. — A co ty sądzisz Falion? — Zapytała Shiaine. — Czy chciałabyś, abym poprosiła Moridina, żeby cię stąd zabrał? Może znajdzie ci jakąś łagodniejszą karę? — A muły zaśpiewają niby skowronki.

Falion nawet się nie zastanawiała. Ukłoniła się w idealnej kopii ukłonu pokojówki, a jej twarz pobladła jeszcze bardziej.

— Nie pani — zaprzeczyła żywo. — Jestem zadowolona z tego, jak mnie się traktuje, pani.

— Widzisz? — powiedziała Shiaine do Aes Sedai. Nie wierzyła oczywiście, by odczucia Falion choćby w najbardziej odległy sposób przypominały zadowolenie, tamta jednak najwyraźniej wolała zaakceptować wszystko, co ją tu czeka, miast stawić czoło niezadowoleniu Moridina. Z tych samych też powodów Shiaine rządziła nią twardą ręką. Nigdy nie wiadomo, co może dotrzeć do uszu jednego z Wybranych i wzbudzić jego irytację. Wierzyła, że jej własny błąd nigdy nie wyjdzie na jaw, ale nie miała zamiaru ryzykować. — Kiedy znowu będzie w stanie przenosić, nie będzie musiała przez cały czas służyć jako pokojówka, Marillin. — Tak czy siak, Moridin pozwolił Shiaine zabić tamtą, kiedy tylko przyjdzie jej ochota. Ta możliwość zawsze stała otworem, na wypadek gdyby coś się zmieniło w ich wzajemnym układzie sił. Zresztą dał jej prawo zabić obie siostry.

— Może i tak — ponuro skomentowała Marillin. Spojrzała ukradkiem na Falion i skrzywiła się. — Przejdźmy do rzeczy. Moghedien kazała mi udzielić ci wszelkiej możliwej pomocy, od razu ci jednak powiem, że nie przeniknę do Królewskiego Pałacu. Według mnie po całym mieście wałęsa się zbyt wiele sióstr, ale pałac pełen jest dzikusek. Nie przejdę nawet dziesięciu kroków, a już zorientują się, kim jestem.

Shiaine westchnęła, usiadła wygodniej, założyła nogę na nogę i machinalnie zaczęła kołysać obutą w pantofel stopą. Dlaczego ludziom zawsze się wydawało, że każdy inny jest gorzej poinformowany od nich? Świat pełen był głupców!

— Moghedien kazała ci być mi posłuszną w każdej sprawie Marillin. Wiem to od Moridina. Nie powiedział tego wprost, ale sądzę Moghedien skacze, kiedy on tylko pstryknie palcami. — Prowadzona w tym tonie rozmowa na temat Wybranych sama w sobie była już niebezpieczna, pewne sprawy jednak należało od razu wyjaśnić. — Masz zamiar dalej twierdzić, że czegoś nie potrafisz wykonać?

Aes Sedai oblizała usta w wąskiej twarzy i zaryzykowała kolejne spojrzenie na Falion. Bała się, że sama skończy w taki sposób. Prawdę mówiąc, Shiaine nie zastanawiałaby się ani chwili mogąc zamienić Falion na właściwie wyszkolona pokojówkę damy. Cóż, przynajmniej póki miałaby dalej dostęp do innych usług, do jakich zdolna była tamta. Najprawdopodobniej jednak, gdy cala sprawa dobiegnie końca, obie będą musiały umrzeć. Shiaine nie lubiła zostawiać śladów.

— Nie kłamię — powoli oznajmiła Marillin. — Naprawdę nie ujdę dziesięciu kroków. Ale przecież mamy swoją kobietę w pałacu. Ona może zdobyć dla ciebie to, co potrzebujesz. Jednak nawiązanie kontaktu potrwa jakiś czas.

— Zadbaj o to, żeby ten czas niepotrzebnie się nie dłużył, Marillin. — A więc tak. Jedna z sióstr przebywających w pałacu była Czarną Ajah, no, no. Żeby sprostać potrzebie Shiaine, musiała być Aes Sedai, nie tylko zwykłym Sprzymierzeńcem Ciemności.

Drzwi otworzyły się i do środka zajrzał z pytającym wyrazem twarzy Murellin, jego potężne ciało niemal w całości wypełniło przestrzeń między framugą. Za jego plecami zdołała jednak jakoś dojrzeć drugiego mężczyznę. Kiedy skinęła głową, Murellin odsunął się na bok, przepuszczając Daveda Hanlona i zaraz drzwi za tamtym zamknęły się. Hanlon odziany był w czarny płaszcz, jednak przez jego materię zdołał klepnąć Falion w pośladek. Spojrzała na niego ze zgrozą, ale nawet się nie odsunęła. Hanlon stanowił część jej kary. Jednak Shiaine nie miała szczególnej ochoty przyglądać się, jak na jej oczach się zabawiają.

— Później przyjdzie na to czas — powiedziała. — Dobrze poszło?

Szeroki uśmiech przeciął twarz.

— Oczywiście wszystko poszło tak, jak to zaplanowałem. — Odrzucił połę czarnego płaszcza, ukazując znamionujące szarżę złote węzły na ramieniu czerwonego kaftana. — Masz przed sobą Kapitana Straży Przybocznej Królowej.

11

Priorytety

Nie zastanawiając się ani chwili, Rand przeszedł przez bramę i znalazł się w mrocznym wnętrzu sporego pomieszczenia. Napięcie towarzyszące utrzymywaniu splotu oraz zmaganiom z saidinem sprawiło, że się zachwiał; szarpnęły nim skurcze wymiotne, miał ochotę zgiąć się wpół i zwrócić wnętrzności. Wysiłku wymagało bodaj zachowanie wyprostowanej postawy. Przez szczeliny okiennic zamykających maleńkie okna, osadzone wysoko na jednej ze ścian, sączyły się do środka smugi światła — akurat dość, żeby mając w sobie Moc, widzieć wszystko. Pomieszczenie pełne było umeblowania, rozmaitych, owiniętych w płótno kształtów, wielkich beczek z rodzaju tych, jakich używano do przechowywania ceramiki, kufrów wszelkich rozmiarów i kształtów, pudeł, skrzyń i czego tam jeszcze. Przejścia między nimi miały ledwie dwa kroki szerokości. Pewien jednak był, że nie zastanie tu myszkującej lub sprzątającej służby. Na najwyższym piętrze Królewskiego Pałacu znajdowało się kilka takich magazynów, sprawiających wrażenie gigantycznych strychów wiejskich chat, dopiero co porzuconych. Poza tym, przecież był ta’veren . Niemniej dobrze się stało, że nikogo nie było w pobliżu, gdy otwierał bramę. Jeden z jej krańców równo odciął róg pustej, zawiniętej w popękaną, zgniłą skórę skrzyni, drugi zaś zostawił gładką jak szkło rysę, biegnącą przez całą długość wielkiego stołu z inkrustowanym blatem, zastawionego jakimiś misami i drewnianymi pudłami. Niewykluczone,że któraś z królowych Andoru zasiadała za tym stołem wiek czy dwa temu.

“Wiek czy dwa” — we wnętrzu jego głowy zaśmiał się ochryple Lews Therin. “Naprawdę długi czas. Na miłość Światłości, chodźmy stąd! To Prawdziwa Szczelina Zagłady!”. — Głos cichł, w miarę jak tamten wycofywał się coraz głębiej.

Raz chociaż miał własne powody, by nadstawić ucha na skargi Therina. Odwrócił się w stronę widoku leśnej polany rozpościerającego się po drugiej stronie bramy i gestem kazał Min wejść do środka. Gdy tylko to uczyniła, wypuścił saidina , za nią zaś rozbłysła pionowa pręga światła zamykającej się bramy. Na szczęście mdłości odeszły razem z nią. W głowie wciąż mu się trochę kręciło, ale przynajmniej nie miał już ochoty wymiotować i nie zginało go wpół. Zostało tylko paskudne wrażenie brudu, biorące się skazy Czarnego, która przeciekała doń przez strumienie, jakie oplótł wokół siebie. Przeniósł ciężar skórzanego worka z jednego ramienia na drugie, spróbował równocześnie rękawem kaftana zetrzeć pot z twarzy. Przynajmniej nie musiał się przejmować tym, że Min coś zauważy.

Wysokie obcasy jej niebieskich butów wzniecały tumany kurzu pokrywającego podłogę, po kilku krokach wszędzie było go już pełno. Akurat na czas zdążyła wydobyć z rękawa koronkową chusteczkę, żeby stłumić gwałtowne kichnięcie, po którym jednak nastąpiło drugie i trzecie, każde bardziej donośne od poprzedniego. Trochę żałował, że nie chciała założyć sukienki. Rękawy i klapy jej niebieskiego kaftana zdobił haft w kształcie białych kwiatów, również niebieskie zaś, lecz bledsze w odcieniu spodnie ciasno opinały nogi. Wprawdzie z haftowanymi żółtą nitką jasnoniebieskimi rękawiczkami do konnej jazdy wetkniętymi za pasek i w płaszczu obrzeżonym żółtym skomplikowanym haftem, spiętym złotą spinką w kształcie róży, mogła sprawiać wrażenie, jakby trafiła tu w całkiem normalny sposób, z pewnością jednak przyciągałaby wszystkie spojrzenia. On sam włożył szorstkie brązowe wełny, jakie mógłby nosić pierwszy lepszy robotnik. We wszystkich miejscach, jakie odwiedził w ciągu ostatnich kilku dni, ostentacyjnie zaznaczał swą obecność, tym razem nie tylko chciał po prostu zniknąć, zanim rozniesie się wieść o jego obecności, ale nie chciał, by ktokolwiek prócz paru osób zorientował się, że w ogóle tu gościł.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x