Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— To jakieś szaleństwo! — wybuchła Nynaeve, pochylając się naprzód. Co zaskakujące, krzesło pozostało wciąż to samo. I wciąż ta sama suknia. Nadzwyczaj dziwne. Zaciśnięte pięści wbiła w podołek. — Wiesz, jakie są konsekwencje; Rodzina stanowi dowód! Jak wiele Aes Sedai przeżyło trzysta lat? Albo chociaż dożyło do tego wieku? I nie mów mi, że nie powinnam wspominać wieku. Sama wiesz,że jest to zupełnie bezsensowny zwyczaj. Egwene, Reanne nazywano Najstarszą, ponieważ była najstarszą Kuzynką w Ebou Dar. A tak naprawdę, najstarszą ze wszystkich jest kobieta znana jako Aloisia Nemosini, kupiec oliwny z Łzy. Egwene, ona ma prawie sześć... set... lat! Kiedy Komnata się o tym dowie, założę się, że wszystkie z westchnieniem ulgi odłożą Różdżkę Przysiąg na półkę.

— Światłość jedna wie, że trzysta lat to szmat czasu — wtrąciła Elayne — ale nie mogę powiedzieć, bym czuła się szczęśliwa na myśl, iż pozbawiono mnie połowy życia, Egwene. A co się stanie z Różdżką Przysiąg w kontekście twojej obietnicy złożonej Kuzynkom? Reanne chce być Aes Sedai, jakie jednak będą konsekwencje, gdy złoży Trzy Przysięgi? Co z Aloisia? Czy padną trupem, jak stoją? Nie możesz prosić ich o złożenie przysięgi, nie wiedząc tego z góry.

— Nikogo nie będę prosić — Egwene wciąż mówiła spokojnie, widać jednak było, jak jej kark sztywnieje, a w głos wkradają się chłodniejsze tony. I twardsze. Spojrzenie świdrowało Elayne głęboko. — Każda kobieta, która zechce zostać siostrą, złoży przysięgę. A każda, która odmówi i wciąż mienić się będzie Aes Sedai, pozna pełen ciężar sprawiedliwości Wieży.

Pod spojrzeniem tych nieugiętych oczu Elayne z trudem przełknęła ślinę. Twarz Nynaeve pobladła. Nie mogło być żadnych wątpliwości, co Egwene miała na myśli. Nie rozmawiały już z przyjaciółka lecz z Zasiadającą na Tronie Amyrlin, a Amyrlin nie miała żadnych przyjaciółek, gdy przychodziło do ferowania wyroków.

Najwyraźniej zadowolona z ich reakcji Egwene nieco się uspokoiła.

— Rozumiem, na czym polega problem — powiedziała bardziej zwyczajnym tonem, wciąż jednak nie dopuszczającym sprzeciwu. — po każdej kobiecie, której imię zapisane zostało w księdze nowicjuszek, spodziewam się, że zajdzie tak daleko, jak potrafi, że jeśli da radę, to zdobędzie szal i służyć będzie jako Aes Sedai, ale nie chcę oczywiście, aby przez to umarła kobieta, która mogła jeszcze żyć. Gdy tylko Komnata dowie się o Rodzinie... kiedy już skończą się ich spazmy... myślę, że uda mi się namówić Zasiadające na klauzulę, pozwalającą na wycofanie się tym siostrom, które to zechcą uczynić. Wszystkie zostaną zwolnione z Trzech Przysiąg. — Dawno temu już wydedukowały, że Różdżki można używać zarówno w celu wiązania przysięgą, jak uwolnienia od niej, w przeciwnym razie, jak Czarne siostry mogłyby kłamać?

— Przypuszczam, że jest to zadowalające rozwiązanie — przyznała rozsądnie Nynaeve. Elayne tylko skinęła głową, pewna była, że kryje się w tym coś jeszcze.

— Będą się mogły wycofać na łono Rodziny, Nynaeve — delikatnie dodała Egwene. — W ten sposób Rodzina pozostanie na zawsze związana z Wieżą. Kuzynki będą oczywiście mogły pielęgnować własne zwyczaje, przestrzegać swojej Reguły, Kółko Dziewiarskie będzie musiało jednak uznać zwierzchność Amyrlin, jeśli już nie Komnaty, a pozycja Kuzynek będzie niższa niż pozycja sióstr. Chcę, żeby stały się częścią Wieży, a nie żeby poszły własną drogą. Sądzę jednak, że zdobędę ich zgodę.

Nynaeve znów skinęła głową z zadowoleniem, jednak mina jej zrzedła, gdy dotarła do niej w pełni wymowa decyzji. Z obrazy aż zaczęła kipieć.

— Ale...! Pozycja wśród Kuzynek odpowiada przeżytym latom. Zmusisz siostry do słuchania rozkazów kobiet, które nie były nawet w stanie zostać Przyjętymi!

— Byłe siostry, Nynaeve. — Egwene musnęła palcami pierścień z Wielkim Wężem na prawej dłoni i westchnęła lekko. — Nawet Kuzynki, które zdobyły pierścień, nie noszą go. Siostra również będzie musiała z niego zrezygnować. Nie będziemy już Aes Sedai, Nynaeve, tylko Kuzynkami. — Mówiła takim głosem, jakby ten odległy dzień już stanął jej przed oczyma w pełni towarzyszącej mu straty, po chwili opanowała się i wzięła głębszy oddech. — Dobrze. Coś jeszcze? To była długa noc i chciałabym się trochę wyspać, zanim ponownie stanę przed Zasiadającymi.

Nynaeve marszczyła czoło i zaciskała dłoń w pięść, drugą ręką próbując ukryć pierścienie, najwyraźniej jednak miała już dosyć dyskusji na temat Rodziny. Przynajmniej na jakiś czas.

— Wciąż męczą cię bóle głowy? Myślę, że gdyby masaże tej kobiety na coś się przydawały, przestałabyś je miewać.

— Masaże Halimy czynią cuda, Nynaeve. Bez niej w ogóle nie mogłabym zasnąć. Dobrze, jeszcze coś...? — Urwała, patrząc w kierunku drzwi wiodących do sali tronowej, Elayne również się odwróciła.

Stał tam mężczyzna i obserwował je; wysoki niczym Aiel, o ciemnorudych włosach przetykanych siwizną, jednak takiego niebieskiego kaftana z wysokim kołnierzem żaden Aiel nigdy by nie włożył. Jego sylwetka była muskularna, twarz zaś odległe znajoma. Kiedy zobaczył, że mu się przyglądają, odwrócił się i uciekł w głąb korytarza.

Przez moment Elayne gapiła się bez ruchu. Nie mógł po prostu przypadkiem wśnić się do Tel’aran’rhiod , w przeciwnym razie już by zniknął, tymczasem wciąż słyszała głośny tupot jego butów po płytkach posadzki. Albo był wędrującym po snach — co wedle słów Mądrych stanowiło wśród mężczyzn prawdziwą rzadkość — albo dysponował własnym ter’angrealem .

Skoczyła na równe nogi, rzuciła się w pościg, a choć zareagowała szybko, Egwene była jeszcze szybsza. W jednej chwili stała obok, w następnej już była przy drzwiach, patrząc w ślad za uciekającym. Elayne spróbowała wyobrazić sobie, że znowu stoi obok niej i faktycznie, natychmiast już stała. Korytarz jednak był już zupełnie cichy i pusty, jeśli nie liczyć lamp, skrzyń i draperii, których kształty migotały i przekształcały się.

— Jak to zrobiłaś? — chciała wiedzieć Nynaeve, która biegła za nimi podkasawszy suknię. Miała jedwabne pończochy, na dodatek czerwone! Kiedy zdała sobie sprawę, że Elayne na nie patrzy, pośpiesznie ją opuściła i zerknęła w głąb korytarza. — Gdzie on się podział? Z pewnością nie mógł wszystkiego słyszeć! Poznałyście go? Przypominał mi kogoś, nie pamiętam kogo.

— Randa — powiedziała Egwene. — Mógłby być wujkiem Randa.

“Jasne” — pomyślała Elayne. “Gdyby Rand miał jakiegoś niedobrego wujka”.

Z drugiego krańca komnaty tronowej dobiegło je echo metalicznego szczęku. Znajdujące się za podium drzwi wiodące do garderoby właśnie się zamknęły. W Tel’aran’rhiod drzwi bywały zamknięte, otwarte lub w stanie pomiędzy jednym a drugim, nigdy jednak nie zamykały się z trzaskiem.

— Światłości! — mruknęła Nynaeve. — Kto jeszcze podsłuchiwał naszą rozmowę? Nie wspominając już o tym, po co?

— Ktokolwiek to był — spokojnie odpowiedziała Egwene — najwyraźniej nie zna tak dobrze Tel’aran’rhiod , jak my. Spokojnie można również przyjąć, że nie byli to przyjaciele, oni bowiem by nie podsłuchiwali. Podejrzewam też, że wcale nie musieli być przyjaźnie nastawieni wobec siebie, ponieważ podsłuchiwali w przeciwległych końcach komnaty? Ten mężczyzna miał na sobie shienarański kaftan. W mojej armii są wprawdzie Shienaranie, ale obie znacie wszystkich. Żaden nie jest podobny do Randa.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x