Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Bardzo dobrze, Talaan — powiedziała Nynaeve, ponieważ najwyraźniej nie można było liczyć na słowa pochwały czy zachęty ze strony pozostałych. Lekko zirytowana zsunęła szal za ramion. Nie trzeba informować dziewczyny, że po prostu miała szczęście. Okazała się szybka, to prawda, Nynaeve jednak podejrzewała, że jej własne siły są już na wyczerpaniu. Z pewnością nie była obecnie u szczytu możliwości. — Obawiam się, że na dziś nie mogę wam poświęcić więcej czasu, tak więc...

— Spróbujcie znowu — rozkazała Zaida, z napięciem pochylając się naprzód. — Chcę coś sprawdzić. — Nie było to wyjaśnienie ani nawet rodzaj przeprosin, po prostu zwykłe stwierdzenie faktu. Zaida nigdy nic nie wyjaśniała ani za nic nie przepraszała. Po prostu oczekiwała bezwarunkowego posłuszeństwa.

Nynaeve już chciała powiedzieć tej kobiecie, że i tak nie jest w stanie zobaczyć nic z tego, co robią, ale natychmiast odrzuciła pokusę. Przeciwko sobie miałaby sześć Poszukiwaczek Wiatrów. Dwa dni wcześniej dała swobodny wyraz swoim opiniom i z pewnością nie chciałaby powtarzać tego, co nastąpiło potem. Próbowała zracjonalizować rzecz całą, traktując ją jako rodzaj pokuty za odzywanie się bez zastanowienia, ale nie bardzo jej się udawało. Żałowała, że w ogóle nauczyła je łączyć się w krąg.

— Ostatni raz — powiedziała z przymusem, odwracając się ku Talaan — a potem naprawdę muszę iść.

Tym razem była przygotowana na sztuczkę dziewczyny. Przeniosła i znacznie zręczniej odbiła sploty Talaan, nie wkładając w to tyle siły. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej niepewnie. Zrozumiała że tym razem Nynaeve nie da się zwieść dodatkowym splotom Powietrza. Sploty Talaan zaczęły się oplatać wokół jej strumieni, musiała szybko zwinąć własne, żeby je złapać. Będzie gotowa w chwili, gdy tamta kobieta stworzy sploty Powietrza. A może tym razem nie będzie to Powietrze? Z pewnością nic groźnego. W końcu były to tylko ćwiczenia. Tylko że strumień Ducha Talaan nie dokończył pozornego obejścia, Nynaeve zaś smagnęła szerokim zamachem, podczas gdy Talaan uderzyła prosto w nią i to był koniec. Po raz drugi saidar zamigotał i opuścił ją, a więzy Powietrza skrępowały jej ręce przy bokach i nogi w kolanach.

Ostrożnie wciągnęła oddech. Będzie musiała złożyć gratulacje tamtej. Nie ma innego wyjścia. Jednak gdyby miała wolną rękę, z pewnością wyrwałaby sobie warkocz z głowy.

— Trzymaj! — rozkazała Zaida, podniosła się z krzesła i wdzięcznym krokiem podeszła do Nynaeve; spodnie z czerwonego jedwabiu z szelestem ocierały się o bose stopy, szarfa splątana w skomplikowane węzły falowała wokół talii. Poszukiwaczki Wiatru również wstały i ruszyły za nią, w porządku przewidzianym przez hierarchię. Caire i Tebreille odnosiły się do siebie z lodowatą obojętnością, przepychając się, by stanąć najbliżej Mistrzyni Fal, Senine i Rainym zaś trzymały się krok z tyłu.

Talaan posłusznie utrzymywała tarczę i więzy, każąc Nynaeve stać jak posąg. I pozwalając, by wściekłość wrzała w niej niczym zbyt długo gotowana woda. Ta postanowiła, że nie będzie wierzgać nogami niczym marionetka, której przecięto sznurki, wobec czego pozostało jej tylko trwać nieruchomo. Caire i Tebreille przyglądały jej się z chłodną wyższością, Kurin z niewzruszoną pogardą, jaką żywiła dla wszystkich mieszkańców lądu. Ta kobieta o kamiennym wejrzeniu nie zdradzała tego żadnym grymasem, skrzywieniem, czy innym wyrazem twarzy, jednak wystarczyło pobyć z nią jakiś czas, żeby doskonale znać jej zdanie. Tylko u Rainyn można było dostrzec lekki ślad współczucia, nieznaczny smutny uśmiech.

Zaida popatrzyła Nynaeve prosto w oczy. Były mniej więcej tego samego wzrostu.

— Trzymasz ją tak mocno, jak tylko potrafisz, uczennico?

Talaan ukłoniła się nisko, niemalże zginając wpół, potem dotknęła po kolei czoła, ust i piersi.

— Zgodnie z twoim poleceniem, Mistrzyni Fal — prawie wyszeptała.

— O co tu chodzi? — dopytywała się Nynaeve. — Każ jej mnie wypuścić. Może wam uchodzić na sucho traktowanie Merilille w ten sposób, jeśli jednak ci się zdaje, że...

— Powiedziałaś, że nie można przełamać tarczy, chyba że dysponuje się znacznie większą siłą — weszła jej w słowo Zaida. Jej ton nie był szczególnie ostry, najwyraźniej jednak domagała się posłuchu. — Jeśli Światłość zechce, dowiemy się, czy powiedziałaś prawdę. Jest rzeczą dobrze znaną, że Aes Sedai potrafią prawdę tak obracać na wszystkie strony, iż kręci się niby wir. Poszukiwaczki Wiatru niech uformują krąg. Kurin, ty staniesz na czele. Jeżeli się uwolni, zadbacie, by nikomu nie wyrządziła krzywdy. Dla zachęty... Uczennico, kiedy odliczę do pięciu, przewrócisz ją do góry nogami. Raz.

Poświata saidara otoczyła jednocześnie wszystkie Poszukiwaczki Wiatrów. Kurin stała na rozstawionych nogach, z rękoma podpartymi o biodra, jakby dywan był pokładem statku. Całkowity brak wyrazu na jej twarzy zdawał się głosić, że jest z góry Przekonana, iż zaraz będą świadkami odkrycia krętactwa, jeśli już nie kłamstwa w żywe oczy. Talaan wciągnęła głęboki oddech i przynajmniej raz stała bez ruchu. Nawet nie mrugała, utkwiwszy w Zaidzie spojrzenie niespokojnych oczu.

Nynaeve zmrużyła oczy. Nie! Nie mogą jej tego zrobić! Nigdy więcej!

— Mówię ci — powiedziała ze znacznie większym spokojem niźli czuła — nie jestem w stanie zerwać tarczy. Talaan jest zbyt silna.

— Dwa — powiedziała Zaida, splatając ramiona na piersiach i przyglądając się Nynaeve w taki sposób, jakby naprawdę potrafiła dojrzeć sploty.

Nynaeve na próbę pchnęła tarczę. Równie dobrze mogłaby pchać kamienną ścianę, taki był efekt.

— Posłuchaj mnie, Za... hm... Mistrzyni Fal. — Z pewnością nie było żadnej potrzeby jeszcze bardziej drażnić tej kobiety. Tamte były maniaczkami właściwego tytułowania. Maniaczkami zdecydowanie zbyt wielu rzeczy. — Jestem pewna, że również Merilille musiała ci wspomnieć o naturze tarczy. Ona zaś składała Trzy Przysięgi. Po prostu nie jest w stanie kłamać. — Niewykluczone, że w sprawie Różdżki Przysiąg Egwene miała jednak rację.

Spojrzenie Zaidy nie zadrżało nawet na moment, wyraz twarzy nie zmienił się.

— Trzy.

— Wysłuchaj mnie — upierała się Nynaeve, nie dbając już wcale o skrywanie rozpaczliwych poniekąd tonów w głosie. Mocniej nacisnęła na tarczę, potem z całą siłą. Równie dobrze mogłaby tłuc głową o głaz. Instynktownie, całkiem na próżno zaczęła się wiercić w krępujących ją strumieniach Powietrza, zatańczyły frędzle i luźne fałdy szala. Miała tyleż samo szans na wyrwanie się z tych więzów, co na przełamanie tarczy, jednak nie potrafiła się już opanować. Nigdy więcej! Tego nie zniesie! — Musisz mnie wysłuchać.

— Cztery.

Nie! Nie! Nigdy więcej! Szaleńczo zaczęła drapać tarczę. Choć twarda niczym kamień, pod dotykiem splotów przypominała raczej szkło — gładkie i śliskie. Czuła pulsującą za nią obecność Źródła, prawie mogła je dostrzec, niczym światło i ciepło tuż za granicą pola widzenia. W desperacji, ciężko dysząc, błądziła po gładkiej powierzchni. Dawało się wyczuć jej krawędź, ale była to krawędź okręgu równocześnie tak małego, że mieścił się w dłoni i tak wielkiego, że mógłby skryć się pod nim cały świat, kiedy jednak spróbował prześlizgnąć się przez tę krawędź, natychmiast znalazła się na powrót w centrum tej gładzi. To na nic. Wiedziała o tym od dawna, dawno temu tego ją nauczono. W jej klatce piersiowej serce tłukło się ożebra. Bezskutecznie próbując się opanować, znowu wymacała splotami tę krawędź, ale tym razem zamiast prób przedostania się poprzestała na samych odczuciach. Było tam miejsce, sprawiające wrażenie... miękkiego. Nigdy wcześniej go nie zauważyła. Miękki punkt — nieznaczne zgrubienie? — pod wszelkimi innym względami był identyczny jak reszta tarczy, zresztą wcale niebyt znowu taki miękki, mimo to jednak naparła nań z całej siły. I znowu wróciła na środek kręgu. Zdjęta całkowitym szaleństwem, wszystkie swe siły rzuciła przeciwko tej podatnej osobliwości i już nie mogła przestać, próbowała, odrzucało ją na powrót, nie przerywała nawet na moment, próbowała znowu. I znowu. Och, Światłości! Proszę! Musi jej się udać, zanim...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x