Robert Jordan - Dech Zimy

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Jordan - Dech Zimy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dech Zimy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dech Zimy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dech Zimy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dech Zimy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nynaeve parsknęła.

— Wystarczyłoby niezbyt głębokie cięcie w rękę. Pestka jest najbardziej trującą częścią brzoskwini. Gdyby pozostałe ostrza były także zatrute, Dyelin nie miałaby najmniejszych szans.

Elayne popatrzyła na przyjaciółki, napotkała ich pozbawione wyrazu, nieruchome spojrzenia i westchnęła. Nadzwyczaj skomplikowany plan. Jakby szpiegów w pałacu nie było dość.

— Ale naprawdę nieliczna straż, Birgitte — oznajmiła na koniec. — Ktoś... dyskretny. — Powinna od razu zdać sobie sprawę, że tamta jest już z góry przygotowana. Wyraz twarzy Birgitte nie zmienił się nawet na jotę, jednak po łączącej je więzi zobowiązań przemknął drobny cień satysfakcji.

— Na początek kobieta, która strzegła cię dzisiaj — powiedziała, nawet nie udając, że się musi zastanowić — oraz jeszcze parę, przeze mnie wybranych. Wszystkiego razem nie więcej niż dwadzieścia. Musi być tyle, żeby strzegły cię dniem i nocą, a jak się okazało, nie może być inaczej — dokończyła zdecydowanie, choć Elayne najwyraźniej nie miała zamiaru protestować. — Kobiety mogą cię strzec w miejscach niedostępnych dla mężczyzn, a ponieważ są kobietami, z pewnością zachowają dyskrecję. W oczach większości ludzi będą wyglądać na wartę honorową... coś jakby twoje prywatne Panny Włóczni... żeby spotęgować to wrażenie, możemy też ubrać je w odpowiedni sposób, damy im jakieś szarfy, czy co. — Wzmianka o Pannach Włóczni ściągnęła na nią groźne spojrzenie Aviendhy, na które jednak demonstracyjnie nie zwróciła uwagi. — Główny problem, to komu powierzyć dowództwo — ciągnęła dalej, marszcząc czoło w namyśle.— Dwie czy trzy szlachcianki, wszystkie Myśliwe, już domagają się głośno “rangi odpowiedniej dla ich pozycji społecznej”. Te przeklęte kobiety z pewnością umieją wydawać rozkazy, nie ma jednak gwarancji, że wiedzą, jakie rozkazy wydawać. Mogę awansować Caseille na porucznika, choć sądzę, iż w głębi serca jest raczej chorążym. — Birgitte wzruszyła ramionami. — Może któraś z pozostałych zacznie zdradzać obiecujące oznaki, wydaje mi się jednak, że jak na razie dają się bardziej na podkomendne niż dowódców.

O tak. Wszystko z góry przemyślane. Nie więcej niż dwadzieścia? Będzie musiała uważnie patrzeć Birgitte na ręce, żeby liczba ta nie wzrosła do pięćdziesięciu. Czy nawet więcej. Będą mogły pilnować jej w miejscach, gdzie mężczyźni nie mają wstępu. Elayne aż zamrugała, uświadamiając sobie, co to znaczy. Prawdopodobnie odtąd nie będzie już mogła nawet wykąpać się w samotności.— Caseille z pewnością się nada. Chorąży potrafi poradzić sobie z dwudziestką. — Ze swej strony pewna była, że jest w stanie przekonać Caseille, aby zachowała umiar w wypełnianiu swych obowiązków. I trzymała swoje strażniczki z daleka od łazienki.

— Ten mężczyzna, który zdążył akurat na czas. Mellar, tak? Co o nim wiesz, Birgitte?

— Doilin Mellar — powoli zaczęła Birgitte, jej brwi ściągnęły się nad oczyma. — Zimny drań, chociaż z pozoru dużo się uśmiecha. Szczególnie do kobiet. Podszczypuje służące i uwiódł chyba ze trzy w ciągu czterech dni... lubi się przechwalać swoimi “podbojami”... ale nie narzucał się żadnej, która mu odmówiła. Twierdzi, że pracował w ochronie karawan, potem był najemnikiem, a teraz stał się Myśliwym Polującym na Róg, z pewnością jego umiejętności potwierdzają tę wersję. Wystarczy tego, żeby zrobić zeń porucznika. Jest Andoraninem, gdzieś z zachodu, z okolic Baerlon, powiada, że walczył po stronie twojej matki podczas Sukcesji, chociaż w tamtych czasach z pewnością był dopiero chłopcem. Niemniej zna właściwie hasła... sprawdzałam... tak więc może rzeczywiście było, jak mówi. Najemnicy kłamią na temat swej przeszłości, nie zastanowiwszy się nawet dwa razy.

Elayne splotła dłonie na podołku i zaczęła się zastanawiać nad osobą Doilina Mellara. Pamiętała tylko mgliście sylwetkę żylastego mężczyzny o ostrych rysach twarzy, duszącego ostatniego zabójcę podczas walki o zatruty nóż. Człowiek na tyle zaprawiony w Wojskowym rzemiośle, że Birgitte od razu chciała robić zeń oficera. Należało dbać, by maksymalnie dużo oficerskich szarży obsadzać rodowitymi Andoranami. Ratunek akurat na czas, pojedynczy mężczyzna przeciw trzem i miecz ciśnięty skroś komnaty niczym włócznia; naprawdę, sytuacja żywcem wyjęta z opowieści barda. — Powinien zostać odpowiednio nagrodzony. Awans na kapitana i stanowisko dowódcy mojej straży przybocznej, Birgitte. Caseille może być jego zastępcą.

— Oszalałaś? — Wybuchła Nynaeve, ale Elayne uciszyła ją.

— Wiedząc, że on jest przy mnie, będę się czuła znacznie bezpieczniej, Nynaeve. Z pewnością mnie nie będzie próbował podszczypywać, zwłaszcza w obecności Caseille i dwudziestu innych kobiet. Pamiętając o jego reputacji, będą przyglądać mu się sokolim wzrokiem. Birgitte, jak powiedziałaś, dwudziestka? Zapamiętam.

— Dwudziestka — nieobecnym tonem potwierdziła Birgitte — Co najmniej. — W skupionym na Elayne wzroku nie było śladu roztargnienia. Pochyliła się z napięciem, dłonie wsparła na kolanach.— Zakładam, że wiesz, co robisz. — Świetnie, choć raz zachowywała się, jak Strażnikowi przystało, a nie tylko te ciągłe kłótnie. — Za uratowanie życia Dziedziczki Tronu, Porucznik Gwardii Mellar jest odtąd Kapitanem Gwardii Mellarem. Dopiero będzie się przechwalał. Chyba że uznasz, iż rzecz lepiej zatrzymać w tajemnicy.

Elayne pokręciła głową.

— Ależ nie, bynajmniej. Niech całe miasto się dowie. Ktoś próbował mnie zamordować, a Porucznik... Kapitan... Mellar uratował mi życie. Jednak wieść o truciźnie zatrzymamy dla siebie. Na wypadek, gdyby coś się komuś wymknęło.

Nynaeve odkaszlnęła głośno i spojrzała na nią z ukosa.

— Pewne dnia przechytrzysz, Elayne. I się natniesz.

— Ona jest naprawdę bystra, Nynaeve al’Meara. — Aviendha zgrabnie powstała, wygładziła spódnice, a potem poklepała róg rękojeści wetkniętego za pas noża. Nie dorównywał rozmiarem broni, którą posługiwała się jako Panna, niemniej wciąż wywierał stosowne wrażenie. — Poza tym ma mnie, żebym strzegła jej pleców. Udzielono mi pozwolenia na zostanie przy niej.

Nynaeve ze złością już otworzyła usta... i ku zdziwieniu wszystkich natychmiast je zamknęła. Z namacalnym wręcz wysiłkiem odzyskała panowanie nad sobą, wygładziła spódnice.

— Na co się gapicie? — mruknęła. — Jeżeli Elayne chce mieć tego człowieka przy sobie, żeby ją podszczypywał, kiedy tylko mu przyjdzie ochota, to jakie mam prawo protestować? — Birgitte rozdziawiła usta, Elayne zaś nie potrafiła się nie zastanawiać, czy Aviendzie nie grozi uduszenie. Oczy wyszły jej z orbit.

Drgnęła, słysząc odległy dźwięk dzwonu wybijającego godzinę na najwyższej z pałacowych wież. Było znacznie później, niż sądziła.

— Nynaeve, Egwene pewnie już czeka na nas. — Nigdzie wokół nie widziała nic, w co mogłaby się ubrać. — Gdzie jest moja sakiewka? Mam w niej pierścień. — Pierścień z Wielkim Wężem wciąż miała na palcu, ale nie o nim myślała.

— Sama udam się na spotkanie z Egwene — zdecydowanie oznajmiła Nynaeve. — Ty nie jesteś w odpowiednim stanie na wejście do Tel’aran’rhiod . Tak czy siak, udało ci się przespać całe popołudnie. Założę się, że szybko znów nie uśniesz. A skoro sama wiesz, że masz kłopoty z wejściem w trans na jawie, rzecz jest przesądzona. — Uśmiechnęła się chytrze, pewna zwycięstwa. A przecież to ona, nie kto inny, nabawiła się zeza i zawrotów głowy, próbując wejść w trans jawy, jakiego uczyła ich Egwene.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dech Zimy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dech Zimy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Robert Jordan - As Chamas do Paraíso
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Licht van Weleer
Robert Jordan
Robert Jordan - Hart van de Winter
Robert Jordan
Robert Jordan - Het Pad der Dolken
Robert Jordan
Robert Jordan - Vuur uit de hemel
Robert Jordan
Robert Jordan - De Herrezen Draak
Robert Jordan
Robert Jordan - Srdce zimy
Robert Jordan
Robert Jordan - Cesta nožů
Robert Jordan
Отзывы о книге «Dech Zimy»

Обсуждение, отзывы о книге «Dech Zimy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x